„Operacje” Stefana Wojneckiego
Opublikowano:
17 grudnia 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
W Rodríguez Gallery oglądać można wystawę prac Stefana Wojneckiego „Operacje”. Wojnecki to artysta, który na poznańską fotografię ma wpływ fundamentalny.
Ekspozycja wydobywa z archiwum diaporamę zaprezentowaną pierwotnie tylko raz, w 1974 roku na plenerze w Łagowie, i poddaje ją próbie przesunięcia w obszar dzisiejszej refleksji. Praca sprzed 45 lat okazuje się dzięki kuratorskim „Operacjom” na wskroś współczesna.
Sterowane elektronicznymi zegarami rzutniki karuzelowe wyświetlają na ścianach galerii równoległe projekcje slajdów. Pierwsza to doświetlone lampą błyskową zdjęcia dokumentujące przebieg operacji serca, utrzymane w seledynowych i bladozielonych kolorach fartuchów chirurgicznych i stalowych sprzętów, eksponują mechaniczne procedury i techniczne wyposażenie sali operacyjnej podtrzymujące życie. Druga – równie technologiczna analiza konstrukcji z drewna i betonu – ludzkich ingerencji mających utrzymać w pionie chorujące, leciwe dęby rogalińskie. Trwającej dwadzieścia minut zapętlonej projekcji towarzyszą dźwięki z sali operacyjnej odtwarzane z taśmy i miarowe taktowanie przeskakujących slajdów.
To główna część ekspozycji, prezentującej pierwszy raz od 45 lat pracę Stefana Wojneckiego, która wcześniej była eksponowana tylko raz i tylko przez krótką chwilę, w kontekście łagowskiego pleneru fotograficznego w 1974 roku. Diaporama, oryginalnie zatytułowana „Dęby?”, we współczesnej interpretacji zyskała tytuł „Operacje”.
Za wydobycie zdjęć z archiwum i poddanie ich próbie współczesnego odczytania odpowiada zespół kuratorski: Dorota Łuczak i Jarosław Klupś. Z racji słabego zdrowia profesor Stefan Wojnecki nie mógł wziąć udziału w wernisażu, kuratorzy opisali więc elementy pracy:
Dorota Łuczak, fragment ze wstępu do wystawy wygłoszonego w czasie wernisażu:
„Projekt, który wskrzesiliśmy, znakomitej większości odbiorców nie jest znany – to diaporama z 1974 roku zaprezentowana przez Stefana Wojneckiego na plenerze w Łagowie. Nie wspomina o tej pracy historia polskiej fotografii, nie wspominają też badacze i krytycy zajmujący się twórczością Wojneckiego, a i sam artysta do niedawna o tym projekcie niewiele mówił […].
Diaporamę, zatytułowaną oryginalnie „Dęby?”, w Rodriguez Gallery nazwaliśmy „Operacjami”. To tytuł daleki od metaforycznego – odnosi się do dwóch projekcji tworzących ten pokaz – sekwencji zdjęć wykonanych w trakcie operacji na sercu i drugiej, przedstawiającej dęby w Rogalinie. Chorujące drzewa są wspierane na rozmaite sposoby. Wszystkiemu towarzyszy ścieżka dźwiękowa […].
Jeszcze jedno znaczenie wiąże się z tytułem „Operacji” – to reanimacja projektu na poziomie materialnym. Odpowiadał za nią Jarosław Klupś. Istotne było dla nas, by nie przepisywać tej pracy na format cyfrowy, by zaprezentować ją łącznie ze sprzętem nawiązującym do historycznego momentu, gdy po raz pierwszy została zaprezentowana. Projektory i magnetofon nie są tutaj jedynie narzędziami, ale zyskują status materialnych obiektów”.
JAROSŁAW KLUPŚ: W latach 70. profesor nie nazywał tej pracy diaporamą, mówił o „elektronicznym pokazie” albo „elektronicznym spektaklu”, ponieważ urządzenia, których użył, były całkowicie zautomatyzowane. Stąd i nasza decyzja, by użyć projektorów taktujących w mechaniczny, regularny sposób. Zaproponowaliśmy rozwiązania podobne do tych z lat 70., gdy automatyzacja pokazu zapośredniczona była w ówczesnej technologii – taśmy magnetyczne z zapisem dźwięku towarzyszyły pokazowi slajdów.
DOROTA ŁUCZAK: „Tytuł „Operacje” wiąże się jednocześnie z pewną ingerencją w pierwotną treść ekspozycji z 1974 roku. Obok diaporamy, w drugiej części galerii, umieściliśmy zdjęcia powiększone ze slajdów, sytuujące samą diaporamę w kontekście fotografii Stefana Wojneckiego, które rejestrują ludzi na ulicach. Chcieliśmy pokazać te zdjęcia tak, by zyskały status obiektów niczym w gablotach muzealnych. Skrupulatne przyjrzenie się tym zdjęciom pozwoli zauważyć, wytropić powtarzające się postacie, pewne powiązania, narrację widoczną tylko wtedy, gdy poświęci się zaproponowanej sekwencji więcej uwagi”.
WSPÓŁCZESNE ODCZYTANIA: ROZMOWA Z DOROTĄ ŁUCZAK
MICHAŁ SITA: Dlaczego wspólnie z Jarosławem Klupsiem zdecydowaliście się na gest uwspółcześnienia akurat tej pracy Stefana Wojneckiego? W jaki kontekst wpisuje się ona współcześnie?
DOROTA ŁUCZAK: Wszystko zaczęło się od impulsu, który dostarczyła Agata Rodriguez. Jakiś czas temu poprosiła mnie o kuratorowanie wystawy Stefana Wojneckiego opartej o prace z jego ostatniego cyklu „Społeczeństwa sieci”. Z początku się zgodziłam, ale myśląc o tym dłużej, doszłam do wniosku, że ta praca, pokazywana w Poznaniu nie raz, dobrze funkcjonuje w świadomości ludzi interesujących się fotografią. Jednocześnie archiwum Stefana Wojneckiego jest na tyle szerokie, że musiało być w nim coś, o czym się nie pamięta, a co warte jest odświeżenia.
Zaczęłam poszukiwania. Były one potrzebne również z uwagi na to, że Stefan Wojnecki przekazał niedawno swoje prace do Muzeum Narodowego – konsultowałam się więc z osobami związanymi z tym zbiorem i szukałam tropów. Dowiedziałam się, że pewna część dorobku Stefana Wojneckiego znalazła się na Uniwersytecie Artystycznym i Jarek Klupś jest w posiadaniu tej kolekcji – nie tyle prac, co fotografii i archiwaliów. I to był teren, który wydał mi się szczególnie ciekawy. Jarek we wstępnych rozmowach zauważył, że w archiwum jest zdeponowana jedna praca, która oryginalnie funkcjonuje w formie diaporamy. I właśnie to był materiał do naszej wystawy.
Jest jeszcze jedna kwestia – współczesna interpretacja tej pracy przez pryzmat dzisiejszej refleksji teoretycznej. Moim zdaniem „Operacje” świetnie wpisują się w toczące się dyskusje i tematykę wystaw – myślę tu o refleksji dotyczącej posthumanizmu. Fundamentalny niegdyś podział na to, co przypisane człowiekowi i to, co związane z naturą czy szerzej nie-ludzkie, zostaje podważony, a rodzaj zależności między tymi obszarami staje się bardziej skomplikowany.
Projekcja odbywająca się w ramach „Operacji” polega na zestawieniu zdjęć chorujących dębów i chorującego człowieka. Fotograficzne zbliżenia wskazują na analogie.
Okazuje się, że rozróżnienie świata ludzkiego i nieludzkiego zaczyna zanikać z tej perspektywy. Ludzkie ingerencje w choroby drzew, idące bardzo daleko, stawiające rozmaite struktury, betonowe podpory podtrzymujące drzewa są elementem pierwszego pokazu slajdów.
Równolegle trwa pokaz zdjęć dokumentujących operację serca. Są tam oczywiście ręce lekarzy, ale na pierwszym planie występuje przede wszystkim aparatura. To ona jest aktywnym aktorem, podtrzymującym życie ludzkie. Staje się nie tyle narzędziem, co raczej bohaterem skomplikowanego procesu, w którym uczestniczą maszyny. Podkreśla to ścieżka dźwiękowa – nawet jeśli pojawia się tam głos ludzki, to w większości trudno zrozumieć słowa – ważniejsze i dominujące są odgłosy aparatury.
Jak te czterdzieści lat przerwy między oryginalną prezentacją pracy Stefana Wojneckiego a dzisiejszą odsłoną wpływa na jej odczytanie? W latach 70. Stefan Wojnecki był eksperymentatorem ściśle związanym z działaniami na polu sztuki. Kontekst, w jakim funkcjonował w tamtym czasie, był odmienny od tego, jak dzisiaj chcieliby działać artyści nurtów posthumanizmu – oscylując na granicy aktywizmu, starają się znieść granicę między sztuką a działaniem społecznym.
Twórczość Wojneckiego jest rozpoznana jako twórczość eksperymentalna, związana ze światem sztuki, owszem, ale w latach 70. artysta był przecież bardzo zaangażowany w ruch ekoartu, i tę pracę trzeba rozpatrywać w kontekście jego ówczesnych zainteresowań akcjami ekologicznymi. To pierwszy wątek podważający tego rodzaju uproszczenie.
Drugi to sam kontekst wystaw. Na przykład z okazji zbiorowej, ekologicznej ekspozycji „Sygnały” z 1971 roku, Stefan Wojnecki pisał, że forma takiego artystycznego działania musi być awangardowa – co znaczy, że musi być wyrazem pewnego społecznego aktywizmu i wykraczać poza ściany galerii, musi być transgresyjna. Wydaje mi się, że tematy, jakimi dzisiaj zajmujemy się teoretycznie, refleksja, która nas angażuje, pozwalają dostrzec w twórczości Wojneckiego wątki przemilczane do tej pory przez krytyków. I to jest dla mnie bardzo interesujące.
Zataczamy więc koło, wracając do tych samych zainteresowań i tych samych motywacji?
Jesteśmy gotowi dostrzec pewien potencjał, który w dziełach sztuki czy wystawach był obecny już wcześniej, ale na który krytycy nie byli gotowi.
Wystawa „Operacje” Stefana Wojneckiego, Rodríguez Gallery, ul. Wodna 4, Poznań
kuratorzy: Dorota Łuczak, Jarosław Klupś
13.12.2019–22.01.2020
PROF. STEFAN WOJNECKI – ur. 1929 r., absolwent fizyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, od 1978 roku pedagog PWSSP – obecnie Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu – z którą to uczelnią związany jest w swojej artystycznej pracy do dziś. Teoretyk fotografii, animator, pedagog. Jego inicjatywa doprowadziła do powstania w Poznaniu pierwszego w Polsce fotograficznego kierunku studiów wyższych. Odpowiadał za organizację Biennale Fotografii, przez wiele lat działał w Związku Polskich Artystów Fotografików. Ekspert Rady Wyższego Szkolnictwa Artystycznego i recenzent Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Stał się jedną z najważniejszych postaci poznańskiego środowiska fotograficznego, określając kierunki rozwoju i definiując charakterystykę fotografii w orbicie UAP.
W pracy artystycznej zajmuje się eksperymentalnym użyciem fotografii, problematyzuje to medium, podważając zastane wzory obrazowania. Jego dorobek zaliczany jest do fotograficznej neoawangardy. Świetnie rozpoznawalne są jego prace z lat 80. – fotoperformance, w których poddawał refleksji czas i przestrzeń w fotograficznym zapisie, rejestrując ślady ruchomych świateł na materiale światłoczułym. Przy okazji retrospektywnej wystawy „Moja fotografia w pigułce”, pisał: „W latach 1956 do 1968 zajmowałem się fotografią generatywną. Była to fotografia tworząca obrazy z samej siebie. W latach 1969 do 1981 tworzyłem równolegle do fotografii analitycznej. Oznacza to, że oprócz penetracji właściwości fotografii, w swoich pracach poruszałem także problemy społeczne. W latach 1982 do 1999 związałem się z fotografią intermedialną. W latach 2000 do 2003 uprawiałem (i czynię to nadal) fotografię postmedialną. Dwa ostatnie terminy wprowadzone zostały przeze mnie…”.
DR DOROTA ŁUCZAK – adiunktka w Zakładzie Historii Sztuki Nowoczesnej UAM w Poznaniu, wykłada również na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Absolwentka UAM i Eötvös Loránd Tudományegyetem w Budapeszcie. Jej zainteresowania badawcze skupiają się wokół historii i teorii fotografii, sztuki nowoczesnej, współczesnej i kultury wizualnej. Poza licznymi publikacjami naukowymi jest także autorką tekstów krytycznych, publikowanych w „Kwartalniku Fotografia” czy „Czasie Kultury”. Stypendystka Rządu Francuskiego, Fundacji Lanckorońskich, Corbridge Trust Foundation w Cambridge i Stiftung Preussischer Kulturebesitz w Berlinie.
DR JAROSŁAW KLUPŚ – kierownik Katedry Fotografii Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, absolwent fotografii na tej uczelni, na UAP obronił w 2011 roku pracę doktorską z zakresu sztuk projektowych. Zafascynowany procesami powstawania i rejestracji obrazu fotograficznego, tworzy prace oparte na naukowo-technicznym potencjale fotografii. Używa historycznych procesów fotograficznych, w tym także najstarszego z nich – dagerotypii, często sięga do zjawisk pokrewnych powstawaniu fotografii, takich jak światłoczułość, camera obscura, projekcje itp. Silnie zaangażowany w szeroko dostępne formy promocji fotografii. W Centrum Kultury Zamek prowadzi autorską pracownię skupioną na historycznych procesach fotograficznych, współtworzy realizowany w Nowym Kinie Pałacowym cykl „Kino wokół fotografii”. Organizator przeglądów książek fotograficznych „Booki. Studying Photobooks”, redaktor prowadzący magazynu „COMO”.