Фотографувались ввечері, коли була гроза*
Opublikowano:
23 grudnia 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Robiłyśmy zdjęcie, kiedy była burza”. Wernakularne praktyki fotograficzne w Ukrainie. Z kuratorką wystawy, Oleną Martynchuk, rozmawia Michał Sita.
Wernakularne praktyki fotograficzne w Ukrainie
Olena Martynchuk pisze we wstępie do wystawy:
„Pojęcie wernakularny powszechnie używano w architekturze na określenie obiektów zbudowanych oddolnie, na podstawie lokalnych tradycji i materiałów. W odniesieniu do fotografii dotyczy ono takich jej rodzajów, które znajdowały się na peryferiach historii fotografii i były pomijane przez badaczy_czki. W tym pojęciu jest miejsce na wszelkie rodzaje zdjęć, służące do rozmaitych celów, na przykład osobistych, komercyjnych, naukowych lub kryminalistycznych. Mimo tego, otwartość i szerokość definicji prowokuje dyskusję o roli i znaczeniu kategorii wernakularnej. Minęło ponad 20 lat od pierwszego użycia tego terminu w odniesieniu do fotografii. Historyk fotografii Geoffrey Batchen zaproponował później odrzucenie pojęcia fotografia wernakularna, aby skupić się na tym, czym te zdjęcia są teraz, a nie na tym, czym były. Czym wobec tego są te zdjęcia teraz?”.
Wystawa, prezentowana do 20 stycznia w galerii WBPiCAK w Poznaniu, zestawia ze sobą najnowsze praktyki artystyczne realizowane w Ukrainie, biorące na warsztat archiwa wernakularnych fotografii.
Są to działania realizowane na pograniczu badań archiwalnych i sztuki.
Proponują, z jednej strony, drobiazgową i metodyczną analizę wątków przeszłości, ujawniających się poprzez istniejące fotograficzne zapisy, z drugiej strony, uderzający artystyczny komentarz, realizowany za pomocą fotografii, książek i instalacji. Tak jak w przypadku pracy Andrii Dostlieva, prezentowanej w Poznaniu po raz pierwszy:
Ukraińska fotografia radziecka lat 30.
Andrii Dostliev sfotografował fragmenty tekstu – stenogramy z przesłuchań bezpieki z czasów Wielkiego Terroru lat trzydziestych, w których śledczy komentują zarekwirowane z rodzinnych archiwów zdjęcia. Pytają zatrzymanych o kartki pocztowe otrzymane z zagranicy, o nazwiska sportretowanych ludzi, szukają szczegółów, które w kontekście toczącego się śledztwa będą uzasadnieniem dalszych prześladowań. Piszą na przykład:
„(…) w czasie aresztowania miał przy sobie 4 zdjęcia trockistów z kontrrewolucyjnymi podpisami”.
Nie dowiemy się o tej sytuacji nic więcej. Czy fotografie, które komentują śledczy, to były portrety? Może zdjęcia grupowe? Były wykonane we wnętrzach, w krajobrazie, za dnia czy wieczorem? Z daleka czy z bliska?
Czy domniemani trockiści pozowali, czy brali udział w jakichś aktywnościach? Jaka była treść podpisów?
Wszystkie tego rodzaju wątpliwości pozostaną bez odpowiedzi, ponieważ podpisy powstały w specyficznej sytuacji – to funkcjonariusz bezpieki używał fotografii jako źródła poszlak i narzędzia łamania oporu przesłuchiwanych. Widział tylko to, co może się stać pomocne w jego zadaniu. Sens fotografii ogranicza się bardzo drastycznie, sprowadza się do linijki tekstu, pozwalającej skazać człowieka na śmierć:
„(…) w czasie aresztowania miał przy sobie 4 zdjęcia trockistów z kontrrewolucyjnymi podpisami”.
Znikają znaczenia charakterystyczne dla rodzinnych fotografii, ich wartość jako pamiątek po bliskich, zapisy wspomnień. Znikają estetyczne właściwości obrazu, detale strojów, fizjonomii, krajobrazy, pogoda… W świecie podporządkowanym policyjnej przemocy absolutnie wszystko, co mogłoby stanowić treść zdjęć, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
Sens fotografii ogranicza się jedynie do tego, jak obciążających faktów dostarczą, jak skuteczne się okażą w procesie gromadzenia pretekstów do stosowania terroru.
Dzieje się tu jeszcze coś, na co zwraca uwagę Andrii Dostliev – w momencie, gdy bezpieka sformułowała już swoje wnioski, same fotografie przestały być użyteczne. Gdy aparat państwa dokonał oględzin i analizy, zdjęcia same w sobie, ze swoją potencjalną dwuznacznością i otwartością na równoległe odczytania, stały się nie tylko zbędne, ale i niebezpieczne. W archiwach, na których pracował Dostliev, zdjęcia są rzadkością. Zostały zniszczone razem z całą resztą przedmiotów, stanowiących prywatną własność represjonowanych ludzi. Dopiero praca Dostlieva sprawia, że zniszczone przez bezpiekę zdjęcia ponownie zyskują fotograficzny wymiar.
Olena Martychuk, kuratorka wystawy „Фотографувались ввечері, коли була гроза” – komentuje założenia tej ekspozycji.
Historia
MS: Wybierając się na twoją wystawę, nie byłem pewien, czy powinienem się spodziewać opowieści o historii Ukrainy, realizowanej za pomocą fotografii pochodzących z różnego rodzaju archiwów.
Olena Martynchuk: Tak! Chciałam, by za pośrednictwem fotografii zwrócić uwagę na kilka opowieści z przeszłości Ukrainy. Ostatecznie, wszystkie eksponowane tu prace przypominają przecież i komentują określone wątki historii. To ważny aspekt tej wystawy.
MS: Jednak jeśli podejdziemy do niej w ten sposób, okaże się, że fragmenty historii, które się tu znalazły, są dość przypadkowe. Nie układają się w jednolitą narrację.
OM: To prawda, nie ma tu też chronologii. Okresy historyczne są ze sobą przemieszane, nie ma także jednego kierunku, zgodnie z którym moglibyśmy tę wystawę czytać. W centrum galerii znajduje się krzesło. Możesz usiąść i obejrzeć album, który na nim leży, ale możesz też stąd obserwować całość. Nie istnieje narracja spajająca wystawę. To celowy zabieg.
Badania
MS: W warstwie historycznej pojawia się wątek Wielkiego Terroru lat trzydziestych, relacja z robotniczych demonstracji we Lwowie z kwietnia 1936 roku, epizody pracy przymusowej w III Rzeszy, ale też oderwane od oryginalnego kontekstu zdjęcia rodzinne z okresu Związku Radzieckiego. Jednak równolegle do tej historycznej narracji proponujesz przegląd aktualnych strategii pracy z fotografiami wernakularnymi – strategii, których używają współcześni ukraińscy artyści w konkretnych celach. Jeśli tak podejść do wystawy, zaczyna mieć przekrojowy charakter.
OM: I to drugi wymiar ekspozycji. Proponuję przegląd praktyk, realizowanych na scenie artystycznej wokół fotografii wernakularnych.
Przekrój przez praktyki artystyczne
MS: Jakie są te strategie?
OM: Zaprosiłam osoby pracujące z tematem fotografii wernakularnej od dawna, na różne sposoby, używające medium takiego, jak książka, korzystające z polaroidów, instalacji, prowadzące działania badawcze… Andrii Dostliev próbuje poprzez swoją pracę ponownie włączyć do świata fotografii zniszczone przez bezpiekę zdjęcia. Wykonał polaroidowe kopie stenogramów przesłuchań – tekstów, które opisywały fotografie zarekwirowane aresztowanym.
Praca Denysa Pankratova, dotycząca robotniczych protestów z 1936 roku we Lwowie, krwawo spacyfikowanych przez polskie władze, była dotąd eksponowana tylko raz na pokazie zorganizowanym w mieszkaniu artysty.
A to ważny głos świadczący o tym, jak za pomocą archiwalnych badań fotografii można komentować rzeczywistość polityczną i przywracać widzialność wątkom historii, które przez lata były pomijane lub dopasowywane do ideologicznych potrzeb. Na zdjęciach ofiar protestów pojawiają się podpisy – imiona i nazwiska, w archiwach można też znaleźć listy zmarłych, sporządzane przez polskie władze. Inny rodzaj podpisów pojawił się na rewersie zdjęć później, w latach pięćdziesiątych – to wykonane niebieskim atramentem komentarze radzieckiej władzy: „drukarz”, „komunista”, „bezrobotny”, „prostytutka Żydówka”. Różne administracje nadawały zdjęciom własne znaczenia, podporządkowywały ofiary własnym ideologicznym potrzebom, ale za każdym razem ta sprawa i tak trafiała do archiwum.
Denys ją stamtąd wydobył.
Jest też badawcza praca kolektywu After silence, którego jestem częścią. W ciągu kilku lat udało nam się stworzyć kolekcję zdjęć robotniczek i robotników pracujących przymusowo w III Rzeszy. Identyfikujemy te osoby i w archiwach odszukujemy informacji na temat ich losów.
Anna Pylypyuk i Volodymyr Shypotilnykov kupują na aukcjach zdjęcia, czasami znajdują je na śmietniku.
Głównym tematem ich pracy są typologie: ludzie nad morzem, ludzie przed telewizorem, fotografie wykonywane na pogrzebach, fotografie na śniegu. Realizują na podstawie dziesiątek tego rodzaju serii książki fotograficzne. Tworzą opowieść o fotograficznych praktykach, które były charakterystyczne dla czasów Związku Radzieckiego, a które już od dawna nie istnieją. Nie fotografujemy się na pogrzebach…
Dmytro Krasnyi też zbiera fotografie, pracuje jednak z nimi w inny sposób. Podważa fotografię rozumianą jako dokument, zadaje pytania o to, jaka jest relacja tego rodzaju znalezionych zdjęć z rzeczywistością. Podmienia fragmenty zdjęć, przerabia je w dziwaczne, surrealistyczne kolaże, bawi się treścią i reprezentacjami.
Wydaje mi się, że nie ma w obszarze działań artystycznych z fotografiami wernakularnymi innych, aktualnych prac, które byłyby naprawdę ważne. Śledzę ten wątek ukraińskiej sztuki i wydaje mi się, że na wystawie udało się zaprezentować to, co rzeczywiście warto znać. Wszystkie powstawały w okresie ostatnich dwóch, może trzech lat. Andrii nadal pracuje z archiwami NKWD. W Poznaniu prezentujemy jego polaroidy po raz pierwszy.
Nie mogę jednak jeszcze zaproponować analitycznego podsumowania – tekstu, który komentowałby stan tych działań.
Jako badaczka czuję, że nie jestem jeszcze gotowa poddać krytyce wszystkich wątków, które się tutaj pojawiają.
Ale wystawa jest krokiem w tym kierunku. Zaczynam więc tę pracę nie od tekstu, ale od ekspozycji.
Są tu zatem różnego rodzaju „praktyki” zogniskowane wokół fotografii wernakularnych – czyli coś pomiędzy pracą na fizycznych obiektach, tak, jak to robią artyści, a procesem badawczym.
metody
MS: Metody pracy i strategie badawcze wychodzą tu na pierwszy plan.
OM: Można by zaprosić do podobnego pokazu artystów, którzy pracują z samą materialnością obrazu fotograficznego – przerabiają zdjęcia, bawią się nimi. Ale mi zależało na czymś innym. W każdej z tych prac obecny jest wątek badawczy czy raczej, jeśli badania to za mocne słowo, na wystawie znaleźli się artyści korzystający z badawczych metod. To ich łączy.
wojna
MS: Jednocześnie nie pojawiają się w tym bardzo aktualnym zestawieniu działania wprost reagujące na toczącą się wojnę. Prezentujesz badania artystyczne wchodzące w dialog z przeszłością, prowadzone niezależnie, autonomiczne.
OM: Nasza praca była uzależniona od tego, co dzieje się wokół. Pracując z archiwami, trudno o dostęp do dokumentów.
Nie możemy w Ukrainie pójść do archiwum i normalnie pracować, czytać.
Tu pojawia się kontekst wojny, jest obecny w samym procesie. Część z prac powstała po prostu w tych warunkach – podczas alarmów, blackoutów. To co dla mnie bardzo ważne, to wiadomość, jaką ta wystawa niesie: nawet w czasie wojny kontynuujemy prace badawcze i artystyczne. Nadal robimy swoje. Może to zabrzmi górnolotnie, ale nadal staramy się zachować swoją historię, nadal z nią pracujemy i poddajemy interpretacji.
MS: Nie zmieniacie nagle pytań, które sobie zadawaliście na początku takiej historyczno-artystycznej pracy – pytań dotyczących na przykład stosunku polskiej i radzieckiej administracji do protestów we Lwowie w 1936 roku. Jednocześnie, w obecnej sytuacji, sens pracy takiej jak ta Denysa Pankratova wzmacnia się i staje niesamowicie aktualny.
OM: Tak, praca na archiwach historycznych ma wartość samą w sobie.
Z różnych powodów nie chciałam robić wystawy wprost odnoszącej się do aktualnych wydarzeń w Ukrainie. Nie jestem pewna, czy jestem do tego właściwą osobą. Czy mieszkając w Poznaniu, mogłabym poddawać refleksji wojnę? Mam taki opór, wynikający z antropologicznego zaplecza – nie odbiorę głosu osobom, które doświadczają tych warunków na co dzień. Nie będę mówić w ich imieniu.
Sami zrobią to o wiele lepiej.
To, co mogłam zrobić, to wystawa odnosząca się do aktualnej sytuacji w pośredni sposób. Chciałam pokazać, że nadal działamy podczas wojny i nadal realizujemy działania badawcze / artystyczne, wchodzące w dialog z historią Ukrainy. To, że ten proces badań i refleksji trwa, że go nie przerywamy, jest bardzo ważne.
Olena Martynchuk – antropolożka kulturowa i niezależna kuratorka. Skończyła Narodową Akademię Sztuk Pięknych we Lwowie (Ukraina). Studiowała Kuratorstwo i Teorie sztuki na Uniwersytecie im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu. Absolwentka studiów magisterskich z Etnologii i Antropologii kulturowej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Obecnie doktorantka w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jest członkinią Stowarzyszenia After silence (Lwów, Ukraina).
Pracuje na pograniczu sztuki i badań antropologicznych. Prowadzi internetowe archiwum fotografii wernakularnej w Ukrainie. Interesuje się etnografią eksperymentalną, antropologią wizualną i sensoryczną, filmem dokumentalnym, fotografią wernakularną, współczesnymi praktykami artystycznymi i muzealnictwem.
info
9.12.2022–20.01.2023
Galeria WBPiCAK w Poznaniu, ul. Prusa 3
Wydarzenia w ramach wystawy:
28.12.2022, godz. 18:00 – oprowadzanie kuratorskie w języku polskim
12.01.2023, godz. 18:00 – artist talk z Dimą Krasnyim
13.01.2023, godz. 18:00 – oprowadzanie kuratorskie w języku ukraińskim
17.01.2023, godz. 18:00 – warsztaty towarzyszące wystawie (prowadzenie: Olena Martynchuk)
20.01.2023, godz. 18:00 – oprowadzanie kuratorskie połączone z finisażem wystawy
Artyści / Artystki: Andrii Dostliev, Anna Pylypyuk i Volodymyr Shypotilnykov, After Silence, Dmytro Krasnyi, Denys Pankratov
Kuratorka: Olena Martynchuk