Sto lat temu w Szamotułach – część III
Opublikowano:
27 grudnia 2024
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Jesienią 1924 roku Szamotulanie cieszyli się pięknymi dniami babiego lata, zaś początek zimy okazał się bardzo łagodny. Niestety, ku zmartwieniu dorosłych i dzieci, święta Bożego Narodzenia nie były białe.
Koniec 1924 roku dla Szamotulan był znacznie spokojniejszy niż jego początek. Niemniej wciąż angażowano się w różnego rodzaju przedsięwzięcia, przeżywano uroczystości, uczestniczono w życiu kulturalnym, reagowano na bieżące wydarzenia i komentowano to, co bawiło bądź bulwersowało.
Pogrzeb Sienkiewicza
Szamotulanie, podobnie jak większość Polaków, nie pozostali obojętni wobec faktu sprowadzenia do kraju zwłok Henryka Sienkiewicza. Noblista i autor „Quo Vadis” zmarł w 1916 roku w Szwajcarii. Już wtedy zaznaczono, że pogrzeb odbędzie się:
„w Polsce, gdy okoliczności pozwolą”.
W październiku 1924 roku trumna ze zwłokami pisarza w asyście eskorty honorowej wyruszyła pociągiem przez cztery kraje do stolicy Polski. Po dotarciu do granicy polsko-czechosłowackiej przeniesiono ją do osobistego pociągu salonowego prezydenta RP.
Na trasie przejazdu gromadziły się tłumy wiwatujące na cześć pisarza i oddające mu hołd. 27 października Henryk Sienkiewicz został uroczyście pochowany w podziemiach katedry św. Jana w Warszawie.
W dniu pogrzebu noblisty, w Szamotułach odprawiono uroczyste nabożeństwo, w którym udział wzięli przedstawiciele władz i mieszkańcy. Po mszy udano się do Sali Sundmanna przy ulicy Poznańskiej, gdzie w specjalnie przystrojonym wnętrzu ustawiono popiersie pisarza (wypożyczone z fabryki figur Majchrzaka), wokół którego zgromadziły się poczty sztandarowe towarzystw biorących udział w uroczystości.
Nauczyciel Filipowicz wygłosił napisany specjalnie przez siebie wiersz, redaktor Maciej Skiba referował o zasługach Sienkiewicza, oddano hołd i odśpiewano hymn. Edward Müller odczytał pogrzeb Wołodyjowskiego, a Józef Preuss „Janka Muzykanta”. Na koniec przemówienie wygłosił inspektor szkolny Andrzej Rosochowicz. Po południu w świetlicy żołnierskiej PKU wykład dla żołnierzy o Sienkiewiczu wygłosiła Lucyna Siennicka.
Rocznice, pożegnania, zmiany…
Srebrne gody (czyli dwudziestą piątą rocznicę pożycia małżeńskiego) obchodzili między innymi: Andrzej Przybylski dyrektor chóru kościelnego wraz z małżonką Heleną z domu Raunke: mistrz obuwniczy i król kurkowy z 1922 roku, członek licznych towarzystw Józef Tym z Marią z domu Jankowiak, naczelnik Towarzystwa Gimnastycznego Sokół Wiktor Goździewicz z małżonką Teofilą z Danielewskich; Leon i Elżbieta z domu Bąkówna Bujakowie oraz państwo Józefostwo Poprawscy (mistrz obuwniczy).
O tym, jak bardzo zmieniły się realia szkolne i relacje nauczyciel – uczeń, świadczy pożegnanie zasłużonych wychowawców. W 1924 roku na emeryturę odchodzili rektor Miękwicz i nauczyciel Winkler. Ten pierwszy w szkolnictwie przepracował 55 lat, a ten drugi 45:
„obaj emeryci już dawno uzyskali prawo do przejścia w stan spoczynku, a jednak z tych praw nie skorzystali i całkiem dobrowolnie, z umiłowania swej pracy, pozostali na trudnym i odpowiedzialnym posterunku”.
Franciszek Miękwicz od 1889 roku pełnił funkcję rektora (dzisiejszy odpowiednik dyrektora) katolickiej szkoły powszechnej (obecnie szkoła podstawowa nr 2 przy ulicy Kapłańskiej). Kiedy w 1906 roku wybuchł strajk szkolny, to on przekonywał dzieci i ich rodziców, aby zaprzestali demonstracji. Jak podkreślał wtedy z satysfakcją szewc Andrzej Bocheński, ojciec strajkujących córek, zmusił rektora, aby rozmowa toczyła się nie po niemiecku, a po polsku.
Po odzyskaniu niepodległości Miękwicz nadal piastował swe stanowisko, aby ostatecznie pożegnać się ze szkołą we wrześniu 1924 roku. W czasie uroczystości pożegnalnych podkreślano jego zaangażowanie, pracowitość i oddanie sprawom edukacji. Miejsce rektora zajął Leon Gierszewski z Pniew.
Zmiany nastąpiły również na stanowisku dyrektora Gimnazjum im. Ks.Piotra Skargi – funkcję tę objął Kazimierz Beik (1886-1966). Zdolny administrator i nauczyciel cieszący się szacunkiem uczniów, na stanowisku dyrektora pracował niemalże ćwierć wieku (z przerwą wojenną). Po pięciu latach swego urzędowania opublikował „Sprawozdanie dyrekcji Państw. Gimnazjum Humanistycznego im. Ks. Piotra Skargi w Szamotułach za lata szkolne 1919/20 – 1928/29” – dla współczesnych badaczy to cenne źródło dotyczące historii szkoły.
Silnik z Gdańska
Rada miejska podjęła decyzje o zakupie nowego trzystukonnego silnika diesla dla elektrowni. Miano go nabyć w Stoczni Gdańskiej, która zaoferowała najkorzystniejsze warunki (sama też zamierzała w ten sposób reklamować się w Wielkopolsce).
Na jednym z posiedzeń Rady wystąpił dyrektor stoczni pan Pyszkowski z Gdańska, aby przedstawić zalety motoru. Ubolewano nad tym, że ta inwestycja powinna mieć miejsce już w 1920 roku, kiedy to wnioskował w tej sprawie Henryk Wysocki, niestety z powodu pieniactwa niektórych radnych nie doszło wówczas do wymiany silnika.
W mieście interesowano się polityką, często odbywały się wiece i spotkania. Jednym z gości był Wincenty Witos. Gazeta Szamotulska relacjonując jego wizytę pisała:
„całe przemówienie p.Witosa charakteryzowało się tem, że nie mówił tam jakiś krzykacz wiecowy, zdobywający rekord gadania, ale stateczny, roztropny mąż stanu, który ze spokojem patrzy na sprawy państwa i rzetelnie szuka dróg naprawy wszystkiego złego, które się w nim dzieje”.
W 1924 roku szamotulska publiczność po raz pierwszy miała okazję poznać niebywałe zdolności Wacława Badurskiego (1902-1996). Rodzina Badurskich wróciła z Niemiec z emigracji zarobkowej w 1922 roku i osiedliła się w Szamotułach. Wacław dołączył do nich dwa lata później.
Jesienią 1924 roku na Sali Sundmanna wystąpił znany siłacz Stefan Piątkowski. Drugiego dnia przeciwko niemu stanął Badurski – ponieważ nie udało się rozstrzygnąć pojedynku, zmagania powtórzono. W grudniu Badurski ponownie zaprezentował się:
„na pierwszem miejscu wykazał w świetle reflektora swój trening cielesny, uwydatniający się przez poruszenie wszystkich muskułów siłą woli […] dalszą część programu wypełniło gięcie poważnie grubego żelaza w zębach, na czaszce, na karku, następnie wbijanie gwoździ ręką w grubą deskę, na której w dodatku umieszczona była dość gruba blacha. Wszystkie gwoździe przechodziły deskę na wylot. Wszystkie te cuda wykonał szybko i bez przerwy i bez nadzwyczajnego wysiłku. Druga część programu to walka zapaśnicza między Badurskim a p. Ebingiem z Poznania” (po 9 minutach zakończona zwycięstwem Badurskiego).
Kolejnym przeciwnikiem był siłacz Makowski z Popowa – i jego pokonał Badurski, choć zadanie to było znacznie trudniejsze. W ten sposób dał się poznać Szamotulanom , przed którymi nie raz jeszcze przyszło mu występować i o którego wyczynach będzie rozpisywała się prasa ogólnopolska i lokalna.
A o czym plotkowano?
Z kasy chorych zginęło 900 złotych, na cmentarzu zniszczono krzyż na grobie Koniecznego (ojca mistrza ślusarskiego z ulicy Nowowiejskiej), na ulicy Wronieckiej zdarzył się wypadek (pod nadjeżdżający samochód wbiegła niespodziewanie dziewczynka – na szczęście skończyło się na stłuczeniu nogi), wandale zniszczyli drzewka osadzone wzdłuż płotu cmentarnego, skradziono żarówkę z przydrożnej lamy, piekarzowi Mazurkiewiczowi ukradziono rower.
Szamotulan oburzała też sprawa podwyższenia opłat podatku wymiarowego. Obserwowano zmiany, jakie zachodziły w przestrzeni miejskiej – na ulicy Sukienniczej kładziono płyty cementowe, a w ulicy Lipowej montowano cementowe rury.
W Szamotułach osiedlił się nowy lekarz powiatowy dr Kukliński (wcześniej praktykujący w Berlinie i Witkowie). Powołano Towarzystwo Restauratorów na czele, którego stanął Bronisław Schwendtke oraz Sylwester Gieremek. Na ulicy Garncarskiej otworzył własne przedsiębiorstwo mistrz kowalski P. Spychała.
W czasie wizyty Paderewskiego w Poznaniu, burmistrz Scholl wraz z małżonką uczestniczyli w raucie zorganizowanym na jego cześć w złotej sali poznańskiego ratusza.
Nie brakowało rozrywek kulturalnych, które zapewniało chociażby kino Monopol. Bawiono się na balu akademickim, gdzie gościem honorowym był dziekan Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Poznańskiego Jan Sajdak i balu oficerów rezerwy.
Bywano na koncertach organizowanych przez Koło Muzyczne oraz Lutnię, na zaproszenie której w mieście wystąpił Feliks Nowowiejski wraz z Ludwiką Czajkowską skrzypaczką oraz wiolonczelistką Krystyną Żabską. Delegacja Szamotulan wzięła udział w prapremierze „Legendy Bałtyku”.
Śmiech to zdrowie
Powodów do śmiechu też było wiele. Dowcipnie brzmi opowieść zamieszczona w Gazecie Szamotulskiej w grudniu 1924 roku i zatytułowana „Gęś pieczona”.
Otóż:
„w sobotę rano wybrał się pewien Szamotulanin do Poznania z pieczoną gęsią do syna w wojsku. Że matka nieco zaspała i przed odjazdem nie dała śniadania, wypadło ojcu posilić się w restauracji kolejowej w Poznaniu. Gęś pieczona tymczasem czekała pod stołem. Aliści, gdy przyszło do odejścia okazało się, że pieczona gęś z pakunkiem z pod stołu wyfrunęła. Ojciec nie dał jednak za wygraną, a że z niejednego pieca chleb jadał, malutko się rozpytawszy, znalazł swawolną gęś za kwitem oddaną do bagażu. Zdziwiło go tylko, że jak zapewniali kolejarze, pakunek z gęsią zdeponował pasażer bardzo porządnie ubrany i inteligentną odznaczający się miną. Zajęła się tym wypadkiem policja, a co dalej jeszcze nie wiemy”.
Tak oto, rok 1924 w Szamotułach dobiegł końca.