Szkielet z przestrzeloną czaszką
Opublikowano:
12 września 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Tadeusz Ruge, ostatni przedwojenny prezydent Poznania, zginął prawdopodobnie od sowieckiej kuli w kresowym Drużkopolu we wrześniu 1939 roku. Od dwóch lat trwa formalnoprawna przepychanka między Polską a Ukrainą, by ekshumować jego szczątki.
Dwa lata temu w ukraińskich Żurawnykach (dawnym Drużkopolu) w obwodzie łuckim miejscowi archeolodzy odkopali na przykościelnym cmentarzu szczątki polskiego „senatora” czy „generała” – jak najstarsi mieszkańcy określali Polaka, którego według ich relacji pochowano tam we wrześniu 1939 roku.
Wiele wskazuje na to, że wreszcie udało się odnaleźć grób Tadeusza Rugego, ostatniego przedwojennego prezydenta Poznania, który we wrześniu 1939 roku na polecenie przełożonych ewakuował się na wschód.
GRÓB ODKRYTY – I ZASYPANY
Wiadomo, że w połowie września 1939 roku Tadeusz Ruge podróżował z Łucka do Lwowa i zatrzymał się na nocleg w domu księdza w Żurawnykach. Tu – według sprzecznych relacji – został zabity 19 września 1939 roku przez wkraczających do Polski czerwonoarmistów lub popełnił samobójstwo strzałem w głowę.
„Ekipa archeologów znalazła szkielet z przestrzeloną czaszką” – relacjonował w prasie latem 2017 roku dr Władysław Zwaricz ze Związku Polaków Miasta Kijowa.
Niestety do ekshumacji szczątków nie doszło. Sprawa ta stała się bowiem niespodziewanie jednym z elementów rozgrywki politycznej między Polską a Ukrainą. Pomiędzy obydwoma państwami trwa „wojna pomnikowa”, zapoczątkowana likwidacją form upamiętnienia żołnierzy UPA na terenie Polski.
Po odkryciu prawdopodobnego grobu prezydenta Poznania, a także niedalekiego pochówku polskich legionistów, archeolog Oleksij Zlatogorski został oskarżony przez Instytut Pamięci Narodowej Ukrainy o działalność na rzecz Polaków. I zakazano mu badania tych stanowisk.
Grób prezydenta został więc zasypany.
Z ESTONII DO POWSTANIA
Choć był powstańcem wielkopolskim, żołnierzem Piłsudskiego i ostatnim prezydentem przedwojennego Poznania, przeciętnemu poznaniakowi nazwisko Ruge mówi niewiele. Nic dziwnego – nie był postacią tej miary, co Cyryl Ratajski, samorządowiec z legendą Powszechnej Wystawy Krajowej. Na lokalnej pamięci o ostatnim komisarycznym włodarzu Poznania z pewnością zaciążył fakt, że był nominatem sanacji.
Tadeusz Ruge urodził się 12 stycznia 1886 roku w Żabnie pod Mosiną (powiat śremski) jako dziecko Edwarda i Julii z Cichockich, administratorów miejscowego majątku. Ucząc się w gimnazjach w Pile i Fryderyka Wilhelma przy ul. Strzeleckiej w Poznaniu, zaangażował się w tajne samokształceniowe kółko Towarzystwa Tomasza Zana. Studiował na wydziałach inżynierii lądowej i wodnej Politechniki w Gdańsku oraz Berlinie-Charlottenburgu, w 1913 roku został inżynierem.
Wybuch wielkiej wojny zastał Rugego podczas pełnienia służby w berlińskim I Pułku Wojsk Kolejowych. Skierowany do prac naprawczych linii kolejowych na froncie francuskim, rosyjskim i na Bałkanach – w 1915 roku został ranny w klatkę piersiową. Otrzymał wtedy Krzyż Żelazny II klasy, a następnie awans na podporucznika.
Gdy w Wielkopolsce wybuchło powstanie, zrzucił niemiecki mundur i z dalekiej Estonii wrócił do Poznania. Przydał się – zorganizował i objął komendę nad ważnymi strategicznie dworcami kolejowymi w Opalenicy i Inowrocławiu.
W maju 1919 roku awansował na porucznika. Dostał rozkaz stworzenia jednostki kolejowej, która – rozwinięta w batalion – naprawiała uszkodzone w trakcie działań wojennych tory i mosty kolejowe w Wielkopolsce, na Pomorzu i na froncie litewsko-białoruskim.
Błysnął w trakcie wojny z bolszewikami. 8 maja 1920 roku – awansowany na majora – Tadeusz Ruge dotarł do Kijowa. Jego ludzie uruchomili linię kolejową łączącą Kijów z Polską.
Kiedy w sierpniu 1920 roku losy wojny polsko-bolszewickiej szczęśliwie odwróciły się pod Warszawą, batalion Rugego naprawiał sieć kolejową na Mazowszu. Sławę i Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari przyniosła mu brawurowa akcja pod Dąbrowicą: po załamanym w pięciu miejscach moście na Słuczy Ruge przeprowadził parowóz i 42 wagony.
AWANSE PO MAJU
Po wojnie służył w wojsku. Zbudował dla niego 17-kilometrową linię kolejki wąskotorowej, łączącą Poznań z Biedruskiem, a w koszarach w Biedrusku urządził kasyna i teatr żołnierski. Później odpowiadał za rozbudowę lotniska wojskowego na Ławicy. Pracował też w ministerialnej komisji projektującej budowę nowych koszar na Kresach Wschodnich.
Gdy Piłsudski obalał rząd w maju 1926 roku, Tadeusz Ruge – zwolennik marszałka – sposobił się do pracy na stanowisku decernenta Wydziału Budownictwa Podziemnego Magistratu miasta Poznania. Kilka tygodni później – na własną prośbę – został przeniesiony do rezerwy.
W urzędzie szybko awansował, został radcą – płatnym członkiem magistratu. Jako szef Wydziału Budownictwa Podziemnego osobiście odpowiadał za rekordowo szybki remont nawierzchni ulicy Paderewskiego, przeprowadzony latem 1930 roku. Dzięki popisowej wręcz koordynacji prac podwładni Rugego wymienili kostkę brukową i tory tramwajowe na całej długości ulicy w… 38 godzin!
BEZ POLOTU, ZA TO SOLIDNY
Poznański samorząd, zdominowany w tym czasie przez konkurencyjny wobec rządzących Polską piłsudczyków obóz endecji, od 1934 roku niewiele mógł zdziałać. Rada Miejska Poznania wybierała wprawdzie swoich prezydentów, ale sanacyjny rząd ich nie zatwierdzał, mianując komisarycznych włodarzy miasta.
W 1934 roku tymczasowym następcą Cyryla Ratajskiego został pułkownik Erwin Więckowski, legionista pochodzący z Galicji. W grudniu 1935 roku minister spraw wewnętrznych Władysław Raczkiewicz powołał Rugego na stanowisko wiceprezydenta Poznania.
Decyzja rządu o nominowaniu Więckowskiego i Rugego nie została jednak zaakceptowana przez posiadającą większość w Radzie Miejskiej endecko-chadecką opozycję. Nieposiadający oparcia w radzie w grudniu 1937 roku pułkownik Więckowski złożył rezygnację. Wtedy właśnie rząd wskazał na jego miejsce inżyniera Tadeusza Rugego.
Władysław Czarnecki, architekt miejski, wspominał:
„Nowy prezydent nie należał do ludzi z inwencją i polotem, nie miał daru wymowy, mówił ciężko, a myślał jeszcze wolniej, ale był bardzo solidnym i poczciwym poznańczykiem, lojalnym wobec władzy, politycznie zaś nigdzie nie zaangażowanym”.
Choć Tadeusz Ruge darzył Piłsudskiego wielkim uznaniem, jego otoczenie – zdecydowanie mniejszym. W Poznaniu uchodził za miękkiego zwolennika sanacji: łagodził napięcia między endekami a obozem rządzącym.
Był żonaty z Janiną Murkowską, miał dwie córki – Danutę i Wiesławę. W latach 30. wybudował willę dla rodziny na ul. Szelągowskiej. W każdą niedzielę z żoną i córkami zasiadał na mszy w kościele na Wzgórzu św. Wojciecha, u franciszkanów na Górze Przemysła albo w farze.
10 marca 1938 roku Tadeusz Ruge gościł w Poznaniu Herberta Hoovera, byłego prezydenta USA. A w końcu lipca tego roku otworzył pływalnię miejską na Niestachowie. Jak wspominał Czarnecki, na uroczystość nie zaproszono jednak projektanta pływalni, inżyniera Mariana Spychalskiego (późniejszego przewodniczącego Rady Państwa PRL).
SIŁĄ ROZPĘDU
W marcu 1939 roku Rada Miejska wybrała na nowego prezydenta adwokata Stanisława Celichowskiego, szefa klubu radnych Stronnictwa Narodowego. Na Celichowskiego głosowało 28 radnych. Rugego – kandydata sanacji – poparło 19 rajców. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaakceptowało wybór rady, ale rząd chciał, aby Celichowski odbył „okres próbny”. Ten uniósł się honorem – w maju 1939 roku faktycznie zrezygnował ze stanowiska prezydenta Poznania.
Do wybuchu wojny nie udało się demokratycznie wybrać szefa miejskiego samorządu. Komisarycznym prezydentem pozostał więc Tadeusz Ruge.
Latem 1939 roku rodzina Rugego wybrała się rekreacyjnie do Kazimierza nad Wisłą. Prezydent pozostał jednak w Poznaniu. W sierpniu 1939 roku został komendantem Obrony Przeciwlotniczej i nadzorował prace obronne. Poznaniacy wykopali 25 kilometrów rowów przeciwlotniczych. Wojsko zorganizowało punkty obserwacyjne.
Tadeusz Ruge zadbał też o bezpieczeństwo swojej rodziny – pod werandą willi na Szelągu zbudował schron przeciwgazowy. W jedną z sierpniowych nocy 1939 roku na posesji prezydenta Rugego zakopano broń, która miała służyć dywersji pozafrontowej w – jak się spodziewano – zajętym przez Niemców mieście.
„STRACILIŚMY OJCZYZNĘ”
1 września 1939 roku Poznań został zasypany niemieckimi bombami, a w wyniku nalotów zginęło ponad dwieście osób. W nocy z 2 na 3 września Tadeusz Ruge odebrał telefon. Dzwonili z Warszawy z rozkazami: jako specjalista od spraw kolejnictwa miał zorganizować naprawę niszczonych przez Luftwaffe linii kolejowych.
Po przekazaniu obowiązków swojemu zastępcy wyjechał więc samochodem do stolicy. W Kutnie otrzymał telefonicznie kolejne instrukcje: miał kierować się na Lublin, dokąd zmierzały władze kraju. W drodze zahaczył o Kazimierz Dolny, by – jak się okazało – po raz ostatni zobaczyć rodzinę.
„Straciliśmy Ojczyznę” – powiedział bliskim przy rozstaniu.
19 września 1939 roku w Drużkopolu pod Łuckiem natknął się na oddziały Armii Czerwonej. Nie przeżył tego spotkania. Zginął, zabity przez Rosjan strzałem w głowę; choć nie brak przekazów, że być może popełnił samobójstwo – otoczony przez wrogów.
Prezydenta pochowano na cmentarzu przy tamtejszym kościele. I chociaż Armia Czerwona w 1944 roku zrównała tę niewielką nekropolię z ziemią, właśnie tam, niedaleko świątyni na prawdopodobne szczątki Rugego natknęli się ukraińscy archeolodzy w 2017 roku.
GRÓB TYLKO SYMBOLICZNY
Dwa lata temu – po interwencji obecnego prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka na Ukrainie – prezydent Kijowa Witalij Kliczko i wicepremier Ukrainy obiecali pomoc w zabezpieczeniu i zbadaniu kości. Sprawą zajęli się też pracownicy Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN z Warszawy.
Skomplikowane w ostatnich latach relacje między Polską i Ukrainą nadal uniemożliwiają jednak dokonanie ekshumacji czy choćby przebadanie DNA odnalezionych szczątków. Polityka odgrywa w tej sprawie decydującą rolę. Przez kolejne dwa lata sprawa nie ruszyła do przodu.
Symboliczny grób Tadeusza Rugego w Polsce już jest: to mogiła jego matki w Łodzi, na której rodzina dopisała też nazwisko prezydenta. Kiedy doczeka się prawdziwego pochówku w polskiej ziemi?
CZYTAJ TAKŻE: Dom zbrodni przy Ritterstrasse
CZYTAJ TAKŻE: Enigma, prezent na wagę zwycięstwa
CZYTAJ TAKŻE: Szamotanina o sznur Greisera