Naturalnie, że historie
Opublikowano:
29 czerwca 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Pierwsza strona nie wita nas tytułem ani stopką redakcyjną. Widzimy małpie łapy. Zostajemy nagle zanurzeni w świat, z którego wydaje nam się, że dawno już wyszliśmy. Wydane przez Polski Teatr Tańca „Historie naturalne” opowiadają człowieka inaczej.
Rok 2021 zainicjowany w nowej siedzibie Polskiego Teatru Tańca pod hasłem „Człowiek – roślina” ma skierować uwagę odbiorcy na związki między naturą i kulturą i wpisuje się w coraz częściej stawiane publicznie pytanie:
„Kim i jacy będziemy po pandemii? Co dojdzie do głosu? Już pierwsze przedstawienie, „Walka o ogień i wzrost gospodarczy”, którego premiera odbyła się online, sprowadzał niejako widza „do parteru” – pozwalając śledzić w ruchu tancerzy ewolucję różnych form życia, dzięki uruchomieniu myślenia nazwanego przez twórców „ciekawością międzygatunkową”.
Z kolei w kwietniu tego roku można było na platformie VOD oglądać spektakle zespołów z różnych krajów podczas I Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca, którego motto brzmiało: „Granice natury, granice kultury”.
Album jako taniec z widzem
Działania artystyczne Iwony Pasińskiej, dyrektor Polskiego Teatru Tańca nie ograniczają się do tkanki teatralnej – włącza do niej wszystko, co może być częścią procesu twórczego – czy to będzie film, sztuki plastyczne, fotografia czy obserwacje flory i fauny. Album „Historie naturalne” stanowi taką hybrydową formę ekspresji: zatrzymane w kadrze sylwetki zwierząt i tancerzy (fot. Andrzej Grabowski) zestawione zostały z tekstami naukowców o granicach i związkach miedzy tymi światami.
Nie jest to jednak „album o zwierzątkach”, nic bardziej mylnego. Publikacja wydaje się częścią procesu komunikacji z potencjalnym widzem, a raczej – współuczestnikiem sztuki, do której zaprasza Iwona Pasińska. Tego albumu nie należy „oglądać”, ale trzeba w niego wejść, wpełznąć, dotknąć, posłuchać i dać się wciągnąć do środka.
Sam w sobie jest spektaklem poszukującym i badającym granice światów – człowieka cywilizowanego odartego ze zwierzęcości, której jednak ostatecznie nie może się wyprzeć.
Szkice z natury
Zdjęcia są czarno-białe, surowe, nie ma upiększeń, epatowania kolorem. Z każdej fotografii „wychodzą” łapy, pióra, sierść, wzory na futrach, pazury, uszy, oczy, kopyta, rogi i skrzydła. Wśród zwierząt – ten, który zapomniał, że jest jednym z nich – człowiek. Fotografowani tancerze Polskiego Teatru Tańca uruchomili wspomnianą „ciekawość międzygatunkową”, pozwalającą na odnalezienie pierwotnej – biologicznej natury człowieka.
Zatrzymane w obiektywie pozy nie są tu jednak prostą imitacją – to raczej gra w obie strony, twórcze poszukiwania „wchodzenia” w zwierzę, „ćwiczenia się” w posiadaniu piór, ogona, trąby, skrzydeł, jakby sprawdzania siebie w innej cielesności.
Łapy i ręce, kopyta i nogi, twarze i paszcze, włosy i futra współistnieją tu w jednym zoologiczno-antropologicznym ogrodzie.
Historie możliwe
Nie nastąpiło tu jednak zanegowanie kultury. To właśnie dzięki „tworzeniu historii” twórcom albumu udało się uniknąć naiwnego „powrotu do natury” i zbudować pełną napięcia i zaskoczeń narrację, zapraszającą odbiorcę do współtworzenia skojarzeń i refleksji. Zdjęcia pozwalają wniknąć „pod skórę” zwierzęcości, w to, co ostrożnie można by nazwać „duszą stworzenia”. Zapraszają, by włączyć się w cyrkularny powrót do naszych korzeni – tym razem nie jest on całkiem dobrowolny, zostaliśmy do niego zmuszeni pandemią i zmianami klimatycznymi.
Być może to błogosławieństwo – stanąć twarzą w twarz z pierwotnymi potrzebami i lękami, poczuć się zwierzęciem, żeby zrodziło się w nas pragnienie ratowania tego, co biologiczne, a co wyparliśmy lub wyśmialiśmy jako przeciwieństwo „cywilizacji”. Czytam tu także inną historię – tę o kruchości środowiska.
Surowość monochromatycznych zdjęć ma moc otrzeźwiającą – pojawia się skojarzenie ze starymi pocztówkami, na których można oglądać już tylko ocalony zapis chwili, okruch minionego, wymarłego świata. Pozbawione koloru kadry przypominają, że różnorodność gatunkowa już niedługo może stać się zaledwie wspomnieniem.
Naturalnie – kultura
Zostawiłam na koniec wiadomość o tym, że album zawiera także teksty naukowców o – najoględniej mówiąc – związkach „ludzkiego” i „zwierzęcego”. Nie moglibyśmy tworzyć przecież refleksji o świecie przyrody (w tym o nas samych) bez języka. Autorzy nie rozpisują się jednak – jak to jeszcze czyniono niedawno masowo – o prymacie naszego gatunku. Używają języka pokory, by pokazać wyalienowanie człowieka ze wspólnoty zwierząt.
Przypomina o tym Ewa Zgrabczyńska, wskazując jednocześnie na fakt, że owo wyłączenie dzieje się na nasze życzenie, a przekonanie o wyjątkowości człowieka czyni go ślepym na to, że inne gatunki także tworzą kulturę, cierpią, potrafią przejawiać altruizm lub okrucieństwo.
Dariusz Gzyra ukazuje manipulacyjny charakter pojęcia „zwierzęcości” i przypomina, że pojęcie to jest wygodnym narzędziem eksploatacji istot objętych tym terminem. Podważa wyjątkowość człowieka, który – teoretycznie zdolny do rozważań o tym, co dobre i złe – w praktyce często nie przyjmuje perspektywy innego i dokonuje usankcjonowanych prawem krzywdzących czynów wobec istot poza-ludzkich.
O roli – dziś mocno zredukowanej – ruchu w życiu człowieka piszą Magdalena i Jan Woleńscy, przekonując, jak bardzo mobilność jest niezbędna dla biologicznego przetrwania, komunikacji z innymi osobnikami oraz w tworzeniu rytuałów i rozrywce. Rozwijając kwestię komunikacji gatunkowej i międzygatunkowej przypominają, że ruch (w tym także taniec) był i jest także dla człowieka środkiem przekazywania informacji nie mniej niż język.
Historyczne i współczesne formy angażowania zwierząt w różnego rodzaju widowiska organizowane przez człowieka przytacza Anna Koczorowska, przedstawiając długą listę sposobów eksploatacji tych „nieludzkich aktorów”: w pojedynku, na ołtarzu, na arenach w walce z gladiatorami, w cyrku, szopkach, jarmarcznych teatrach i… współczesnych dramatach. Rola zwierzęcych aktorów zmienia się w teatrze posthumanistycznym, w nurt humanistyki ekologicznej zadaje pytanie o to, czy zwierzę na scenie może zyskać autonomię.
Cykl pięciu esejów zamykają rozważania Joanny Ziomek o miejscu tańca w przyrodzie – jego funkcjach godowych, sprawnościowych, emocjonalnych i tych związanych z oznaczaniem terytorium. W wydaniu ludzkim natomiast taniec łączy w sobie zarazem funkcje biologiczne i symboliczne.
Album jako „wejściówka”
„Historie naturalne” są rodzajem twórczej prowokacji, zaproszeniem widza do wysiłku wniknięcia w idiom, jaki realizuje Iwona Pasińska w nowym sezonie, w pandemicznej i post(?)pandemicznej rzeczywistości. Międzygatunkowa ciekawość wydaje się kluczowa dla przygotowania się odbiorcy do tego, co proponuje obecnie Polski Teatr Tańca, wpisując się w ogólny niepokój społeczny, który może zmieniać nasze myślenie o naturze i kulturze jako dychotomicznych wartościach. Czy oprzytomniejemy wcześniej – zanim wycięte zostanie ostatnie drzewo – nie odrzucając kultury, ale odnajdując głębokie związki między nią a tym co nazywamy umownie „naturą”? Być może udział w tworzeniu tej refleksji może mieć właśnie taniec, który bardziej niż jakakolwiek ze sztuk łączy biologiczny aspekt życia człowieka z jego życiem duchowym.
Publikacja „Historie naturalne”, wydawnictwo Polskiego Teatru Tańca z 2020 roku, została nagrodzona Złotym Medalem w kategorii „katalogi artystyczne” w konkursie European Design Awards 2021.
„Historie naturalne”, wyd. PTT Poznań 2020; koncepcja – Iwona Pasińska, zdjęcia – Andrzej Grabowski, projekt graficzny – Ryszard Bienert