Wszystko w życiu jest możliwe
Opublikowano:
10 stycznia 2024
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„W moim życiu wydarzyło się wiele magicznych chwil i teraz wiem, że dzięki ciężkiej pracy i cierpliwości mogę osiągnąć wyznaczone cele. Gitara jest moim życiem, wszystko kręci się wokół niej. Nie mam planu B, ale jestem podekscytowany, że kariera muzyka to ciągła podróż w nieznane. Zamierzam wykorzystać ją do maksimum” – mówi Kacper Dworniczak, gitarzysta, który niedawno nagrał album z Andrzejem Piasecznym oraz otrzymał stypendium Marszałka Województwa Wielkopolskiego.
Sebastian Gabryel: W tym roku po raz kolejny – co wcale mnie nie dziwi – zostałeś stypendystą Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury. Wcześniej stypendium przeznaczyłeś m.in. na udział w konkursach zagranicznych w Zagrzebiu, Enschede i Louisville, a teraz m.in. na udział w Międzynarodowym Konkursie Gitarowym w Tokio. W kwietniu zdobyłeś na nim drugie miejsce – gratulacje! Jakie to było doświadczenie? Bo podejrzewam, że było wyjątkowe nie tylko od strony czysto muzycznej.
Kacper Dworniczak*: Na wstępie chciałbym wyrazić swoją wielką wdzięczność. Marszałek wielokrotnie przyczynił się do rozwoju mojej kariery.
To duże wyróżnienie i znacząca pomoc, zwłaszcza że wsparcie finansowe na początku artystycznej drogi jest nieocenione.
Nagroda z Tokio to rzeczywiście miłe potwierdzenie solidnej pracy i wysiłku, który wkładałem w codzienne ćwiczenia. Ponadto zawsze chciałem zobaczyć Japonię i mam stamtąd wspaniałe wspomnienia.
SG: Ten rok to również duży, świąteczny projekt z Andrzejem Piasecznym. Co było najważniejszą iskrą do jego powstania? I jak powstała ta płyta?
KD: Muszę to jasno powiedzieć: gdyby nie wielka wiara Andrzeja w to przedsięwzięcie projekt, nie miałoby ono szans zaistnieć. Mam szczęście, że spotykam na swojej drodze wyjątkowych ludzi, takich jak on.
To właśnie Andrzej wpadł na pomysł świątecznego projektu, a potem wszystko potoczyło się naturalnie.
Do współpracy zaprosiliśmy też mojego kolegę Lessmana, który zaaranżował i wyprodukował album. Tu warto wspomnieć o Julicie Janickiej, menedżerce Andrzeja, kolejnej osobie, dzięki której ta płyta mogła powstać.
SG: „Jeszcze zanim święta…” to album i duża trasa koncertowa przez całą Polskę. Co według ciebie najbardziej wyróżnia ten projekt od innych, które powstają każdego roku w Polsce i na świecie? Jakie jest jego przesłanie?
KD: Mówiąc nieskromnie, takiego projektu jeszcze w Polsce nie było. Legenda polskiej sceny muzycznej i gitarzysta klasyczny na początku kariery razem na jednej scenie – szaleństwo, co? (śmiech) Po kilkunastu wspólnych koncertach mogę powiedzieć, że to dla mnie wyjątkowe doświadczenie. Na scenie jesteśmy tylko we dwójkę, co zobowiązuje do skupienia i precyzji. Chcemy, aby nasi słuchacze aktywnie brali udział w projekcie, dlatego w trakcie koncertów pojawiają się rozmowy, żarty i niespodzianki. Z mojej perspektywy przesłaniem projektu jest przekonanie, że wszystko w życiu jest możliwe, wystarczy cierpliwość i determinacja.
SG: Zastanawiam się, jak wygląda wasza współpraca – czy to bardziej muzyczne partnerstwo czy może relacja uczeń–mistrz? Czego nauczyłeś się od Andrzeja Piasecznego?
KD: Nauczyłem się bardzo wiele. Praca z tak doświadczonym artystą to okazja do nauki na każdym kroku. Jestem wdzięczny za możliwość czerpania z jego wiedzy i doświadczenia. Jeśli chodzi o występy na scenie, porównałbym naszą współpracę do drużyny w piłce nożnej – musimy współdziałać i wzajemnie się uzupełniać, aby osiągnąć najlepszy efekt końcowy.
SG: Rozmawiamy tuż przed świętami Bożego Narodzenia. W twoim domu zawsze zaczynają się one od muzyki – podejrzewam, że i tym razem tak będzie. Czy nie uważasz, że zamiast dyskutować przy wigilijnym stole o polityce, lepiej śpiewać piosenki i tym samym tworzyć lepszą atmosferę?
KD: Zacząłem się ostatnio zastanawiać, kiedy to święta straciły dla mnie pewną magię…
I doszedłem do wniosku, że stało się to w momencie, gdy dowiedziałem się, że Święty Mikołaj nie istnieje (śmiech).
Ale poważnie mówiąc, jako społeczeństwo jesteśmy bardzo podzieleni, a wigilijny stół to miejsce, gdzie warto śpiewać i wspominać, zamiast kłócić się. W mojej rodzinie muzyka towarzyszy nam niemal cały czas, a odkąd wyprowadziłem się do Austrii, tym bardziej doceniam te chwile spędzone z najbliższymi.
SG: Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, granie na gitarze było dla ciebie „sposobem na odcięcie się od aktualnych problemów czy wydarzeń na świecie”. Czy w obliczu tego, co dzieje się na świecie, nadal tak uważasz? Jakie były dla ciebie te ostatnie trzy lata?
KD: Nasza ostatnia rozmowa miała miejsce w samym środku pandemii – to był dla mnie trudny czas. Brakowało perspektyw, koncertów i motywacji, ale walczyłem i jestem sobie wdzięczny za to. Decyzja o rozpoczęciu studiów i wyjeździe do Austrii, gdzie nikt mnie nie znał, wymagała ode mnie zbudowania pozycji od podstaw.
Teraz uważam, że to był świetny pomysł, który pozwolił mi na rozwój i nabranie odwagi.
Od tego czasu w moim życiu wydarzyło się wiele magicznych chwil i teraz wiem, że dzięki ciężkiej pracy i cierpliwości mogę osiągnąć wyznaczone cele. Gitara jest moim życiem, wszystko kręci się wokół niej. Nie mam planu B, ale jestem podekscytowany, że kariera muzyka to ciągła podróż w nieznane. Zamierzam wykorzystać ją do maksimum.
SG: Pamiętam, że podobnie jak całemu środowisku kultury, w czasie pandemii bardzo brakowało ci spotkań z publicznością. Miało to sprawić, że jako społeczeństwo zaczniemy bardziej doceniać muzykę na żywo. Jak to wygląda dzisiaj z twojej perspektywy? Czy rzeczywiście to się zmieniło?
KD: Trudno mi jednoznacznie ocenić, na ile pandemia zmieniła ogólne podejście społeczeństwa. Na szczęście na moich koncertach spotykam ludzi, którzy są wrażliwi na muzykę i sztukę. Traktuję każde wystąpienie jako okazję do spotkania i dzielenia się.
Mam duży szacunek do publiczności i czuję, że ten szacunek jest odwzajemniany.
Bardzo cieszę się, że mogę ponownie dzielić się muzyką na żywo i doceniam każdą chwilę na scenie. Bycie na niej jest dla mnie najlepszym uczuciem na świecie.
SG: Czego twoim zdaniem powinniśmy sobie życzyć na Nowy Rok? I jak on przedstawia się dla ciebie?
KD: Na Nowy Rok życzę wszystkim spokoju i pozytywnego nastawienia do życia. Rzeczywiście nie zawsze jest łatwo, ale wierzę, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Rok 2024 będzie dla mnie czasem poszukiwań i ryzyka, prawdopodobnie ostatnim rokiem w Austrii. Mam już kilka pomysłów na siebie, ale wolę najpierw coś zrobić, a potem się tym pochwalić. Cieszę się na ten nowy rok i wszystko, co przyniesie, i mam nadzieję zobaczyć was na koncertach!
*Kacper Dworniczak – utalentowany gitarzysta młodego pokolenia. Swoją muzyczną podróż rozpoczął w wieku sześciu lat pod okiem Piotra Kosmowskiego. Przez 12 lat rozwijał swoje umiejętności w relacji mistrz–uczeń, uczestnicząc w konkursach muzycznych od ósmego roku życia i stopniowo stając się solistą. Jego koncertowanie szybko stało się kluczowym elementem kariery, a za swoje osiągnięcia otrzymał liczne stypendia od polskich instytucji kultury i edukacji, w tym od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego oraz wielu lokalnych organizacji. Jego talent został doceniony w ponad 40 konkursach krajowych i międzynarodowych, a także na festiwalach na całym świecie. Był finalistą programu „Młody Muzyk Roku”, a jego wykonanie „Concierto de Aranjuez” Joaquina Rodrigo z Orkiestrą Polskiego Radia zostało entuzjastycznie przyjęte. Debiutował na prestiżowych scenach, takich jak Carnegie Hall w Nowym Jorku, a także zdobywał nagrody na międzynarodowych konkursach gitarowych. Niedawno wystąpił solo i z orkiestrą na Youngmasters Festival w Chorwacji oraz z orkiestrą Kunstuniversität Graz we Włoszech, potwierdzając swoją rosnącą renomę na międzynarodowej scenie muzycznej.