Wyzwania przyszłości. Rozmowa z Michałem Smandkiem
Opublikowano:
25 listopada 2024
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Michał Smandek opowiada m.in. o początkach swojej pracy nad projektem „Biblioteka pszczół”. Mówi też o fascynacji przyrodą i o tym, czego możemy się od niej nauczyć. „W kontekście zmian klimatycznych warto zadać pytanie: jakie strategie przetrwania zaobserwowano u innych gatunków na przestrzeni setek milionów lat? Czy były to strategie indywidualne i egoistyczne?” – zastanawia się artysta.
Jakub Wojtaszczyk: Kiedy narodziła się twoja fascynacja przyrodą? Jakie relacje z nią najbardziej cię interesują?
Michał Smandek: Patrząc retrospektywnie na swoją praktykę twórczą, mogę stwierdzić, że jej całokształt dotyka relacji człowieka i natury. Zarówno ostatnie lata poświęcone obserwacji życia pszczół, jak i wcześniejsze, opierające się na działaniach w podróży.
Były to wyjazdy, w czasie których docierałem do miejsc dalekich, odludnych, o surowym krajobrazie, co było dość wymagającym przedsięwzięciem.
Taką naturę odbieram w rejestrach zarówno fascynacji estetycznej, jak i badawczej w polu sztuki. Dokonywałem modyfikacji przestrzennych krajobrazu, wykorzystywałem znalezione obiekty, symulowałem procesy naturalne i pozwalałem działać naturze w moim imieniu. Lubię pracować ze strategiami, które wynikają z ograniczeń lub takie ograniczenia nakładają. W moim sposobie podróżowania filozofia redukcji się sprawdza.
JW: Możesz opowiedzieć na przykładzie swoich projektów?
MS: Na przykład „Szkielety” to przestrzenne konstrukcje stworzone z napinanego sznurkiem aluminiowego stelażu namiotu, którego używałem podczas podróży przez Amerykę Południową w 2016 roku. Koncepcja projektu opierała się na możliwościach wszechstronnego wykorzystania tego, co mieści się w plecaku. Namiot był jedną z najważniejszych części ekwipunku, a jego stelaż posiadał wszystkie cechy, aby ukazać potencjał możliwości rzeźbiarskich.
W projekcie „Manual Rest” zamazywałem granicę rozpoznawalności między tym, co jest zapisem rzeczywistości, a co artystyczną interwencją. Dotyczyło to sytuacji, gdy miałem do czynienia z dziełem stworzonym przez naturę, czyli sytuacją o „wysokim współczynniku sztuki”.
Natomiast fascynacja pszczołami zrodziła się naturalnie, od momentu pomocy podczas prac przy pasiece. Ucząc się praktyki pszczelarskiej, zgłębiałem zagadnienia opisane w literaturze. Oglądając pszczoły, myślałem o ludziach (i odwrotnie). W projekcie „Duch ula” próbowałem porozumieć się z pszczołami. Efektem tych prób jest seria wspólnie wykonanych płaskorzeźb z betonu i wosku pszczelego. Na betonowych płaskorzeźbach, które były odlewami plastra pszczelego, pszczoły w ulu odbudowywały woskową strukturę komórek w wyznaczonych przeze mnie miejscach. Z jednej z nich wystaje pręt z woskową flagą – początek „Biblioteki pszczół”.
JW: Czego człowiek może nauczyć się od przyrody?
MS: Należymy do świata przyrody i jeśli traktujemy w tym pytaniu „przyrodę” szeroko, to poznajemy ją cały czas i uczymy się od niej wszystkiego. Szukamy w niej odpowiedzi i inspiracji właściwie we wszystkich dziedzinach.
Kryzys środowiskowy, do którego doprowadził człowiek i który się niestety pogłębia, będzie miał długotrwałe konsekwencje, zarówno dla nas, jak i innych gatunków.
W kontekście zmian klimatycznych warto zadać pytanie: jakie strategie przetrwania zaobserwowano u innych gatunków na przestrzeni setek milionów lat? Czy były to strategie indywidualne i egoistyczne, czy też kolektywne i wspólnotowe, zorientowane na relacje społeczne oraz troskę o dobro wspólne? Dzięki którym z nich łatwiej było pokonać trudności adaptacyjne w przystosowaniu się do zmieniających się warunków środowiskowych? Pszczoły żyją na naszej planecie od ponad stu milionów lat, a homo sapiens wyewoluował zaledwie 200–300 tysięcy lat temu.
JW: W projekcie „Biblioteka pszczół” stawiasz na element kolektywny. Niczym pszczoły w ulu wykonuje go lokalna społeczność. Możesz opowiedzieć o zamyśle?
MS: Kwestia budowania wspólnoty jest istotna w każdym porządku społecznym. Ważna jest z jednej strony pielęgnacja autonomii jednostki, a z drugiej przynależność do społeczności. Podobnie jak u pszczół, gdzie o przetrwaniu i rozwoju rodziny decyduje współzawodnictwo i współpraca. Analizy społeczeństwa nowoczesnego wskazują na prym indywidualizmu. Indywidualizm uważa się za integralny komponent nowoczesności. Społeczeństwo staje się mniej sprawne, gdy zabraknie kapitału społecznego pod postacią zaufania.
Bez niego bardzo trudno o chęć współpracy jednostek na rzecz dobra wspólnego. A z pojęciem zaufania nieodzownie łączą się prawda i fałsz; ich rozpoznawanie w dzisiejszym świecie nie jest łatwe.
„Biblioteka pszczół” opiera się na współpracy, co ma skłaniać do krytycznej refleksji wobec prymatu indywidualizmu. Każdy, kto odwiedzi galerię Rodriguez Foundation, będzie mógł wykonać własną tkaninę z wosku pszczelego, która stanie się częścią wieloelementowej instalacji przestrzennej. Ponadto imię i nazwisko autorki lub autora tkaniny będzie wypisane na witrynie galerii. Po zakończeniu wydarzenia będzie możliwy jej odbiór i zabranie swojego egzemplarza do domu. W ten sposób przesuwam akcent dotyczący autorstwa z „ja” na „my”, uwypuklając działanie wspólnotowe, rozproszone na wiele jednostek, na wzór pracy pszczół w ulu.
Kumulatywna ekspozycja i zagęszczająca się w czasie szarość typograficzna nazwisk na witrynie przypomina mi strukturę roju podczas jego pracy na ramkach pszczelich w ulu.
Przechodząc przez gęstą od tkanin i wypełnioną zapachem wosku przestrzeń galerii, dojdziemy do ściany z wystającymi używanymi rękawicami pszczelarskimi. Są one ułożone w odpowiednich układach liter z polskiego alfabetu języka migowego w wyraz podsumowujący wydarzenie (to zagadka, zapraszam do rozwiązywania).
JW: Dlaczego zainteresowały cię właśnie pszczoły?
MS: Prace na pasiece pozwalają zobaczyć to, co opisane i zilustrowane w książkach. Po otwarciu powałki ula rozprzestrzenia się specyficzny zapach. Dłutkiem możemy podważyć i odkleić sklejone ze sobą propolisem i woskiem ciężkie ramki pełne miodu. Rękami w szczelnie założonych rękawicach podnosimy ramkę, zrzucamy z niej odpowiednim ruchem pszczoły i miotełką omiatamy ich nadmiar. Sprawdzamy, czy miód jest już dojrzały. Świadczy o tym zasklepiona woskiem komórka plastra. Zasklepienie komórki następuje tylko wtedy, gdy zebrany nektar zostanie poddany procesom chemicznym różnych enzymów i stanie się miodem o odpowiedniej zawartości wody, którą pszczoły, podnosząc temperaturę w ulu, odparowują.
Miód jest substancją higroskopijną i szczelny, nieprzepuszczający powietrza woskowy zasklep przeciwdziała ponownemu chłonięciu wody przez miód.
Interesują mnie wewnętrzne struktury organizacji życia pszczół i sposób ich komunikacji. Superorganizm rodziny pszczelej składa się z kilkudziesięciu tysięcy osobników i jako suma przejawia niezwykłe właściwości, których nie obserwuje się u pojedynczego owada. To właśnie owa całość rodziny pszczelej decyduje o zachowaniu tworzących ją jednostek. Ten złożony system dzięki swojej elastyczności posiada zdolność szybkiej adaptacji do zaistniałych warunków środowiskowych.
JW: Czy sposób komunikacji pszczół jest w dalszym ciągu obszarem badań?
MS: Tak. Przekazywanie informacji za pomocą tzw. tańca pszczelego, czyli charakterystycznego ruchu pszczoły na plastrze, który określa kierunek i odległość do pożytku (roślin miododajnych), odkrył Karl von Frisch. Obecnie wiemy, że kolejnym sposobem pszczelej komunikacji jest rozprzestrzenianie feromonów, np. z gruczołu Nasonowa – czyli wabienie zapachem. Lotna chemiczna wydzielina pomaga w orientacji względem gniazda.
Inne odpowiadają za formowanie kłębu rojowego i jego stabilność, zachęcają trutnie do kopulacji, wzniecają alarm czy podkreślają status matki pszczelej (badania nad komunikacją pszczół opisuje Jürgen Tautz w książce „Mowa pszczół. Więcej niż taniec”).
Kolejnym fascynującym pojęciem jest partenogeneza, czyli dzieworództwo, którą u pszczół odkrył w 1845 roku ks. Jan Dzierżoń (pozostając wierny swoim badaniom i sprzeciwiając się konstytucji soboru watykańskiego Dei Filius oraz dogmatowi nieomylności papieża, został finalnie ekskomunikowany). Obserwował w ulu matkę pszczelą, która z powodu uszkodzonych skrzydeł nie była zdolna do lotu godowego, a mimo to znosiła jaja, z których lęgły się tylko trutnie. Wnioskiem z kilkudziesięcioletnich badań rozrodu pszczół była konkluzja, że pszczoły (samice) powstają z jaj zapłodnionych, a trutnie (samce) z niezapłodnionych. O tym, czy matka pszczela złoży w komórkach plastra jajeczko zapłodnione, czy nie, decyduje cała rodzina pszczela.
JW: Pozwalasz zainteresowanym osobom na ingerencję w ideę twojego projektu i zmianę jego kształtu. Czy to duże wyzwanie dla twórcy, który przecież z „natury” jest indywidualistą?
MS: Idea jest określona, natomiast kształt pełnej ekspozycji zobaczymy wraz z ostatnią serią warsztatów podczas finisażu wystawy 6 grudnia. Nie kategoryzowałbym tego jako wyzwanie duże czy małe. Partycypacyjny charakter tego projektu jest dla mnie czymś wyzwalającym. Akceptuję to, co powstaje podczas warsztatów i nie ingeruję w wykonywaną przez kogoś tkaninę. Dokonuje się tu przesunięcie nie tylko z mojej osoby na współuczestników, ale także z wytwarzanych przedmiotów na osoby. To nie kształt ekspozycji jest najważniejszy, ale proces jej powstawania i towarzyszące mu emocje, przemyślenia i więzi, które łączą osoby wykonujące tkaniny.
JW: Jak takie kolektywne działanie może wpływać na osoby biorące udział w warsztatach? Jak wpływa na ciebie jako na artystę?
MS: Każdą tkaninę wykonuje się w parze i właśnie od komunikacji tych dwóch osób zależy jej wygląd. Przygotowana siatka jest przez jedną osobę zanurzana w ciekłym wosku pszczelim i podawana drugiej, która trzymając za koniec, przesuwa ją w górę, wyciągając ręce i stając na palcach. Każdy ruch ciała podczas wyciągania tkaniny, jego dynamika i tempo, są rejestrowane poprzez warstwę wosku. Wierzę, że powstaje w tym momencie relacja i więź między osobami. Każda współpracująca para staje się wzorem dla kolejnej, a grupa uczy się poprzez obserwację, której wcale nie musi towarzyszyć komentarz słowny. Praca wspólna w empatycznej atmosferze ma wysoce pozytywny wpływ na samopoczucie. Nie widziałem osoby, która ukrywałaby radość w kulminacyjnym momencie wyciągnięcia gotowej tkaniny w górę. Pozytywna energia, którą generuje ten projekt, jest niezwykle cenna, zarówno dla uczestników, jak i dla mnie.
JW: Projekt pierwotnie współtworzyłeś ze społecznością w Japonii. Pisałeś, że jest on punktem wyjścia do tworzenia nowych modeli myślenia o przyszłości. Jak to rozumiesz?
MS: Przyszłość stawia przed nami wyzwania (zawsze tak było). Zasady współistnienia z przyrodą w obliczu zmian klimatycznych, których już doświadczamy, wymagają przewartościowania dotychczasowych priorytetów, często związanych z żądzą zysku. Nowe modele myślenia powinny mieć na uwadze rzetelną edukację ekologiczną i radykalną zmianę wobec międzygatunkowej koegzystencji, ochronę różnorodności biologicznej, środowiska naturalnego i ekosystemów. Tak zwany „spadek liczby owadów zapylających”, związany również z masowym wymieraniem pszczół, został zaobserwowany pod koniec XX wieku i ma ścisły związek z działaniami człowieka.
JW: Słowo biblioteka przywodzi też na myśl przechowywanie czegoś. Co ma mieścić w sobie „Biblioteka pszczół”?
MS: Patrząc na powstałe struktury tkanin, wyobrażam sobie, że „Biblioteka pszczół” symbolicznie zawiera w sobie wiedzę, która jest nam nieznana. Projekt ma rozbudzać wyobraźnię i potrzebę eksploracji naukowej. Co innego zobaczy w tej materii informatyk, a co innego muzyk. We fragmencie tekstu do wystawy napisałem: „Drobne otwory w świetlisto-żółtej materii tkanin tworzą strukturę przypominającą kod.
Możemy nazwać go hipotetycznym zapisem mowy pszczelej w formie nieznanego nam pisma, a podążając tym tropem, całość instalacji Biblioteką lub Archiwum wiedzy, której nie potrafimy odczytać.
Podobne w swej strukturze formy zapisu znamy z języka Braille’a, kodu Morse’a, z perforowanych kart pamięci pierwszych komputerów czy też z żakardowych krosien tkackich”. Poruszając się i dotykając zwisających woskowych zwojów, zachęcam pomyśleć, jaką wiedzę o świecie i o sobie samym posiadałby człowiek, gdyby poznał „mowę” innych gatunków.
JW: Skoro mówimy o przyszłości, myślisz, że będziemy w stanie porozumiewać się z pszczołami? Albo poznamy język innych gatunków zwierząt?
MS: Wierzę, że jest to możliwe. Próby porozumiewania się z innymi gatunkami są przecież podejmowane od lat. Być może w takiej komunikacji będzie mogła nam pomóc sztuczna inteligencja. „Automatony” z XVIII wieku doprowadziły nas do współczesnej robotyki; gdzie doprowadzi nas sztuczna inteligencja – tego nie wiemy i trudno określić, czy będzie to jasna przyszłość czy ciemna.
Wystawa „Biblioteka pszczół” do zobaczenia w Rodriguez Foundation w Poznaniu do 6 grudnia 2024 roku.
Michał Smandek jest artystą sztuk wizualnych, zajmującym się współzależnością działań człowieka i natury. Podejmuje krytyczną refleksję dotyczącą antropocentryzmu i materializmu, zwraca uwagę na degradację środowiska naturalnego. Jego praktyka opiera się na doświadczeniach podróży. Zaprasza i angażuje miejscowe społeczności do wspólnych działań, dokonuje modyfikacji przestrzennych krajobrazu, przekłada na język sztuki zaobserwowane w przyrodzie zależności. Filozofia przemieszczania się z plecakiem i namiotem determinuje strategie i metody pracy, podczas których zaciera granice między ingerencją a „zauważeniem”, czyli napotkaną sytuacją o wysokim współczynniku sztuki. Tworzy rzeźby, instalacje, fotografie, inicjuje działania kolektywno-performatywne. Od kilku lat tworzy projekt „Duch ula”, opierający się na współpracy z rojem pszczół. Michał Smandek jest stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Marszałka Województwa Śląskiego, laureatem sekcji ShowOFF Miesiąca Fotografii w Krakowie (2015), uczestnikiem Międzynarodowego Biennale Land Artu LAM 360° w Mongolii (2014), Międzynarodowego Bangla Biennale w Indiach (2019) i Backlight Photo Festival w Finlandii (2020), SACO Contemporary Art Biennial w Chile (2023) oraz rezydencji artystycznej w Japonii, gdzie w duecie z Olgą Smandek zrealizował wystawę „Słowa pszczół”, będącą efektem warsztatów dla lokalnej społeczności (2024). Pracuje jako adiunkt w pracowni rzeźby katowickiej Akademii Sztuk Pięknych, doktorat obronił na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu.
Projekt sfinansowano ze środków Fundacji Artystyczna Podróż Hestii
Partner Fundacja Artystyczna Podróż Hestii i STU ERGO Hestia S.A.