Zbliżenia i oddalenia
Opublikowano:
26 kwietnia 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Najnowszy tom wierszy Zdzisławy Gierszal przypomina dziennik lub pamiętnik: niespieszne zapiski gdzieś na marginesie mijających wieczorów i dni. Poznańska poetka bierze na warsztat przede wszystkim siebie, choć to tylko jedna strona monety. Rewersem jest czułość wobec codzienności.
Subtelność erotyku
Przyjęło się, że wiersze o miłości nazywamy wdzięcznym synonimem amorów: erotykami. Taka to fachowa nazwa na wiersz, w którym seks występować nie musi (choć rzecz jasna – może!).
Czego zatem w takim utworze szukać? Bliskości, relacji, silnej więzi, nie tylko pocałunków, pieszczot i muśnięć.
Taki wiersz i taką książkę poniekąd proponuje nam właśnie poznańska poetka w najnowszej książce wydanej przez wielkopolską oficynę, Wydawnictwo Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu (WBPiCAK). Mowa o „Punktach zaczepienia”: to tytuł wspólny dla całej publikacji i pojedynczego utworu. Na tę chwilę przyjąć możemy, że to również instrukcja obsługi rozpakowywania znaczeń tomu Zdzisławy Gierszal.
Punkty zaczepienia
wszystkie twoje pieprzyki
to krople kawy
od której jestem uzależniona
spragnionymi ustami
spijam krople
punkty
zaczepienia
po których
skrada się
każdy
mój
dzień
Wiersz, choć pojawia się niemal na końcu książki, pozwala przyjrzeć się wrażliwości poetyckiej Gierszal. I chociaż samo napomknięcie o „wrażliwości” niechybnie i bynajmniej niezbyt prawidłowo kieruje w stronę rzewności i kłopotliwego sentymentalizmu, wiersze poetki nie ulegają tej pokusie (a przynajmniej ich większa i doskonalsza część).
Lepszym słowem kluczem byłaby eksploatowana już na wszystkie sposoby „czułość”.
Rzeczywiście jednak poetce bliżej do postulowanego przez Olgę Tokarczuk „czułego narratora” niż wzdychającej do przeszłości i żyjącej w rezerwacie wspomnień bohaterki-podmiotki. I oczywiście: chwała jej za to.
Co robi poetka? Skupia się na codzienności, ogląda ją niespiesznie, z pietyzmem odnotowuje zachodzące zmiany, chłonie wydarzenia: ważne, nieważne, wszystkie, które przyciągną jej uwagę.
To poezja sensualnego opisu, bliska epifanii: zachwytu najmniejszą cząstką. Teksty, w których Gierszal udaje się wytworzyć napięcie wynikające z nagłego olśnienia i przełamać je w końcowych partiach, są wystarczającym zaproszeniem do śledzenia rozwijającego się idiomu poetki.
Garść truskawek
Zabierz tylko to co niezbędne
Trochę chmur
Najlepszy pocałunek
Poranny seks
Garść świeżych truskawek
Zachód słońca nad morzem
Zabierz tylko to co niezbędne
Gdy pakujesz się w kłopoty
Tacy całkiem sami we wszechświecie
To my nie jesteśmy
O bliskości i końcu świata
Nie mniej ważna od czułości jest bliskość. Bo:
„czas/ Na planecie Ziemia/ Należy tylko do planety/ Ja należę do Ciebie”.
Subtelnej relacji dwóch zakochanych w sobie lub po prostu silnie związanych ze sobą osób towarzyszy jednak poczucie nadchodzącego finału. Końca, mety, śmierci lub jakiegokolwiek synonimu klamry, który przychodziłby nam tu do głowy. Mimo tego, że teksty osadzone są w „tu i teraz”, ciąży nad nimi wizja katastrofy lub ostrożniej: skończoności.
Wróble
dla Piotra
u Ciebie na balkonie
życie wydaje się spokojniejsze
słońce jest bliżej kręgosłupa
wróble liczą nasze wypalone papierosy
nikt nikomu nie przeszkadza
tylko drzewa wiedzą że to się kiedyś skończy
Moment końca i początku, ale też chwile samej zmiany, przepływania jednego stanu w drugi, skupiają uwagę Gierszal. Bohaterka poezji przyjmuje pozycję obserwatorki: nie zawsze wzruszonej okolicznościami, często obojętnej, czasem jednak dotkniętej melancholijnym nastrojem.
Kobieta siedzi, obserwuje, mówi:
„piję nudną herbatę”, a „góry wypiętrzają się/ i nic z tym nie zrobisz”.
Jest w tym nastawieniu podmiotki-bohaterki pochwała niespieszności. A nawet pewna przekorność, która wobec ekonomii kapitalistycznej i prawideł rynku urasta do rozmiaru buntu.
Nudna herbata
piję nudną herbatę
powietrze łyka
nasze szepty
góry się wypiętrzają
i nic z tym nie zrobisz
wszelkie
moje
gotowe
na
twoje
Globalne ocieplenie
Ogień trawi ale nie parzy
Kładziesz głuche anteny po sobie
Co to za strach który nie przychodzi znienacka
Lodowce topnieją z bólu
Nurkowanie w „ja”
W jaki sposób opisywać rzeczywistość zewnętrzną, żeby nie uchybić najmniejszego detalu? Gierszal zaczyna od introspekcji: uważności skierowanej do siebie. Do obserwowania swoich zachowań, klasyfikowania własnych nawyków, uczynienia siebie obiektem analizy. Bohaterka wierszy jest nie tylko podglądaczką tego, co ją otacza. Równie wiele w „Punktach zaczepienia” tekstów osnutych wokół prób zrozumienia własnych ścieżek poznania czy ironicznego rozprawienia się ze stereotypowym pojmowaniem kategorii „kobiecości”.
***
przede mną budzi się budzik
przede mną kładzie się dywan
nigdy pierwsza
za mną
ponadtrzydziestoletnie meble
szafa gra
komoda tańczy
tak się nad sobą rozczulam
raz w miesiącu
jak prawdziwa kobieta
„Punkty zaczepienia” są drugą książką w poetyckim dorobku Zdzisławy Gierszal, ale pierwszą wydaną nakładem wielkopolskiej oficyny WBPiCAK. Czułość i niespieszność to bez wątpienia silna strona najnowszego tomu.
Wiersze bardziej pośpieszne, gdy zbieżność słów aż nazbyt łatwo napędza metaforę, przez co wiersz pisze się „sam”, wpadają w pułapkę nieco zbyt prostych metafor i powiązań (kiedy „kit w oknach/ wykitował / jak uczucia mieszkańców” lub kiedy „I powtarzalność kodu DNA / który nie lubi się powtarzać”). Co pozostaje? Czekać na jeszcze jedną książkę, na jeszcze bardziej czułe wiersze.