Mieszkania na wystawie
Opublikowano:
16 lipca 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Któregoś dnia odebrałam telefon – dzwoniła Szamotulanka Pani Aleksandra Smulkowska z pytaniem czy Muzeum w Szamotułach byłoby zainteresowane dwoma dokumentami i fotografią – pamiątkami po jej rodzicach.
Ta propozycja ogromnie mnie ucieszyła – tym bardziej, że obok świadectwa szczepienia przeciwko ospie z 1912 roku, otrzymaliśmy niezwykłą fotografię. Wykonano ją w zakładzie „Foto-Ognisko”, najprawdopodobniej w latach 30. Na czarno-białym zdjęciu, oprawionym w eleganckie passe-partout utrwalono grupę szamotulan w prywatnym mieszkaniu, siedzących przy bogato zastawionym stole. Wśród nich jest Janina Dobierska – mama Państwa Aleksandry i Ryszarda Smulkowskich.
Ta fotografia i podobne, które posiadamy w swoich zbiorach, podsunęła mi myśl, aby pokazać jak stylowo mieszkali Szamotulanie w okresie międzywojennym. Powstała więc niewielka wystawa plenerowa, którą można będzie oglądać przez cały okres wakacji.
Międzywojenne Szamotuły były niewielkim miastem – w 1921 roku mieszkało tu 6772 osób, dziesięć lat później 8229, a w przededniu II wojny liczba mieszkańców wzrosła do 9100. Kupcy i zamożni Szamotulanie najczęściej zajmowali mieszkania w kamienicach przy Rynku, ulicach Wronieckiej i Poznańskiej, czy przy Placu Sienkiewicza.
Na przybyszach miasto robiło wrażenie czystego i zadbanego – w czym niemała była zasługa burmistrza Konstantego Scholla. W prasie poznańskiej pisano o Szamotułach jako miejscu, gdzie:
„całe nowe schludne ulice, zabudowane estetycznemi domami robotniczemi, następnie kolonją urzędniczą z okazałemi bardzo gustownemi wilami” .
Co nie oznaczało, że miasto w tamtym okresie nie borykało się z powszechnym brakiem mieszkań, czy problemami bezrobocia, włóczęgostwa i żebractwa.
Meble
W Szamotułach typowe zamożne mieszkanie z okresu międzywojnia najczęściej składało się z kilku pokoi – od dwóch do sześciu – w układzie amfiladowym, kuchni, łazienki i niekiedy pomieszczenia dla służby. Stare meble, które dziedziczono bądź zostawały po dawnych czasach sąsiadowały z nowoczesnym wyposażeniem.
Najważniejszym miejscem, gdzie też najczęściej się fotografowano, był salon połączony niejednokrotnie z jadalnią.
Tutaj stawiano kanapy i fotele, stolik kawowy oraz duży stół wraz z kompletem krzeseł, nad tym wisiał centralnie żyrandol, czy to w formie mlecznej półkuli, czy też wykonany z brązu i ozdobiony kryształkami odbijającymi światło.
W „Przeglądzie stolarskim” z 1927 roku pisano o pokoju stołowym:
„do pokoju takiego należy w pierwszym rzędzie stół zawsze wielki, aby mógł wygodnie większe grono ludzi wokół siebie skupić i stosowna do tego ilość wygodnych nie za wysokich krzeseł. Następnie bufet do przechowywania i składania sztućcy, naczyń stołowych i stołowizny. Jako dopełnienie do bufetu, a zarazem sprzęt do odstawienia zbytecznych już naczyń pomocnik czyli tzw. kredens, a jako uzupełnienie zegar w ujęciu szafkowym. Pokój stołowy w niniejszym podaniu przedstawia typ skromnej jadalni”.
Meble wykonane były z mahoniu, jesionu, dębu, orzecha, niekiedy z palisandru. Miały być solidne i trwałe oraz praktyczne. Nie pozbywano się dawnych sprzętów, bo ceniono tradycję, a posiadanie antyków budowało wrażenie zamożności.
O mieszkanie dbano, bo tu gromadziła się rodzina, tu podejmowano przyjaciół i sąsiadów, co sprzyjało budowaniu więzi.
Mieszkać chciano więc nie tylko wygodnie, ale i przyjemnie.
Wielkopolanie cenili meble nawiązujące do stylu biedermeier. Oferowały takie znane wytwórnie z Poznania (np. Józef Sroczyński czy W. Nowakowski i Synowie) i ze Swarzędza (firma Antoniego Tabaki). Niezwykle popularne były wyroby fabryki Wojciechów, producenta mebli giętych (swoją ofertę pokazywali m.in. na Targach w Poznaniu). Na lokalnym rynku można było zaopatrzyć się w meble chociażby ze stolarni Bernarda Fenglera, który gwarantował solidność i dobre ceny.
Sporo miejsca w salonie zazwyczaj zajmowało pianino. Na jednym ze zdjęć widzimy muzykującą rodzinę, gdzie młode kobiety grają na instrumentach. Pojawiały się też gramofony, a w latach 30. coraz więcej osób posiadało radio.
Pokoje urządzano lustrami – te duże zwane tremo ustawiano przy ścianie, natomiast mniejsze o owalnym kształcie, w bogato zdobionych ramach wieszano.
Pomieszczenia ogrzewano piecami kaflowymi – na fotografiach można zobaczyć duży piec wykonany z jednobarwnych kafli z ozdobną nadstawą pochodzący jeszcze z początku XX wieku z szamotulskiej kaflarni Ożegowskiego.
Ozdoby
Ściany mieszkania pokrywano wzorzystymi tapetami – zazwyczaj nie sięgały do sufitu, lecz obniżano je. Dekoracje ścian stanowiły obrazy, fotografie i reprodukcje. W zamożniejszych domach często wieszano oryginalne prace polskich artystów.
W Szamotułach w latach 30. nie tylko, że zorganizowano „wielką wystawę obrazów salonu artystów malarzy polskich z Krakowa”, gdzie można było zobaczyć choćby dzieła Jacka Malczewskiego, ale też w 1933 roku w firmie Antoniego Zwierzyńskiego przy Rynku przez kilka dni pokazywano oryginalne prace Fałata, Kossaka, Axentowicza i zachęcano:
„można korzystać z okazji i nabyć dobry obraz nawet na spłaty miesięczne, po cenach przystępnych”.
Obok pejzaży, kwiatów i martwych natur popularne były tematy patriotyczne – wieszano cykle Artura Grottgera, reprodukcje prac Jana Matejki, np. na jednej z fotografii widoczny jest „Hołd Pruski”. W Wielkopolsce tematy pokazujące tryumf nad zaborcą były szczególnie popularne. Nie mniej ważne miejsce zajmowały fotografie z podobiznami przodków, czy ukochanych członków rodziny bądź też pamiątki z podróży.
Ogromną wagę przywiązywano do oprawy obrazów – w Szamotułach tę usługę oferował na przykład warsztat Kazimierza Mizgalskiego, który sprzedawał nie tylko ramy, ale też lustra, obrazy, dewocjonalia, porcelanę, szkło stołowe i sprzęty kuchenne. W pokojach stawiano też porcelanowe figurki oraz rzeźby, te ostatnie to były najczęściej popiersia wybitnych postaci.
Nie brakowało również akcentów religijnych, czy to w formie oleodruków, czy też figurek Matki Boskiej.
Przejawem nowoczesnych trendów było dekorowanie ścian tkaninami – na przykład w mieszkaniu Państwa Sławskich na ścianie wisiał kilim z popularnym wtedy motywem huculskim. Tekstylia to również firanki, zasłony i obrusy oraz dywany czy poduszki. Te ostatnie często ozdabiane były haftami wykonanymi przez panią domu czy jej córki. Wszystkie te sprzęty miały służyć wygodzie, a jeśli jeszcze zawierały lokalne akcenty, tym bardziej były pożądane – w myśl zasady, że popieramy wyroby krajowe.
Porady z prasy
Na zdjęciach z szamotulskich mieszkań widzimy też kwiaty doniczkowe – były jednym z istotnych elementów dekorowania domu. W czasopiśmie „Dom, osiedle, mieszkanie”(nr 12,1930 rok) pisano:
„najpiękniejsze kwiaty mają ci, których praca odbywa się na terenie domu”.
Polecano:
„na oknie słonecznym staną kaktusy, w półcieniu szparagi, w cieniu paprocie”.
Tytułem wyjaśnienia ówczesne „szparagi” to i dziś popularny „asparagus”. Zwracano też uwagę na to, że roślinom potrzeba:
„pokoju wietrzonego nie przepełnionego dymem ani zapachem z kuchni”.
Przypominano, że należy je czyścić z kurzu, bo:
„czystość jest dla nich tak samo konieczna, jak dla człowieka”.
Takich porad w prasie międzywojennej było wiele, bo i kwiaty były chętnie w domach hodowane i traktowane nie tylko jako dekoracje, ale i chluba pani domu.
Międzywojenna prasa – zarówno ta codzienna, kobieca, jak i specjalistyczne pisma – rozpisywała się też o tym, jak urządzić wygodnie mieszkanie, co jest modne i gdzie można się zaopatrzyć w meble, czy dekoracje. W miesięczniku „Meblostyl” z lat 30. można było na przykład przeczytać:
„Wogóle mieszkanie powinno być odzwierciedleniem życia jego właściciela. Szczególnie jeśli idzie o małe mieszkania przeważnie sfer niezamożnych. Tu powinien każdy mebel mieć cel czysto praktyczny. W przeciwnym razie takie mieszkanie, zamiast ułatwieniem, jest utrudnieniem życia. I tu właśnie otwiera się wdzięczne pole dla handlu i rzemiosła. Kupiec czy rzemieślnik powinien wykorzystać swoje większe doświadczenie i umiejętnie nakłonić klijenta do zakupienia rzeczy naprawdę pożytecznych.” (pisownia zgodna z oryginałem)