Przygoda z tańcem
Opublikowano:
17 marca 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Koniński Teatr Tańca to interdyscyplinarny projekt oparty na technikach tańca współczesnego, autorskiej muzyce, improwizacji i scenografii. W swoich spektaklach artyści poruszają tematy bliskie człowiekowi. Ważny jest dla nich również lokalny patriotyzm i budowanie relacji ze świadomym widzem. O dotychczasowych działaniach i planach na przyszłość opowiadają współzałożycielki KTT, Katarzyna Łapaj i Agnieszka Łapaj-Lewandowska.
Monika Marciniak: Kiedy zaczęła się wasza przygoda z tańcem?
Agnieszka Łapaj-Lewandowska: Moja przygoda z tańcem rozpoczęła się w wieku pięciu lub sześciu lat. Od najmłodszych lat byłam związana z ośrodkami kultury w Koninie. Najpierw uczyłam się tańca w Konińskim Domu Kultury pod okiem Grażyny Kwitowskiej, później był zespół Fuks i Jacek Szczepankiewicz.
Równocześnie zaczęłam przygodę ze śpiewem i z nauką wokalu u Ireneusza Rysia. Wszystko działo się kompaktowo: interesowały mnie muzyka i taniec, więc później ruszyłam do szkoły muzycznej. Miałam wrażenie, że siostra wiernie podąża moimi śladami.
Katarzyna Łapaj: U mnie było tak samo jak u Agi. Jestem o pięć lat młodsza i poszłam za siostrą, jednak wybrałam inne zespoły taneczne. Moja przygoda z tańcem zaczęła się także w Konińskim Domu Kultury, ale w zespole Rytmix u Wiesławy Wolnej.
Również jednocześnie rozwijałam wokal i uczęszczałam do szkoły muzycznej na ten sam instrument, czyli skrzypce, ale do innego nauczyciela. Kontynuowałam tę przygodę do matury. Do wyjazdu na studia taniec, skrzypce i śpiew w różnych proporcjach były systematycznie rozwijane.
MM: Po wkroczeniu w dorosłość nie porzuciłyście pasji do tańca?
AŁ-L: Ja od początku celowałam w szeroko pojętą kulturę. Trafiłam na historię sztuki i miałam przyjemność podczas studiów odbywać praktyki między innymi w Muzeum Okręgowym w Koninie. Natomiast czegoś wciąż mi brakowało, dlatego znalazłam się też na kierunku pedagogika tańca w Łodzi.
Dawało mi to niesamowitą satysfakcję, bo właśnie to planowałam robić w życiu, czyli uczyć tańca.
Już podczas studiów pojawiła się oferta pracy w Młodzieżowym Domu Kultury w Koninie, gdzie powstał zespół Top Dance, który prężnie nadal się rozwija i którego jesteśmy obie instruktorkami i choreografkami. Studia taneczne pozwolimy mi zdobyć wykształcenie pedagoga tańca.
Jednak uczenie tańca jest zupełnie czymś innym niż tańczenie. Uczenie daje satysfakcję, ale chcę być też na scenie, być twórcą i po prostu tańczyć. Dlatego po studiach spotkałyśmy się i wspólnymi siłami realizujemy nasze plany, które okazały się takie same, czyli chcemy stworzyć teatr tańca.
MM: Czym jest teatr tańca, jaka przyświeca mu idea?
KŁ: Teatr tańca to osobny gatunek. Jest to zjawisko bardzo hybrydyczne, ponieważ łączy w sobie wiele dziedzin sztuki. Przez to, że w nazwie ma słowo „taniec”, bardzo często jest mylnie odbierany i sprowadzany do ładnego tańczenia.
W rzeczywistości łączy się w nim ruch, wokal, aktorstwo, scenografię, muzykę. Wszystkie z tych gałęzi sztuki są zazwyczaj tak samo ważne. Poza tym charakteryzuje się on również tym, że jest skierowany do dojrzałych odbiorców i dojrzałych wykonawców.
U Piny Bausch, prekursorki tej dziedziny, w Wuppertal Tanztheater w Niemczech, są to tancerze około 40 roku życia lub więcej. To bardzo odróżnia teatr tańca od baletu, gdzie preferuje się tancerzy młodszych i piękniejszych. W klasyce jest kult pięknego, młodego ciała, natomiast teatr tańca pożąda starszych i dojrzalszych tancerzy. Same jesteśmy dosyć młode jak na tę dziedzinę.
Ostatnia rzecz, która go wyróżnia, to brak pewnego typu narracji, jak na przykład ta spotykana w balecie. Nie musimy w teatrze tańca opowiadać historii od A do Z. Zazwyczaj skupia się on na tematach dotyczących życia, nie sięgamy do baśni. Może to być jedynie idea, inspiracja, pomysł, którego nie opowiada się dosłownie.
MM: Skąd to zainteresowanie dojrzałymi tancerzami?
KŁ: Przede wszystkim ma to związek z poruszaną tematyką. Odniosę się ponownie do baletu, w którym znajdziemy wiele baśni, takich jak „Jezioro łabędzie” czy „Dziadek do orzechów”. To są opowieści, które dziecko na pewno zrozumie. W teatrze tańca można wziąć na warsztat tematy polityczne, zdrowotne, różnego rodzaju trudne problemy, niezrozumiałe dla dzieci. Dlatego nie tylko odbiorca musi być dojrzały, ale i wykonawca, aby móc to wiarygodnie opowiedzieć.
MM: Na pewno każdy pyta was, dlaczego wybrałyście Konin…
AŁ-L: Tak, i zawsze odpowiadam to samo. Nie widzę lepszego miejsca. Tutaj dorastałyśmy, mówimy na siebie „dzieci Konina”, bo rozwijałyśmy się na wszystkich szczeblach konińskiej kultury, pojawiałyśmy się na małych i dużych eventach.
Czujemy się bardzo związane z naszym miastem, nawet nasz pierwszy spektakl był o Koninie. To taki mały patriotyzm lokalny. Dorastałyśmy w tej kulturze i znamy tutaj ludzi, pragniemy doceniać osoby, które się tu kształciły i tworzą cudowne rzeczy.
Studiowałyśmy w różnych miastach, sama pracowałam w Gliwickim Teatrze Muzycznym, koleżanka z zespołu Kinga była na programie we Francji – gdziekolwiek się zjawiamy i obserwujemy świat, zdajemy sobie sprawę, że to samo możemy robić tutaj. Naprawdę niczego nam tu nie brakuje, zarówno infrastrukturalnie, jak i kadrowo. Mamy scenę, dobrą technikę i ludzi, którzy robią to z ogromną pasją i chcą uzewnętrzniać się artystycznie.
Ponieważ działania, które proponujemy, są wielowarstwowe, pomaga nam to sięgać po ludzi stąd i tworzyć kolektyw osób zdolnych, ambitnych, artystycznie aktywnych. Możemy wzajemnie korzystać ze swoich potencjałów i łączyć to w obiecującą całość.
KŁ: W moim przypadku to nie zawsze był Konin. Na początku wyobrażałam sobie, że będę gdzieś na świecie. Miło mnie zaskoczyło nasze miasto i postanowiłam zostać. Trudno mi określić, w jakim konkretnie momencie zmieniłam decyzję. Przede wszystkim zatrzymał mnie tu Koniński Teatr Tańca. Absolutnie tego nie żałuję, moje priorytety się pozmieniały. Wizja artystyczna samej siebie przeobraziła się i sądzę, że to są zmiany na plus.
MM: Życie kulturalne w dużych miastach jest znacznie intensywniejsze. Trudniej zajmować się podobnymi dziedzinami na peryferiach. I chociaż wydaje mi się, że od pewnego czasu wielu twórców decyduje się żyć poza dużymi ośrodkami, nie ma tu nadal równowagi. Często w mniejszym mieście pojawia się problem publiczności. Zdarza się tak, że trzeba ją sobie od początku zbudować i wykształcić. Czy musiałyście się mierzyć z podobnym problemem?
AŁ-L: Przyznam, że nasze premiery zawsze były obłożone w stu procentach. Na brak zainteresowania nie narzekałyśmy. Być może to wynikało z ciekawości. Jest to też pochodna tego, że na co dzień jesteśmy instruktorkami w zespołach konińskich i regionalnych.
O kształceniu widza mogłabym powiedzieć również w kontekście roli nauczyciela tańca – jest to też świadome kreowanie mądrego odbiorcy. Chcemy, aby dzieci i młodzież chłonęły sztukę od nas, jednak nie zawsze musi być scena i widz po drugiej stronie, odbiorca, o którego zawsze zabiegamy i który ma do nas przyjść.
Podejmujemy też inne działania, jak chociażby podczas Konińskiego Festiwalu Światła Pirania w budynku dawnej synagogi.
Wtedy to my wyszłyśmy do publiczności i weszłyśmy między ludzi. To było zupełnie nowe doznanie zarówno dla nas, jak i dla nieświadomego niczego odbiorcy. Było to cenne doświadczenie. Padały również stwierdzenia „nie rozumiem, ale to było ciekawe”. Tego naprawdę nie trzeba rozumieć, cenne jest to, co ktoś odczuł. Nie trzeba posiadać żadnej specjalistycznej wiedzy, żeby oglądać teatr tańca.
KŁ: Na pewno łatwiej nam o widza, bo mamy swoich uczniów. Jednak pojawiają się wyzwania dla nas w pozyskiwaniu publiczności. Chciałybyśmy przyzwyczaić widza do repertuaru. Obecnie mamy trudne czasy, więc ciężko o regularne granie. Dlatego nie miałyśmy okazji, aby sprawdzić, jak widz zareaguje na nasz repertuar. Czyli jeśli zagram ten sam spektakl raz w styczniu, potem w lutym i w marcu, to czy widownia nadal będzie?
Nie chodzi też o to, by grać dla całej sali, to może być trzydzieści lub pięćdziesiąt osób, ale ważne, by ci ludzie się pojawili, aby obejrzeć spektakl, nawet jeśli już go widzieli.
To jest z pewnością nasze wyzwanie, jak i to by wyedukować publiczność, że jesteśmy czymś innym niż taniec sportowy, turniejowy, który zdążyła dotąd poznać.
MM: Co widzicie, myśląc o swoim Teatrze Tańca za pięć lat?
KŁ: Przede wszystkim nadal się widzimy. Myślę, że u całej naszej czwórki to już jest silnie zakorzeniony plan na życie. Położyłyśmy wszystkie ręce na pokład. Widzimy się jako samodzielna instytucja. Nie potrzebujemy własnej siedziby. Do tej pory działamy na zasadzie porozumienia z Centrum Kultury i Sztuki w Koninie oraz z Młodzieżowym Domem Kultury i te dwie instytucje zapewniają nam całą infrastrukturę.
Chcemy stworzyć teatr instytucjonalny, który jest w stanie zatrudniać ludzi na umowę o pracę, a przede wszystkim tancerzy.
Chcemy, aby w Koninie pojawił się zawód tancerza, nie tylko nauczyciela tańca. Widzimy to również jako miejsce pracy dla sztabu ludzi, którzy są potrzebni do tworzenia takiego teatru, również dla tych, których nie widać na pierwszym planie, czyli administracji, promocji.
MM: Co szykujecie dla konińskiej publiczności w ciągu kilku nadchodzących miesięcy?
AŁ-L: Nadal chcemy pokazywać nasz spektakl o Koninie „Dowód bardzo osobisty”. Chcemy, aby jak najwięcej osób go zobaczyło, bo jest to temat, z którym każdy mieszkaniec Konina może się utożsamić. W marcu zagramy „Usłane balonami” w choreografii Kingi Furmaniak w Młodzieżowym Domu Kultury w Kole.
W kwietniu jest cudowny dzień, najważniejsze święto dla każdego tancerzy, czyli Międzynarodowy Dzień Tańca, na który planujemy mniejsze działanie taneczne.
Chcemy realizować jedną dużą premierę rocznie, dlatego jesteśmy bardzo podekscytowane, bo udało nam się nawiązać współpracę z Polką, która na co dzień mieszka w Turcji. Będzie to więc międzynarodowa współpraca i nowe doświadczenie, bo będziemy miały choreografa z zewnątrz. Jest to zupełnie inny rodzaj mobilizacji, jeśli przyjeżdża do nas ktoś z zewnątrz, bo dotąd same byłyśmy kreatorkami choreografii.
KŁ: Do tej pory wszystko, co robiłyśmy, było naszego autorstwa, więc ta sytuacja jest zarówno ekscytująca, jak i niepokojąca, bo musimy nasze dzieło, czyli Koniński Teatr Tańca, oddać w ręce innej choreografki. Znamy ją i mamy do niej zaufanie, ale jednak pozostaje pewne ryzyko.
AŁ-L: Ale jest to duże nazwisko w świecie tańca, więc bardzo się cieszymy i postaramy się zaaplikować ten spektakl w Koninie tak, by zainteresować widza. Zapowiada się bardzo ciekawie. Roboczo nazywamy ten projekt „Origami”.
KŁ: Oprócz spektakli mamy w planach działania pozataneczne, jednak związane z tańcem. Myślimy o panelach dyskusyjnych, ale też planujemy pojawiać się w różnych niespodziewanych miejscach w mieście, więc proszę mieć oczy szeroko otwarte. W grudniu zakończyła się międzynarodowa wymiana z tancerzami z Cypru. Te trzy miesiące były czymś niewyobrażalnym i wspaniałym, zarówno życiowo, jak i artystycznie. Obie tancerki poleciały do Włoch na kolejną wymianę taneczną, ale tęsknota i chęć współpracy między nami są tak wielkie, że jedna z nich na pewno wróci do nas na kolejne trzy miesiące. To, że ludzie chcą do nas wracać i pracować z nami, stanowi dla nas dowód na to, że nam się udało.
Katarzyna Łapaj – tancerka, pedagog tańca, choreograf, magister sztuki. Absolwentka choreografii i teorii tańca na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina, kierunku Taniec w kulturze fizycznej na AWF w Poznaniu oraz Państwowej Szkoły Muzycznej I i II st. w Koninie w klasie skrzypiec. Swoje pierwsze artystyczne kroki stawiała w Konińskim Domu Kultury. Wychowanka Studio Tańca Rytmix Konin – Rytmix Dance Studio Wiesławy Wolnej. Współzałożycielka i choreograf Konińskiego Teatru Tańca, instruktor i choreograf dwóch zespołów tanecznych – Top Dance MDK Konin oraz Alchemia Dance Studio z Wrześni. Reżyser i choreograf spektaklu tanecznego „Oparcie” i „Dowód bardzo osobisty” oraz autorka ruchu do etiud choreograficznych „Dwie sztuki” i „Oj Ty rzeko”.
Agnieszka Łapaj-Lewandowska – tancerka, pedagog tańca, choreograf, historyk sztuki. Absolwentka Państwowej Szkoły Muzycznej I i II st. w Koninie w klasie skrzypiec (I st.). Ukończyła pedagogikę tańca na Łódzkiej Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej, a także historię sztuki na UAM w Poznaniu. Swoje pierwsze kroki stawiała w Konińskim Domu Kultury w zespole Fuks. Instruktorka zespołu Top Dance MDK Konin. W latach 2008–2012 związana z Gliwickim Teatrem Muzycznym na stanowisku artysta scen muzycznych, gdzie brała udział w musicalu „High School Musical on Stage” w reżyserii Tomasza Dutkiewicza. Współzałożycielka i choreograf Konińskiego Teatru Tańca.