fot. Bartosz Bocian

Śladami rodu Wiłkomirskich

„Mam w sobie wewnętrzną potrzebę pielęgnowania i utrwalania historii oraz przenoszenia jej do czasów współczesnych. Kiedy już wychodzę ze swojego gabinetu, rzadko kiedy zostawiam pracę za jego drzwiami. Myśli ciągle krążą wokół zbiorów i nie pozwalają całkowicie się odciąć. To jest część mojego życia i nadaje mu sens” – mówi Bogumiła Celer, jedna z tegorocznych stypendystek Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury.

Sebastian Gabryel: Jak zareagowałaś na wieść o otrzymaniu stypendium w dziedzinie kultury od Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury?

 

Bogumiła Celer*: Na początku chciałabym bardzo podziękować, ponieważ to stypendium jest dla mnie naprawdę dużym wsparciem i ogromnym zaszczytem. Wiadomość otrzymałam w dniu ogłoszenia rosyjskiej agresji na Ukrainę… Moja radość z powodu otrzymania wyróżnienia mieszała się z niepokojem o przyszłość. W obliczu wojny w sąsiednim kraju pojawiają się takie momenty, kiedy stawiamy pod znakiem zapytania sens naszej pracy i działania. Wtedy nieodzowne jest wsparcie przyjaciół. Oprócz gratulacji dostałam wiele słów otuchy, by mimo wszystko nie tracić z oczu naszych celów.

 

Bogumiła Celer, fot. Bartosz Bocian

Muszę przyznać, że pomysł złożenia wniosku o stypendium dojrzewał kilka lat.

W kręgu znajomych mi badaczy, skupionych wokół Kaliskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, są osoby, które z sukcesem aplikowały o stypendium. Stąd w ogóle dowiedziałam się o takiej możliwości, jednak początkowo nie śmiałam nawet o tym marzyć. Musiałam to przemyśleć, przedyskutować z przyjaciółmi, z moim mentorem naukowym… To właśnie oni zachęcili mnie do tego, żebym spróbowała.

 

SG: W ramach stypendium zrealizujesz projekt „Śladami Wiłkomirskich. W poszukiwaniu spuścizny członków muzycznej rodziny”, którą zresztą interesujesz się nie od dziś. Co tak naprawdę sprawiło, że zafascynowałaś się dorobkiem, jaki po sobie zostawiła?

 

BC: Inspiracją była ogromna spuścizna po rodzinie Wiłkomirskich, jaka trafiła do zbiorów specjalnych Książnicy Pedagogicznej w Kaliszu. Od lat fascynuję się i prowadzę badania nad tego typu materiałami. Prace nad inwentaryzacją spuścizny sprawiły, że losy tej niezwykłej rodziny stały mi się bardzo bliskie, a są to dzieje osób nie tylko wybitnie uzdolnionych, ale także nieprawdopodobnie pracowitych, prawych, ludzi z zasadami.

 

Ich dramatyczne losy, naznaczone przez historię i ukształtowane przez osobiste, trudne wybory, sprawiają, że zaczyna się postrzegać swoje życie z zupełnie innej perspektywy.

Spuścizna, o której mówię, zdominowana jest przez różnego rodzaju korespondencję oraz fotografie, na których utrwalone zostało życie artystyczne rodziny. Kolejne kartony przynoszą koperty wypełnione nutami, wycinkami prasowymi, dokumentami życia społecznego, listami i materiałem ikonograficznym. Warto zauważyć, że w bogatym zbiorze fotografii odnaleźć można zdjęcia wykonane przez Benedykta Jerzego Dorysa, pochodzącego również z Kalisza, słynnego portrecistę choćby przedwojennej Warszawy. Rodzina Wiłkomirskich, zaprzyjaźniona z tym fotografem, także wielokrotnie stawała przed jego obiektywem. Dotychczasowy, pobieżny przegląd dokumentacji pozwala stwierdzić, że złożone materiały stanowić będą cenny przyczynek do badań nad biografią i twórczością poszczególnych członków rodu Wiłkomirskich. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że przekazywanie do biblioteki materiałów dotyczących Wiłkomirskich – początkowo na zasadzie depozytu – rozpoczęło się w 2015 roku z inicjatywy Elżbiety Piszczorowicz-Mondrej, reprezentującej wówczas Stowarzyszenie Multi.Art, a następnie Fundację Rodziny Wiłkomirskich. Ogromny wkład miał także ówczesny dyrektor Książnicy – prof. Krzysztof Walczak, który jest moim naukowym mentorem i nieustannie motywuje mnie do rozwijania różnych projektów naukowych. Duża liczba dokumentów po poszczególnych członkach tej muzycznej rodziny trafiła do zbiorów Książnicy w 2019 roku, natomiast pod koniec 2020 roku właściciele spuścizny postanowili przekazać zgromadzone materiały na własność biblioteki jako dar. W ramach moich obowiązków służbowych zadbałam o ich inwentaryzację, dokonałam też fachowej wyceny całej kolekcji. Praca nad materiałami na tyle mnie wciągnęła, że zaczęłam popularyzować te zbiory poprzez zamieszczanie w mediach społecznościowych informacji o rodzinie Wiłkomirskich – w postaci krótkich wideoklipów i okolicznościowych postów.

 

Rozpoczęłam też publikację tekstów z cyklu „Skarby z Kolekcji Rodziny Wiłkomirskich”, zamieszczanych na prowadzonym przez mnie blogu „Biblioteczne cymelia”.

Bogumiła Celer, fot. Bartosz Bocian

Ponadto, wspomniane materiały popularyzuję zarówno na szczeblu lokalnym, regionalnym, ogólnopolskim, jak i światowym. Wspomnę choćby o ogólnopolskiej konferencji, która miała miejsce w 2016 roku pod hasłem „Archiwa muzyczne i spuścizny kompozytorskie w zbiorach bibliotek polskich” (organizatorzy: Sekcja Bibliotek Muzycznych ZG SBP – Polska Grupa Narodowa IAML; Gabinet Zbiorów Muzycznych Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie), gdzie wygłosiłam referat pt. „Kolekcja rodziny Wiłkomirskich w zbiorach Książnicy Pedagogicznej im. A. Parczewskiego w Kaliszu”. Referat ukazał się w formie artykułu na łamach lokalnego czasopisma „Zeszyty Kaliskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk” (2016, nr 16). Jedną z ostatnią moich aktywności w tym zakresie było czynne uczestnictwo w 70. Kongresie IAML 2021 (IAML-Music Librarians, Archivists and Information Specialists of the World), podczas którego wygłosiłam referat „The musical legacy of the Wiłkomirski family in the collections of Polish libraries”.

 

SG: 2015 rok w Kaliszu był rokiem rodziny Wiłkomirskich. Jak duże są związki tej sławnej, muzycznej rodziny z tym miastem? Albo inaczej – jak wiele w twojej ocenie wciąż jeszcze o tym nie wiemy?

 

BC: Ogłoszenie roku rokiem rodziny Wiłkomirskich było przyczynkiem do przypomnienia związków poszczególnych jej członków z Kaliszem. Warto przypomnieć, że cykl wydarzeń mających przybliżyć dziedzictwo kulturowe tej muzycznej rodziny został zainaugurowany koncertem zorganizowanym w sali kaliskiej Państwowej Szkoły Muzycznej w 100. rocznicę pierwszego koncertu Tria Wiłkomirskich w Moskwie. Gośćmi specjalnymi byli prof. Wanda Wiłkomirska i jej brat Józef Wiłkomirski – najmłodsi ze sławnego muzycznego rodzeństwa. Koncertowi towarzyszyła wystawa zgromadzonych w Kaliszu pamiątek związanych z rodziną Wiłkomirskich.

 

Relacje Wiłkomirskich z Kaliszem sięgają lat dwudziestych XX wieku.

Imię Alfreda Wiłkomirskiego noszą zarówno Kaliskie Towarzystwo Muzyczne, jak i sala koncertowa w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia. Z okazji 185. rocznicy Kaliskiego Towarzystwa Muzycznego miejscowy artysta rzeźbiarz Wiesław Andrzej Oźmina wykonał statuetkę okolicznościową z wizerunkiem Alfreda Wiłkomirskiego. Należy także przypomnieć, że w 2006 roku Rada Miejska Kalisza uhonorowała rodzinę Wiłkomirskich, nadając jej imię parkowi okalającemu dworek na osiedlu Majków. Związki tej familii z Kaliszem są silniejsze, niż się powszechnie sądzi… Myślę, że efekty moich kwerend pokażą, jak wiele jeszcze nie wiemy…

 

SG: Zatrzymajmy się na chwilę na postaci Alfreda Wiłkomirskiego – muzyka i pedagoga, który po opuszczeniu Rosji w 1919 roku wspólnie z rodziną osiedlił się w właśnie Kaliszu. Co stało się później według twojej wiedzy?

 

Bogumiła Celer, fot. Bartosz Bocian

BC: Postać Alfreda Wiłkomirskiego jest bardzo ciekawa. Urodził się w 1873 roku w Azowie nad Donem, był synem lekarza i guwernantki. Ukończył Wyższą Szkołę Muzyczną Moskiewskiego Towarzystwa Filharmonicznego i poświęcił się pracy pedagogicznej. W 1899 roku ożenił się z Polką – Anielą Kułassowksą. Kiedy małżonkowie w 1919 roku uzyskali pozwolenie na wyjazd do Polski, udali się najpierw do Warszawy, z nadzieją na lepsze życie. Niestety spotkało ich ogromne rozczarowanie. Alfred przez ponad rok był „bezrobotnym inteligentem skazanym na przymusową bezczynność”, jak czytamy w źródłach. W Kaliszu zamieszkał wraz z rodziną w 1920 roku, gdzie rozpoczął pracę jako nauczyciel gry na skrzypcach w szkole muzycznej Kaliskiego Towarzystwa Muzycznego. W kolejnym roku został dyrektorem tej szkoły, należał także do organizatorów życia muzycznego – nie tylko w mieście, ale i całym powiecie. W tym czasie zaostrzyła się choroba jego żony Anieli, która zmarła 30 grudnia 1921 roku.

 

Strata żony doprowadziła Alfreda do długotrwałego załamania nerwowego. Z depresji wydobyła go dopiero odwzajemniona miłość do 20-letniej Debory Temkin – kaliszanki, jego uczennicy w klasie skrzypiec.

Historia ich miłości jest o tyle ciekawa, że na ślub z niemajętnym 48-letnim wdowcem nie chciała wyrazić zgody bogata żydowska rodzina narzeczonej. Zakochani uciekli więc z Kalisza do Warszawy. Stamtąd Debora i Alfred Wiłkomirscy przenieśli się do Łodzi. Tam muzyk przez kilka lat podejmował się różnych dorywczych prac, w końcu został pedagogiem w prywatnym konserwatorium Heleny Kijeńskiej-Dobkiewicz. Po wojnie objął posadę profesora w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej, zmarł w 1950 roku.

 

SG: Z Kaliszem związane były również jego dzieci. Kim były? I jaką rolę odgrywają w kulturalnej historii miasta?

 

BC: Rzeczywiście z naszym miastem związane były także dzieci Alfreda: Kazimierz, Michał i Maria z pierwszego małżeństwa oraz Józef i Wanda z drugiego małżeństwa. To w Kaliszu w kościele pod wezwaniem św. Mikołaja w 1923 roku odbył się ślub Kazimierza Wiłkomirskiego z jego uczennicą Marią, z domu Fryde. Również w tym mieście przyszła na świat ich córka Aniela, która jednak nie poszła w ślady rodziców i została scenografką. Na marginesie mogę dodać, że pod koniec ubiegłego roku postać Anieli stała się także przedmiotem moich badań, w efekcie których opublikowałam artykuł pt. „Sztuka (nie)znanych kobiet. Scenografka Aniela Wojciechowska w świetle unikatowych źródeł ze zbiorów specjalnych Książnicy Pedagogicznej im. A. Parczewskiego w Kaliszu ”.

 

Bogumiła Celer, fot. Bartosz Bocian

Michał – kolejny syn Alfreda – ożenił się z kaliszanką Grażyną, z domu Kononowicz.

Michał, który zapowiadał się na wirtuoza skrzypiec, niestety zachorował na ciężką cukrzycę. Wyjazd na zagraniczne stypendium, a następnie emigracja do Ameryki uratowały mu życie, ale muzyk nie zdołał już kontynuować kariery na miarę swego wielkiego talentu. Postać Michała również bardzo mnie interesuje, chciałabym dzięki stypendium dotrzeć do materiałów z nim związanych, przechowywanych w Bibliotece Uniwersytetu w Houston. Skrzypek w latach 1927-1971 przebywał w Stanach Zjednoczonych, gdzie był wykładowcą na uniwersytetach w Chicago i wspomnianym Houston. W 1972 roku wrócił na stałe do Polski. Stan zdrowia nie pozwolił mu jednak włączyć się w nurt życia muzycznego. Niezwykłą postacią jest także córka Alfreda – Maria, która była pianistką i pedagogiem. W 1923 roku rozpoczęła działalność dydaktyczną w Kaliszu, kontynuując ją w kolejnych latach w Polskim Konserwatorium w Gdańsku. Od 1945 roku była profesorem Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Łodzi, a następnie w Warszawie.

 

Kolejny syn Alfreda Wiłkomirskiego – Józef – urodził się w 1926 roku w Kaliszu. Najmłodsza córka – Wanda – wielokrotnie odwiedzała Kalisz przy okazji uroczystości rodzinnych.

W Kaliszu odbywały się koncerty tej światowej sławy skrzypaczki dla miejscowych melomanów. Dzięki niej o Polsce usłyszał niemal cały muzyczny świat, a mimo to była niezwykle skromną, choć wymagającą osobą. O tym, jak ważną rolę w kulturalnej historii Kalisza odgrywało rodzeństwo Wiłkomirskich, świadczy przyjęcie Kazimierza, Wandy i Józefa w poczet Honorowych Obywateli Kalisza. Miałam przyjemność uczestniczyć w uroczystej sesji wręczenia tytułu Honorowego Obywatela Kalisza Józefowi Wiłkomirskiemu. Zapadły mi wówczas głęboko w pamięć wypowiedziane przez niego słowa, które sobie zanotowałam. Pozwolę sobie tu fragment przytoczyć. Józef mówił:

 

„Muszę Państwu powiedzieć, że nie raz mnie i też zapewne wszystkich tu obecnych spotyka taka refleksja: a czy to jest ważne aż tak, żebym ja to robił? Czy to jest tak bardzo potrzebne społecznie? Mamy czasem takie momenty zastanowienia i właśnie kiedy otrzymujemy jakieś wyróżnienie, dochodzimy do wniosku, że jednak to ma znaczenie… A całkiem niedawno miałem taki wykład, prelekcję, bo mnie zaproszono, abym powiedział, czy życie ma sens, i muszę powiedzieć, że doszedłem do jednego podstawowego wniosku, którym się podzieliłem wtedy ze słuchaczami, że owszem życie ma tylko wtedy sens, jeżeli my mu ten sens nadamy. I obiecuję Państwu, że w dalszym ciągu, pomimo mojego wieku, mimo wszystko będę pracował dla ludzi, bo dla mnie to jest najwyższa wartość jednostki, to, co mogę zrobić dla innych ludzi”.

 

SG: Nie sposób nie powiedzieć też o wiolonczeliście, dyrygencie, kompozytorze i pedagogu Kazimierzu Wiłkomirskim. Czego udało się o nim dowiedzieć?

 

Bogumiła Celer, fot. Bartosz Bocian

BC: Postać Kazimierza Wiłkomirskiego to również fascynująca osobowość, przekonuję się o tym dzień po dniu, przeglądając materiały, które się po nim zachowały, ale także czytając jego wspomnienia i świadectwa osób, które miały z nim kontakt. Na jednej z zachowanych w spuściźnie kaset magnetofonowych, które w wolnych chwilach odsłuchuję, zarejestrowana została wypowiedź z 1987 roku światowej sławy dyrygenta Jana Krenza, który mówił:

 

„Jedynym profesorem moim był Kazimierz Wiłkomirski. (…) Zawdzięczam mu bardzo dużo. (…) Przychodził na moje koncerty (…), mimo iż byłem już dorosłym człowiekiem, samodzielnym dyrygentem. Przychodził jako ten mój profesor, opiekujący się dalej swoim uczniem. (…) Jest to postać zapisana w moim życiu jako pewien wzorzec uczciwości muzycznej, jako ktoś, kto był mi i profesorem, i przyjacielem, i niezapomnianym druhem muzycznym”.

 

Przebywając w Kaliszu, Kazimierz organizował koncerty, wygłaszał odczyty o kompozytorach, pisał recenzje z wydarzeń muzycznych zamieszczane w „Gazecie Kaliskiej”. W 1925 roku opuścił Kalisz. W kolejnych latach często wracał do miasta, z którym był emocjonalnie związany. W 1976 roku był jednym z organizatorów i dyrektorów X Kaliskich Dni Muzyki Kameralnej, podczas których koncertował z siostrami Marią i Wandą. Zasłużył się dla miasta jako animator życia muzycznego, wspierał muzyczne aspiracje kaliszan.

 

Po kompozytorze zachowała się ogromna ilość różnorodnych materiałów: dokumenty osobiste, spora spuścizna epistolograficzna i ogromna liczba fotografii dokumentujących nie tylko życie rodzinne, ale także dokonania artystyczne muzyka.

Zbiór korespondencji obejmuje zarówno listy i bruliony pisane przez Kazimierza Wiłkomirskiego, jak i listy, które otrzymywał między innymi od uczniów. Pośród korespondentów odnaleźć można nazwiska tej wielkości, co Irena Dubiska, Witold Herman, Wanda Wermińska, Maria Fołtyn, Jerzy Semkow, Jan Maklakiewicz czy Wiktor Brégy. Zachowała się także dokumentacja pracy naukowej i dydaktycznej Wiłkomirskiego, są to teksty odczytów i przemówień, jak również wycinki prasowe, wywiady. Oprócz tego mamy dostęp do rękopisów i druków utworów muzycznych (nut z zapisami utworów skomponowanych przez Kazimierza), a także afiszy, plakatów, programów i informatorów koncertowych.

 

SG: Kaliska Książnica Pedagogiczna nie jest jedynym miejscem, w którym przechowywane są materiały dokumentujące działalność rodziny Wiłkomirskich. Gdzie jeszcze można natrafić na związane z nią ślady?

 

BC: Książnica Pedagogiczna im. A. Parczewskiego w Kaliszu w ciągu swojej ponad 70-letniej działalności zgromadziła wiele rozmaitych calisianów, czyli zbiorów dotyczących dziejów i kultury Kalisza. Wśród nich niezwykle cenne są spuścizny i kolekcje osób, instytucji, stowarzyszeń związanych z miastem. Bardzo ważną częścią tych zbiorów jest spuścizna po rodzinie Wiłkomirskich. Książnica nie jest jednak jedynym miejscem, w którym przechowywane są materiały dokumentujące bogatą działalność tej rodziny. Na ślady związane z Wiłkomirskimi natrafić możemy w wielu innych archiwach i bibliotekach w Polsce, ale także poza granicami naszego kraju. Stypendium umożliwi mi przeprowadzenie kwerendy źródłoznawczej i odkrycie tych miejsc.

 

Bogumiła Celer, fot. Bartosz Bocian

SG: Reasumując, jak wielka w twojej ocenie jest tak naprawdę spuścizna rodziny Wiłkomirskich? I chyba najważniejsze pytanie – jak wiele związanej z nią pracy jeszcze cię czeka?

 

BC: Jak wspomniałam, ta spuścizna jest rozproszona po całym świecie i jest ogromna. Stanowi świadectwo działalności kompozytorskiej, wykonawczej i pedagogicznej Wiłkomirskich. Pracy czeka mnie bardzo dużo, a projekt, na którego realizację otrzymałam stypendium jest tak naprawdę częścią prowadzonych przeze mnie szerszych badań, mających na celu zebranie w całość i opracowanie w postaci monografii naukowej dziedzictwa rodziny Wiłkomirskich z perspektywy bibliologicznej. Głównym celem podjętych przeze mnie prac jest oddanie hołdu niespotykanej w dziejach światowej muzyki rodzinie, która odegrała niebagatelną rolę w rozwoju polskiego i światowego życia muzycznego w XX i XXI wieku.

 

SG: Na swoim Facebooku zamieściłaś cytat: „Zrobić swoje życie użytecznym…”. Czy można powiedzieć – metaforycznie, choć i w nawiązaniu do twojej działalności – że przeszłość to twój plan na przyszłość? Czego nadaje ona twojemu życiu?

 

BC: Dziękuję za nawiązanie do tego cytatu… Właściwie to fragment dewizy, która towarzyszy mi niemal od początku mojej pracy zawodowej. Jej pełne brzmienie jest następujące: „Powinienem swe życie zrobić użytecznym, aby nie przeszło nie pozostawiając po sobie śladu”. To słowa, które zanotował w jednym ze swych notatników Eligiusz Kor-Walczak, autor „Baśni i legend kaliskich”, którego bogatą spuściznę przechowujemy także w zbiorach specjalnych Książnicy.

 

Kiedy zostałam przyjęta do pracy w bibliotece, miałam to szczęście, że dyrektor prof. Krzysztof Walczak skierował mnie do prac właśnie nad nią. Materiały te stały się kanwą mojej pracy magisterskiej, a po kilkunastu latach na ich podstawie opublikowałam niewielką książeczkę w serii „Kaliszanie” wydawanej przez Kaliskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk.

Owocem tych badań był mój głęboki podziw dla „sztuki życia”, jaką reprezentował Kor-Walczak. Ta „sztuka życia” poszczególnych członków rodziny Wiłkomirskich wzbudza we mnie także ogromny podziw. A czy przeszłość to mój plan na przyszłość? Pewnie można tak powiedzieć. Zawsze towarzyszy mi też wypowiedź Bernarda z Chartes. Ten francuski zakonnik twierdził, że „jesteśmy karłami, którzy wspięli się na ramiona olbrzymów. W ten sposób widzimy więcej i dalej niż oni, ale nie dlatego, ażeby wzrok nasz był bystrzejszy lub wzrost słuszniejszy, ale dlatego, iż to oni dźwigają nas w górę i podnoszą o całą gigantyczną wysokość”. Mam w sobie wewnętrzną potrzebę pielęgnowania i utrwalania historii oraz przenoszenia jej do czasów współczesnych. Praca z tego rodzaju zbiorami jak spuścizny to swego rodzaju pasja. Kiedy już wychodzę ze swojego gabinetu, rzadko kiedy zostawiam pracę za jego drzwiami. Myśli ciągle krążą wokół zbiorów i nie pozwalają całkowicie się odciąć. To jest część mojego życia – nadaje mu sens.

 

*Bogumiła Celer – bibliotekarz, doktor nauk humanistycznych w zakresie bibliologii i informatologii, nauczyciel dyplomowany. Projektuje i składa książki, a także okładki, plakaty i inne projekty graficzne. Redaktorka stron internetowych. Regionalistka. Członek Zarządu Kaliskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Praca w Książnicy Pedagogicznej im. A. Parczewskiego to jej pasja, to ciągłe inicjowanie, planowanie, organizowanie, tworzenie. Kieruje działem zbiorów specjalnych. Prowadzi bloga „Biblioteczne Cymelia”. Pomysłodawczyni i redaktor naczelna czasopisma „Bliżej Biblioteki. Pismo bibliotekarzy Wielkopolski południowo-wschodniej”. Autorka kilku książek i ponad 100 artykułów w pismach naukowych i fachowych o zasięgu regionalnym i krajowym. Laureatka Nagrody Prezydenta Miasta Kalisza 2013 w dziedzinie działalności bibliotekarskiej, literackiej i wydawniczej. W 2015 i 2020 roku otrzymała nagrodę II stopnia Marszałka Województwa Wielkopolskiego za wyróżniające osiągnięcia w działalności edukacyjnej i kulturalnej. W 2022 roku otrzymała stypendium Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
2
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0