fot. materiały prasowe

Recenzja: „Avant-Drag!”

Dziesięć drag person oprowadza nas po ulicach Aten, swoją obecnością pokazując, że Grecja to nie kraj z pocztówek z wakacji. Warto!

W opublikowanym w tym roku rankingu ILGA-Europe 2023, sprawdzającym poziom równouprawnienia osób LGBTQ+, Grecja uplasowała się na 12. miejscu. Tym razem na tak satysfakcjonujący wynik, który zresztą z roku na rok jest coraz lepszy, wpłynęło wprowadzenie przez kraj równości małżeńskiej, umożliwienie parom jednopłciowym adopcji dzieci, a także dodatkowe wzmocnienie przepisów antydyskryminacyjnych, żeby lepiej chronić osoby LGBTQ+. Z punktu widzenia polskiej społeczności niehetero (mieszkającej w kraju, który piąty rok z rzędu jest homofobicznym liderem w UE), Grecja jawi się jako, jeśli nie raj na Ziemi, to przynajmniej państwo z oczekiwanym i u nas prawodawstwem. W kontekście godnego pozazdroszczenia wyniku bardzo interesująco wypada dokument „Avant-Drag!” o greckich queerowych osobach w dragu, które dzielą się zupełnie innym, bo homofobicznym/transfobicznym/ksenofobicznym doświadczeniem.

Grecki konserwatyzm

„Avant-Drag!”, fot. materiały prasowe

Film w reżyserii Fila Ieropoulosa (i, co ciekawe, współprodukowany przez pochodzącego z Polski Sebastiana Strakowicza) zabiera nas do greckiej stolicy, której uliczkami kluczymy za dziesięcioma drag personami o różnej ekspresji płciowej i seksualności. Przysłuchujemy się snutym przez nie opowieściom. Zanim jednak je poznamy, z offu słyszymy słowa lektorki: „Witamy w Atenach, mieście rzeźb, policji, landlordów, terrorystów, faszystów i karierowiczów”.

 

Zupełnie odmienny obraz niż ten widziany na pocztówkach z wakacji, z Akropolem skąpanym w słońcu.

Odmienny podwójnie, bo przecież naszymi przewodnikami i przewodniczkami są osoby w dragu, queerowe, nieprzystające do (hetero)normatywnej większości, których ta najchętniej zepchnęłaby w czeluście krainy Hadesa. Kroczymy m.in. z Kangelą Tromokratisch w jaskrawych ciuchach, peruce pełnej loków, kozakach na obcasie jak z klubu disco, makijażu smutnego klauna. Opowiada o konserwatyzmie Grecji, zacietrzewieniu w już nieprzystających do rzeczywistości wartościach i o tym, że drag jest polityczny. Dlaczego? Bo podważa płciowe normy społeczne. Już od początków tworzenia się tego zjawiska ekspresja płciowa mieszała się z tożsamością i nieustanną walką z homofobią i/lub rasizmem.

Drag persony

Ta walka trwa nadal, o czym informują nas kolejne drag persony. Na przykład Aurora Paola Morado, nosząca blond perukę i bardziej klasycznie rozumiany makijaż, w sfilmowanym performansie przemalowuje flagę Grecji na Albanii, skąd pochodzi jej ojciec. Chciałaby „zalbanizować” kraj swojego zamieszkania w kontrze do hellenizacji obcokrajowców. Jej ojciec był zmuszony do zmiany swojego albańskiego imienia Astrid na Vasilis. Nikt nie zapytał, czy ma na to ochotę.

 

„Avant-Drag!”, fot. materiały prasowe

To bardzo częsta praktyka.

Podobnie ER Libido, osoba AFAB [z ang. assigned female at birth, ktoś, komu przypisano płeć żeńską przy porodzie – red.], pochodząca z Uzbekistanu, od małego stykała się z rasizmem wśród rówieśników_czek, jak również z przymusem religijności, co dla wychowanki postsowieckiego kraju było czymś zaskakującym i nowym. Dziś ER Libido ubrana w habit, skórzany stanik i kabaretki przemierza zakorkowane ulice i zatłoczone kawiarenki, rozdając ulotki proaborcyjne. Wierzy w siebie. Mówi, że ciało to jej świątynia.

 

Natomiast Veronique wierzy w siłę sztuki.

Tylko ona jest w stanie obudzić naród z zaborczej religijności, ksenofobii, nienawiści. Drag queen jest niczym mieszanina hollywoodzkich kreskówek – wielka, kolorowa, przaśna, w tanich perukach i ciuchach z lumpeksów. Lubi kłaść się w miejscach publicznych i, niczym dziewczynka w przedszkolu, pisakami malować na kartkach bloku rysunkowego. Jej drag jest klinem wbitym w społeczeństwo, które przecież lubuje się w binarnym podziale płciowym i przypisanym im rolom. Dorosły mężczyzna w kieckach i perukach nie pasuje do tej układanki. Na obrazach Veronique świat jest zupełnie inny, bo kolorowy i otwarty.

 

W kontekście przynależności narodowej ciekawie wypada też duet Paraktynova i Sergay Paraktynv, para artystyczna i w życiu.

W swoim dragu czerpią z narodowych strojów greckich i pieśni. Przekręcają płciowe oczekiwania, tak w ubiorze, jak i na scenie. Aktywistyczne z ducha występy krytykują m.in. działania rządu, który z Aten czyni bezpieczną przystań dla mieszkań na wynajem krótkoterminowy kosztem Greków i Greczynek.

Hermetyzacja dragu

„Avant-Drag!”, fot. materiały prasowe

Najciekawsza w „Avant-Drag!” jest różnorodność postaci. Drag jest zjawiskiem bardzo szerokim, nieograniczającym się jedynie do drag queen i drag king. Mam przecież drag queerów. Tu performowana płeć jest drugorzędna. Nie do końca przekonuje mnie jednak podział filmu na rozdziały – każdy przedstawia opowieść konkretnej osoby performerskiej (i raz wspomnianego duetu).

 

Tworzy to wrażenie osamotnienia i braku queerowej społeczności w Atenach.

Pozbawienie szerszego kontekstu hermetyzuje nie tylko zjawisko greckiego dragu, ale też sam „Avant-Drag!”. Co prawda na koniec niemal wszystkie osoby spotykają się na kolacji (która sama w sobie jest performansem) u Kangeli, gdzie rozmawiają m.in. o tym, co daje im drag, jak czują się na ulicy, czy problematyzują sytuację osób trans w kraju. Natomiast ten fragment jest jakby na siłę doklejony, by stworzyć wrażenie wspomnianej społeczności, ale też domknąć wątki, których nie udało się zakończyć w poszczególnych rozdziałach. Mimo tych niedociągnięć „Avant-Drag!” to obraz interesujący, bo dokłada kolejną cegiełkę do dragowej mapy świata. Nie zapominajmy, że reprezentacja dla queerowej społeczności ma ogromne znaczenie. Dopuszczenie jej do głosu samo w sobie jest działaniem politycznym.

 

Film miał swoją premierę na 21. Millennium Docs Against Gravity Film Festival

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
2
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0