(Wielko)Polskie ślady w Paryżu
Opublikowano:
14 października 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Niewiele jest miast na świecie, które tak bardzo przyciągałyby Polaków. Niewiele jest też takich, które koncentrowałyby w sobie tak wielką ilość polskich śladów.
Paryż stał się po powstaniu listopadowym bezpiecznym schronieniem i przystanią dla rzeszy uciekających przed represjami powstańców, polityków, działaczy społecznych i kulturalnych, wreszcie ludzi pióra, wśród których najpocześniejsze miejsce zajmował Adam Mickiewicz.
Wielkopolska nad Sekwaną
To właśnie tam, nad Sekwaną powstał „Pan Tadeusz”, to właśnie tam Litwa utrwalona w narodowej epopei otrzymała krajobraz Wielkopolski, z której Mickiewicz udawał się na emigrację. Jakże barwny i w sumie nierealny musiał być widok wieszcza spoglądającego na tłum wokół Notre Dame i opisującego polowanie w Soplicowie, zamek Horeszków, kawiarkę przygotowującą napitek dla Telimeny.
Jakże osobliwy i piękny musiał być to widok!
Mickiewicz sporo czasu spędził w samym centrum miasta. Tam odnajdujemy najwięcej śladów obecności Polaków i Wielkopolan.
Trzy instytucje
W centrum Paryża, na Wyspie św. Ludwika, niedaleko katedry Notre Dame, mieści się jedno z najważniejszych dla polskiej kultury poza granicami Polski, miejsc. To Towarzystwo Historyczno-Literackie w Paryżu, Muzeum Adama Mickiewicza w Paryżu i Biblioteka Polska w Paryżu.
Trzy instytucje działające w jednej lokalizacji i wzajemnie się dopełniające.
W 1838 roku Karol Sienkiewicz doprowadził do zainicjowania powstania paryskiej, polskiej książnicy. Jej prezesem został książę Adam Jerzy Czartoryski. Później, do 1946 roku zarząd nad Biblioteką sprawowała Akademia Umiejętności w Krakowie. Ważnym momentem dla instytucji było przekazanie do niej w 1903 roku przez Władysława Mickiewicza pamiątek po ojcu – zarówno osobistych, jak i spuścizny piśmienniczej.
Współcześnie w swej kolekcji ma ponad 200 000 pozycji. Poza ogromną kolekcją książek, niezwykle cenne są zbiory rękopiśmienne – arcybogata kolekcja Wielkiej Emigracji, wśród której poczesne miejsce zajmują listy do i z Wielkopolski. Przez dziesięciolecia Biblioteka Polska w Paryżu była forpocztą polskiej kultury. Dzisiaj jest z rzadka odwiedzana, a świadomość jej wartości niestety jest niewielka.
Hotel Lambert
Kilkaset metrów dalej usytuowano Hotel Lambert – instytucję i synonim najważniejszego polskiego adresu poza granicami Polski. W 1843 roku, zrujnowany wówczas budynek, nabył za namową Fryderyka Chopina Adam Jerzy Czartoryski, czyniąc zeń nie tylko siedzibę własnego stronnictwa, ile najważniejsze centrum polskiej emigracji.
W okresie zaborów, było to nieoficjalne bliskie ambasadzie przedstawicielstwo dyplomatyczne, a sam Czartoryski zyskał miano niekoronowanego króla Polski.
W 1975 roku budynek nabył Guy de Rotschild, a w 2007 odkupił Abdallah Ben Abdallah-Al-Thani, brat emira Kataru. W 2022 roku przeszedł w ręce Xaviera Niela. Przy Hotel Lambert usytuowano kościół św. Ludwika. W bocznej jego kaplicy do dzisiaj podziwiać można wspaniały witraż ze sceną Zmartwychwstania Pańskiego, z widoczną na nim inskrypcją oraz herbem wskazującymi na Czartoryskich.
Z kolei na ścianach tejże kaplicy podziwiać można nazwiska wielu członków wielkopolskiej, a dokładniej gołuchowskiej linii rodziny (w tym Izabeli Czartoryskiej, Adama Ludwika, drugiego ordynata i jego żony Marii Ludwiki Krasińskiej). Powstała w latach 1624–1726 świątynia od 2019 roku poddawana jest gruntownej konserwacji, która objąć ma również kaplicę Czartoryskich.
Między zaś Biblioteką Polską a Hotelem Lambert, przy nadsekwańskiej ulicy, na przechodniów czeka niewielka tablica wmurowana w lico kamienicy. Inskrypcja głosi, że mieszkała tam Maria Curie. Jak widać dużo jeszcze wody upłynie – nie tylko w głównej rzece Paryża – nim Francuzi przypomną sobie panieńskie nazwisko noblistki.
Chłapowski
Równie blisko, bo na Rue de Talleyrand 3, znajduje się ambasada RP we Francji. I ten budynek ma swój wielkopolski ślad, a to za sprawą wywodzącego się z podkościańskiego Bonikowa – Alfreda Chłapowskiego.
W marcu 1924 roku został posłem nadzwyczajnym i ministrem pełnomocnym RP we Francji. Dzięki jego zabiegom paryska placówka została podniesiona do rangi ambasady.
W 1936 roku, w związku z nieprzychylną postawą ministra Józefa Becka, Chłapowski został odwołany i przeszedł na emeryturę. Nim jednak to nastąpiło, hrabia Alfred, jak błędnie go tytułowano – kosztem ogromnego wkładu z prywatnych środków – odnowił budynek, umeblował go i faktycznie uczynił jednym z najbardziej efektownych przedstawicielstw dyplomatycznych nad Sekwaną.
Ów splendor – przyćmiony na zewnątrz, nadal jest widoczny we wręcz pompatycznych wnętrzach.
Morawski
Współczesny, polski Paryż istniał również dzięki Maciejowi Morawskiemu, urodzonemu w 1929 roku w Poznaniu, a zmarłemu w ubiegłym roku, dziennikarzowi, wybitnemu działaczowi emigracyjnemu, korespondentowi Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Ukończył on kościańskie liceum św. Stanisława Kostki, a następnie studiował na Uniwersytecie Poznańskim.
W 1946 roku wyemigrował do Francji. Współpracował tam z Janem Nowakiem Jeziorańskim. Szykanowany przez władze PRL prowadził przez lata wywiady z działaczami ruchu Solidarności, wyrastając na niekwestionowany autorytet zarówno w Polsce, jak i w środowisku emigracji francuskiej.
Współpracował również z paryską „Kulturą” i delegaturą Rządu RP na Wychodźtwie. Odwiedzając Polskę niemal zawsze przyjeżdżał do Wielkopolski by odwiedzić rodzinne strony – Jurkowo, Krzywiń, Kościan. Mówiąc o Macieju Morawskim, warto również wspomnieć jego ojca Kajetana, który przez lata kierował nieformalną, opozycyjną wobec władz Polski Ludowej, ambasadą emigracji polskiej w Paryżu.
Dwie ostatnie z przywołanych postaci, pozostawiły w ostatnim stuleciu najtrwalszy, wielkopolski ślad na paryskim bruku. Być może tuż obok śladu pantofli Mickiewicza, Skłodowskiej-Curie czy Czartoryskich. Warto o tym pamiętać przemierzając osławione uliczki miasta, w którego pejzaż – niepozornie, ale jednak znacząco – wpisały się również losy wielu Wielkopolan.