fot. Emilian Prałat, na zdj. Uniwersytet w Uppsali - miejsce przechowywania części wielkopolskich poloników

Wielkopolska za Bałtykiem

W wielu zakątkach Wielkopolski możemy odnaleźć „wały szwedzkie”. Określeniem tym zwykło się nazywać rzekome umocnienia, które powstały w czasie słynnego potopu z lat 1655–1660. Większość z nich to w gruncie rzeczy pozostałości dawnych wałów pamiętających czasy wczesnośredniowiecznych słowiańskich osad.

Pamięć o Szwedach jednak przetrwała. Z punktu widzenia historii, okres najazdu z północy przez Bałtyk był dla dziejów Wielkopolski jednym z najdramatyczniejszych i obfitujących w ogromne straty materialne.

Grabież

Gdy w lipcu 1655 roku od strony ówczesnego Pomorza i Inflant natarły na Wielkopolskę wojska szwedzkie dowodzone przez marszałka Arvida Wittenberga, nikt nie sądził, że pospolite ruszenie tak szybko ulegnie siłom nieprzyjaciela, a wojewoda poznański Krzysztof Opaliński tak szybko złoży broń.

31 lipca 1855 rozpoczęła się grabież Poznania. O jej skali niech tylko świadczy fakt, że oddziały Krzysztofa Żegockiego, obrońcy Kościana, w brawurowej potyczce odbiły z rąk Szwedów ponad 40 wozów wyładowanych kosztownościami oraz sporą ilość zrabowanej gotówki. Kolejne pięć lat było czasem, kiedy przez Bałtyk płynęły wyładowane po brzegi statki. Znajdowały się na nich wyroby złotnicze z okradzionych kościołów, klasztorów i zamków, obrazy, meble, uzbrojenie, dzwony, cenne tkaniny, instrumenty muzyczne, wyroby drewniane, a nawet całe rozebrane na części budynki.

 

Jeden z łupów wojennych z czasów potopu, pochodzący z Fromborka, a prezentowany w bibliotece uniwersyteckiej w Uppsali, fot. Emilian Prałat

Jeden z łupów wojennych z czasów potopu, pochodzący z Fromborka, a prezentowany w bibliotece uniwersyteckiej w Uppsali, fot. Emilian Prałat

Wszystko, co miało większą wartość. Ogromną stratą dla Wielkopolski było wywiezienie niezwykle cennych księgozbiorów i archiwów, gdzie znajdowały się tysiące bezcennych dla polskiej tradycji historycznej i kulturowej dokumentów.

W lutym tego roku, w Riksdagu – szwedzkim parlamencie – pojawiła się interpelacja skierowana do minister kultury, której przedmiotem stała się propozycja zwrotu Polsce obiektów zrabowanych podczas potopu. Wydawać by się mogło, że powinna to być formalność zwłaszcza, że już w 1660 roku strona szwedzka reprezentowana przez kanclerza Bengta Oxenstierny zobowiązała się w traktacie oliwskim do oddania Polsce zabranych archiwów i księgozbiorów. Nie uczyniła tego od 353 lat. I najpewniej nie nastąpi to w najbliższym czasie, bowiem mimo iż kradzieże wojenne dóbr kultury nie ulegają przedawnieniu, to nie ma w chwili obecnej żadnej instytucji sądowniczej, która mogłaby na stronie szwedzkiej wyegzekwować postanowienia traktatu sprzed ponad 300 lat.

Nagi Poznań

Stolica Wielkopolski doznała szczególnie dużych strat. Wspomniany Wittenberg nakazał konfiskatę dóbr zamku, katedry, kościołów i klasztorów miasta, zwłaszcza zaś kolegium jezuickiego oraz bibliotek franciszkanów, bernardynów i dominikanów. Przekazano je Clasowi Rålambowi. Dzisiaj znajdują się w posiadaniu bibliotek w Uppsali, Stralsundzie, Sztokholmie czy Östersundzie.


Pierwsza-strona-inwentarza-Claesa-Ralambsa-w-ktorym-odnotowano-polskie-lupy-z-czasow-potopu.-Fot.-Uppsala-University-Library-1-scaled.jpg


Pierwsza strona inwentarza Claesa Ralambsa w którym odnotowano polskie łupy z czasów potopu, fot. Uppsala University Library

Straty ludzkie były niemniejsze. W Wielkopolsce ubyło blisko 60% gospodarstw. Ponad połowa ziemi ornej leżała odłogiem. Ogromna ilość dworów szlacheckich została spalona. Od momentu powstania państwa polskiego była to największa strata w obszarze dziedzictwa kulturowego. Akty lokacyjne miast, średniowieczne rękopisy i inkunabuły, kościelne precjoza, relikwiarze i wiele innych…

W Uppsali, mieście uniwersyteckim, uwagę przykuwa biblioteka Carolina Redivivia oraz gmach samej uczelni. Oba budynki są miejscem przechowywania poloników wywiezionych w czasie potopu. Biblioteka skrywa katalogi zbiorów kolegium jezuickiego z Poznania – oba powstały między 1609 a 1610 rokiem. Wywieziono wówczas z grodu Przemysła 8000 książek.

Większa część biblioteki bernardynów znajduje się dzisiaj w Bibliotece Królewskiej w Sztokholmie. Z kolei duża część militariów i dzieł sztuki trafiwszy do stolicy, została zdeponowana m.in. w zbrojowni przy zamku królewskim (Livrustkammaren). Zbiory archiwum katedralnego w Gnieźnie trafiły do Archiwum Państwowego w Sztokholmie (Riksarkivet).

Wielkie zasługi w badaniach tych zbiorów, ich odnalezieniu i częściowo skatalogowaniu, miał Józef Trypućko, który chciał wydać obszerny katalog zawierający wykaz poloników. Badacz zidentyfikował blisko 1500 prac pochodzących z Poznania, z czego ponad 470 pochodziło z biblioteki jezuitów. Nie jest to ostateczna liczba, bowiem przywołany powyżej Rålamb posiadał licząca niema 3700 egzemplarzy bibliotekę, której ponad połowę stanowiły książki zagrabione w Poznaniu. Według zapisków Catalogus Posnaniensis e Societate Jesu oraz Catalogus universalis librorum Colegii Posnaniensis, zbiory jezuitów z Placu Kolegiackiego liczyły ponad 6300 pozycji, a więc więcej, niż stanowi zbiór Rålamba.

 

Strona tytułowa Catalogus universalis librorum Collegii Posnaniensis Societatis Iesu. Scriptus Anno a partu virgineo MDCIX. xxxi Julii in die B. P. N. Ignatii. Fot. Uppsala University Library

Strona tytułowa Catalogus universalis librorum Collegii Posnaniensis Societatis Iesu. Scriptus Anno a partu virgineo MDCIX. xxxi Julii in die B. P. N. Ignatii, fot. Uppsala University Library

Księgozbiór dominikanów poznańskich powstał po 1464 roku, kiedy rozpoczęto jego odbudowę po fatalnym pożarze. W momencie potopu szwedzkiego liczyła około 1500 pozycji. Dzisiaj większość tych książek jest rozproszona po różnych szwedzkich książnicach.

Najlepiej dotychczas opracowano zbiory kolegium jezuickiego w Braniewie. Zbiory poznańskie czekają na kompletne opracowanie. Dobrze rokuje w tym zakresie współpraca między Biblioteką Uniwersytecką w Uppsali a Biblioteką Uniwersytecką Uniwersytetu Adama Mickiewicza. O ile raczej nierealnym jest zwrot tych obiektów (strona szwedzka powołuje się na legalność rabunku dokonanego w ramach wojen XVII wieku, co ma być zgodne z ówczesnym prawem międzynarodowym), o tyle stopniowo prowadzone są działania związane z digitalizacją zbiorów. Dzięki temu stają się one dostępniejsze i powszechniejsze.

Być może gdyby nie przechowanie ich w Szwecji w czasie II wojny światowej, nie przetrwałyby one zawieruchy wojny. Umożliwienie badaczom z Polski poszukiwań w zbiorach szwedzkich jest – po latach dystansu – pozytywnym znakiem, który polskie i wielkopolskie dziedzictwo czyni coraz dostępniejszym. Może w przyszłości pojawi się ono na jakiejś wystawie lub dojdzie do bilateralnej umowy, w ramach której uznane zostanie polskie prawo własności, przy jednoczesnym długotrwałym wypożyczeniu tych zbiorów.

Niezależnie od losów tej dyskusji, dostępna dla wielu Wielkopolan Szwecja ma do odkrycia wiele wątków związanych z naszym regionem. Nie ograniczając się tylko do najbardziej turystycznych, przewodnikowych miejsc, warto zawitać chociażby do odległej o godzinę drogi od Sztokholmu Uppsali, gdzie odnajdziemy nie tylko archiwalne i książkowe polonika, ale też w pobliskiej katedrze, nagrobek królowej Szwecji z dynastii Jagiellonów – Katarzyny, żony Jana III Wazy.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
1
Świetne
Świetne
1
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0