Gościnność miejsca
Opublikowano:
13 marca 2023
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Instytucje kultury są środowiskami opiniotwórczymi i powinny angażować się w dyskusję, uczestniczyć w żywej wymianie myśli, pełnić funkcję współczesnej agory” – rozmowa z Andrzejem Marcem z okazji 5-lecia istnienia poznańskiego Pawilonu.
BK: Jakie zmiany zaszły od początku istnienia instytucji?
AM: Jestem związany z Pawilonem właściwie od samego początku jego działalności, czyli od 2018 roku. Jego otwarcie było dla mnie jak łyk świeżego powietrza, gdyż wiązało się z doświadczeniem alternatywnej kultury, której wciąż mi w mieście brakowało. Miałem wtedy wrażenie, że nie musimy jej już dłużej szukać w Berlinie, lecz sami mamy takie miejsce w Poznaniu – przyjazne wywrotowym, eksperymentalnym przedsięwzięciom artystycznym.
Byliśmy wtedy „niepokornym dzieckiem” Galerii Arsenał, które nie miało nigdy w planach tego, że kiedyś dorośnie. Nie myśleliśmy o dalekiej przyszłości, a poczucie tymczasowości potęgował niepewny status budynku, w którym działaliśmy – planując wydarzenia, nie wiedzieliśmy, czy to miejsce nie zostanie zamknięte po 2–3 latach.
Dziś Pawilon nie jest już tymczasowym projektem, lecz stał się profesjonalną przestrzenią, która posiada ugruntowane miejsce na kulturalnej mapie Poznania. W pandemii działaliśmy zdalnie i jako jedni z pierwszych wykorzystywaliśmy nowatorskie sposoby prezentowania sztuki. Niedawno zaczęliśmy się zastanawiać, czy nasza instytucja nie powinna być także przestrzenią otwartą na własne badania naukowe, działać na przecięciu kultury, nauki oraz aktywizmu.
Jednym z projektów, które przybliżyły nas do tej idei, były prowadzone przeze mnie w Pawilonie warsztaty „Dziwny realizm” we współpracy z „Czasem Kultury” – polegały właśnie na wspólnym wytwarzaniu wiedzy i były przykładem artystyczno-naukowej współpracy. Przez tych pięć lat staliśmy się przestrzenią gościnną dla wielu różnych aktywności. Pawilon jest dzisiaj instytucją istotną nie tylko dla Poznania, ale też rozpoznawalnym punktem na kulturalnej mapie Polski.
BK: Deklarujecie, że Pawilon ma być „instytucją-narzędziem debaty”. Co to oznacza?
AM: To znaczy, że chcemy być przestrzenią gościnną, nieograniczającą się jedynie do prostego pokazywania prac artystycznych czy też udostępniania naszej publiczności rozmaitych produktów kultury.
Pragniemy wzbudzać dyskusję, prowokować debatę wokół ważnych dla nas tematów, nie tylko po to, by ułatwić przyswajanie tego, co w Pawilonie prezentujemy, ale również po to, by umożliwić spotkanie z ekspertami i ekspertkami z różnych dziedzin (których głos jest dla nas istotny).
Instytucje kultury są również środowiskami opiniotwórczymi i powinny angażować się w dyskusję, uczestniczyć w żywej wymianie myśli, pełnić funkcję współczesnej agory. Nie chcemy być bierni, próbujemy wytworzyć własną wizję poruszanych tematów i prowadzić działalność partycypacyjną. Pawilon ma być miejscem inkluzywnym, otwartym na rozmaite opowieści, a także osoby reprezentujące różne środowiska.
BK: Co rok wydyskutowywana jest idea przewodnia roku. Jak to się odbywa?
AM: Za każdym razem idea przewodnia rodzi się kolektywnie, nie pochodzi od jednej osoby. Głównym motorem działania jest Andrzej Pakuła, który gromadzi w Pawilonie osoby z pola kultury, nauki i sztuki po to, by wspólnie pracować nad programem. To on zazwyczaj proponuje temat, a potem każda z osób kuratorskich próbuje go rozwijać i proponować swój własny punkt widzenia.
W trakcie nierzadko spieramy się, rodzenie się idei to burzliwy proces, ale dla mnie najważniejsza jest przyjazna atmosfera tych rozmów, gdyż spory skoncentrowane są jedynie na elementach merytorycznych. Bardzo się cieszę, że udało nam się stworzyć taką właśnie grupę kuratorską, wolną od napięć i nerwowości, które niestety czasami przydarzają się w instytucjach kultury, gdy bardzo szybko trzeba spontanicznie „coś zrobić”.
BK: Tegoroczne hasło brzmi „alpha” i odnosi się do „ucieleśnionych manifestacji sojuszy i sprzeciwów”. Z czym mamy do czynienia?
AM: Tegoroczne hasło jest wieloznaczne. Z jednej strony odnosi się do pokolenia alfa (urodzonych po 2010 roku dzieci milenialsów), z drugiej – pierwsza litera alfabetu greckiego wiąże się z myśleniem o różnych ekscytujących początkach. Jednak chodzi nam o „małe początki”, zawieranie sojuszy w małych grupach, które tworzą naszą codzienność i nadają jej dynamikę.
Nie myślimy o wielkich, globalnych początkach, ale o tych małych, mających znaczenie lokalne. Uważa się, że pokolenie milenialsów jest pierwszym, które nie radykalizuje się na starość, ale im jest starsze, tym bardziej liberalne się staje.
Być może nowe pokolenia mogą skierować się ku wolności i myśleć o przyszłości nie jako o czymś wielkim, ale o tej przyszłości, która jest w naszych rękach – tu i teraz, w małych grupach. Trzecim aspektem tego hasła jest pytanie o męskość, to pastiszowe nawiązanie do określenia „samiec alfa”. Chcemy przyjrzeć się współczesnym wizjom męskości. Do tej pory mówiło się o jednym wzorcu męskości, a wszelkie próby kreatywnego podejścia do tej wizji nazywano kryzysem męskości.
My stawiamy pytanie o rozmaite wzory męskości, na przykład takie, które są związane z bliskością, miękkością, pluszowością albo z kreatywnym podejściem do płciowości. Zbyt długo mówiliśmy o toksycznej męskości – tej brutalnej; chcemy zapytać o pozytywne jej przejawy.
Ucieleśnienie tych idei ma się realizować poprzez zaproszenie do współtworzenia naszych wydarzeń osób najczęściej wykluczanych, niewidocznych, niebinarnych, transpłciowych, interseksualnych, czy też osób w różny sposób niepełnosprawnych, aby zawierać z nimi nowe, interesujące sojusze i tworzyć rozmaite, nawet tymczasowe wspólnoty.
BK: Obchody 5-lecia Pawilonu zbiegają się w czasie z Dniem Widoczności Osób Transpłciowych. Skąd wybór tej daty?
AM: Do współpracy kuratorskiej zaprosiliśmy Anu Czerwiński, transpłciowego artystę (dokumentalistę, operatora filmowego, montażystę, aktora), który proponuje wejście w nowe obszary męskości i próby performatywnego podejścia do nich. Myślę, że w tym momencie najlepiej oddać jemu samemu głos, bo w taki sposób mówi i myśli o swoim projekcie:
„Pawilon jest instytucją, która nie traktuje społeczności LGBT jako mniejszości wiecznie walczącej o swoje prawa i widoczność, ale jako równoprawnych uczestników oraz twórców kultury. Nieprzypadkowo inauguracja nowego sezonu zbiega się w czasie z Dniem Widoczności Osób Trans – chcemy pokazać, że jako publiczna instytucja kultury idziemy ramię w ramię z aktywistami. Rozumiemy kulturę jako jedno z narzędzi budowania różnorodnego społeczeństwa. Przyglądamy się tematowi «alpha» w kontekście kategorii samca alfa – lidera, wodza, kogoś, kto w patriarchalnym porządku ma dostęp do władzy, pieniędzy, przestrzeni i w związku z tym podejmuje decyzje. Samiec alfa do tej pory tworzył także kulturę. W nowym sezonie chcemy tę kategorię klasycznej męskości rozbroić za pomocą języka performansu. Opowiemy o klasycznej męskości w sposób krytyczny, zobaczymy tę męskość alfa oczami kobiety – choreografki, pionierki queerowego performansu, Diane Torr. Diane Torr była pierwszą artystką, która sztukę dragu, czyli prześmiewczego i krytycznego performowania stereotypowych cech płciowych, wniosła do galerii sztuki. Jej najsłynniejszy projekt artystyczny, ale też warsztat choreograficzny – «A Man For A Day» – był skierowany do osób kobiecych, które chciały na jeden dzień stać się «mężczyzną». W warsztatach tych nie chodziło o zwykłe przebieranki, ale o głęboką zadumę nad tym, jak bardzo społeczne przywileje wywodzą się z ucieleśniania i performowania męskości i władzy. W kuratorowanym przeze mnie wydarzeniu obejrzymy prace Daine Torr i porozmawiamy o «female masculinities» – czyli przejmowaniu kategorii męskości przez osoby kobiece. Opowiem również o tym, jak sztuka Diane Torr pomogła mi – osobie trans – męskość zrozumieć, oswoić i stworzyć jej własny idiom. Razem z choreografką Magdaleną Przybysz zaproszę kilkanaście osób na warsztat ruchowy z męskiego przywileju”.
BK: W ramach obchodów przygotował pan do prezentacji kilka ważnych filmowych projektów.
AM: 2 kwietnia, w dzień otwarcia prezentować będziemy film pod tytułem „Niewidomy człowiek, który nie chce obejrzeć Titanica” (reż. Teemu Nikki, 2021), który jest próbą wczucia się w sytuację osób niewidomych. Mam ogromną nadzieję, że uda nam się pokazać go z audiodeskrypcją. To film fiński, który w sposób immersyjny pozwala nam zanurzyć się w codzienną rzeczywistość osób niewidomych oraz przeżyć jeden dzień z ich życia.
W fabule pojawia się moment, w którym pozbawiony opieki niewidomy decyduje się wyruszyć w daleką podróż, by odwiedzić swoją koleżankę, a sam proces przemieszczania staje się doświadczeniem wyjętym wprost z thrillera bądź horroru. Właściwie na każdym kroku coś może mu się stać, ktoś może go okraść, zrobić mu krzywdę, może się zgubić – reżyser za pomocą minimalistycznych środków, często rozmazanego obrazu osiąga niesamowity efekt. Jego film pozwala nam pomyśleć o nas samych jako o osobach relacyjnych, niesamowystarczalnych, potrzebujących na swojej drodze przyjaznych innych.
Z kolei „Mutzenbacher” (2022) to dokument nagrodzony w zeszłym roku na Berlinale (najlepszy film w eksperymentalnej sekcji „Encounters”). Doświadczona austriacka reżyserka Ruth Beckermann przeprowadziła casting, zapraszając do współpracy mężczyzn w wieku od 16 do 99 lat, którzy nigdy wcześniej nie grali w filmach.
Zaprasza ich do performatywnego czytania powieści pornograficznej z 1906 roku („Przedwczesne romanse dziewczęce, czyli dzieje życia wiedeńskiej dziwki przez nią samą opowiedziane”), która w Austrii długo funkcjonowała w podziemiu. W obrazie obserwujemy różne reakcje mężczyzn na to, co czytają lub odgrywają – wstyd, zakłopotanie, otwartość, podniecenie seksualne, ekspansywność. W jednej ze scen kilkudziesięciu mężczyzn wspólnie wykrzykuje jeden wers tej książki – to z jednej strony komiczna scena pastiszująca wyobrażenie mężczyzny typu macho, z drugiej pokazująca wielość męskich stylów bycia oraz różnorodność męskich podmiotowości.
Inaczej o męskości opowiada performatywny film „Wenus w najkach” (reż. André Antônio, 2021) – to obraz męskich pragnień i męskiej wyobraźni. Brazylijski reżyser wciela się w terapeutkę i jej pacjenta, wspólnie zastanawiając się nad fetyszem sportowych butów. Mamy tu dużo odniesień do filozofii, tekstów kultury, ale jest to też film niesamowicie queerowy, nakierowany na rozsadzanie klisz kulturowych i tworzenie własnych wzorów, nieoczywistych ścieżek pragnienia. Ten film podobnie jak „Mutzenbacher”, dzięki temu co komiczne i niepoważne, zwraca uwagę na performatywność męskości, która w swojej stereotypowej wersji, pomimo skłonności do rubaszności, bardzo rzadko znosi żarty z samej siebie.
Z kolei rumuński film „Niepokalana” (reż. Monica Stan, George Chiper-Lillemark, 2021), nagrodzony za najlepszy debiut na festiwalu w Wenecji – ma zadać pytanie o kondycję pokolenie alfa. Utrzymana w minimalistycznej estetyce opowieść o nastolatce pokazuje, w jaki sposób nastoletnia bohaterka przypłaciła miłość uzależnieniem od heroiny. Śledzimy terapeutyczny proces wychodzenia nastolatki z uzależnienia dzięki sile dotyku. Tematem naczelnym jest tu poszukiwanie bliskości, film opowiada o trudnościach, jakie z bliskością ma współczesne pokolenia nastolatków. To w pewien sposób współgra również ze stereotypowym ujęciem męskości, która pragnie bliskości, ale jednocześnie się jej boi i najczęściej ją odrzuca. Interesuje nas stworzenie przestrzeni bliskości i bezpieczeństwa w Pawilonie – mam nadzieję, że to się uda.
BK: Macie w planach warsztaty „Jak rozmawiać o antyfaszyzmie przy wspólnym stole”. Kto ma być obecny przy tym stole?
AM: Termin „antyfaszyzm” rozumiemy tu podobnie jak Michel Foucault, który w przedmowie do „Anty-Edypa” Gilles’a Deleuze’a oraz Felixa Guattariego twierdził, że ich książka jest wstępem do niefaszystowskiego życia – czyli takiego, które uwalnia różnorodność i jej pragnienie. Idąc dalej tym tropem, chodzi nam o to, by nie zakochiwać się we władzy – ani w pragnieniu jej posiadania, ani chęci bycia jej podległym.
Chcemy zrobić miejsce dla różnorodności, która ma okazję rozkwitnąć jedynie wówczas, gdy ma do tego bezpieczne warunki. Nadchodząca wiosna jest aktem rewolucji, wynika z tego, że życie przybiera zbyt wiele form, by móc je powstrzymać lub stłamsić. Stąd, zamiast wdawać się w dyskusje z tymi, którzy z wielu rozmaitych powodów boją się wielości stylów życia, chcemy wzmocnić głosy związane z wolnością, pomóc temu, co może rozkwitnąć najczęściej jedynie w przestrzeni prywatnej, gdyż nie mieści się w dyskursie władzy.
Chcemy pokazać wszystkim marginalizowanym do tej pory mniejszościom (również tym jeszcze nierozpoznanym i wciąż niewidocznym), że Pawilon może być dla nich przyjaznym miejscem, że tu mogą znaleźć schronienie. Nasze działania mają zamiar doprowadzić do wytworzenia niewykluczającej wspólnoty, którą łączy różnica, a nie przymus bycia takim samym; nawet jeśli wydaje się to utopijnym przedsięwzięciem, takie mikrowspólnoty są potrzebne tu i teraz. Chcemy poszukać nowych form ekspresji i zaprosić jak najwięcej osób, które z różnych powodów boją się uczestniczyć w przestrzeni publicznej.
Andrzej Marzec – filozof (adiunkt na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu), krytyk filmowy, redaktor „Czasu Kultury” i kurator cyklu filmowego w Pawilonie. Jego zainteresowania badawcze skupiają się wokół: spekulatywnego realizmu, ontologii zwróconej ku przedmiotom, mrocznej ekologii oraz współczesnego kina alternatywnego. Autor książek: „Widmontologia. Teoria filozoficzna i praktyka artystyczna ponowoczesności” (2015) oraz „Antropocień. Filozofia i estetyka po końcu świata” (2021), za którą otrzymał nagrodę specjalną Identitas.