Więcej mroku!
Opublikowano:
27 marca 2023
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Nazwaliśmy się Good Night Collective, żeby wieczór był dobry i noc piękna” – rozmowa z Justyną Olszewską, kuratorką niezwyczajnej wystawy w Centrum Kultury Zamek.
Barbara Kowalewska: To niecodzienna wystawa. A pani jest niecodzienną kuratorką.
Justyna Olszewska: Wystawa jest faktycznie niecodzienna, jeśli wziąć pod uwagę, że na ogół spodziewamy się ekspozycji dzieł sztuki. Chcieliśmy w dostępny sposób przybliżyć wiedzę o wszechświecie i naukę, która się nim zajmuje. Chociaż umieściliśmy między obiektami także kilka prac artystycznych.
BK: Czego w takim razie możemy się spodziewać po tej wystawie?
JO: Chcieliśmy sprawić, by widz poczuł się trochę jak w laboratorium NASA, którym się inspirowaliśmy, organizując przestrzeń ekspozycji. Mamy dwie sale wystawiennicze. Pierwsza ma wprowadzić w klimat fascynacji kosmosem. Pamiętam, jak mój profesor pytał nas któregoś dnia, dlaczego poszliśmy na astronomię i sam ujawnił swoją motywację. Wspominał, gdy po raz pierwszy w parku obserwatorium astronomicznego spojrzał przez teleskop na Jowisza. Wywarło to na nim tak wielkie wrażenie, że postanowił zająć się astronomią. Ta pierwsza sala ma oddać takie właśnie emocje. Przekraczając próg galerii, zobaczymy ogromny czterometrowy model Księżyca – naszego najbliższego satelity, od którego zaczynało wielu pasjonatów kosmosu. Model ten wykonany został w oparciu o najdokładniejsze obecnie fotografie tego satelity, pochodzące z amerykańskiej sondy Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO).
BK: Druga sala wprowadza w nieco innym obraz wszechświata.
JO: Wchodząc do drugiej sali – naszego laboratorium – od razu zauważymy, że przestrzeń została podzielona na ponumerowane kolejno naukowe stanowiska. Poświęcone one są różnym tematom kosmicznym. W obrębie każdego z nich starałam się znaleźć i dopasować lokalne poznańskie instytucje, które zajmują się daną tematyką badań. Mamy tu m.in. starodruki wypożyczone z PTPN, a wśród nich pierwsze wydanie „O obrotach sfer niebieskich” Mikołaja Kopernika czy też „Kometografię” Heweliusza. Można zobaczyć również m.in. rakietę sondażową HEXA 2 z PUT RocketLab, która wzbija się w niebo na odległość 10 km, łaziki marsjańskie od koła naukowego CybAiR czy też fragmenty meteorytu Morasko wypożyczone z Muzeum Ziemi UAM. Zestawiliśmy z nimi dwie prace artystyczne – Przemka Jasielskiego i Michała Smandka – nawiązujące do meteorytów. Na ekspozycji kryją się jeszcze dwie prace zaproszonych artystów: prosto z Uniwersytetu Przyrodniczego „Mikroby” Martyny Pietrzak oraz „Grawitacja” Arka Nowakowskiego.
Każde stanowisko posiada stół informacyjny z tekstem wprowadzającym, wieloma naukowymi ciekawostkami oraz przepięknymi infografikami, które specjalnie na tę wystawę przygotowała Agata Kulczyk. Na stołach znajdują się również książki i publikacje naukowe, zachęcam, by ludzie zaczęli na tych stołach sami różne rzeczy odkrywać – są odnośniki, kody QR dla chętnych, którzy czują niedosyt. Poruszone na wystawie wątki kosmicznych badań to tylko początek historii, którą można dalej odkrywać samemu, korzystając z podpowiedzi umieszczonych na ekspozycji.
W związku z tym, że główną ideą wystawy było pokazanie potencjału badań kosmicznych w poznańskich instytucjach, ważnym elementem infografiki stał się „Układ Słoneczny” z Zamkiem w centrum i z orbitami, na których znajdują się zaproszone do wystawy partnerskie instytucje. Przy tym rysunku została zachowana skala i z łatwością możemy odczytać, ile czasu zajmie nam dostanie się do danej instytucji pieszo i na rowerze. Okazuje się, że kosmos jest bliżej, niżbyśmy się tego spodziewali.
BK: Wystawie głównej towarzyszą też inne wydarzenia. Jakie?
JO: W Holu Wielkim Zamku można zobaczyć wystawę „Patrz w górę” z astrofotografiami Michała Kałużnego i Piotra Potępy. Zaplanowano też warsztaty dla dzieci i młodzieży „Animowany kalejdoskop” oraz spotkania związane z astrofotografią, spotkania literackie (m.in. z Wojciechem Orlińskim „Kopernik. Rewolucje” i „Kosmiczne wyzwania” z Arturem Chmielewskim, który przyleci z samego NASA) oraz uniwersyteckie wykłady otwarte (m.in. prof. Tadeusza Michałowskiego o planetoidzie Posnania i prof. Wojciecha Dimitrowa o życiu we wszechświecie). Szczegóły można znaleźć na stronie wystawy pod hasłem „Program edukacyjny”.
BK: Wystawie nadaliście prowokujący tytuł. „Nie to niebo”. Skąd się wziął?
JO: Tytuł nie jest przypadkowy i wiąże się z pewną anegdotą. Około trzech lat temu miałam wystawę astrofotografii „Gwiezdny pył” w galerii Fotografii PF w CK Zamek. Zestawiłam te współczesne zdjęcia z archiwalnymi szklanymi kliszami wypożyczonymi z archiwum Instytutu Obserwatorium Astronomiczne UAM, na których rejestrowano obrazy z teleskopów przed erą technik cyfrowych. Jedna z klisz miała napis „Nie to niebo”.
Była to notatka astronoma Władysława Naskręckiego. To właśnie przy pomocy takich klisz jeszcze do 1993 roku prowadzono obserwacje astronomiczne w poznańskim Instytucie. Aby teleskop mógł naświetlić na kliszy pożądany obiekt, astronom musiał: znać pozycję obiektu na niebie, położenie obserwatorium, czas lokalny oraz uwzględnić poprawki związane ze specyfiką aparatury. Na podstawie tych danych wyliczano – zapisując to ołówkiem na kartce – jak należy skierować teleskop.
Drobny błąd w obliczeniach skutkował nietrafieniem w wybrane pole gwiazdowe – czyli w „nie to niebo” – inną przyczyną mogło być po prostu niedokładne źródło czasu, np. spóźniający się zegarek astronoma. I tak właśnie stało się, że na jednej z klisz obiekt – kometa Haleya – się nie zarejestrował. Już wtedy wraz z Dominiką Karalus oraz Wojciechem Luchowskim snuliśmy plany, że jeśli uda się zrobić większą wystawę, to właśnie o takim tytule. Kilka tygodni przed wernisażem dotarła do mnie informacja, że pan Naskręcki był poruszony, gdy dowiedział się, że odręczna notatka z jego obserwacji stała się tytułem wystawy.
BK: Inspiracją była anegdota, a co wy, jako organizatorzy wystawy, chcieliście przekazać, wykorzystując notatkę astronoma?
JO: Jak pani zauważyła, to faktycznie przewrotny tytuł, każdy kojarzy kosmos z pięknymi kolorowymi fotografiami, obrazy te znamy głównie ze słynnych zdjęć wykonanych teleskopem Hubble’a w latach 90. A teraz godnie zastępuje go Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST). Zdjęcia są przepiękne, ale teleskopy pracują głównie po to, by dostarczać ważnych danych astronomicznych. Są to dane trudne w obróbce, często siedzimy godzinami przy komputerze, by czegoś się z nich dowiedzieć. Przy komputerze również siedzimy, gdy prowadzimy obserwacje astronomiczne, które nie są już tak romantyczne jak kiedyś, teraz wystarczy siedzieć w swoim (ciepłym!) domu przy monitorze, by prowadzić obserwacje na drugiej półkuli. Wiele osób jest zawiedzionych tą wizją bycia współczesnym astronomem, oczekują pewnie, że patrzymy w niebo jak Kopernik. Ten tytuł pasował idealnie, bo z jednej strony mamy piękno kosmosu, z drugiej widzimy, na czym polega dzisiejsza nauka – co podkreślają pojawiające się na wystawie trudne wzory, równania matematyczne i fizyczne albo widoczne na komputerach modele planetoid.
BK: Sposób, w jaki pani opowiada o tym wszystkim, ujawnia nie tylko chęć poznawania kosmosu, ale też pasję popularyzatorską. Światy humanistów i reprezentantów nauk ścisłych przeszły rodzaj separacji, co kłóci się z tym, jak kiedyś postrzegano humanistę – jako człowieka o uniwersalnym wykształceniu i szerokich zainteresowaniach. Wasza wystawa może stanowić krok w kierunku zbliżenia tych światów?
JO: Ja sama zaczynałam od humanistyki. Studiowałam na Akademii Sztuk Pięknych (dzisiaj UAP), potem pracowałam na tej uczelni na Wydziale Edukacji Artystycznej i Kuratorstwa. Chciałam robić doktorat związany z astronomią, więc potrzebowałam pogłębić wiedzę na ten temat. Początkowo chciałam uczestniczyć w zajęciach jako wolny słuchacz, ale przekonano mnie, żebym złożyła tam dokumenty, pomyślałam, że najwyżej nie przejdę pierwszego roku, ale zbiorę istotne dla mojego projektu doświadczenie. W rezultacie zrezygnowałam z doktoratu na UAP, a rozpoczęłam studia doktorskie na kierunku astronomia.
Faktycznie jestem zafascynowana łączeniem dziedzin naukowych, interdyscyplinarnością. W 2019 roku zawiązaliśmy czteroosobową grupę – kolektyw naukowo-artystyczny i działamy do dzisiaj. Nazwaliśmy się Good Night Collective, „żeby wieczór był dobry i noc piękna”. Zaczęło się od tego, że polecieliśmy na całkowite zaćmienie Słońca do Chile w ramach projektu naukowo-artystycznego.
Oprócz mnie był tam Paweł Jaskuła, student fotografii, Karolina Dziadura i Michał Pawłowski z astronomii. Wszyscy fascynujemy się fotografowaniem nieba. Kiedy zobaczyliśmy niebo nad pustynią Atakama, niebo, którego nie da się zobaczyć nigdzie na świecie, postanowiliśmy podjąć się edukowania w zakresie zanieczyszczenia nieba sztucznym światłem. Przygotowujemy wystawy, warsztaty, mamy też swoją audycję popularyzującą w Radiu Afera. Jesteśmy coraz bardziej rozpoznawalni. Zostaliśmy zaproszeni na Ars Cameralis w Katowicach i w ramach akcji „Więcej światła” mówiliśmy o tym, że tego sztucznego światła powinno być mniej. Ta wystawa jest także po to, by poruszyć wątek zanieczyszczenia światłem, a także śmieci kosmicznych.
BK: To zagadnienia nieznane wielu ludziom, tymczasem zanieczyszczenie światłem i śmieci kosmiczne stają się coraz większym problemem Ziemi.
JO: To rzeczywiście świeże tematy. Udało nam się uczestniczyć w I ogólnoświatowej konferencji na Wyspach Kanaryjskich „Dark and Quiet Skies for Science and Society – 2021 – UNOOSA” poświęconej tym zagadnieniom. Nie wszyscy wiedzą, że w Polsce mamy parki ciemnego nieba, jeden z nich jest koło Chalina („Ostoja Ciemnego Nieba Izdebno i Chalin”), gdzie stoją teleskopy Instytutu Obserwatorium Astronomiczne UAM i skąd prowadzimy obserwacje, bo z miejsca, gdzie jest Instytut, nie da się już dziś tego robić. Jest za jasno.
Ciemne niebo nie jest jednak ważne tylko dla astronomów. Najnowsze badania pokazują, że u osób pracujących w magazynach na nocnej zmianie i wystawionych na światło ledowe pojawiły się zmiany hormonalne, które mogą prowadzić do rozwoju nowotworów u kobiet i mężczyzn. Światło ledowe, tak zachwalane jako oszczędne, źle wpływa na ludzi i zwierzęta, zakłóca cykl dobowy i wydzielanie melatoniny.
Giną też zapylacze, których coraz bardziej brakuje, a dzieje się to m.in. przez tworzenie tzw. wysp świetlnych, należą do nich m.in. oświetlone nocą parki, skwery, a w szczególności tworzone na obrzeżach miast parki iluminacji (w dodatku z grającą muzyką) zakłócające życie zwierząt.
BK: A śmieci w kosmosie? Dziś bije się na alarm, że zanieczyszczamy coraz bardziej naszą planetę, ale nie wszyscy mają świadomość, że zrobiliśmy śmietnik także z kosmosu.
JO: Polecam zobaczyć wizualizacje w Internecie, jak wygląda teraz nasza orbita, bo większość z nas nie zdaje sobie z tego sprawy. Wszyscy zachwycają się kosmicznym pociągiem, satelitami Starlink, które Elon Musk wyrzuca na orbitę, a to są kolejne śmieci. Orbita zagęszcza się w takim stopniu, że bywa już niebezpiecznie, bo dochodzi do kolizji. Do śmieci kosmicznych należą niedziałające satelity, odpady ze startów rakiet, drobne odłamki wędrujące po orbicie po zderzeniach, trudno zachować tam jakiś porządek. Wprowadzono wprawdzie program czyszczenia orbity, który za chwilę będzie wdrażany, ale z drugiej strony firmy prywatne próbują wrzucić tam swoje satelity, jak te Muska. Dla mnie jako dla astronomki i fotografki kosmosu to jest ogromny problem. Przelatujący satelita zakłóca pracę naukowców i fotografów kosmosu, dochodzi często do prześwietlenia ramki/zdjęcia. Mamy zmarnowany czas na teleskopie. Problem narasta i należy z tym walczyć. Na wystawie jest tekst i wizualizacja dotyczące tego zagadnienia.
BK: W opisie wystawy cytujecie wypowiedź Marii Skłodowskiej-Curie: „Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć”. Czego się boimy? A co powinniśmy zrozumieć?
JO: Wydaje mi się, że zdanie to jest dobrą puentą. Pogłębiona wiedza sprawia, że przestajemy się bać nieznanego i że mając te instytucje, które prezentujemy na wystawie, na wyciągnięcie ręki, możemy lepiej rozumieć wszechświat i znajdować sposoby, by skutecznie przeciwdziałać takim problemom jak na przykład zanieczyszczenie światłem, nawet jeśli do osiągnięcia celu jest długa droga.
Wydaje się, że to problem, z którym jednostka nie może sobie poradzić, a jednak okazuje się, że należy zacząć od siebie. Zachęcam do zapoznania się z programem „Ciemne niebo” i przyjrzenia się, jakie światło sami emitujemy. Zacznijmy od własnego podwórka, można np. zamontować zamiast okrągłych kloszy takie ograniczające światło, które świecą w dół, lub na istniejące już lampy zamontować specjalne osłony.
BK: Astrofotograf nie zgadza się pewnie z wezwaniem: „Więcej światła!”?
JO: Żeby fotografować niebo, korzystamy z Light Pollution Map (mapy zanieczyszczenia nieba sztucznym światłem), która pomaga znaleźć nam optymalne warunki do sesji. Prowadząc wykłady popularyzatorskie, często prezentuję tą mapę wraz z czterema wizualizacjami – dwa z Chile i dwa z Europy, pokazującymi, jak teraz wygląda oświetlenie w obu tych miejscach na Ziemi i jak będzie wyglądać za parę lat. Widzimy, że w Chile jest prawie czarno, to kraj nastawiony na astroturystykę, stoją tam najważniejsze teleskopy z całego świata, na wizualizacji prezentującej ten sam obszar za parę lat widzimy, że jest jeszcze ciemniej! Niestety Europa podąża w przeciwnym kierunku, w przypadku tych porównań widać, że będzie jeszcze bardziej zaświetlona.
Z Karoliną Dziadurą, koleżanką z kolektywu, zgłosiłyśmy na tegoroczną edycję ogólnopolskiego konkursu EkoMasters2022 projekt „Ciemne niebo nad kampusem Morasko”, proponując zmianę oświetlenia kampusu UAM. Udało nam się zająć pierwsze miejsce. W przyszłości jako kolektyw chcielibyśmy być fundacją i działać w zakresie ochrony ciemnego nieba. Wiemy, że warto działać w tej dziedzinie! W ostatnim roku wiele miejsc postanowiło „wygasić” oświetlanie fasad swoich budynków, przede wszystkim z powodu rosnących cen za energię, ale mimo wszystko i tak nas to bardzo podnosi na duchu. Bardzo nas ucieszyło, że w gronie tych placówek niedawno znalazł się również CK Zamek.
Na koniec naszej rozmowy chciałabym podziękować za nieocenioną pomoc producentom wystawy Dominice Karalus i Wojtkowi Luchowskiemu.
„Nie to niebo”, Sala Wystaw CK Zamek, 4.03. – 2.07.2023.
Justyna Olszewska – magister sztuki, studentka Szkoły Doktorskiej Nauk Ścisłych UAM w dyscyplinie astronomia. Prowadzi astrowarsztaty i wykłady, tworzy prace nawiązujące do ekologii. Obecnie w swojej twórczości artystycznej zajmuje się projektem mającym na celu zwrócić uwagę na postępujący problem zanieczyszczenia nieba sztucznym światłem, a co za tym idzie utraty dziedzictwa naturalnego, jakim jest niebo pełne gwiazd. Wspólnie z trójką przyjaciół tworzy edukacyjny kolektyw Good Night.