fot. Emilian Prałat

Greckie inspiracje nad Obrą

W 1764 roku ukazała się praca Johanna Joachima Winckelmanna (1717–1768), pt. Geschichte der Kunst des Alterthums (Historia sztuki w starożytności), która stanowiła jedną z najbardziej wpływowych książek w dziejach sztuki.

Za jej sprawą wzrosło w niewyobrażalny sposób zainteresowanie starożytnością oraz pojawiły się wyraźne tendencje antyromańskie, których pokłosiem była ogólnoeuropejska fascynacja starożytnością. Dzieło Winckelmanna uznać należy za jedno z kluczowych opracowań niemieckiego neohumanizmu. W ślad za nim szli Friedrich August Wolf (1759–1824) z Wilhelmem von Humboldtem (1767–1835) w dziele Darstellung der Alterthums-Wissenschaft .

Zainteresowanie antykiem

O znaczeniu profesjonalnego zainteresowania antykiem świadczy fakt, iż z początkiem lat 30. XIX wieku archeologia jako dyscyplina naukowa zdołała wyzwolić się z ram uniwersyteckich i funkcjonować w obrębie zewnętrznych instytutów współpracujących z – lub posiadających własne – delegatury zagraniczne. Dość wspomnieć o utworzeniu przez Prusy w 1829 roku w Rzymie stacjonarnej placówki wspierającej krajowych badaczy.

 

Pamiętać trzeba także o renesansie studiów z zakresu filologii klasycznej. W zaborze rosyjskim symbolem fascynacji starożytnością była kolekcja rzeźb Heleny Radziwiłłowej w Nieborowie, w zaborze pruskim natomiast kolekcja waz greckich Izabeli z Czartoryskich Działyńskiej w Gołuchowie.

Dwory szlacheckie były wówczas namiastkami pierwszych muzeów. Pierwsze publiczne muzeum w Berlinie otwarto w 1798 roku. Ponad 40 lat później Karl Richard Lepsius (1810–1884) otrzymał zadanie zorganizowania ekspedycji naukowej do Egiptu i Sudanu. Wyprawa, sfinansowana przez cesarza Fryderyka Wilhelma IV, zaowocowała sprowadzeniem do Europy ponad 15.000 obiektów oraz swoistą eksplozją mody na antyk.

Obszar basenu Morza Śródziemnego był celem wypraw w ramach tzw. grand tour, podczas których członkowie elit ziemiańsko-szlacheckich udawali się do Francji i Italii, by zasmakować tradycji antyku, nabrać ogłady, podnieść własny poziom intelektualny, a wreszcie zamanifestować własną zamożność.

Kampanie archeologiczne

Również z obszaru Prus organizowane były takowe podróże. Nowym ich obliczem stały się kampanie archeologiczne wspierane przez mecenat państwa. O ile poza Egiptem Prusacy szczególnie upodobali sobie Italię, o tyle w okresie zjednoczenia Włoch (wł. Risorgimento, 1815–1870) swe zainteresowanie przenieśli na Bałkany, zwłaszcza do Grecji.

Pomysłodawcą dużej kampanii archeologicznej w Helladzie był Ernst Curtius (1814–1896). Mając bliskie związki z dworem cesarskim, zdołał nakłonić cesarza do sfinansowania wykopalisk w Olimpii. Było to jedno z najbardziej spektakularnych stanowisk archeologicznych na świecie.

 

Fryz meandrowy i dekoracja szczytu imitująca tympanon, fot. Emilian Prałat

Fryz meandrowy i dekoracja szczytu imitująca tympanon, fot. Emilian Prałat

Prace rozpoczęto w 1871 roku. W tym samym czasie rzymska placówka przekształcona została w Niemiecki Instytut Archeologii (niem. Deutsches Archaelogisches Institut). Jej komórka powstała w Atenach, skąd nadzorowała prace badawcze w Grecji.

Prowadzone przez Heinricha Schliemanna (1822–1890) wykopaliska w Hisarlik, które doprowadziły do odkrycia reliktów homerowej Troi, były kolejnym impulsem, który oczy Europy zwrócił ku ziemiom historycznie greckim. W tym samym czasie odbyła się pierwsza z trzech kampanii pergamońskich, w rezultacie których do Berlina przeniesiono znaczną część Ołtarza Pergamońskiego. Prasa pruska szeroko relacjonowała przebieg wszystkich wspomnianych misji archeologicznych. Skarby Pergamonu po raz pierwszy publiczność obejrzała w 1902 roku.

Willa Izakiewiczów

Jaki związek jednak z Kościanem ma ten dokumentujący dzieje nowożytnej, niemieckiej archeologii wstęp? Otóż pod względem stylistycznym na lata 70. XIX wieku datowany może być jeden z najpiękniejszych budynków w grodzie nad Obrą, usytuowany współcześnie przy alei Tadeusza Kościuszki 7, określany mianem willi Izakiewiczów.

Rodzina ta odpowiedzialna była m.in. za montaż zegara na wieży ratuszowej czy przebudowę szpitala przy kościele Świętego Ducha. Rzucający się w oczy dom o formach nawiązujących do architektury klasycznej, wzniesiony został dla miejscowego architekta według jego autorskiego planu. W początkach XX wieku budynek był domem burmistrza Kościana.

 

Plan, a przede wszystkim forma zewnętrza gmachu, są najlepszym odzwierciedleniem trendów, jakie opisane powyżej odkrycia archeologiczne i fascynacje zapoczątkowały na obszarze całego Cesarstwa Niemieckiego, w tym rzecz jasna w prowincji poznańskiej i w powiecie kościańskim.

Bryłę domu tworzy szereg zestawianych ze sobą prostopadłościanów, jedno- lub dwukondygnacyjnych nakrytych dwuspadowymi dachami, zgrupowanych wokół głównego korpusu. W fasadzie umieszczono portyk kolumnowy, a ponad nim – w centralnym kompartymencie – trójkątny szczyt. Portyk tworzyło sześć smukłych kolumn jońskich wspartych na wysokich cokołach, połączonych ażurową balustradą. Pod głowicami kolumn wprowadzono szerokie płycinowe pasy.

Finezyjne kapitele dźwigały klasyczne w formach belkowanie z niezwykle dekoracyjnym pasem kimationu jońskiego (tzw. wole oczy, jajownik) oraz fryzem wypełnionym ornamentem meandrowym. W fasadzie, ponad portykiem, zakończenia krokwi były szczególnie dobrze widoczne, co stanowiło doskonałą ilustrację klasycznego, greckiego modelu budownictwa, z tą jednak różnią – właściwą historyzmowi – że sam budynek nie był wiernym naśladownictwem greckiego pierwowzoru.

Greckość

Fryz meandrowy znajdował kontynuację w bocznych elewacjach, gdzie stanowił zaznaczenie granicy między kondygnacją parterową a piętrem. Wszystkie okna były prostokątne, czterodzielne i zaopatrzone w profilowane obramienia. „Greckość”, a w zasadzie pewne na jej temat wyobrażenie, usiłowano odtworzyć także w dekoracji wnętrza domu.

Niestety nie zachowało się ono w pełni. W niektórych pomieszczeniach parteru przetrwały pozostałości sufitów z fasetami o motywach akantowo-rozetowych, w jednym z pokojów znajdował się stiukowy plafon, w pokoju po stronie wschodniej natomiast umieszczono półkoliście zamkniętą niszę flankowaną przez pilastry jońskie i prostokątne płyciny. Sufit natomiast ozdobiono motywem jajownika.

Portykowy ganek z jońskimi kolumnami, fot. Emilian Prałat

Portykowy ganek z jońskimi kolumnami, fot. Emilian Prałat

Wobec braku znanych źródeł ikonograficznych oraz informacji na temat wyposażenia domostwa, trudno odpowiedzieć, czy również elementy jego wystroju nawiązywały do wzorców greckich. Pomieszczenia reprezentacyjne znajdowały się od zachodu, a więc od strony szosy. Niewielki ogród poprzedzający budynek, tworzył zapewne spójną całość realizującą kostium grecki.

 

Nieznany w chwili obecnej z nazwiska architekt, kształcił się zapewne na Królewskim Uniwersytecie w Breslau – Wszechnicy Wrocławskiej (Koenigliche Universitaet zu Breslau – Universitas litterarum Wratislaviensis) lub Berlińskiej Akademii Budowlanej (Berliner Bauakademie), gdzie do przedmiotów obowiązkowych należały klasyczna architektura grecka i rzymska.

Usytuowany na dawnym Przedmieściu Głogowskim, przy głównej arterii miasta, budynek utrzymany w stylu willowym, należał do realizacji wyróżniających się na tle pozostałej zabudowy tej części miasta. Czas jego powstania – około 1860 – 1870 roku – zradza inspiracje klasycystycznymi projektami Karla Friedricha Schinkla (1781–1841). Budowniczowie nie doczekali się jednak naśladowców. Na mapie Kościana budynek ten jest odosobnioną realizacją – i może dlatego jest szczególnie interesujący.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
1
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0