Nigdy się nie poddawać!
Opublikowano:
29 listopada 2023
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Staję na scenie właśnie po to, by dzielić się emocjami z widownią, a jeśli te emocje są prawdziwe, to istnieje duża szansa, że poruszą publiczność i trafią do zakamarków serca i duszy, uwalniając te stłumione w nas emocje. Czy to nie jest piękne?” – pyta Daria Stachowicz, sopranistka z Ostrowa Wielkopolskiego, która w ramach stypendium Marszałka Województwa Wielkopolskiego już niebawem wyda płytę z kolędami Feliksa Nowowiejskiego.
Sebastian Gabryel: Feliks Nowowiejski to niewątpliwie jeden z najważniejszych kompozytorów w całej historii muzyki polskiej. Święta tuż-tuż, a ty w ramach przyznanego stypendium nagrywasz płytę ze skomponowanymi przez niego kolędami. Zaskoczyło mnie to, repertuar Nowowiejskiego raczej się z nimi nie kojarzy. Skąd pomysł, by sięgnąć właśnie po ten fragment jego bogatej twórczości?
Daria Stachowicz*: Rzeczywiście, to może być dość zaskakujące. Z kolędami w opracowaniu Nowowiejskiego zapoznałam się już w pierwszych latach studiów na Akademii Muzycznej w Poznaniu. Miałam okazję wtedy kilka z nich wykonać. Urzekła mnie przepiękna harmonia tych utworów, a jednocześnie fakt, że nie odbiegają one zbytnio od ich tradycyjnych wersji. Już wtedy urodziła się w mojej głowie myśl o nagraniu płyty z tymi kolędami, by mogły one trafić do szerszego grona odbiorców.
SG: Album realizujesz z pianistą Robertem Adamczakiem. Jak przebiega praca nad płytą i za co najbardziej cenisz Roberta?
DS: Jesteśmy na etapie ostatnich szlifów przed nagraniem. Praca z Robertem przebiega doskonale. To pianista mający wiele cech, za które go bardzo cenię: oprócz fantastycznej techniki pianistycznej, wyczucia wokalisty, jego oddechu i wspólnego płynięcia we frazie, Robert jest oazą spokoju, osobą niezwykle empatyczną, co niesie ze sobą jeszcze większy komfort wspólnego muzykowania.
SG: Jesteś laureatką III nagrody podczas VII Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Rudolfa Petraka w Žilinie na Słowacji. Czy można powiedzieć, że właśnie to zwycięstwo było przełomowym momentem w twojej działalności? Z czego jak dotąd jesteś najbardziej dumna?
DS: Każdy konkurs przyniósł mi wiele dobrego, bo zawsze to nowe, bezcenne doświadczenia. Nie zawsze udawało mi się zdobyć nagrody, ale i te konkursy bez nagród wiele mnie nauczyły – często były takim „kopem motywacyjnym”, by iść dalej, walczyć o swoje marzenia. A III nagroda w Žilinie była pierwszą, jaką udało mi się zdobyć.
Pamiętam jak dziś, że po tym sukcesie niemal fruwałam z radości i ten stan utrzymywał się chyba przez dwa tygodnie (śmiech). Czuję jednak, że przełomowym momentem był udział w etapach finałowych 35. International Hans Gabor Belvedere Singing Competition w Kapsztadzie w Republice Południowej Afryki.
Spotkałam się tam ze śpiewakami z każdego zakątka świata. Spędziłam w Kapsztadzie trzy tygodnie, a sam konkurs trwał tydzień. Mieliśmy więc okazję bliżej się poznać i wymienić doświadczeniami, a także nowymi pomysłami repertuarowymi. Była to dla mnie przygoda życia, która stała się inspiracją do dalszych działań muzycznych, a relacje nawiązane podczas konkursu trwają, mimo odległości, do dziś.
SG: Występowałaś już z wieloma wspaniałymi orkiestrami – ich lista robi wrażenie. Podejrzewam jednak, że wśród nich masz swoje ulubione?
DS: Z częścią z tych orkiestr śpiewałam solo, z innymi występowałam, będąc członkiem Chóru Narodowego Forum Muzyki. Niewątpliwie Orkiestra Symfoniczna Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu należy do moich ulubionych orkiestr, bo występowałam z nią niejednokrotnie wraz z Chórem NFM-u, wykonując wyjątkowe dzieła. Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Kaliskiej jest również bliska memu sercu. Występowałam z nią jako solistka, a że to moje rodzinne strony, to tworzą ją muzycy, których znam od lat, choćby ze szkoły muzycznej.
SG: Danuta Paziuk-Zipser, Aleksandra Kubas-Kruk, Jolanta Żmurko, Monika Cichocka, Piotr Łykowski, Francesco Bottigliero… – masz wielu mistrzów. Jaką odebraną od nich lekcję postrzegasz jako najważniejszą?
DS: By nigdy się nie poddawać. To najważniejsza lekcja, którą mi przekazano. Zawód muzyka nie należy do najłatwiejszych. Trzeba mieć w sobie wiele siły, by przejść przez trudności, które nierzadko stają na drodze artysty. Nauczono mnie przyjmowania każdego sukcesu, jak i niepowodzenia jako lekcji, z której można wyciągnąć wnioski, by pójść dalej bogatszym o to doświadczenie.
SG: A skoro już mowa o mistrzach… Aktywnie koncertujesz, jednak również nauczasz – nie tylko prowadzisz działalność pedagogiczną w zakresie nauczania śpiewu solowego, ale i organizujesz kursy wokalne. Co twoim zdaniem jest najważniejsze w przypadku pierwszych kroków stawianych w śpiewie solowym? Jak dobrze zacząć?
DS: To prawda, wiele nauczam i tak się składa, że uczę osoby w bardzo różnym wieku – od dzieci i młodzieży po osoby dorosłe. Na każdym etapie wygląda to inaczej z wielu względów. W pracy z dziećmi najważniejszą rzeczą jest czerpanie z natury i nieingerowanie w nią. Aparat głosowy dziecka zazwyczaj jest jeszcze „nieskażony” złymi nawykami, nie ma więc potrzeby poprawiania tego, co dała nam natura – nie mówię tu oczywiście np. o wadach wymowy.
Tak naprawdę trudno na tym etapie mówić o nauce śpiewu, to bardziej umuzykalnianie, zabawa muzyką. Nauka śpiewu to kwestia bardzo indywidualna, gdyż instrument mamy „wbudowany”, jest z nami zawsze i wszystko, co się z nami dzieje, ma na niego wpływ.
Dlatego też każdy uczeń, zaczynając swoją przygodę ze śpiewem, niezależnie od wieku, zaczyna od innego poziomu. Oczywiście podstawą śpiewu jest prawidłowy sposób oddychania. Włosi mówią „chi sa respirare, sa cantare”, co oznacza: „kto potrafi oddychać, potrafi śpiewać”.
SG: Z jednej strony śpiewasz jako solistka, z drugiej – nie możesz uniknąć współpracy, i to z wieloma osobami. Podejrzewam, że to może być trudne, tak jak może też ładować życiową baterię – wszystko zależy od charakteru człowieka. Jak jest z tym u ciebie?
DS: To prawda, występuję zarówno jako solistka, jak i z większymi składami wykonawczymi. Każdy rodzaj koncertu dostarcza mi trochę innych emocji, ale każdy ładuje moją baterię życiową.
Uwielbiam występy solowe, czuję, że za każdym razem się zaskakuję i odkrywam kolejne pokłady kreatywności.
Obecność publiczności dodaje mi skrzydeł, co jest dla mnie niesamowitym doznaniem. Cenię również współpracę z bardziej rozbudowanymi składami wykonawczymi, jak np. z chórami, w tym z moim ulubionym, wspomnianym Chórem Narodowego Forum Muzyki. Za każdym razem wykonujemy przepiękne dzieła na bardzo wysokim poziomie. Członkowie zespołu to świetni śpiewacy, czuję, że wzajemnie się inspirujemy i wzbogacamy muzycznie.
SG: W jednej z recenzji twojego koncertu dziennikarz określił cię „sopranistką eteryczną”. A sama jak na siebie patrzysz? Gdybyś miała wskazać jedną cechę, z której jesteś najbardziej dumna, a która być może sprawia, że wyróżniasz się na tle innych, to co by to było? Wiem, wiem, nieskromnie odpowiadać na takie pytania (śmiech), ale za co najbardziej siebie lubisz?
DS: To był dla mnie wielki komplement… Najbardziej lubię siebie za spontaniczność, naturalność i poczucie humoru na scenie. Scena kocha prawdę, a że i prywatnie właśnie taka jestem, to na scenie te cechy zostają uwydatnione i niejednokrotnie zostały docenione u widzów.
SG: Maria Callas powiedziała kiedyś, że głos solowy to instrument, który potrafi dotknąć serca i duszy słuchacza bezpośrednio. To właśnie jest twoim celem, kiedy stajesz na scenie?
DS: To piękne słowa wielkiej artystki. Oczywiście, że taki jest mój cel. Staję na scenie właśnie po to, by dzielić się emocjami z widownią, a jeśli te emocje są prawdziwe, to istnieje duża szansa, że poruszą publiczność i trafią do zakamarków serca i duszy, uwalniając te stłumione w nas emocje. Czy to nie jest piękne? I właśnie dlatego kocham swój zawód! (śmiech)
*Daria Stachowicz – sopranistka, absolwentka Wydziału Wokalnego Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu, gdzie studiowała w klasie śpiewu solowego pod kierunkiem prof. Danuty Paziuk-Zipser oraz dr hab. Aleksandry Kubas-Kruk. Ukończyła także Wydział Edukacji Muzycznej, Chóralistyki i Muzyki Kościelnej tej samej Akademii. Jest również absolwentką Zespołu Szkół Muzycznych im. Krzysztofa Komedy-Trzcińskiego w Ostrowie Wielkopolskim, w klasie fortepianu u mgr Iwony Nowosad. Laureatka III nagrody podczas VII Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Rudolfa Petraka w Žilinie na Słowacji oraz uczestniczka finałowych etapów 35. Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Hansa Gabora Belvedere w Kapsztadzie, w Republice Południowej Afryki. W październiku 2021 roku zdobyła II wyróżnienie oraz nagrodę specjalną Stowarzyszenia Artem Docendi podczas III Międzynarodowego Konkursu Wokalnego Viva Calisia w Kaliszu. Swoje umiejętności wokalne doskonaliła, pracując z wybitnymi artystami i pedagogami, takimi jak Monika Cichocka, Jolanta Żmurko, Piotr Łykowski, Francesco Bottigliero, Ewa Iżykowska, Ella Susmanek, Ingrid Kremling, Teresa Żylis-Gara, Izabela Kłosińska oraz Jagna Sokorska. W sezonie 2015/16 była członkinią Chóru Narodowego Forum Muzyki. Współpracowała z uznanymi dyrygentami, m.in. z Lionelem Sow, Giancarlo Guerrero, Tadeuszem Zathem, Andrzejem Kosendiakiem, Agnieszką Franków-Żelazny, Marcinem Sompolińskim, Przemysławem Stanisławskim, Tadeuszem Wicherkiem, Giovannim Antoninim, Ádámem Fischerem, José Marią Florêncio oraz Wernerem Pfaffem. Występowała z renomowanymi orkiestrami, takimi jak Budapest Festival Orchestra, Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Szczecińskiej, Wrocławska Orkiestra Barokowa oraz Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Kaliskiej. Brała udział w licznych festiwalach, w tym Wratislavia Cantans, Festiwal Moniuszkowski, Music Game Festival, Klara Festival oraz Festiwal Ludwiga van Beethovena. Obecnie koncertuje, zajmuje się działalnością pedagogiczną w zakresie śpiewu solowego oraz organizuje kursy wokalne.