OKFA ma 70 lat
Opublikowano:
5 lipca 2024
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Pełen pasji i wigoru, doświadczony i otwarty na nowości, niezależny i szczery, kreatywny, pomysłowy i z mnóstwem planów na przyszłość. Taki jest koniński siedemdziesięciolatek. Ogólnopolski Konkurs Filmów Niezależnych OKFA.
Filmowe święto w Koninie
Najstarszy festiwal filmowy w Polsce obchodzi w tym roku okrągły jubileusz.
– OKFA to historia tego, co najważniejsze w kinie, czyli rodzenia się talentów – mówi jeden z jurorów tegorocznej edycji Łukasz Maciejewski, który jubilatowi życzy: młodzieńczej energii, pamięci o przeszłości, miłości i wiary w to, że festiwal ma sens, satysfakcji z tego, co się udało, nadziei na kolejne edycje.
Raz w roku obchodzimy w Koninie święto kina. Projekcje konkursowe, pokazy specjalne, spotkania z wybitnymi twórcami, wystawy, koncerty, a przede wszystkim niekończące się dyskusje o filmie. Wszystkich, którzy na początku czerwca zjeżdżają do Centrum Kultury i Sztuki w Koninie, łączy wielka miłość do kina.
Uczciwość, szczerość, żarliwość
Uczestnicy witają się z radością. Uśmiechy, uściski, poklepywania, okrzyki radości. Nie ma co się dziwić, wiele z tych osób przyjeżdża do Konina co roku. OKFA jest okazją do sprawdzenia, co mają do powiedzenia młodzi twórcy, konfrontacji z innymi, ale również do poczucia, że jest się częścią wspólnoty.
– Takie imprezy jak ta dają szansę na rozmowy o filmie bez nadmiernej naginki i poczucia niezdrowej rywalizacji – podkreśla Paweł Maślona, twórca obsypanego nagrodami „Kosa”, laureat OKFA 2014.
– Myślę, że to jest superważne, zwłaszcza dla młodych twórców. Później tych imprez, festiwali jest dużo.
Ja mam wrażenie, że coraz mniej je lubię.
– Teraz istotne jest, by stworzyć przestrzeń do dyskusji o kinie, bo jesteśmy w kryzysowym momencie. Aspekt wspólnotowy kina też jest w ogromnym zagrożeniu. Tym bardziej potrzebujemy takich przestrzeni, jak tu, gdzie możemy spotkać się, oglądać i rozmawiać razem o filmach, żeby to było szczere, jak najbardziej z serca, żeby to było żywe.
Znak czasu. O rozpadzie relacji i tęsknocie za bliskością, wspólnotą i byciu razem mówiono w tym roku w Koninie bardzo często. Wątek ten przewijał się również z filmach.
– Zżyłem się z Koninem i organizatorami wydarzenia. OKFA łączy w sobie i walory artystyczne, i walory edukacyjne, i tę piękną ideę, którą jest patronowanie początkującym twórcom, dla których film jest pasją – wyjaśnia Łukasz Maciejewski, filmoznawca, krytyk i jeden z jurorów OKFA.
Z kolei Krzysztof Majchrzak, juror, aktor i ulubieniec festiwalowej publiczności mówi:
– Przyjeżdżam tu po naukę. W Akademii Teatralnej i tutaj na festiwalu nauczyłem się najwięcej w życiu i to konfrontując się z rynkiem, który zawodowcy nazywają amatorskim. Nigdzie nie znajdzie się większej uczciwości, szczerości, żarliwości niż wśród amatorów. Walczymy o to, aby dzięki Pani Sztuce życie ludzkie stało się bardziej sensowne i prostsze.
OKFA na szlaku
OKFA to wędrowny festiwal. Wszystko zaczęło się w 1953 roku w Katowicach. Wówczas wydarzenie było konkursem filmów amatorskich. Przez lata OKFA gościł m.in. w Bydgoszczy, Trójmieście, Lublinie, Opolu, Szczecinie i Warszawie, aż wreszcie zakotwiczył w Koninie. Konkurs przerodził się w festiwal, dojrzewał, ewoluował, rozbudowywał. Do miłośników statystyk przemówią liczby. Pierwsza edycja OKFA to 6 filmów, gdy w tym roku obrazów nadesłanych przez twórców amatorów, filmowców niezależnych oraz studentów szkół filmowych było aż 227.
Od 2012 roku dyrektorem Ogólnopolskiego Festiwalu Filmów Niezależnych jest Paulina Pachulska-Wojdak.
O wydarzeniu, kalendarium, twórcach i ich losach wie wszystko! Właśnie mija 20 lat jej pracy w Centrum Kultury i Sztuki oraz przy organizacji OKFA.
– Cieszę się, że przez tak długi czas mogę w tym uczestniczyć. Od początku, jeszcze jako stażystka, byłam włączona w przygotowywanie tej imprezy i już wtedy miałam poczucie, że biorę udział w czymś wyjątkowym. Dla mnie to było coś, co wyróżnia się z kalendarza imprez CKiS – wspomina Paulina Pachulska-Wojdak.
Teraz skala odpowiedzialności jest nieporównywalnie większa.
– Mam świadomość, że na mnie spoczywa tak naprawdę cały festiwal, ponieważ odpowiadam za całą koncepcję programową, za to, jacy goście przyjadą do jury, kto będzie gościem specjalnym, jakie będą filmy w sekcji pokazów specjalnych. Pozyskujemy również środki finansowe z zewnątrz. I to są rzeczy, które już mniej mi się podobają, czyli pisanie wniosków, aktualizowanie, rozliczanie.
Dla absolutnej humanistki wszystko, co się wiąże z liczbami, jest trochę przerażające, ale jest oczywiście nieodzowne przy tym projekcie.
– Większa odpowiedzialność to dużo większy stres, dużo większe napięcie, świadomość różnego rodzaju ryzyk i obawy z tego wynikające. Jednak przede wszystkim to nieustannie satysfakcja i radość nie tylko z możliwości uczestniczenia, ale kreowania czegoś wyjątkowego – podkreśla dyrektorka festiwalu.
W okopie i na statku
OKFA to dla wielu początek. Tutaj swoją przygodę z filmem rozpoczynali twórcy, którzy potem swoje filmy pokazywali w Gdyni, Cannes, Wenecji. Krzysztof Zanussi, Radek Ładczuk, Wojciech Staroń, Marcin Ziębiński, Marek Lechki, Katarzyna Klimkiewicz, Bodo Kox, Kuba Czekaj, Paweł Maślona, Olga Chajdas, Piotr Domalewski, Natasza Parzymies, Bartosz Kruhlik, Aleksandra Terpińska czy Damian Kocur.
Jak swój pobyt w Koninie wspominają twórcy?
Często w ich opowieściach pojawia się rozrywkowy hotel i taneczny statek.
– Byłem tutaj trzy lata temu w czasie pandemii. Zdjęcie, gdy odbierałem nagrodę, które mam w katalogu festiwalu, jest w maseczce. Przyjechałem z bohaterem mojego filmu, który mieszka niedaleko w Strykowie pod Łodzią. Przyjechaliśmy z psem, który teraz jest dużą 40-kilogramową postacią, a wtedy był małym pieskiem, i który jednemu z chłopaków w hotelu Konin, gdzie była impreza, ukradł okulary. Okazało się, że to był później montażysta mojego debiutu – opowiada Damian Kocur, laureat OKFA 2018 i 2021, twórca wielokrotnie nagradzanego filmu „Chleb i sól”.
Bartek Kruhlik, trzykrotny laureat OKFA mówi: – Z OKFA mam tylko dobre wspomnienia. W 2009 zrealizowałem dokument o babci kamerką kupioną za 350 zł, którą się wesela kręci.
Klaudiusz Chrostowski do Konina został wyciągnięty z okopu pod Piasecznem. Właśnie tam pracował wówczas na planie serialu o pierwszej wojnie światowej (asystent reżysera „Dzwony wojny”).
– Zadzwonił nagle telefon z Konina. Szybko wskoczyłem do pociągu i przyjechałem. Paweł (Maślona, dopisek red.) wtedy też odbierał nagrodę, i Piotrek Domalewski. Razem wracaliśmy do Warszawy.
Hotel Konin zrobiliśmy w samochodzie, ci, co nie prowadzili, więc też było bardzo przyjemnie.
Z kolei Paweł Maślona po raz pierwszy był w Koninie 20 lat temu jako młody chłopak z klubu filmowego Groteska w Kędzierzynie-Koźlu:
– OKFA była jednym z najjaśniejszych punktów na mapie festiwali niezależnych. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, czy będę robił filmy, czy nie. Pamiętam przeuroczy bankiet, który się odbywał na barce (statku „Dziwożona”, dopisek red.).
Warto wspomnieć, że słynny stateczek pływający po mikorzyńskich wodach był świadkiem festiwalowych… oświadczyn. Wieloletni uczestnik OKFA Jacek Adamczewski, w obecności gości rejsu, poprosił o rękę ówczesną partnerkę Dominikę. Od kilkunastu lat są małżeństwem i doczekali się bliźniaków.
Filmowe świętowanie
Program tegorocznej edycji OKFA był niezwykle bogaty.
– Dla mnie to jest przygoda, która trwa tak naprawdę od początku września. Już wtedy pojawiały się pierwsze plany i pomysły. Niektóre z nich były może brawurowe, niektóre szalone, więc sama jestem zaskoczona, że udało nam się wszystkie zrealizować – mówi Paulina Pachulska-Wojdak.
Wydarzeniu towarzyszyła wystawa plakatów Andrzej Pągowskiego „Morgenstern na nowo”.
W ramach pokazów specjalnych widzowie zobaczyli „Fin del Mundo?” Piotra Dumały, „Błazny” Gabrieli Muskały, „Skąd dokąd” Maćka Hameli oraz „Ultima Thule” Klaudiusza Chrostowskiego. Jednym z punktów był koncert Orkiestry PAK KWB Konin, która również obchodzi jubileusz 70-lecia. Koncert muzyki filmowej wyprodukowano specjalnie na potrzeby tego wydarzenia.
– Długo dyskutowaliśmy na temat listy utworów, która była dwa razy dłuższa, jednak z czegoś trzeba było zrezygnować – śmieje się dyrektorka festiwalu.
Tegoroczni laureaci
W tym roku w kategorii film amatorski Grand Prix im. Stanisława Pulsa zdobył film „…który skrzywdziłeś” w reżyserii Karoliny Zielińskiej, Gabrieli Szczególskiej i Alicji Kępskiej.
– Dla nas wielkim sukcesem jest to, jak ten film wpływa na ludzi. Widzimy, że jest potrzebny, i to daje niesamowitego kopa. Tydzień temu mieliśmy zdjęcia do kolejnego projektu poruszającego sprawy młodzieży – komentuje operator Julian Pękacki, który planuje zdawać do filmówki.
– Jesteśmy w ogniu pracy. Myślę, że pod koniec roku skończymy, więc idealnie, żeby wysłać go na kolejną edycję OKFA – śmieje się Michał Grosiak, opiekun Filmowej Grupy Radom. W kategorii film amatorski nagroda powędrowała do Kacpra Więcka i „Placu Wolności 4”, a wyróżnienie do „Marzyciela” w reżyserii Piotra Kaźmierczaka.
W kategorii film niezależny Grand Prix im. Witolda Kona otrzymał „Moody” w reżyserii Karoliny Karwan i Tomasza Rattera. Nagrodę przyznano filmowi „Czyste niebo” Marcina Kundery, a wyróżnienie „Mojej siostrze” Mariusza Rusińskiego.
W kategorii film studencki Grand Prix otrzymał „Liosza” w reżyserii Miłosza Sawickiego, nagrodę – „Owieczność” Natana Lidii Bohdanowicz, natomiast wyróżnienie „Pierwszy taniec w chmurach” Michała Mieszczyka.
– Chciałbym zwrócić się z apelem, abyśmy wspierali naszych braci i nasze siostry z Ukrainy, którzy każdego dnia walczą ze złem, z Rosją. To brzmi być może trochę patetycznie, ale to codzienna prawda. Zachęcam do takiej postawy, która większość z nas miała w pierwszych dniach wojny, czyli do solidarności – mówi Miłosz Sawicki, reżyser „Lioszy”.
Jury Młodych doceniło „Dzień dobry” w reżyserii Zuzanny Klary Bardian.
– Zrobiłam ten film, ponieważ tęsknię za bliskością, za tworzeniem społeczności, dlatego chciałabym podziękować, że wy już od 70 lat tworzycie taką społeczność i możliwość pokazania się – podkreśla autorka.
Życzenia dla jubilata
Czego życzyć siedemdziesięciolatkowi?
– Będę prozaiczna do bólu: pieniędzy. Nie ukrywajmy, że tylko i wyłącznie środki finansowe pozwolą na realizowanie pewnych pomysłów. Bez pieniędzy się tego zrobić nie da – mówi Paulina Pachulska-Wojdak, dyrektorka OKFA. – Jeśli finansowanie będzie na przyzwoitym poziomie, to wtedy można puścić wodze fantazji i próbować zapraszać tutaj najwspanialszych profesjonalistów, ekspertów i specjalistów z dziedziny filmu, tworzyć atrakcyjny program, który będzie konkurencyjny dla innych festiwali i przyciągnie widzów oraz autorów filmów. Z drugiej strony nie mniej ważny jest czynnik ludzki. Mam tutaj na myśli naszych widzów, bez których tego festiwalu by nie było.
My nie organizujemy festiwalu dla siebie, tylko dla widzów i autorów filmu.
To oni tworzą to święto i atmosferę. Ludzie to także cała festiwalowa ekipa, bo do stworzenia festiwalu tych rąk i głów potrzeba wiele. Im więcej pomysłów, im więcej chcemy zaoferować, tym więcej potrzeba pracowników kompetentnych, doświadczonych, odpowiedzialnych, zaangażowanych i kreatywnych i wtedy można faktycznie takie marzenia realizować.
Autorka tekstu życzy natomiast: wychodzenia z życiowych zakrętów z mistrzostwem Formuły 1, w wolnych chwilach plażowania w scenerii „Dwóch ludzi z szafą”, wolności, równości i braterstwa z „Trzech kolorów”, celności „Czterech pancernych”, pasjonujących opowieści „5 x 2”, „Szóstego zmysłu” w odkrywaniu talentów oraz „Siedmiu wspaniałych”!