Seriale, których nie mogę doczekać się w 2021 roku
Opublikowano:
13 stycznia 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Cokolwiek by mówić o roku 2020, nie był on tak chaotyczny dla telewizji, jakim na pewno będzie rok 2021. Przez pandemię COVID-19, która w Los Angeles zbiera prawdziwe żniwo, wiele stacji otwiera produkcję nowych seriali, by zaraz ją przerwać.
Stoi nie tylko „kręcenie”, ale też postprodukcja. Dlatego wiele tytułów, których mogliśmy spodziewać w ubiegłym roku, ciągle czeka w kolejce na mały ekran. W Hollywood króluje niepewność. Z tego względu bardzo dużo seriali nie ma jeszcze oficjalnej daty premiery.
Musimy wierzyć na słowo stacjom telewizyjnym i serwisom streamingowym, że zapowiedziane nowości faktycznie trafią do widzów i widzek przed 2022.
Jednak zeszłoroczne żonglowanie tytułami i przekładanie planowanych emisji nie napawa optymizmem. Aczkolwiek ze szczepionką na horyzoncie, warto mieć nadzieję i uzbroić się w cierpliwość. A jest na co. Poniżej znajdziecie subiektywną listę seriali, których nie mogę doczekać się w nadchodzących miesiącach.
WandaVision (Disney+, 15 stycznia)
Zdaje się, że nic już nie przeszkodzi Uniwersum Marvela na dobre rozgościć się na kanale Disney+. Długo oczekiwane pojawienie się przygód superbohaterów i superbohaterek w odcinkach zainauguruje serial będący… hołdem złożonym klasycznym amerykańskim sitcomom.
Po naładowanych akcją kolejnych filmowych odsłonach „Avengersów” dostaniemy subtelniejszą produkcję.
Trudno przewidzieć, czego możemy spodziewać się po tym gatunkowym eksperymencie. Pewne jest tylko to, że Vision (Paul Bettany) i Wanda Maximoff, a.k.a. Scarlet Witch (Elizabeth Olsen) zostają przeniesieni do małego miasteczka, które zdaje się być alternatywną rzeczywistością i jednocześnie planem wspomnianego sitcomu. Głównym bohaterom towarzyszy m.in. wścibska sąsiadka (królowa Kathryn Hahn!), która wydaje się śledzić każdy ich ruch. Wybór nieoczywistej formy premierowego serialu Marvela może budzić wątpliwości (też ze względów komercyjnych). Jednak pierwsze reakcje krytyków nie pozostawiają wątpliwości – „WandaVision” jest zabawny, nietuzinkowy, świetnie napisany i zagrany.
Euforia: „Fuck Anyone Who’s Not a Sea Blob” (HBO, 25 stycznia)
Drugi odcinek specjalny bardzo dobrego serialu o trudach bycia nastolatkiem/nastolatką, który został wyróżniony trzema nagrodami Emmy. Tym razem podążamy za Jules (Hunter Schafer, która napisała scenariusz tego odcinka z Samem Levinsonem, twórcą „Euforii”) podczas Gwiazdki, tuż po jej zerwaniu z Rue (Zendaya).
Będzie to też czas na podsumowanie ostatniego roku swojego życia, czyli akcji pierwszego sezonu.
Nie jestem przesadnym fanem pierwszego odcinka specjalnego, w którym skupialiśmy się na relacji Rue z Alim (Colman Domingo). Dlatego druga część może być rekompensatą.
The Lady and the Dale (HBO, 31 stycznia)
Czteroodcinkowy serial dokumentalny w reżyserii Nicka Cammilleri i Zackary’ego Druckera, wyprodukowanego przez braci Duplass. Produkcja opowiada o Geraldine Carmichael, która w latach 70. przedstawiła Amerykanom nowoczesne i piękne trzykołowe auto. Podobno miało jeździć nawet po księżycu. Samochód miał być odpowiedzią na kryzys paliwowy w Stanach i po prostu pomóc walczącym ze zubożeniem zwykłym ludziom. Brzmi jak nuda?
A jeżeli dodam, że Carmichael to genialna oszustka, która na swoim rewelacyjnym pojeździe chciała zarobić kupę szmalu, a teraz od lat jest poszukiwana przez policję?
Mare of Easttown (HBO, 2021)
Limitowany serial z Kate Winslet w roli głównej brzmi jak spełnienie marzeń uzależnionego od produkcji zza oceanu widza. Aktorka wciela się w Mare Sheehan, panią detektyw z Pensylwanii, która bada sprawę lokalnego morderstwa w czasie, kiedy jej samej wali się życie. Winslet towarzyszą świetni aktorzy i aktorki, m.in. Jean Smart („Watchmen”), Evan Peters („American Horror Story”) czy Julianne Nicholson („Outsider”). To nie pierwsze pojawienie się gwiazdy „Titanica” (no dobrze, i wielu, wielu lepszych filmów) na małym ekranie. W 2011 zadebiutowała w adaptacji „Mildred Pierce” w reżyserii Todda Haynesa (również jego pierwszy serial). Produkcja przyniosła Winslet nagrodę Emmy i Złotego Globa.
Impeachment: American Crime Story (FX, 2021)
Ryan Murphy nie należy do moich ulubionych twórców telewizyjnych. Mało tego, jego produkcje z Netflixa, „Hollywood” i „Ratched”, uważam za jedne z najgorszych w minionym roku. Z drugiej strony „The People v. O. J. Simpson: American Crime Story” z 2016 znajduje się w mojej dziesiątce najlepszych seriali ostatniego dziesięciolecia.
Dlatego czekam na kolejną część antologii twórcy „Glee”.
Tym bardziej, że skupia się na sławnym oskarżeniu Billa Clintona (wielki? powrót Clive’a Owena) przez Monicę Lewinsky (w tej roli rewelacyjna Beanie Feldstein). W serialu zobaczymy też Sarah Paulson jako Lindę Tripp. Po dwóch częściach „American Crime Story”, które koncentrowały się na zabójstwach, skandal seksualny może okazać się… „ciekawą” alternatywą.
Sukcesja, sezon 3 (HBO, 2021)
Trzeci sezon jednego z moich ulubionych seriali jest sztandarowym przykładem produkcji poszkodowanej przez pandemię. Premiera miała odbyć się w drugiej połowie 2020, lecz została przesunięta. Czy tej jesieni będziemy mogli cieszyć się kolejną odsłoną poczynań ultrabogatej i oderwanej od rzeczywistości rodziny Royów? Miejmy nadzieję, że tak. Drugi sezon skończył się wspaniałym cliffhangerem, który po dziś dzień trzyma mnie w napięciu.