W Koninie i Nowym Delhi są moje korzenie
Opublikowano:
27 czerwca 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Kiedy jestem w Polsce, czuję się Polką, mimo że często nie jestem tak traktowana. To samo ma miejsce w Indiach. To nieustanne kwestionowanie, przez innych, przez samą siebie – skąd tak naprawdę pochodzę i gdzie są moje korzenie” – mówi Gauri Sharma.
EWELINA JAROSZ: Twoja matka jest Polką, a twój ojciec Indusem. Czy mogłabyś opowiedzieć, jaki wpływ na prace artystyczne, które tworzysz, ma twoje mieszane pochodzenie?
GAURI SHARMA: Fakt, że moi rodzice pochodzą z dwóch całkiem różnych środowisk, spowodował, że zawsze byłam zainteresowana kwestią tożsamości. Czy możemy być z kilku miejsc jednocześnie? Czy nasza tożsamość może różnić się w zależności od kontekstu, miejsca i czasu? Z kim się identyfikujemy, czym jest „ja”, gdzie tak naprawdę to „ja” pasuje? – te pytania towarzyszyły mi od początku.
Kiedy jestem w Polsce, czuję się Polką, mimo że często nie jestem tak traktowana. To samo ma wielokrotnie miejsce w Indiach. To nieustanne kwestionowanie, przez innych, przez samą siebie – skąd tak naprawdę pochodzę i gdzie są moje korzenie.
Wiem, że odpowiedź na te pytania prawdopodobnie nigdy nie przyjdzie. Odnalazłam odbicie tej niejednoznaczności w mapach, które wycinam – z założenia mapy są konkretne, z jasno określoną siatką ulic i miejsc. Jednak choć znamy jednoznaczność map, one same nie mówią nam nic o miejscach, które przedstawiają, i ludziach, których te miejsca zamieszkują.
Kombinacja oczywistości i „ukrytego” to coś, co najbardziej interesuje mnie w mapach.
Dzięki tej dychotomii mogę na nowo próbować określić, czym jest miejsce i co dla nas znaczy – podważając jednocześnie to, co uznane za nienaruszalne, czyli wszelkie miary, dystanse lub choćby samą tkankę ciętego papieru.
Myślę, że dzięki temu mapy mogą pokazać, co to znaczy być z jakiegoś miejsca, a jednocześnie nigdy do niego nie należeć. Co ciekawe, podczas moich wieloletnich prac nad mapami problem z tożsamością zyskiwał coraz mniej na aktualności.
Na wystawie „Ażurowa topografia” w Wieży Ciśnień w Koninie pokazujesz prace, dla których podstawą były właśnie mapy. Skąd wzięło się twoje zainteresowanie mapami i co chcesz przez to przekazać?
Wycinam mapy stosunkowo od niedawna – od 7 lat – więc wciąż są dla mnie czymś nowym, co odkrywam. Jedyną stałą jest dla mnie praca z papierem. Odkąd pamiętam, byłam zafascynowana tym, co można stworzyć z papieru – jego delikatność sprawia, że jest podstawą do nieskończonych form w przestrzeni.
Wydaje mi się zatem, że moje zainteresowanie mapami jest naturalną konsekwencją powyższego. Sam proces wycinania (kiedyś za pomocą nożyczek, obecnie noża) jest uzależniający. Uwielbiam pracę nad kolejnymi kunsztownymi strukturami. W ciągu ostatnich lat spędziłam wiele godzin pochylona z nożem w dłoni, w pełnej koncentracji, aby nie naruszyć żadnego z elementów filigranowego planu.
Topografia Nowego Delhi, w którym się urodziłaś, znacznie różni się od Konina, który również postrzegasz jako swoje rodzinne miasto. Jakiego rodzaju refleksja nad relacjami społecznymi, ekonomicznymi i kulturowymi towarzyszy ci podczas pracy artystycznej?
Mapy z natury stanowią element kontekstu socjopolitycznego. Jednak mój wybór, żeby się za nie wziąć, był głęboko osobisty. Moje ulubione mapy to te związane z miejscami, które nazywam domem – Delhi i Koninem.
Tylko jedna z map na wystawie dotyczy Delhi – jest to współczesny plan, gęsty i poszatkowany, z populacją 20 milionów ludzi. Ze względu na ogrom Delhi tak naprawdę mało wiem o swoim mieście. Spędziłam tu większość swojego życia, a jednak mam świadomość, że wiele miejsc wciąż pozostaje dla mnie nieodkrytych. Konin pojawia się na wystawie w trzech odsłonach – za czasów rosyjskiej i niemieckiej okupacji i w końcu w wolnej Polsce.
Różnice między tymi miastami najwyraźniej widać dzięki porównaniu ich planów. Przy lewiatanie, którym jest Delhi, Konin wydaje się tak bardzo niewielki. Swój dom znajduję jednak zarówno w ciasnych splotach delhijskich uliczek, jak i na spokojnie rozwijających się alejach Konina.
Mapy, które tworzysz, posługując się uniwersalnym, estetycznym językiem sztuki, zacierają specyfikę kulturową miejsc, do których się odnoszą. Jakie znaczenie w twoim podejściu do świata i pracy artystycznej mają różnice kulturowe, a jakie cechy wspólne?
Istnieje tendencja, szczególnie w dzisiejszej polityce, do dystansowania się wobec wszelkich różnic. Przestrzeń kultury z natury stanowi przykład na to, jak za pomocą różnych środków można wyrażać siebie. Nieprzypadkowo polityczne batalie toczone są często z uwagi na i przez kwestie kulturowe.
Te zmagania definiują niejednokrotnie, czym jest kultura i co jest kulturowo akceptowalne. Moje pochodzenie, nazwijmy je dwutorowym, bo z dwóch zupełnie różnych kontekstów kulturowych, sprawia, że jestem świadoma sztuczności tych zmagań i różnic z nich wynikających.
Jakie są twoje plany artystyczne na najbliższą przyszłość?
Nigdy nie oczekiwałam, że wycinanie w papierze będzie czymś więcej niż hobby – zatem wszystko, co do tej pory się stało i ewentualnie się stanie, jest wspaniałą i mile widzianą niespodzianką.
GAURI SHARMA – urodziła się w 1988 roku w Nowym Delhi, jej matka jest Polką, a ojciec Indusem. Ukończyła studia na London School of Economics and Political Science. Wycina w papierze nieskończone labirynty planów miast ze wszystkich zakątków świata. Jej ażurowe mapy były prezentowane po raz pierwszy podczas wystawy „Wyspy i atole: mapowanie wyobraźni”, której kuratorką była Marta Smolińska, w Galerii Sztuki Stara Wozownia w Toruniu (2017).
Zainteresowania Gauri leżą na przecięciu polityki i psychologii, skupiają się na tym, jak granice wpływają na idee siebie i Innego. Artystka z czułością traktuje swoje mapy Konina, w którym od urodzenia spędza wszystkie beztroskie chwile.
GAURI SHARMA: Ażurowa topografia
Galeria CKiS Wieża Ciśnień
28 maja – 28 czerwca 2019
Kuratorka: Marta Smolińska
CZYTAJ TAKŻE: Święto modernizacji. Rozmowa z Agatą Stanisz
CZYTAJ TAKŻE: Na tropach yeti i helołsów. Rozmowa z Sonią Rammer
CZYTAJ TAKŻE: Romantyczne BDSM w Muzeum Narodowym. Recenzja wystawy „Choroba jako źródło sztuki”