Szamotulskie Eldorado
Opublikowano:
27 lutego 2020
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Szamotuły to małe miasto w Wielkopolsce o ciekawej historii. Ważną rolę odgrywały w niej nietuzinkowe postaci i niezwykłe miejsca. O jednym z takich miejsc będzie ta opowieść. Dla wielu ówczesnych mieszkańców było ono symbolem czegoś wyjątkowego i luksusowego. Nie każdy mógł w nim bywać.
Co takiego było w hotelu „Eldorado” – bo to o nim mowa – który funkcjonował w Szamotułach przez 20 lat, w okresie międzywojennym? Czy jego atmosferę tworzyło komfortowe wyposażenie i bogata oferta gastronomiczna? A może wyjątkowi goście, których z polską gościnnością podejmowano w jego progach?
Eldorado: wieprzobicie i świeże pączki
W niepodległość Szamotuły wkraczały jako miasto wielonarodowościowe. Mieszkali w nim Polacy, Niemcy i Żydzi (przed I wojną Polacy stanowili 67% ogółu mieszkańców). To jednak zmieniło się w ciągu kilku lat. Zdecydowana większość Żydów i Niemców opuściła miasto. Kiedy przeprowadzano spis ludności pod koniec 1921 roku, Szamotuły liczyły 6772 mieszkańców (z czego 90% to byli Polacy). Wyjeżdżający odsprzedawali swoje nieruchomości oraz interesy polskim nabywcom. Wśród tych, którzy zdecydowali się na taki krok, był Niemiec Otto Tietz, który przy Klosterstrasse (ul. Klasztorna, obecnie ul. Dworcowa) prowadził hotel „Zur Krone”. Jeszcze wcześniej interes ten należał do Niemca o nazwisku Franz.
W lipcu 1922 roku Gazeta Szamotulska zamieściła notkę zatytułowaną „W polskie ręce”, informującą o przejęciu hotelu przez Ludwika Figlarza:
Znany obywatel p. Ludwik Figlarz nabył nieruchomość p. Tietza na ulicy Klasztornej nr 11, dawniejszy hotel „Pod Koroną”. Hotel tymczasowo będzie zamknięty. Dopiero po zupełnem odnowieniu i przebudowaniu sali nastąpi otwarcie.
Prace remontowe trwały ponad pięć miesięcy i pochłonęły pokaźną kwotę. Ostatecznie 10 stycznia 1923 roku, w obecności zaproszonych gości, lokal poświęcił ks. Radca Bolesław Kaźmierski.
Nowa placówka otrzymała nazwę „Eldorado”, a jej gospodarz w prasie zamieścił ogłoszenie, w którym informował, że przy hotelu prowadzi też winiarnię, restaurację i kawiarnię.
Ludwik Figlarz oferował pokoje hotelowe „urządzone z komfortem”, a ponadto stajnie dla zaprzęgów, ogród restauracyjny, kręgielnię i telefon na miejscu. Wreszcie też salkę na zebrania oraz dużą salę na przedstawienia i bale.
W 1927 roku ta ostatnia zostanie odnowiona przez znanego i cenionego artystę malarza Wacława Masłowskiego. Odtąd też nazywana będzie „złotą salą”, stając się najbardziej reprezentacyjnym miejscem w mieście.
W niej podejmowani będą dostojni goście, m.in. poseł hiszpański, a także generał Dowbor-Muśnicki z okazji odsłonięcia pomnika Powstańca Wielkopolskiego (1929), generał Haller podczas swojej wizyty w 1931 roku czy generał Knoll-Kownacki 2 lipca 1939.
Właściciel hotelu zapewniał, że serwuje pierwszorzędne napoje i wyborną kuchnię. Oferował świeże piwo w syfonach, często urządzał wieprzobicia i zapraszał na kiszki z kotła. Lokal był otwarty do godziny 2 w nocy i wedle słów gospodarza można tu było o każdej porze smacznie zjeść:
doborowe, tanie obiady do godziny 3 po południu, ciepłe kolacje do 12 w nocy, a codziennie świeże ciastka i pączki
Szeroka oferta kulturalna
Ludwik Figlarz dbał o interes, nieustannie inwestując i poszerzając ofertę o coraz to nowe usługi. W 1925 roku uruchomił wypożyczalnię samochodów, a 8 lat później kino „Korona”. O pierwszym przedsięwzięciu miejscowa prasa pisała tak:
dotychczas dawał się jednak dotkliwie odczuwać brak publicznego samochodu, który umożliwiłby nam szybkie przejazdy poza godzinami odejścia pociągów, jako też nie narażające na dużą stratę czasu przedostanie się do tych miejscowości, do których kolej nie dochodzi. Brak ten wypełnia wypożyczalnia samochodów, dzięki prywatnej inicjatywie urządzona i umieszczona w hotelu „Eldorado”, gdzie o każdej porze dnia i nocy, za umiarkowaną opłatą są dla publiczności do dyspozycji wozy samochodowe.
W 1933 roku „Gazeta Szamotulska” informowała, że Ludwik Figlarz przystąpił do renowacji sal na parterze oraz na pierwszym piętrze. Wykonano przeróbki, dzięki którym możliwe stało się uruchomienie kina dźwiękowego. Właścicielami nowej placówki byli przedsiębiorcy pochodzący z Poznania.
„Nowe kino ma być jednem z najpiękniejszych kin prowincjonalnych […] w sobotę w południe odbędzie się tak zw. pokaz prasowy filmu, na który zaproszono także cały szereg obywateli. Kto by jeszcze pragnął być na pokazie filmu nowego kina, może się jutro zgłosić po zaproszenie przed południem u kierownika kina w „Eldorado” (pokój obok sali).
Hotel był miejscem, gdzie nie tylko nocowano, ale i organizowano zebrania. Spotykało się tu np. Towarzystwo Przemysłowców, „Lutnia”, Koło Ziemianek, Towarzystwo Restauratorów i Kupców czy Związek Rezerwistów. Nie sposób wymienić wszystkich, którzy tutaj obradowali. Warto odnotować, że w 1933 roku właśnie w „Eldorado” odbyło się zebranie, na którym postanowiono o powołaniu w Szamotułach samodzielnego oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego (zabiegać będzie o utworzenie muzeum). Na spotkaniu tym obecni byli nie tylko zainteresowani mieszkańcy, ale i delegaci zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Poznaniu.
W hotelu urządzano również bale – sylwestrowe, najczęściej organizowane przez Koło Śpiewacze „Lutnia” oraz karnawałowe, np. bal maskowy Koła scenicznego im. Juliusza Słowackiego czy Akademickiego Koła Szamotulan.
Na jednym z nich, który odbył się w związku z Tygodniem akademickim, gościem honorowym był prof. dr Jan Sajdak, dziekan Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Poznańskiego. Ponadto w czerwcu organizowano bal pożegnalny dla szamotulskich maturzystów z gimnazjum im. Ks. Piotra Skargi.
„Eldorado” tętniło życiem. Poza balami, zabawami, zebraniami i spotkaniami podejmowano tu i inne przedsięwzięcia. W kwietniu 1933 roku „Lutnia” wystawiła operetkę „Skalmierzanki”. „Gazeta Szamotulska” pisała wtedy:
Rzecz, jakiej jeszcze w Szamotułach nie było. Lutnia przy współpracy Zespołu Muzycznego wystawia operetkę. Poszczególne role spoczywają w rękach dobrych amatorów i śpiewaków. Reżyserował sztukę Wł. Gielniak. Nad stroną wokalno-muzyczną czuwają dyrygenci pp. T. Leśnik i J. Poniatowski. Na scenie występuje chór, banderja konna (na prawdziwych koniach) i cały szereg nowości dotąd w Szamotułach niewidzianych.
W hotelu organizowano wieczornice, koncerty kolęd czy pieśni patriotycznych, ale też wystawy, m.in. w 1925 roku zaprezentowano odbiorniki radiowe:
aparaty te są ciągle czynne chwytając z przestrzeni rozmowy i koncerty Europy. Każdy ma możność przysłuchania się tym koncertom bądź przez słuchawki, bądź przez tubę.
Ponadto hotel pełnił funkcję lokalu wyborczego (jednego z trzech) – mieścił się tu obwód nr 2. Przy hotelu funkcjonowało też atelier fotograficzne.
Maria Bartkowiakówna, reprezentująca „Techniczną praktyczną szkołę mód damskich”, zapraszała do „Eldorado” na kurs kroju wszelkiej garderoby damskiej i dziecięcej, a Antoszewski, baletmistrz z Poznania, udzielał tu lekcji tańca.
Poszukiwany złodziej popielniczek
Ludwik Figlarz miewał też kłopoty. Z personelem, który nie zawsze był uczciwy. Prasa pisała o kradzieży sztućców przez jednego z pracowników. Z niesfornymi klientami – w 1934 roku w „Słowie Ziemi Szamotulskiej” ukazała się informacja, że
właściciel przeznaczył 10 zł nagrody dla osoby, która wskaże złodzieja popielniczek ze stołów restauracyjnych podczas zabaw. Popielniczka czerwona, reklamowa firmy Herbewo.
W 1934 roku problemy finansowe spowodowały, że hotel został wystawiony na licytację na wniosek Banku Ludowego. Cztery lata później nowym właścicielem został Antoni Sundmann, zmieniając nazwę na „Hotel Centralny”.
Ludwik Figlarz zmarł w styczniu 1939 roku w wieku 54 lat. W pamięci współczesnych sobie zapisał się jako przedsiębiorca, członek wielu towarzystw oraz zaangażowany obywatel. Dla dzisiejszych mieszkańców, którzy interesują się historią Szamotuł, Ludwik Figlarz to przede wszystkim właściciel hotelu „Eldorado” – miejsca niezwykłego, obrosłego w legendy.