O kobiecie, która nie bała się skinheada. Danuta Danielsson z Gorzowa Wielkopolskiego
Opublikowano:
27 kwietnia 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Danuta Danielsson za życia stała się sławna i jest też sławna po śmierci, a pomniki i graffiti opiewają opór zwykłego człowieka wobec idei głoszących złowrogie hasła. Jako że urodziła się w Gorzowie, który w nazwie ma Wielkopolskę i historycznie do niej należy, cieszę się, że mogę o niej opowiedzieć.
Postać „do sprawdzenia”
O pani Danucie Danielsson z domu Seń pierwszy raz usłyszałam parę lat temu w Gorzowie, na spotkaniu autorskim w bibliotece. Po jego zakończeniu podeszła do mnie starsza pani i zapytała, czy słyszałam o takiej znanej, ciekawej kobiecie, która urodziła się w tym mieście. Nic nie słyszałam i po chwili rozmowa zeszła na jakiś inny temat, lub podszedł ktoś inny. Jedyne co zapamiętałam to jakaś torebka, jakieś zdjęcie, jakiś pomnik. Trudno było mi sobie to wyobrazić, odłożyłam więc tę informację w głowie na półkę „do sprawdzenia”. Nie sprawdziłam od razu, więc poleżała tam do czasu, aż zobaczyłam zdjęcie muralu ze Sztokholmu, na którym starsza kobieta w plisowanej, czerwonej spódnicy robi wielki zamach.
Była w tym obrazku jakaś historia, wpisałam więc w wyszukiwarkę frazę „kobieta z torebką”, nie licząc na zbytni sukces, a tu nagle, jak w dobrej opowieści, objawiła się i kobieta, i torebka, i pomniki, i murale, komiksy, naklejki, koszulki, tatuaże, a nawet „Dzień Danuty”. I oczywiście zdjęcie roku, a nawet wieku!
Przeczytałam w Internecie wszystko, co dało się przeczytać. W polskich wiadomościach, angielskich, szwedzkich, izraelskich, na Facebooku, Instagramie i Twitterze, a potem długo rozmyślałam. O zwykłych ludziach i ich niezwykłych aktach odwagi. O popkulturze i niechcianej sławie, o polityce i poprawności politycznej. O znaczeniu symboli i granicach w sztuce. A przede wszystkim o fotografiach, które uchwyciwszy jedną niezwykłą sekundę, przechodzą do historii i wprowadzają do niej tych wszystkich, którzy już na zawsze zostają zamknięci w jednym ujęciu.
Torebką po głowie
W tej opowieści wszystko zaczęło się właśnie od zdjęcia, które 13 kwietnia 1985 zrobił Hans Runesson w Växjö, miasteczku w południowej Szwecji. Tego dnia odbywała się w tym mieście niewielka demonstracja Partii Królestwa Nordyckiego (Nordiska rikspartiet). To byli klasyczni neonaziści, którzy urządzili legalny, zgłoszony władzom pochód. Paradowali ulicami miasta w partyjnych fryzurach ze sztandarami w rękach, obserwowani przez bierną publiczność.
Wtedy to właśnie Danuta Danielsson zamachnęła się torebką w łysą głowę skinheada, a Runesson nacisnął spust migawki. Zdjęcie nazajutrz ukazało się na pierwszej stronie szwedzkiej gazety „Dagens Nyheter”, a dzień później opublikowały je brytyjskie pisma – „The Times” i „Daily Express”. Fotografia została wybrana zdjęciem roku, a później nawet wieku – przez Szwedzkie Stowarzyszenie Fotografii Historycznej.
Zanim pojawi się historia głównej bohaterki tej fotografii, jeszcze kilka słów o samym ujęciu, bo temat i uczestnicy tych wydarzeń są bardzo ważni, ale główną siłę temu przedstawieniu daje ten jeden kadr, który zaczął żyć swoim własnym życiem. Jest na tym zdjęciu wszystko, co Henri Cartier-Bresson zawarł w swej koncepcji „decydującego momentu”. Jedna krótka istotna chwila, w której napięcie sięga zenitu. Ułamek sekundy, w którym jest wszystko: akcja, tło, światło, kompozycja. I to nieuchwytne coś, czego nie ma na fotografii, ona tylko to zapowiada. Swym przekazem insynuuje to coś, co się może wydarzyć później… może za minutę, może za dziesięć lat, a może w bliżej nieokreślanej przyszłości.
No i pofrunęły jaja…
To co się działo jeszcze tego dnia w Växjö wiemy z gazet i wspomnień Runessona, według którego było agresywnie i ostro, a na placu szybko zebrał się tysięczny tłum.
Ostatecznie jednak demonstracja została rozgoniona, a demonstrujący skinheadzi ukrywali się w toalecie miejscowego dworca przed lewicowcami i miejscową ludnością, która po wyczynie pani Danuty obrzuciła skrajnych prawicowców jajami. I o ile ten incydent można uznać za zabawny, to późniejsze wydarzenia są już makabryczne.
W uderzonym torebką łysym mężczyźnie rozpoznano bowiem niejakiego Seppo Seluskę, nazistę, który nie dalej jak rok po zrobieniu tego zdjęcia brutalnie zabił torturowanego wcześniej homoseksualistę żydowskiego pochodzenia. A nie był to jedyny jego wyczyn, podejrzany był jeszcze o pobicia i próbę zabójstwa. Człowiek ten odsiaduje do dziś wyrok dożywocia w szwedzkim więzieniu.
Kobieta z Gorzowa Wielkopolskiego
A teraz o samej pani Danucie, która urodziła się w Gorzowie Wielkopolskim w 1947 roku. Miała rodzeństwo i mieszkała przy ulicy Strzeleckiej w centrum Gorzowa. Dziennikarce z tamtejszej gazety udało się zlokalizować jej mieszkanie, ale niestety nie zdołała znaleźć osób pamiętających ją z tamtych czasów. Niewiele też wiadomo o jej życiu. Zarówno ona, jak i rodzina unikała wystąpień publicznych. Jedno jest pewne: w 1981 na jakimś festiwalu jazzowym poznała Szweda – Björna Danielssona, pobrali się i w 1982 roku para wyjechała z Polski. Druga ważna informacja to ta, że jej matka w czasie II wojny światowej przeżyła obóz koncentracyjny w Oświęcimiu lub Majdanku. To traumatyczne przeżycie musiało odcisnąć się również piętnem na córce.
I tym można tłumaczyć, dlaczego Danuta Danielsson wystąpiła z szeregu biernych obserwatorów i zaatakowała butnie kroczącego nazistę. Na zdjęciu jest złość, wściekłość, ale i rozpaczliwość czynionego przez nią gestu. Poza tym to Danuta Danielsson jest tu jedyną aktywną siłą wobec statycznych obserwatorów i nieoglądających się za siebie skinheadów.
Samej Danucie nie w smak było nagłośnienie jej wyczynu. Była od kilku lat w Szwecji i próbowała wieść spokojne życie, zatrudniając się jako kioskarka i woźna. Nie podobała jej się też sama fotografia, i to z dwóch powodów. Po pierwsze, uwieczniono na niej atak, przez co obawiała się oskarżeń o napaść ze strony organów sprawiedliwości. Warto dodać, że po publikacji zdjęcia w szwedzkiej prasie ukazały się głosy potępiające jej gest jako „atak na legalnie i pokojowo demonstrujących obywateli”. Z drugiej strony, lękała się zemsty skrajnych prawicowców, miała podobno przez jakiś czas nawet ochronę policyjną. Kolejny powód był znacznie bardziej kobiecy. Zwyczajnie nie przypadło jej do gustu to, jak wygląda na tym zdjęciu. W momencie jego powstania miała dopiero trzydzieści osiem lat, a przedstawiano ją jako starszą kobietę, za którą się nie uważała. Być może były jeszcze jakieś inne przyczyny, ze względu na które nie życzyła sobie kontaktów z mediami, nie udzielała wywiadów, a przede wszystkim pragnęła odciąć się od całej tej historii. Ostatecznie niecałe dwa lata później z aparatem fotograficznym w ręku weszła na lokalną wieżę ciśnień, na której szczycie była restauracja. Poprosiła o wypuszczenie jej na taras pod pozorem robienia zdjęć i wyskoczyła, popełniając samobójstwo.
Torebka i pomniki
Trudno ocenić, czy do tego czynu popchnęła ją krucha psychika, traumatyczne przeżycia, czy niechciana sława, jedno jest pewne: zdjęcie, na którym ją uwieczniono, zaczęło żyć swoim życiem – na murach, na koszulkach, a nawet na skórze jako tatuaż. Ona sama również przeszła do historii jako „Kobieta z torebką”. Taki pomnik stanął w Växjö. I w tym przypadku nie obyło się bez kontrowersji. W 2014 artystka rzeźbiarka Björna Danielssona wykonała miniaturowy projekt pomnika upamiętniającego moment zamachnięcia się torebką. Władze miasta odrzuciły ten pomysł, tłumacząc się niechęcią do uwieczniania przemocowych zachowań, a za takie uznano czyn Danuty Danielsson. Powoływano się również na rodzinę i autora fotografii, którzy nie życzyli sobie takiej wersji rzeźby. Uchwalono kompromis i zgodzono się na pomnik starszej pani z opuszczoną torebką w ręku. To rozjuszyło opinię publiczną. Spontanicznie zorganizowano akcję, podczas której w ramach protestu zawieszano torebki na innych pomnikach.
Odpowiedziały władze innych miast szwedzkich i zadeklarowały, że chętnie ustawią u siebie pomnik Danuty Danielsson, który dosłownie upamiętnia wydarzenie z 1985 roku, widząc w nim przejaw oporu wobec neonazizmu i akt odwagi obywatelskiej. I takie też posągi powstały. Co więcej, Susanna Arvin stworzyła całą armię posągów pani Danuty, ustawiając je na wzór terakotowej armii cesarza Chin.
Jest też autorką innych prac poświęconych Danucie Danielsson. Powstała cała wystawa z mniejszymi lub większymi podobiznami słynnej gorzowianki. Na postumencie stoi również mosiężna torebka, na wzór tej, która wylądowała na głowie skinheada. Można też kupić ją za parę tysięcy euro w galerii. Podobną cenę osiągają kopie fotografii Hansa Runessona. Na Instagramie można zobaczyć zdjęcia ludzi robiących sobie fotki przy pomniku – obok lub podstawiając głowę pod torebkę. Powstała także sztuka teatralna, z panią Danutą jako główną bohaterką, wystawiana na Anarchistycznym Festiwalu Teatralnym w Montrealu, i zapewne cała masa działań artystycznych, o których jeszcze nie wiem, lub takich, które powstaną w przyszłości.
Chcąc nie chcąc, pani Danuta za życia stała się sławna i jest też sławna po śmierci, a pomniki i graffiti opiewają opór zwykłego człowieka wobec idei głoszących złowrogie hasła. Jako że urodziła się w Gorzowie, który w nazwie ma Wielkopolskę i historycznie do niej należy, cieszę się, że mogę o niej opowiedzieć.
Danuta Danielsson z domu Seń to zwykła kobieta, która zdobyła się na niezwykły gest.