fot. archiwum Krzysztofa Pydyńskiego

Polsko-Niemiecka Młodzieżowa Orkiestra Jazzowa

Muzyka płynie nad granicą.

Co ich łączy? Radość ze wspólnego grania, talent, miłość do jazzu, wiara, że muzyka służy komunikacji. Spotykają się od lat.

 

– Nie wiem, czy w Wielkopolsce znajdziemy podobny projekt, który trwałby tak długo – mówi uczestniczący w przedsięwzięciu Krzysztof Pydyński, dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej w Koninie. Big band złożony z młodych muzyków z Polski i Niemiec. Jego historia to opowieść o rozwoju uczestniczącej w nim młodzieży.

Polsko-Niemiecka Młodzieżowa Orkiestra Jazzowa to projekt muzyczny organizowany od 2004 roku, naprzemiennie w Polsce i Niemczech. Towarzyszą mu kilkudniowe warsztaty i koncerty utalentowanych młodych ludzi. Tegoroczne jesienne spotkanie jazzmanów w Koninie miało wymiar nieco sentymentalny. Minęło 20 lat od pierwszego wspólnego koncertu Big Bandu Wind Machine z Hanoweru oraz Big Bandu Państwowej Szkoły Muzycznej w Koninie.

 

– Wówczas była to trasa, którą dla młodzieżowej orkiestry z Niemiec zorganizował Urząd Marszałkowski. Mieli tournée po różnych miastach w Polsce i wylądowali także w Koninie. Zagraliśmy wspólny koncert w „Oskardzie” i jakoś tak zupełnie niespodziewanie wiosną następnego roku zostaliśmy zaproszeni do dalszej współpracy – wspomina Krzysztof Pydyński.

Dolna Saksonia i Wielkopolska

Kolejnym spotkaniem młodych ludzi okazały się warsztaty w Krzyżowej na Dolnym Śląsku. Na zaproszenie premiera landu Dolna Saksonia Christiana Wulffa i premiera Polski Marka Belki muzycy spotkali się na wspólnym koncercie w ramach upamiętnienia 65. rocznicy wybuchu II wojny światowej.

 

– Nawet nie przypuszczałem, że z tego narodzi się projekt długoletni. Jednak, jak widać, była dość silna wola walki – żartuje Krzysztof Pydyński.

– Premier landu był osobą bardzo otwartą na kulturę polską i w roku wejścia Polski do Unii Europejskiej organizował mnóstwo wydarzeń promujących naszą kulturę w Niemczech. Projekt młodzieżowych orkiestr wpisywał się w to znakomicie.

Lata współpracy zaowocowały koncertami w: Nysie, Ostrowie Wielkopolskim, Poznaniu, Krzyżowej, Koninie, Bydgoszczy, Kaliszu, Kutnie, Inowrocławiu, Kole, Pile, Getyndze, Hanowerze, Brunszwiku, Wolfsburgu, Oldenburgu i innych miastach.

 

– W tamtym czasie w naszej szkole jazzowe granie zaczęło się już na poważnie, bo nasz Big Band zupełnie nieźle sobie radził, więc projekt rozszerzał się na całą Wielkopolskę i dalej. Nasi uczniowie zaczynali studia w Poznaniu, Katowicach, Wrocławiu i nadal tutaj wracali, by wziąć udział w projekcie. To było niezwykłe! Od początku zależało nam na tym, aby jak najbardziej promować muzykę jazzową. Stąd nasze koncerty organizowane były również w szkołach, zarówno po stronie polskiej, jak i niemieckiej. Chcieliśmy edukować młodzież, zachęcać do słuchania jazzu – wspomina dyrektor Pydyński.

 

 

W uznaniu zasług dla krzewienia kultury oraz budowania porozumienia orkiestra otrzymała Nagrodę Kulturalną Śląska, obok takich osób jak Olga Tokarczuk czy Sylwester Chęciński.

Muzyczne osobowości

Przez lata z międzynarodowym przedsięwzięciem związany był i opiekę artystyczną pełnił znakomity trębacz prof. Bernhard Mergner z Hochschule für Musik w Weimarze. To właśnie on typował niemieckich uczestników projektu i prowadził warsztaty.

 

– To niezwykła osobowość. Muzyk mający świetny kontakt z młodzieżą. Niestety, ze względów zdrowotnych nie może już czynnie brać udziału w naszych poczynaniach – informuje dyrektor.

– To jest tak długo działający projekt, że nie wiem, czy w Wielkopolsce znajdziemy wydarzanie tego rodzaju, które trwałoby tyle lat – komentuje Krzysztof Pydyński.

 

20 lat to sporo czasu, nic więc dziwnego, że w warsztatach i koncertach Polsko-Niemieckiej Młodzieżowej Orkiestry Jazzowej brało udział wiele muzycznych indywidualności. Jeden z ostatnich projektów organizowanych w Polsce prowadził znakomity band leader Grzegorz Nagórski, świetny pedagog, uznawany za najlepszego polskiego puzonistę jazzowego.

 

– Gdy podczas warsztatów nad Jeziorem Mikorzyńskim mieliśmy wolny czas, często go podpatrywałem. Chodził z muzykami niemieckimi. Zapytałem, o czym z nimi rozmawia? Najczęściej zwierzali mu się, na czym polega ich codzienna praca , jakie mają kłopoty, że nie mogą ćwiczyć, sąsiedzi przeszkadzają. Po prostu opowiadali o życiowych sytuacjach dla nich niewygodnych. Chcieli się wygadać – wspomina Krzysztof Pydyński.

 

 

Z polsko-niemieckim projektem związany był również Wolf Kerschek, muzyk i kompozytor, co ciekawe – z polskimi korzeniami.

 

– Jedna z wydanych przez niego płyt nosi tytuł „Moje polskie serce”. Jego rodzina przed wojną mieszkała w Johannisburgu, obecnym Piszu. To bardzo ciekawa postać. Jazz w jego wykonaniu to takie multi-kulti, w dobrym tego słowa znaczeniu. Inspiruje się muzyką innych krajów – opowiada Krzysztof Pydyński.

 

Ciekawostką niewątpliwie jest fakt, że w 2016 roku Wolf Kerschek pobił rekord Guinnessa, dyrygując na stadionie we Frankfurcie orkiestrą złożoną z 7548 muzyków.

Udział w przedsięwzięciu jazzowym łączącym dwa kraje mieli również: Tomasz Wendt, świetny saksofonista, wszechstronny muzyk, a do tego serdeczny i życzliwy człowiek, Adam Bławicki, saksofonista, kompozytor, aranżer, a także bracia Jan i Bartek Chojnaccy (trębacz i kontrabasista). Osobą związaną z projektem od początku jest Michael Schuh, lider sekcji trąbek.

Nie sposób nie wspomnieć o dwóch kolejnych osobach, które przez lata grały w polsko-niemieckiej orkiestrze. To wywodzący się z konińskiej muzycznej rodziny trębacz Maurycy Wójciński, obecnie doktor Akademii Muzycznej we Wrocławiu oraz, również trębacz, Dominik Gawroński, który pojawiał się w big bandzie jako nastolatek, a potem trwał w nim do końca studiów.

 

– Mając takie osoby w orkiestrze, graliśmy rzeczy, o których wcześniej nie mogliśmy nawet marzyć. Świetne improwizacje, takie często free kompozycje, które tylko doświadczeni muzycy mogą zagrać, z nimi były możliwe – wspomina dyrektor.

 

z archiwum Krzysztofa Pydyńskiego

z archiwum Krzysztofa Pydyńskiego

W tym roku Polsko-Niemiecką Orkiestrą Młodzieżową dyrygował Adi Becker, niemiecki puzonista, kompozytor i aranżer.

 

– Związany jest z Big Bandem Bundeswery, czwartym, jak mówią Niemcy, profesjonalnym big bandem niemieckim, po orkiestrach radiowych Hamburga, Kolonii i Monachium. Kilka jego aranżacji zostało zaprezentowanych podczas naszych tegorocznych koncertów – wyjaśnia Krzysztof Pydyński.

Każdego roku orkiestra brzmi inaczej. Zmieniają się jej członkowie, rozwijają się ich umiejętności, inny jest też repertuar dobierany tak, by zabrzmiały aranże z obydwu brzegów Odry oraz muzyka pisana na zespoły amerykańskie.

 

– Big band ma ogromne możliwości. To ciekawa, bardzo twórcza formacja. Gdy doda się specjalne kompozycje, zmieni się saksofony na flety, klarnety, to już jest zupełnie inna barwa. Gdy trąbkom dołoży się tłumiki, to mamy do czynienia z czymś bardzo zaskakującym – mówi dyrektor.

Dzięki ludziom projekt trwa i się rozwija. Jego historia to także opowieść o muzycznych ścieżkach biorącej w nim udział młodzieży.

 

– Na przykład w ubiegłym roku grali z nami Franek Burandt i Szymon Banyś, dwaj poznańscy muzycy. Gdy teraz się pojawili, to już zupełnie inna ekipa. Młodzi ludzie się dorastają, odchodzą, dlatego staram się wykorzystywać Koniński Konkurs Improwizacji Jazzowej do tego, żeby wyszukiwać młodych zdolnych muzyków – informuje Krzysztof Pydyński.

Przed kolejnym jubileuszem

Z okazji 10-lecia działalności Polsko-Niemieckiej Młodzieżowej Orkiestry Jazzowej ukazała się płyta „Switch In Time”, nagrana podczas warsztatów w Niemczech. Jak będzie podczas kolejnego jubileuszu?

 

– Chcielibyśmy zaakcentować swoją obecność. Może specjalnym koncertem z wybitnymi muzykami, którzy przewinęli się przez ten projekt? – zastanawia się Krzysztof Pydyński.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
5
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0