W dziecięcym świecie Wujka Ogórka
Opublikowano:
10 listopada 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Uśmiech i dobre słowo działają, ale tylko wtedy, kiedy mamy do kogo się uśmiechać i z kim rozmawiać. Dlatego często powtarzam dzieciom, że powinny dbać o swoich przyjaciół i znajomych, bo bawić się samemu zawsze jest smutno i nudno” – mówi poznański autor piosenek dla dzieci Przemysław Urbaniak, znany szerzej jako Wujek Ogórek.
Sebastian Gabryel: Wujek Ogórek – za co najbardziej lubisz swoje alter ego? I za co najbardziej lubią je dzieciaki?
Przemysław Urbaniak (Wujek Ogórek): Najbardziej lubię je za to, że dzięki niemu nie nudzę się w życiu, że mogę się spełniać i kreatywnie rozwijać. A myślę, że dzieciaki najbardziej lubią je za zabawę i muzyczne wygłupy. Zresztą, to je trzeba by już o to zapytać…
SG: Jak to się stało, że postanowiłeś zająć się właśnie muzyczną animacją dzieci?
PU (WO): To był całkowity przypadek. Śpiewałem od zawsze i to właśnie z muzyką chciałem związać swoją przyszłość.
Najpierw śpiewałem jazzowe i soulowe covery, w międzyczasie, nocami, tworząc własne piosenki, które później, zakładając zespół, odważyłem się prezentować publicznie.
Przygoda z piosenkami dla dzieci zaczęła się dopiero w 2013 roku, kiedy poprosiło mnie o nie Centrum Kultury w Czempiniu, z myślą o organizowanych przez nie letnich półkoloniach. Moje piosenki się spodobały, dzieci cudownie się przy nich bawiły i okazało się, że ja również. Wkrótce zostałem tam instruktorem, prowadząc dla dzieci cotygodniowe zajęcia muzyczne. Później odezwało się pierwsze przedszkole w Poznaniu, potem kolejne i kolejne… I jakoś tak samo wyszło, że oto jestem Wujek Ogórek, nagrywam już czwartą płytę i koncertuję po całym kraju.
SG: Co twoim zdaniem jest największą sztuką w przypadku animacji muzycznej? O czym trzeba pamiętać, by dzieci do muzyki nie zniechęcić, ale skutecznie i na długo przyciągnąć?
PU (WO): Tu nie ma złotej rady. Po pierwsze, trzeba lubić pracę z dziećmi i nie próbować wszystkim dogodzić. Najważniejsze to słuchać, obserwować i czuć, jakby było się dzieckiem. Dzieciom trzeba poświęcić czas i być autentycznie nimi zainteresowanym, jakby szukało się nowych przyjaciół. Zawsze staram się poprowadzić zabawę tak, by nie tylko one dobrze się bawiły, ale i ja.
SG: Jesteś autorem wielu piosenek dla dzieci, zebranych już w kilka albumów. Jaka idea przyświeca ci podczas ich tworzenia? Pytam, ponieważ jak sam podkreślasz, zawierają one „nie tylko elementy zabawy, ale także ważne wartości edukacyjne”. O jakich dokładnie mowa?
PU (WO): Moje piosenki są nie tylko bajkami czy opowieściami, ale i czymś, co zawiera swoją unikalną historię i przesłanie. Jakie? Ot, chociażby o ekologii, docenianiu własnego domu, dzieleniu się zabawkami, podróżach czy różnorodności, jaka jest we wszechświecie.
Dzieciaki szybko łapią temat i często chcą wiedzieć więcej.
Poza warstwą merytoryczną zawsze dbam o to, by piosenki dla dzieci miały ciekawe aranżacje. Najczęściej używam instrumentów akustycznych, bo często brzmią znacznie lepiej niż cyfrowe sample.
SG: Podejrzewam, że choć nagrywanie płyt może być przyjemnością, to najlepiej czujesz się podczas koncertów na żywo. Widok uśmiechniętych twarzy wśród tak młodej publiczności z pewnością musi być bezcenny, choć i pewnie granie dla niej jest szczególnym wyzwaniem. W końcu dzieci zawsze są szczere – czasem i do bólu… (śmiech)
PU (WO): Nie ukrywam, że nagrywanie to dla mnie ciężka sprawa. Czuję się wtedy jak statysta, ale wiem, że trzeba to jakoś przeżyć i po prostu zrobić. Oczywiście, że wolę koncerty.
Uwielbiam tę energię, szaleństwo i emocje, jakie dają mi dzieciaki – to dzięki nim mam ochotę i siłę, by wyjść na scenę i dobrze się z nimi bawić.
Moi muzycy często śmieją się ze mnie przed występem, bo zawsze jestem zestresowany – martwię się, czy dam radę, czy publiczności się spodoba, czy będzie śpiewać… A po koncercie zawsze mam wielki niedosyt i najchętniej zagrałbym go jeszcze raz (śmiech).
SG: No właśnie, swoich koncertów nigdy nie grasz sam, do udziału w nich zawsze zapraszając dziecięcą publiczność. Jak wyglądają twoje występy?
PU (WO): Uważam, że siedzenie i słuchanie przez godzinę, jak ktoś stoi i śpiewa, jest dla dzieci sytuacją zupełnie nienaturalną. Przecież to, co robię, ma sprawiać im radochę! Poza tym, ja też szybko się nudzę i zawsze chcę, by i one mnie zaskoczyły – kiedy zmieniają się w ptaszka czy żółwia, jeżdżą wyścigówką albo uciekają przed parówkami na motorze. To ma być wspólna zabawa, a nie monodram solisty.
SG: Twierdzisz, że „uśmiech i dobre słowo jest lekarstwem na złe dni”. Ostatnimi czasy, przynajmniej od wiosny ubiegłego roku, mamy ich całkiem sporo. Warto obdarowywać innych uśmiechem, choćby po to, by zwyczajnie nie zwariować?
PU (WO): Uśmiech i dobre słowo działają, ale tylko wtedy, kiedy mamy do kogo się uśmiechać i z kim rozmawiać. Dlatego często powtarzam dzieciom, że powinny dbać o swoich przyjaciół i znajomych, bo bawić się samemu zawsze jest smutno i nudno. Z powodu pandemii czasy są trudne, ale na szczęście mamy już takie technologie, że nietrudno komunikować się z ważnymi dla nas osobami.
Czasem wystarczy wysłać im proste zdjęcie, byleby z uśmiechem.
Gdy po koncertach dzieciaki przychodzą zrobić sobie ze mną zdjęcie, proszę je, by przesłały mi je na społecznościowe portale – bo to ja robię je sobie z nimi, a nie one ze mną. Po koncercie wszyscy jesteśmy kolegami i koleżankami, i to właśnie jest lekarstwem na złe dni – bycie częścią kosmosu, a nie osobną planetą.
Jeśli będziemy się wzajemnie wspierać, to zawsze damy radę. A zwariować jest fajnie – byleby pozytywnie!
*Przemysław Urbaniak (Wujek Ogórek) – poznański artysta zajmujący się muzyczną animacją dzieci. Na co dzień pracuje w kilkunastu placówkach wczesnoszkolnych jako instruktor wokalno-teatralny. Pisze piosenki dla dzieci, które zebrał już w kilka płyt: „Piosenki Wujka Ogórka” (2018), „Bajki Wujka Ogórka” (2019) oraz „Podróże Wujka Ogórka” (2020). W 2018 roku nagrał też minialbum z autorskimi piosenkami bożonarodzeniowymi „Kolory Świąt”, a w 2021 roku minialbum o „Wesołym mrówkojadzie”. Jego koncerty to zawsze świetna zabawa dla małych i dużych.