Ostatni Mohikanie
Opublikowano:
3 czerwca 2015
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Zalewa nas fotografia cyfrowa, wystarczy włączyć Facebooka lub jeszcze lepiej – Instagrama. Kolektyw Fotograficzny Świetlica próbuje wrócić do korzeni fotografii, tworzy projekty artystyczne przy użyciu sprzętu analogowego. „Jesteśmy radykalni w treści i w formie” – mówią jego założyciele.
Dziś fotografuje niemal każdy, nie liczy się jakość zdjęcia, ważne jest zaspokojenie swoich ekshibicjonistycznych potrzeb. W świadomości społecznej artyzm w fotografii się zdewaluował. Wystarczy pstryknąć i już. Takie proste? Niekoniecznie.
Przeciwieństwem nagminnego strzelania zdjęć jest swoisty, oddolny powrót do korzeni sztuki, jaką jest fotografia i, co ważniejsze – przypomnienie o tym odbiorcom. Takim działaniem zajmuje się, istniejący od siedmiu lat, Kolektyw Fotograficzny Świetlica. Powstał nie tylko z potrzeby spotkania się i porozmawiania o fotografii, ale po to, by własnymi siłami próbować tworzyć różne projekty artystyczne przy użyciu sprzętu analogowego. O czym nie śniło się pstrykaczom z mediów społecznościowych.
„Chcieliśmy stworzyć miejsce wymiany wiedzy i naszych doświadczeń. Jednak nie koncentrujemy się tylko na przekazywaniu, ale też na czerpaniu, uczeniu się od innych” – mówią założyciele Świetlicy. Początkowo grupa formułowała się dzięki poczcie pantoflowej, zbierając osoby czynnie działające na fotograficznym polu, mające za sobą wiele zrealizowanych przedsięwzięć.
Mówią o sobie, że są niezależni, ponieważ grupa nie jest z nikim formalnie związana, nie oferuje również legitymacji członkowskiej. Stawiają na edukację.
„Kolektyw nie stanowi struktury zamkniętej. Co prawda, już jakiś czas temu przestaliśmy agitować o dołączenie do nas, ponieważ osiągnęliśmy pewien stopień nasycenia członkiń i członków, ale nie zamykamy się. Jeżeli ktoś chciałby dołączyć, to może zawsze do nas napisać lub wpaść, w każdy ostatni poniedziałek miesiąca, do poznańskiej Mamałygi (wcześniej Meskal) na Nowowiejskiego. Tutaj w swobodnej atmosferze prowadzimy fotograficzne dysputy, ale też omawiamy działania artystyczne” – mówi Witold Jagiełłowicz, jeden z założycieli Świetlicy.
Marlena Grewling, najmłodsza członkini kolektywu, poszukiwała miejsca, gdzie mogłaby porozmawiać o fotografii, nie tylko tej współczesnej. „Na pierwsze spotkanie trafiłam dzięki zaprzyjaźnionej z grupą osobie i tak zostałam. Podoba mi się, że w Świetlicy każdy jest na innym poziomie świadomości fotograficznej; dlatego też możemy wspólnie się od siebie uczyć. Ta wymiana jest nieustająca. Szukamy inspiracji nie tylko w samych zdjęciach, ale też w literaturze, czy filmie” – tłumaczy Grewling. I dodaje: „Sama fotografuję głównie cyfrowo i dalej będę posługiwać się tym medium”.
CZY APARAT ANALOGOWY UCZY POKORY?
„Na fotografię analogową składa się bardzo wiele czynności. Nie tylko samo zrobienie zdjęcia, ale cała paleta wytycznych podczas wywoływania. To zupełnie inny poziom fotografowania. Dzięki obecności w Świetlicy nauczyłam się ograniczyć liczbę pstryknięć migawką, ponieważ już wiem, jaki efekt chcę osiągnąć i zwyczajnie przestałam potrzebować zbyt wielu zdjęć. By pogłębiać moją wiedzę, przy pomocy innych uczestników, stworzyłam domową ciemnię” – opowiada.
Czytając informacje na stronie internetowej Świetlicy możemy się przestraszyć. W tekście wstępnym mowa jest o „egalitarności” miejsca, „heretyckiej pasji”, „fotograficznej ortodoksji” i „radykalności”. Trochę, jakby kolektyw proponował zaczątek programu artystycznego. Na szczęście tymi słowami założyciele odnoszą się do uprawianego przez nich poletka sztuki; lecz pewnie zniechęcają też tych, którzy powierzchownie interesują się fotografią, którym zakup aparatów analogowych podyktowała wyłącznie moda.
„Jesteśmy radykalni w treści i formie, choć widoczne jest pewno to ostatnie, z tego względu, że sam proces tworzenia zdjęć jest długotrwały. Naświetlanie jednego zdjęcia trwa wiele godzin, a wywoływanie odbywa się często w ekstremalnych warunkach” – tłumaczy Jagiełłowicz.
Długoterminowość pracy nad konkretną realizacją zmienia ją w performance. Fotografia staje się więc pretekstem do interakcji z otoczeniem, jak na przykład podczas inicjatywy „Obscura (Camera Obscura)”. W czasie trwania realizacji cztery osoby z kolektywu przenosiły z miejsca na miejsce bardzo dużą, czarną camerę obscurę, co naturalnie wzbudzało zainteresowanie mieszkańców, którzy, często w sposób komiczny, komentowali działania Świetlicy.
Wymiar czysto fotograficzny współgra z obszarem towarzyskim i społecznym również przy pracy nad „Ostatnimi mieszkańcami Starego Rynku”. Celem było utrwalenie pamięci o miejscu i ludziach tu żyjących, a także uchwycenie pozostałości z dawnej atmosfery poznańskiego centrum. Powstał melancholijny album „rodzinny”, okraszony wyimkami rozmów i wspomnień bohaterów fotografii.
Jaką kolejną realizację planuje Świetlica? Nie uwierzycie – „Szklane domy. Nieznana historia walizki Cezarego Baryki”. Jagiełłowicz: „To kontynuacja działań, zapoczątkowanych przy okazji „Obscury”. Ze skórzanej walizki stworzyliśmy camerę obscurę, którą fotografować będziemy współczesną architekturę Poznania, czyli tytułowe szklane domy. Walizka z „Przedwiośnia” łączy realizację formalnie. Wyobrażamy sobie, że zaginiona torba została odnaleziona, a my odtwarzamy te obrazy, które walizka Baryki mogłaby zarejestrować. Większość znanych nam fotografów zajmuje się teraz ruinami, czy architekturą zabytkową. My, archaiczną maszyną, camerą obscurą, uwiecznimy to, co właśnie powstaje. Tym samym raz jeszcze wybieramy urządzenie, wymagające od nas działania grupowego”.
Świetlica od niedawna działa na Facebooku, ułatwiając kontakt osobom faktycznie zainteresowanym fotografią. Na pewno warto spróbować, bo kolektyw posiada wiedzę i ogromnie umiejętności. Na samym początku naszego spotkania jeden z młodszych członków grupy dostał pakunek od doświadczonego już fotografa. Aparat i taśma zapakowana w puszkę, przypominającą tę, w którą niegdyś chowano rolki filmów kinowych. Zachwyt towarzyszący oglądaniu trudno podrobić.
Poniżej zdjęcia Kolektywu Fotograficznego Świetlica z projektów: „Ostatni mieszkańcy Starego Rynku”, „Obscura (Camera Obscura)”.