fot. Magdalena Adamska-Kijko

Nadzieja to czasownik

2 i 3 września w Poznaniu miał miejsce XV Kongres Kobiet. Tym razem pod hasłem „Kobiety mają głos!”.

Dwa dni jego trwania to pięć tysięcy uczestniczących osób, kilka sesji plenarnych, kilkanaście paneli, ponad dwadzieścia warsztatów. A temu wszystkiemu towarzyszyły stoiska prezentujące organizacje kobiece, inicjatywy obywatelskie, pozwalające zaopatrzyć się w książki, coś przekąsić, czy nabyć artefakt. Była też Scena Parku Kobiet ze spotkaniami z aktywistkami i autorkami oraz wystawami.

 

Podczas kongresu zaprezentowano również wydaną z okazji okrągłej rocznicy książkę „Grzeczne już byłyśmy”, będącą zbiorem przeprowadzonych przez Aleksandrę Pawlicką wywiadów z kilkudziesięcioma twórczyniami dorocznego spotkania.

Kongres Kobiet to przedsięwzięcie potwierdzające i wzmacniające sprawczość kobiet; pierwszy miał być odpowiedzią na przemilczanie podczas fetowania dwudziestolecia transformacji roli kobiet w tym procesie. Tegoroczny kongres w sposób nieunikniony akcentował kryzys instytucji demokratycznych.

Bądź grzeczna

Poruszane sprawy dotyczyły każdego aspektu współczesnego życia: edukacji, polityki, ekonomii, środowiska, równouprawnienia, nieheteronormatywności, migracji. Dotykały też historii. Tego, w jaki sposób rola kobiet jest rozpoznawana i opisywana w popularnych opracowaniach, a jak mogłaby być, gdyby zmienić perspektywę. W każdej z tych kwestii widoczny jest ogromny wysiłek mierzenia się ze stereotypami, uprzedzeniami, ugruntowanymi jako oczywistości przekonaniami, spychającymi kobiety na margines. W rejony, które sami mężczyźni uznają dla siebie za nieodpowiednie, idealne zaś dla kobiet. Odbierające sprawczość, podporządkowujące, umniejszające znaczenie.

 

fot. Magdalena Adamczewska-Kijko

fot. Magdalena Adamska-Kijko

Każdy dotychczasowy kongres mógłby być opatrzony hasłem tegorocznego. O to przecież w tym chodzi: by zabrać głos. Nie dopominać się oń, prosić o możliwość wypowiedzenia się i bycia wysłuchaną, a o realizację tego, co jest niezbywalnym prawem do wypowiedzenia własnego zdania, ogłoszenia własnych potrzeb, protestu przeciw odmawianiu głosu.

Kobiety mają głos w tym najbardziej literalnym znaczeniu, kiedy protestowały przeciwko wyrokowi Trybunału (podobno) Konstytucyjnego, łamaniu praw człowieka na białoruskiej granicy, ideologicznym manipulacjom w edukacji, kiedy nie ustają w walce o swoje prawa. A jednocześnie go nie mają, jakby były niesłyszalne. Często, nawet w Sejmie, są przywoływane do porządku. Muszą być grzeczne. Słuchać, nie gadać. Bo nie przystoi kobiecie chcieć czegoś więcej niż męża i dzieci. Nie daje im się prawa do wyrażania własnych oczekiwań wykraczających poza rodzinę.

Gniew

Wszystkie wystąpienia, dyskusje, pojedyncze głosy, pokazywały kobiecą perspektywę przyszłości i plany jak ją urzeczywistnić w imię odpowiedzialności i troski o świat i innych ludzi. Zaprezentowano kobiecy gabinet cieni, ogłoszono alarm dla edukacji i praw dziecka, dyskutowano o antropocenie i ekofeminizmie.

Ale wyróżnić chciałbym dwa momenty kongresu. Sobotnia sesja plenarna „Grzeczne już byłyśmy – prawicowy autorytaryzm i gniew kobiet” faktycznie przepełniona była sprawiedliwym gniewem, wynikającym z systematycznego rujnowania przez władzę wcześniejszych osiągnięć dotyczących swobód obywatelskich i wolności w dysponowaniu własnym ciałem przez kobiety oraz planowej akcji skierowanej przeciw migrantom czy osobom nieheteronormatywnym, pozbawiającej je poczucia bezpieczeństwa.

 

fot. Magdalena Adamczewska-Kijko

fot. Magdalena Adamska-Kijko

Gniew dotyczy też utwierdzania modelu władzy, a nie odpowiedzialności rodzicielskiej wobec dzieci, co doprowadzając tym samym do tragedii, a także paternalistycznej postawy wobec kobiet widocznej nawet w parlamencie.

Listę gniewu można by wydłużać, jednak – jak zauważyła jedna z uczestniczek sesji – on nie wystarczy. Powinien być paliwem do działania. Nie wystarczy również mieć nadzieję. Należy wspólnie działać, by nie była ona jedynie pragnieniem i oczekiwaniem spełnienia. Zaangażowanie w działanie na rzecz zmiany – robienie nadziei – przybliża zmianę.

Polityka jest gdzie indziej

Drugiego dnia kongresu, niejako na zamknięcie, zaplanowano sesję pt. „Jak wygrać wybory? Jak wygrać demokrację?”. Kandydatki do Sejmu i Senatu, zarówno doświadczone parlamentarzystki, jak i kandydujące po raz pierwszy, deklarowały cele dla siebie pierwszorzędne. Zmiana prawa aborcyjnego, świeckie państwo, poważne podejście do środowiska – to niektóre z tych priorytetów. Co jednak istotniejsze niż dość przewidywalne w tym kontekście i istotne politycznie zamiary, to wybrzmiewająca w kolejnych głosach chęć zmiany polityki.

 

fot. Magdalena Adamczewska-Kijko

fot. Magdalena Adamska-Kijko

Powszechna opinia, że to przestrzeń dla uprawiania prywaty i dorobienia się, wyrażająca się niskim poziomem zaufania do polityków, spotkała się z odpowiedzią, że trzeba działaniami zaświadczać swój mandat i wybierać osoby, o których się wie, co robiły i robią oraz którym się ufa. Bo polityka jest tym, czym ją uczynimy jako wyborcy, oddając swój głos na konkretne osoby.

Nie można podtrzymywać przekonania, że polityka jest gdzieś indziej, że może kogoś nie obchodzić, bo każda sfera życia jest przestrzenia interwencji politycznej, o czym w przeciągu ostatnich lat łatwo było się przekonać. Kandydatki, z różnych list wyborczych, czyniły realną nadzieję, że polityka nie jest i nie musi być walką z przeciwnikami, a może być konstruktywną współpracą w realizacji istotnych społecznie celów. Kontekst kluczowych z punktu widzenia przyszłości wyborów uczynił ten kongres najważniejszym w całej jego historii.

Robić nadzieję

Trudno oddać temperaturę wszystkich dyskusji, zaangażowanie, entuzjazm dla różnych propozycji, poziom emocji, gdy padło na przykład pytanie:

 

„Czy chciałybyście, aby Przemysław Czarnek był po wyborach nadal ministrem edukacji?”.

 

Nie sposób oddać atmosfery pozbawionej złych emocji, a pełnej życzliwości i wspierającej – nie walczymy z nikim, walczymy o swoje. Ciekawe było przy tym zestawić z Kongresem Kobiet odbywającą się równolegle na terenie MTP imprezę Ironman. W jednym miejscu pojawiały się słowa takie jak wspólnota, troska, my, świat. W drugim, nie umniejszając nikomu, praktykowano rywalizację, rekordy, w centrum stawiano jednostkę – zwyciężającą inne i własne ograniczenia.

 

fot. Magdalena Adamczewska-Kijko

fot. Magdalena Adamska-Kijko

Finałem było przyznanie dorocznych nagród Kongresu Kobiet, które otrzymali Adam Bodnar, były Rzecznik Praw Obywatelskich, obecnie kandydat do Senatu i Danuta Wawrowska, związana z Kongresem od jego początku prawniczka, aktywistka, kandydująca w tym roku do Sejmu.

Te osoby swoją chęcią zaangażowania się w bieżącą politykę potwierdzają przekonanie, że polityka będzie taka, jaką ją stworzymy swoimi wyborami. I dają nadzieję, że będzie lepsza, mając jako priorytet prawa obywatelskie. One tę nadzieję robią. Każdy może ją robić. Włączając się w proces wyborczy choćby tylko przez głosowanie.

 

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
3
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0