Dobry człowiek w czasach rozbestwienia
Opublikowano:
7 stycznia 2020
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Przed wojną Franciszek Raszeja jako jeden z nielicznych profesorów Uniwersytetu Poznańskiego podpisał list przeciwko gettu ławkowemu dla żydowskich studentów. Zginął, niosąc pomoc żydowskim pacjentom w getcie warszawskim
W kwietniu 2000 roku Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem w Jerozolimie przyznał mu pośmiertnie medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.
Franciszek Raszeja zginął śmiercią tragiczną, ale jednocześnie bardzo wymowną – wśród swoich pacjentów. I to tych, za którymi najbardziej się wstawiał. Był znany z tego, że potrafił mówić rzeczy niepopularne: np. jako jeden z nielicznych w Poznaniu potępiał antysemicką nagonkę i ekscesy na tutejszym uniwersytecie, do jakich doszło w latach 30. Widział dalej i bardziej wrażliwie – pewnie dlatego dał też przykład poświęcenia.
Między Taszkietem a Münsterem
Urodził się 2 kwietnia 1896 roku w Chełmnie, leżącym wówczas w zaborze pruskim. Ojciec Ignacy był urzędnikiem pocztowym, matką Julianna z domu Cichoń. 14 sierpnia 1914 roku, już po wybuchu I wojny światowej, zdał maturę w Królewskim Gimnazjum w Chełmnie – by ledwie dwanaście dni później zostać powołany do niemieckiego wojska i pojechać na front wschodni.
Pewnie nie spodziewał się, że wojna rzuci go aż do Azji. W bitwie nad rzeką Rawką pod Łowiczem, do której doszło w grudniu 1914 roku, dostał się bowiem do niewoli rosyjskiej. W efekcie trzy lata spędził w obozie jenieckim pod Taszkientem w Uzbekistanie.
Z obozu uciekł po wybuchu rewolucji lutowej w 1917 roku. Po długiej tułaczce, na początku kwietnia 1918 dotarł do odradzającej się Polski. Marzył o zawodzie lekarza, rozpoczął nawet studia lekarskie na uniwersytecie w Münsterze (w Nadrenii Północnej-Westfalii). Kiedy jednak latem 1920 roku Ojczyzna znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, nie kalkulował: w lipcu 1920 roku przerwał studia, wrócił do kraju i wstąpił do Wojska Polskiego, by wziąć udział w wojnie polsko-bolszewickiej w kluczowym momencie bitwy warszawskiej.
Do cywila wrócił w marcu 1921, po zawarciu traktatu pokojowego w Rydze. Po zwolnieniu z wojska wznowił studia – tyle że na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego, a następnie – na tym samym wydziale nowo utworzonego Uniwersytetu Poznańskiego. 23 września 1923 roku otrzymał dyplom doktora wszech nauk lekarskich.
W październiku 1926 roku ożenił się ze Stanisławą z domu Deniszczuk, doktor filozofii w dziedzinie chemii. Doczekali się dwóch córek.
Prekursor na Wildzie
Pracował zrazu jako starszy asystent w Klinice Ortopedycznej Uniwersytetu Poznańskiego, mieszczącej się przy ul. Gąsiorowskich na Łazarzu – w pierwszej (i przez cały okres międzywojenny jedynej) klinice tej specjalności w Polsce, którą zamknięto jednak w październiku 1930 roku. W 1931 doktor Raszeja habilitował się z ortopedii i jeszcze w tym samym roku zorganizował Szpital Ortopedyczny Poznańskiej Ubezpieczalni Społecznej w Swarzędzu i został jego dyrektorem. Kierował nim aż do jego likwidacji w lipcu 1935 roku.
Była to nowoczesna placówka: dysponowała 40 łóżkami na oddziałach kobiecym i dziecięcym oraz męskim, a także nowoczesną salą operacyjną, pracowniami diagnostycznymi i pomieszczeniami, w których prowadzono fizykalną terapię pacjentów.
1 sierpnia 1935 roku w gmachu Collegium Marcinkowskiego (dziś to szpital im. Degi przy ul. 28 Czerwca 1956) reaktywowano uniwersytecką Klinikę Ortopedyczną, a na jej czele stanął właśnie Franciszek Raszeja. Zadbał o klinikę w właściwą sobie starannością i sumiennością: wyposażył ją w nowoczesny sprzęt, stworzył z niej cieszący się wysoką renomą ośrodek leczniczo-rehabilitacyjny, dydaktyczny i naukowy. Już rok później klinika miała 60 łóżek – by w 1939 roku oferować 100 łóżek dla dorosłych i 30 dla dzieci.
Przeciw dyskryminacji
15 grudnia 1936 roku Raszeja został mianowany przez prezydenta RP Ignacego Mościckiego profesorem nadzwyczajnym ortopedii. Jego dorobek naukowy budzi szacunek – w krótkim czasie napisał 40 prac w języku polskim, niemieckim i francuskim.
W gorących chwilach dyskusji i zamieszek na Uniwersytecie Poznańskim w latach 30., wywołanych napastliwą wobec żydowskich studentów postawą żaków – narodowców, Raszeja był odważny.
Zaprotestował m.in. przeciwko wprowadzeniu getta ławkowego na wyższych uczelniach (nakazującego studentom wyznania mojżeszowego siadanie w innych ławkach niż reszta akademików). W grudniu 1937 roku – jako jeden z jedenastu profesorów Uniwersytetu Poznańskiego – podpisał list w tej sprawie, opublikowany na łamach „Dziennika Ludowego”. Kolejna wojna światowa znowu rzuciła Raszeję na wschód. Powołany do wojskowej służby sanitarnej, zgodnie z rozkazami profesor udał się do szpitala wojskowego w Łodzi, by wraz z nim ewakuować się do Kowla na Wołyniu. Został tam komendantem szpitala. Był świadkiem wejścia oddziałów Armii Czerwonej na Kresy i pierwszych represji.
Ponieważ cieszył się szacunkiem miejscowej ludności żydowskiej, w listopadzie 1939 roku jeden z żydowskich mieszkańców Kowla ostrzegł go, że Sowieci chcą zlikwidować szpital, a jego pracowników wywieźć w głąb Rosji. Franciszek Raszeja wraz z rodziną podjęli wtedy decyzję o ucieczce. Dotarli do Bugu i przeprawili się na zachodnią stronę, a następnie – dostali się do Warszawy.
Prof. Raszeja zgłosił się do Szpitala Ujazdowskiego. Osoba z takimi referencjami mogła liczyć na natychmiastowy angaż. 5 grudnia 1939 roku został ordynatorem oddziału chirurgicznego w Szpitalu PCK na Smolnej, a następnie utworzył w nim oddział ortopedyczny (na 30 łóżek). Praktyki odbywali tu m.in. studenci medycyny tajnego Uniwersytetu Warszawskiego. Sam prowadził tajne nauczanie na konspiracyjnym Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego.
Zginął wśród pacjentów
Ponieważ w czasie okupacji w stolicy wzrosła znacząco liczba zachorowań na gruźlicę, w 1941 roku prof. Raszeja zorganizował w Ośrodku Zdrowia i Opieki Społecznej Poradnię Gruźlicy Kostno-Stawowej dla najuboższych mieszkańców Warszawy. Codziennie przyjmował tam pacjentów jako kierownik poradni. We współpracy z prof. Ludwikiem Hirszfeldem utworzył tajną stację krwiodawstwa, w której młodzież studiująca konspiracyjnie medycynę oddawała krew dla Żydów w getcie. Kilkukrotnie odwiedzał getto, by leczyć również jego mieszkańców.
Nie mógł się pogodzić z tym, że getto warszawskie miało zniknąć z powierzchni ziemi. 21 lipca 1942, dzień przed rozpoczęciem akcji likwidacji getta, został poproszony przez swego byłego asystenta, dr. Kazimierza Pollaka, o udanie się wraz z nim na konsylium do getta. Pacjentem był 54-letni Abe Gutnajer, przed wojną właściciel słynnych warszawskich antykwariatów z malarstwem polskim.
Tego dnia po południu prof. Raszeja i dr Pollak, legitymujący się przepustkami wystawionymi im przez policję niemiecką, dotarli do mieszkania Gutnajera przy ulicy Chłodnej 26. Niedługo potem kamienica została obstawiona przez Niemców. Do lokalu zamieszkanego przez Gutnajera wpadli esesmani z bronią w dłoniach. Zastrzelili wszystkich obecnych – prof. Raszeję, dr. Pollaka, pielęgniarkę, chorego i jego rodzinę.
Okoliczności dramatycznych wydarzeń nie są do końca jasne. Być może Raszeja zginął w trakcie rabunkowego napadu na wytypowany wcześniej przez esesmanów dom. A może zabito go i resztę obecnych z powodu oskarżenia o udział w szmuglowaniu żywności? Jego zwłoki pochowano najpierw na zbiorowym cmentarzu w getcie. Wydobył je potajemnie jeden z lekarzy Polskiego Czerwonego Krzyża i wywiózł śmieciarką poza mury.
Profesor spoczął ostatecznie na Powązkach. Jego pogrzeb przerodził się w wielką manifestację patriotyczną.
„Zginął śmiercią lekarza podczas niesienia pomocy poniżonemu i prześladowanemu za murami choremu Żydowi. Śmierć jego w dzisiejszych czasach rozbestwienia staje się pięknym symbolem tak rzadkiego dziś człowieczeństwa (…)” – napisali lekarze w nekrologu, opublikowanym w konspiracyjnym „Abecadle Lekarskim”.
Od 1953 roku imię profesora Raszei nosi szpital miejski na poznańskich Jeżycach.
Piotr Bojarski – pisarz i reporter, postać prof. Raszei pojawia się w jego powieści „Pętla”. W lutym ukaże się jego nowa książka „Fiedler. Głód świata”.