Termometr i lokomotywa w modernistycznym Lesznie
Opublikowano:
23 września 2024
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Zdobienia i ornamentyka „wrogiem numer jeden”; największe okna, na jakie pozwala konstrukcja budynku, jakby wplatające się w rytm życia zewnętrznego; harmonijne kompozycje fasad budynków i nade wszystko funkcjonalizm – czyli co pozostało w Lesznie z modernistycznej architektury.
Na początku odniosę się do błędu, a może i wielkiej wpadki. Zdarzyła się ona przy okazji pierwszego artykułu o modernistycznym Lesznie. Budynek, który zbudowano przy ulicy Racławickiej dla mundurowego Franciszczaka, nosi obecnie numer czwarty. Ja przypisałem go do numeru 26.
I w tym miejscu kieruję ogromne podziękowania dla pani Elżbiety z Wrocławia, która za pośrednictwem portalu „Kultura u Podstaw” skontaktowała się ze mną. Celem spotkania z panią Elżbietą było uzupełnienie wiedzy o kamienicy z literą „W” (bohaterce innego artykułu) mieszczącej się przy ulicy Ofiar Katynia w Lesznie.
Szybko okazało się, iż wiedza o dawnym Lesznie mojej rozmówczyni jest ogromna i to dzięki niej dowiedziałem się o swojej pomyłce.
Ufam, że w opisie poniższych budynków ustrzegłem się błędów.
Boczna 8
Po roku 1920, czyli po włączeniu Leszna w granice odrodzonego Państwa Polskiego, na tej parceli rozpoczęły się zawirowania. Przechodziła ona praktycznie z rąk do rąk. Jednym z kolejnych właścicieli został mistrz rzeźnicki. Podczas transakcji kupna zanotowano, iż nabywa on nieruchomość ze wszystkim, co jest do niej przybite i przymocowane. Od trudniącego się rzeźnictwem właściciela w roku 1932 grunty zakupił mistrz murarski Tomasz Ratajczak. I przy okazji tego kontraktu znajdziemy interesujący wpis:
„Niesprzedana jest jedna szopa, którą sprzedawca ma prawo zabrać i ją rozebrać, oraz niesprzedany jest jeden kocioł i jedna drabka do siana, które to przedmioty sprzedawca zabiera”.
Nowy posiadacz otrzymał także zalecenie w związku z ochroną konkurencji – zakaz wynajmu lokalu w budynku na prowadzenie działalności w branży mięsnej.
Pięć lat po zakupie Tomasz Ratajczak przepisuje parcelę córce. I choć zapis nastąpił 1 kwietnia, nikt tutaj nie żartował. Za sprawą 25-letniej Kazimiery następują istotne zmiany. Właścicielka szybko przystępuje do budowy nowego obiektu. Prace przebiegają dynamicznie, a zachowany dziennik budowy pozwala na poznanie szczegółów realizacji inwestycji.
Kierownikiem budowy i jednocześnie zarządzającymi wszelkimi robotami zostaje mistrz budowlany Tomasz Ratajczak. Zapewne nie była to zbieżność nazwisk i pracę przy wznoszeniu budynku prowadził ojciec Kazimiery. W dniach od 5 do 10 lipca trwały wykopy ziemne. Siedmioro robotników pracowało 7:30 do 17:00 z przerwą obiadową oraz śniadaniową. Przez kolejny tydzień murowano bankiety (części muru fundamentowego) i mury piwniczne.
W następnym przystąpiono już do murowania parteru, a po ukończeniu tych prac – do murowania piętra. Początek sierpnia to prace na drugim piętrze i przygotowanie do prac dekarskich. W drugiej połowie sierpnia (kiedy pierwszy raz zmniejsza się załoga) następuje krycie dachu papą. Wrzesień to prace tynkarskie. W październiku rozpoczęto kłaść podłogi, ustawiać piece. Pojawiła się także stolarka okienna i drzwiowa. Ostatnie wpisy w dzienniku dotyczą prac instalatorskich. Te zlecono Franciszkowi Musielakowi. Budynek odebrany i oddany do użytku został 6 grudnia 1937 roku.
Dzięki dokumentacji znamy także rozkład pomieszczeń. W piwnicy znalazła się wędzarnia. Parter to pokoje z kuchnią oraz pralnią. Do największego z pokoi na piętrze przynależał balkon. Wszystkie naziemne kondygnacje zaopatrzono w łazienki. Prawdopodobnie inwestorzy nigdy w budynku nie zamieszkali. Obecnie budynek jest w zasobie Miejskiego Zakładu Budynków Komunalnych. Z sąsiedniej zabudowy wyróżnia się charakterystycznymi dla modernistycznej przedwojennej architektury detalami: zaokrąglonym balkonem, oknami układającymi się w długie wstęgi, czy stolarką drzwiową z okrągłym okienkiem zwanym bulajem.
Termometr – Mała Kościańska
Kolejna modernistyczna perełka znajduje się u zbiegu ulicy Małej Kościańskiej z Tylną. I to pewnie lokalizacja w gęstej zabudowie i ograniczona widoczność budynku wpływa na fakt, że nie należy do bardziej rozpoznawanych obiektów w centrum miasta.
Na przestrzeni lat nastąpiło kilka niekorzystnych przeobrażeń. Na fotografii wykonanej w 1970 roku widzimy inną balustradę balkonową, przeszkloną werandę oraz trójdzielne okna na piętrze. Zachowały się natomiast charakterystyczne okrągłe okna oraz przede wszystkim długa pionowa wstęga okienna nazywana termometrem.
Oryginalna jest także balustrada wewnątrz budynku, której dzięki uprzejmości właścicieli mogłem się dobrze przyjrzeć. Tempo budowy było równie imponujące, jak w przypadku obiektu wyżej opisywanego. Prace trwały od 18 maja do 8 lipca 1935 roku. Inwestorem był kupiec Franciszek Bortel. I jak na Bocznej 8, także tutaj właściciel obiektu prawdopodobnie w nim nie zamieszkał.
Ogrodowa lokomotywa
Warta zobaczenia jest ulica Ogrodowa w Lesznie. Krótka i urokliwa uliczka, zabudowana w sporej części modernistycznymi willami. Sąsiadująca tak od zachodu, jak i od wschodu z torami kolejowymi. Nic zatem dziwnego, iż okolicę upodobali sobie kolejarze.
Jednym z najciekawszych jest budynek z numerem 12. Zbudowany został dla maszynisty, a kształt bryły zainspirowany był lokomotywą. Gmach oddano do użytku w 1936 roku. Do willi podobnie jak do sąsiednich przynależał duży ogród, co ma swoje odzwierciedlenie w nazwie ulicy.
W międzywojennym Lesznie inwestowali nie tylko prywatni przedsiębiorcy, ale i magistrat.
Czwórka
Jednym z obiektów, który powstał na zlecenie włodarzy Leszna, był obecny budynek Zespołu Szkół nr 4.
„Przekazany uczniom w 1937 r. modernistyczny budynek szkolny stanowił zapewne dzieło skarbowych służb budowlanych, gdyż placówka miała charakter państwowy. Tynkowane elewacje, z wyjątkiem dwóch wąskich ryzalitów komunikacyjnych od strony szkolnego podwórza oraz miniaturowego portyku z balkonem od frontu, pozbawione były innych elementów urozmaicających kubiczną bryłę. Elementem determinującym odbiór budowli stały się natomiast rozmieszczone regularnie i symetrycznie duże otwory okienne, proste gzymsy kordonowe oraz charakterystyczne dla modernizmu różnokolorowe pasy poprowadzone horyzontalnie w elewacjach” – pisał o budynku profesor Miron Urbaniak.
Plany miejskich rajców były zdecydowanie bardziej ambitne. Niestety przygotowane projekty Męskiej Szkoły Powszechnej oraz Miejskiego Gimnazjum Żeńskiego nie zostały zrealizowane.
Magistrat inwestował także w budownictwo wielorodzinne.
Modernistyczne dziedzictwo: budowniczy Graff
W nowoczesnym, zmodernizowanym świecie narodziła się idea bloku mieszkalnego, która oszałamiającą karierę zrobiła po drugiej wojnie światowej. Także w Lesznie w latach 20. i 30. ubiegłego wieku możemy odszukać pierwowzory powojennych blokowisk.
Realizacje budynków wielorodzinnych, uproszczonych, tanich, ale także skrajnie funkcjonalnych. Takie obiekty według projektów miejskiego budowniczego Juliusza Graffa zbudowano choćby u zbiegu obecnej ulicy Lipowej ze Strzelecką oraz przy obecnych Alejach Jana Pawła II. Ulokowano w nich głównie mieszkańców z najbiedniejszej warstwy społecznej. Mamy tutaj jednocześnie przykład zamieszkania wielu rodzin na stosunkowo ograniczonej przestrzeni.
Warto ponownie zaznaczyć, iż modernistyczne mieszkania miały być przede wszystkim funkcjonalne. O funkcjonalność dbano do tego stopnia, iż pojawiały się nieoczywiste postulaty. Jeden z nich wysunięty został przez Ernsta Maya, projektanta osiedli społecznych we Frankfurcie nad Menem. Postulował on, aby architekci wywodzący się ze środowiska mieszczańskiego pomieszkiwali przez kilka tygodni z rodzinami robotniczymi, aby zrozumieć ich potrzeby.
Nie udało mi się odnaleźć potwierdzenia, że leszczyński budowniczy wprowadzał się do docelowych odbiorców mieszkań. Natomiast jakby na przekór willa, w której mieszkał Graff, w latach powojennych stała się budynkiem wielorodzinnym. W późniejszych latach została wykupiona, by wreszcie w roku 2015 już niezamieszkały budynek został rozebrany po uprzednim pożarze.
Modernistyczne dziedzictwo: funkcjonalizm w mieszkaniu
Za modernistyczne dziedzictwo można uznać choćby duże okno niezbędne do przewietrzenia mieszkania. Kolejnym jest funkcjonalnie urządzona kuchnia. Warto wspomnieć, iż za pierwszą modułową kuchnię zwykło uznawać się masowo realizowany projekt autorstwa Margarete Schütte-Lihotzky. Pomysł został zrealizowany w przywołanym powyżej Frankfurcie, stąd zwyczajowo nazywana jest kuchnią frankfurcką.
Podsumowując, pragnę jeszcze zwrócić uwagę, iż za symboliczny koniec modernizmu uznaje się wyburzenie osiedla jedenastopiętrowych budynków w St. Louis w latach 1972–1976. Z kolei w Lesznie wówczas rozwijała się budowa blokowisk. W tym także budowa zespołów wieżowców.