fot. z archiwum projektu, na zdj. Czeladnik tapicerski Tadeusz Bartkowiak ze swoim Mistrzem Mieczysławem Napieralskim

Rzemiosło żywe?

„Czy w naszej miejscowości jest szewc?”, „Wie ktoś, gdzie naprawię stary zegar po babci?”, „Chciałabym zlecić zrobienie kwietnika według własnego wzoru, czy to w ogóle jest możliwe?” - to wpisy z forum mieszkańców Czempinia w powiecie kościańskim, w województwie wielkopolskim.

Jeszcze dziesięć czy dwadzieścia lat temu odpowiedź na takie pytania była prosta – podawało się adres pana Stacha, czy pani Heleny i zainteresowany wędrował do zakładu rzemieślniczego. Miasteczka były samowystarczalne – chleb, wędliny, garnitur, krzesło, ciastka, beczki, kosze, suknie na wielkie wyjście – wszystko można było obstalować i kupić u miejscowych rzemieślników.

 

Wystarczyło przejść kilka ulic, by trafić do rzemieślnika, który potrafił naprawić wszelkie domowe i gospodarskie urządzenia.

Zamawiane były przedmioty odpowiadające bardzo konkretnym potrzebom, ubrania szyte po wielu przymiarkach, a meble robione na wymiar. I klient, i rzemieślnik znali się, ich kontakt nie był powierzchowny, spotkaniu towarzyszyła rozmowa, a wykonanie usługi czy towaru przypisane były do konkretnej osoby.

 

Jak wspominają sami zainteresowani – błąd można było zrobić tylko raz, do słabego rzemieślnika nikt nie wracał.

fot. z archiwum projektu

fot. z archiwum projektu

Rzemiosło było sztuką, droga do tytułu Mistrza wiodła przez lata nauki i praktyki. Przyszły Mistrz przechodził przez kolejne stopnie: Pomocnika, Ucznia, Czeladnika, w końcu zdawał egzamin mistrzowski i sam mógł uczyć kolejnych zainteresowanych rzemiosłem.

Miejscowi rzemieślnicy odpowiadali za wizerunek miejscowości – to od ich umiejętności i zdolności zależał wygląd domów, wystroju mieszkań, tego jak ubrani byli mieszkańcy, czym podróżowali, co jadali.

W zakładach rzemieślniczych kwitło też życie towarzyskie, to tam można było się dowiedzieć, co słychać w miasteczku i okolicy.

Rzemiosło w Czempiniu

W powiecie kościańskim rzemiosło odgrywało wiodąca rolę „od zawsze”. Nie tylko w samym Kościanie, ale też we wszystkich miasteczkach regionu – w Śmiglu, Czaczu, Krzywiniu, Zbęchach, Czempiniu.

 

I właśnie w tym ostatnim postanowiłyśmy rozpocząć poszukiwania tradycyjnych, prowadzonych od pokoleń warsztatów rzemieślniczych.

fot. z archiwum projektu

fot. z archiwum projektu

Nadany Czempiniowi przywilej urządzania targów w każdy czwartek i czterech jarmarków rocznie, zatwierdzony przez króla Zygmunta Augusta w dokumencie z 10 stycznia 1562 r. w Łomży, wpłynął na rozwój handlu i rzemiosła.

Pierwszym cechem rzemieślniczym w Czempiniu był założony w 1580 r. cech mielcarski czyli piwowarów, w 1607 r. powstał cech kuśnierzy, a w 1611 r. szewski. W II połowie XVIII w. w Czempiniu rozwija się przemysł płócienniczy, powstają cechy kołodziejów, stelmachów, stolarzy, bednarzy i cieśli, płócienników, rzeźników, krawców oraz młynarzy.

Życie wewnętrzne miasta, czyli życie społeczno- kulturalne, uwidaczniało się w Cechach, Bractwach i Towarzystwach. Przynależność do cechu lub bractwa łączyła się z przywilejami, ale też z przestrzeganiem całego szeregu wytycznych. Na przykład w cechu rzeźnickim obowiązywała ustawa z roku 1754, w której czytam m.in.:”

 

(…) gdyby który towarzysz rzemięsła naszego chciał bratem naszem zostać, powinien dać do Braci naprzód groszy 12, potem piwa beczkę, wosku funtów 4. Na Brata naszego, gdyby świadczenie było, żeby miał w jatce z białogłowe porozumienie, winien dać do Braci wosku funtów 2 i beczkę piwa. Z ostrogą do jatki żaden brat i czeladnik nie ma chodzić pod karą czwartki piwa. Żaden Brat ani czeladnik, ani chłopiec boso nie ma chodzić w rynku, ani do jatki pod karą jednej czwartki beczki piwa”.

 

 

fot. z archiwum projektu

fot. z archiwum projektu

W połowie XIX wieku wybudowano linię kolejową łączącą Poznań z Kościanem oraz Czempiń ze Śremem – to zadecydowało o dalszym rozwoju rzemiosła w regionie. W okresie międzywojennym Czempiń, który znalazł się granicach II RP, był już uznanym centrum handlowo-usługowym.

 

Tragicznym dowodem na to, jak istotne role społeczne odgrywali rzemieślnicy jest fakt, że to właśnie oni byli dużą grupą wśród ofiar hitlerowców – w czasie masowej egzekucji 2 listopada 1939 r.

W 1945 r. rzemiosło czempińskie odrodziło się błyskawicznie – powstało czterdzieści jeden warsztatów rzemieślniczych. Mimo wielkich trudności ze zdobyciem surowców, aż do 1989 r. w Czempiniu działało ponad sześćdziesięciu rzemieślników.

Dopiero transformacja ustrojowa, całkowita zmiana zwyczajów klientów, brak szkół zawodowych i coraz trudniejsze warunki prowadzenia działalności gospodarczej (np. wysokie koszty utrzymania), doprowadziły do sytuacji, w której możemy mówić o całkowitym zmierzchu „starego rzemiosła”.

W 2021 r. w Czempiniu znalazłyśmy tylko pięć osób, które w swojej działalności nawiązują do tradycyjnego, wielopokoleniowego etosu pracy rzemieślniczej. Zegarmistrz, piekarz, tapicer, stolarz i bednarz – ostatni prawdziwi rzemieślnicy. Prowadzą swoje warsztaty nieprzerwanie od dziesiątków lat:

 

Mistrz zegarmistrzowski Kazimierz Maciejewski

 

Mistrz stolarski Bronisław Lange

 

Czeladnik tapicerski Tadeusz Bartkowiak i Czeladnik piekarski Kazimierz Kaczor – kontynuują tradycyjne rzemiosło, w ich warsztatach zachowały się narzędzia z początku XX. wieku, w pracy dawne standardy – rzetelność, uczciwość, przyjemność z pracy.

 

 

Syn Mistrza bednarskiego Antoniego Rajewskiego, Jerzy Rajewski sam już nie prowadzi warsztatu, jednak zachował wszystkie narzędzia ojca.

 

Wszyscy rzemieślnicy powtarzają zgodnie:

 

„nie ma uczniów, nie ma chętnych by kontynuować pracę”.

 

Wraz ze starymi mistrzami znika materialna i niematerialna kultura rzemieślnicza. Należy pamiętać, że wśród narzędzi znajdujących się w warsztatach były i takie, które przechodziły z rąk do rąk od pokoleń.

 

Dzięki naszej interwencji udało się zachować unikalne narzędzia z warsztatu bednarskiego – zostaną przekazane do muzeum.

W trakcie realizacji projektu zrozumiałyśmy, że ten fragment tkanki miast i miasteczek, przez stulecia stanowiący o jakości, rozwoju danego miejsca, przestaje istnieć. Tytuł projektu „Rzemiosło żywe” należy więc zmienić – dodać znak zapytania i z prawdziwym smutkiem ogłosić, że w tej chwili, ta immanentna część struktury wszystkich miast i miasteczek znika.

 

W naszym projekcie główny nacisk położyłyśmy na zarejestrowanie rozmów z Mistrzami, wysłuchanie ich historii, pokazanie warsztatów pracy, narzędzi i metod pracy.

Bardzo ważnym elementem projektu miało być też spotkanie Mistrzów z dziećmi – uczniami szkół podstawowych, niestety… Czwarta fala pandemii pokrzyżowała nasze plany – ze względu na bezpieczeństwo naszych bohaterów musiałyśmy odwołać wydarzenie, przewidziane na 18.11.2021 r.

Mamy jednak nadzieję, że we współpracy z Czempińskim Domem Kultury uda się nam przeprowadzić takie spotkanie w późniejszym terminie. W czasie wydarzenia dzieci będą mogły rozmawiać z rzemieślnikami, zobaczyć i sprawdzić, jak działają urządzenia i narzędzia używane w codziennej pracy w poszczególnych warsztatach, obejrzeć filmy, wziąć udział w konkursach, rozwiązywać zagadki.

 

Zgadnij czyj to warsztat pracy? Zegarmistrza czy piekarza? Może właśnie tapicera? Stolarza albo bednarza?

Deski, deseczki, klapki, szczapki
Całkiem niedawno były drzewami.
Jedne ogromne jeszcze nie cięte,
inne deszczułki małe, wygięte
Obręczą w talii mocno złapane,
Mogą pomieścić w sobie specjały
By mroźną zimą frajdę dawały.

Sprężyny, gąbki, pinezki, pasy.
Prasa, spod której guzik wygląda.
Drewniany stelaż co dumnie stoi.
I materiały różne – różniste,
wzorzyste, gładkie, miłe w
dotyku. Wszystko to razem zlepione sprawi,
Że miło zalec z miękką poduchą,
Albo na tronie się ulokować.

Woń tu przyciąga często z daleka,
Powietrze ciepłe przyjemnie tuli,
Biała mgła mączna czasem oprószy,
I każdy nawet o świcie wstanie,
Żeby z tych licznych smaków wyłowić
To co mu dzisiaj dzień ma rozpocząć,
Czy to z owocem czy tylko z makiem
Niech się rozpocznie tydzień tym smakiem.

Wielkie imadła, dłuta i piły,
Pokłady dębu, sosny, modrzewia,
Wszystko pokryte jest miękkim pyłem.
Niedługo w schodów zmienią się kształty,
Albo chcąc złapać powiew ożywczy,
Otworzą oścież na oba skrzydła okna solidne,
A może domkną wrota na stałe…

Trybiki, kółka, młoteczki, trzpienie.
Ilość ogromna choć w małym ciele,
Czasem zadzwonią albo zanucą,
Raz są w kieszeni a raz na ścianie,
Nierzadko nawet spojrzeć nie trzeba,
By było jasne, że już wyjść trzeba.

 

Projekt pt. „Rzemiosło żywe” został zrealizowany w ramach programu „Kultura w drodze”, przygotowanego przez Departament Kultury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego. Założeniem programu było, żeby artyści i animatorzy kultury realizowali projekty artystyczne i edukacyjne, adresowane do mieszkańców tych miejscowości regionu, które oddalone są od wielkomiejskich centrów kultury. O innych projektach „Kultury w drodze” przeczytasz: tutaj

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
1
Świetne
Świetne
2
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0