Wiosna przyszła na Krajnę
Opublikowano:
4 czerwca 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Sporo czasu jej to w tym roku zabrało, ale wreszcie jest. Zielona, bujna, nasączona wilgocią. Szalona w tempie rozwijających się liści, pękających pąków, rozkwitających kwiatów.
I kolory zmienia dosłownie z dnia na dzień, jakby chciała nadrobić ten szary czas przedwiośnia, gdy w mgłach ochryple odzywały się żurawie, a słońce nie pokazywało się całymi tygodniami.
Zaczęło się od przebiśniegów na łąkach nad Notecią. W miejscach, gdzie niegdyś wznosiły się chłopskie zagrody, dzikorosnące przebiśniegi wychyliły łby znad topniejących śniegów i delikatną, pastelową zielenią zaznaczyły swoją przedwiosenną obecność.
Potem na Dębówce w Miasteczku Krajeńskim błękitem zlały się z niebem drobniutkie przylaszczki. Wieczornym fioletem zakwitły fiołki, a potem dołączyły do nich jasnoty purpurowe, przetaczniki ożankowe i wreszcie w zieleni pojawiły się bluszczyki kurdybanki i miododajne miodunki.
Po tym rozkwicie błękitów, fioletów i różanofioletowych, plamistych odcieni, biel zawilców zawładnęła podmokłymi lasami. Rozsypały się bieluchnymi kwiatami między uschniętymi liśćmi, rozpuściły się zielenią łodyg i listków. Rozbujały w wiosennym wietrzyku, co jeszcze liśćmi nie szemrze, koronami nie szarpie, a tylko bryka jak źrebak na łące to tu, to tam…
Gdy biel zawilców zaczęła przygasać, na wzgórzu w Miasteczku Krajeńskim tysiące narcyzów zakwitło. Rozwinęły płatki, wystawiły trąbki ku słońcu i trwały tak, chłonąc jasność, chłonąc biel obłoków i ciepło, które wreszcie się pojawiło po przymrozkach osiadających na kwitnących cierniach.
A gdy i ta biel zaczęła przygasać, pąki rozpuściły czereśnie posadzone na wzgórzach wokół Miasteczka Krajeńskiego. I bieliły się tak bujnie, tak puszyście i radośnie, aż tę biel zieleń zaczęła gasić liśćmi, co się w cieple coraz bujniejsze stawały.
Na sam koniec żółcią zapłonęły łąki soczyście zielone. Żółte główki mniszków wychyliły się z traw, rozwinęły, słońca jeszcze nakradły, żeby tę żółtość podkreślić.
Bocian w tych mniszkach wylądował.
Żurawie na te mniszki młode żurawiątka wyprowadziły. Wiosna w mniszkach osiadła lekką, błękitną mgiełką i ciepłym oddechem owiała te żółcie zamieniając je w srebrne dmuchawce.
A gdy wieczór nadszedł, tysiące żab dało najpiękniejszy na świecie koncert, gasząc solówkę słowika i dudnienie dudka.
Nietoperze zmrok na skrzydłach przyniosły i gwiazdy rozsypały na niebie. A część gwiazd spadła wprost do Noteci i zastygła w ciemnym, spokojnym nurcie rzeki.