Biusty z pałacu namiestnikowskiego
Opublikowano:
29 lipca 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Polsko – francuskie związki na szczytach władzy w dobie Królestwa Polskiego pod zaborem rosyjskim to rzecz oczywista. Jednym z architektonicznych symboli władzy nadanej przez carów Rosji pozostaje Pałac Namiestnikowski w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu. Ale mało kto wie, że puls władzy danej z Petersburga, bił nie tylko w stolicy.
Były bowiem dwa pałace namiestnikowskie. Drugim, również zaprojektowanym ręką Christiana Aignera – jednego z najbardziej docenianych architektów doby polskiego klasycyzmu, był pałac w Opatówku, tuż przy granicy Wielkopolski i Ziemi Sieradzkiej.
Kolory władzy
Podkaliski majątek opatówecki o powierzchni ponad siedmiu tysięcy hektarów na początku XIX wieku miał w posiadaniu generał Józef Zajączek. Pupil Napoleona Bonaparte był właścicielem tych dóbr w latach 1807-1826. W tym czasie rozpoczął się okres świetności w dziejach miasteczka, które wzbogaciło się w wysoką kulturę, nie tylko budowlaną.
Pan herbu Świnka był pierwszą ręką władzy w podległej carowi Polsce. To osoba, której źródła sławy politycznej są jedną z wielu kontrowersji w jego życiorysie.
Dość wspomnieć, porządkując życiorys Zajączka, że po otrzymaniu władzy z rąk cesarza Francuzów i późniejszym upadku Napoleona, generał Zajączek w „naturalny” sposób otrzymał polityczną nominację od władzy carskiej – z drugiej strony barykady wojennej jaką ustawili w pierwszym dziesięcioleciu XIX wieku władcy Rosji i Francji. Ta zmiana frontu i barw politycznych – jak powiedzielibyśmy dzisiaj – pozostała kwestią, której wielu nie mogło Zajączkowi darować do końca jego życia.
Z drugiej jednak strony, historycy i historycy sztuki, wskazują, że za Zajączka, sztuka w Królestwie Polskim po sławetnym Kongresie Wiedeńskim z powodzeniem nadążała za trendami w Europie Zachodniej. Na salonach królował styl empire, a pomiędzy buduarami i salami balowymi snuły się panie w sukniach niczym ze starożytnych bachanaliów – z wysokim stanem, głównie z jedwabiu.
Imperialna moda hołdowała prostocie i naturalności. I może właśnie dlatego wywołała w XIX-wiecznym świecie mody niemałą rewolucję.
Zajączek, by móc podążać za towarzyskimi trendami z Paryża i Petersburga, potrzebował dla nich odpowiedniej oprawy. Pałac w Opatówku był nie tylko letnią rezydencją władzy polskiej, ale właśnie przestrzenią na wszystkie potrzebne jego właścicielowi porywy majestatu władzy w odpowiedniej oprawie, stylu i z odpowiednimi nazwiskami u boku w sali balowej.
Kotyliony w opatóweckiej rezydencji musiały należeć do najbardziej wystawnych nad Wisłą – choć to tylko przypuszczenia. Za to z całkowitą pewnością zbudowana jest sława pałacu Zajączka, jeśli chodzi o jego wystrój. To była pyszna rezydencja, w najmodniejszym wówczas stylu. Mniejsza siostra Pałacu Namiestnikowskiego z Warszawy.
Biały dom w Opatówku
Biały dom w Opatówku zbudowano w 1807 roku. Przebudowa warszawskiego pałacu przy Trakcie Królewskim miała miejsce w latach 1817-1818, a więc to opatówecką rezydencję uznać należy za studialną przed zaprojektowaniem pałacu na „Krakowskim”. Pierwszeństwa jeśli chodzi o gniazdo Zajączka nie kończą się na garniturze architektonicznym. Tuż obok pałacu istnieje po dziś dzień najstarszy (1824 r.) na ziemiach polskich most żelazny, przerzucony nad dawną fosą otaczającą człon rezydencjonalny.
Pałac, który 200 lat temu przeglądał się w lustrze fosy, w przeprojektowanym na modę angielską parku, zaprojektował Christian Aigner urodzony w 1756 roku w Puławach – polski architekt, przedstawiciel klasycyzmu, teoretyk architektury, estetyk i wojskowy, budowniczy Wojsk Rzeczypospolitej Obojga Narodów w 1792 roku.
Opatówecka bombonierka, lśniła tylko kilkadziesiąt lat. Jak podają źródła, po bezpotomnej śmierci namiestnika Królestwa Polskiego, obszar wielkości Kalisza przechodził w posiadanie kolejnych osób, którzy – dzierżawiąc go – przyczyniali się do jego dewastacji. W zaniedbanym stanie, tak pałac jak i cały majątek, w wyniku licytacji zakupił w roku 1878 Carl Schloesser.
O następstwach tego wydarzenia czytamy w monografii Opatówka, autorstwa Józefa Raciborskiego:
„Zgon w roku 1888 Carla Schloessera przeszkodził podjętemu przezeń projektowi odrestaurowania pałacu księcia Zajączka. Dopiero w roku 1900 Opatówek łącznie z trzema folwarkami: Winiarami, Rypinkiem, i Józefowem objął syn zmarłego p. Karol Schloesser (syn Carla), który z godną uznania troskliwością zdewastowany dzierżawą długoletnią majątek przywrócił do pierwotnego kwitnącego stanu […]”.
Ścięte głowy cesarzy
Opinie na temat stanu zachowania rezydencji generała Zajączka w końcu XIX wieku są różne. Raciborski wspomina na kartach swojej monografii obraz zburzonych murów i zapadłych fundamentów rezydencji. Inne źródło mówi o tym, że przystąpiono do rozbiórki opuszczonego i zaniedbanego, lecz wciąż zachowanego w całości pałacu.
Różne były także tworzone dla tego miejsca scenariusze na przyszłość.
Nim z Ozorkowa sprowadzili się tutaj Schloesserowie, być może z woli tej rodziny poczyniono projekty budowy w tym miejscu kompleksu rekreacyjno-wypoczynkowego, w myśl ówczesnej mody na nowy zdrowy styl życia niczym w uzdrowisku.
Jak donosił „Kaliszanin”, rozbiórkę pałacu w Opatówku rozpoczęto w roku 1889, wcześniej pisano że ma być na jego miejscu willa obliczona na gości kaliskich dla rozrywki, roboty prowadził wnuk budowniczego pałacu – Włodzimierz Jensz. Nowatorski na ziemi kaliskiej pomysł nie doczekał się ostatecznie realizacji. Czy przymierzano się do tego projektu z inicjatywy Karola Schloessera (ówczesnego właściciela)? Tego, jak dotąd, nie można potwierdzić. Co stało się z pałacem namiestnikowskim w Opatówku? Dysponujemy ledwie kilkoma wspomnieniami osób pamiętających rozbiórkę rezydencji.
W tradycji rodziny Miluśkich z Opatówka, słyszalne są impresje z czasu rewolucji – nastania nowych właścicieli tej miejscowości, a ponieważ rewolucja w myśl popularnego powiedzenia, wymaga ściętych głów, pewna anegdota.
Otóż jak się okazuje, z wnętrz opatóweckiej rezydencji wyrzucano na bruk i niszczono popiersia zasłużonych (przynajmniej według generała Zajączka) osób.
Z drugiej strony – weźmy pod uwagę, że żadne z tych nazwisk nie było bliskie nowym, niemieckojęzycznym właścicielom miasteczka róży wiatrów. W opatóweckiej rezydencji podobizn twórcy Pierwszej Republiki Francuskiej, oraz carów Rosji, zapewne było więcej. Przez to chociaż, że sam Zajączek zawdzięczał dużo tym postaciom.
Jednak ucinając domysły, zaczytajmy się w spis inwentarzowy białego pałacyku z roku 1922:
„Biust (popiersie) Napoleona z alabastru szkłem okryty, […]Biust Napoleona z masy białej, […]Szafa wielka z siedmioma drzwiami, […]Krzesła z poręczami i taborety malowane i wyzłacane, […] Stolik mahoniem fornirowany, […]Biust żelazny Aleksandra Cesarza (prawdopodobnie Aleksandra I – który mianował Józefa Zajączka namiestnikiem Królestwa), […]Obraz narodzenia Chrystusa olejno malowany w ramach wyzłacanych, i wiele innych. Lista kosztowności może zrobić wrażenie, jednak dopiero, gdy uświadomimy sobie, że to tylko skromny fragment spisu wyposażenia wnętrz pałacowych, zachowanych w kaliskim archiwum, zważmy jakim majątkiem dysponował książę Zajączek. Wszystkie meble i ozdoby sprowadzone z Paryża. Jedwabne obicia, marmury i spiże […]” .
Ukłonem w stronę cesarza Francuzów było także umieszczenie jego imienia w fasadzie pałacu. Sentencja: „Magni Napoleonis donum” – Dar Wielkiego Napoleona, witała przybywających tutaj gości aż do ostatecznej rozbiórki pałacu w około 1900 roku. Nazwisko Zajączka za to wciąż widnieje na Łuku Triumfalnym w Paryżu.
Biust najśliczniejszy
Była też Pani na namiestnictwie w Opatówku – Aleksandra Zajączkowa. To kolejny sławny biust z opatóweckiego pocztu osobowości. I osobliwości. Wzdychał do niej sam Honore Balzac prosto znad Sekwany. O pochodzącej z Francji Pani Pernett pisał, że:
„Dawna wicekrólowa Polski, bliska już setki wiosen, posiada umysł i serce młode, figurę czarującą Na jej rozkaz wylewają łzy młodzi kochankowie. Zaprawdę to jest bajka o wróżce, jeśli to nie jest w ogóle żywa wróżka z bajki”.
Dama z legendą za życia dożyła 91 lat i zachowała się w pamięci Polaków – jej męża uważających za zdrajcę – nie w mrocznych, ale w kolorowych barwach. A przecież sama także miała co nieco na sumieniu.
„Znaną była z różnych zalotów, rozwiązłego życia i protegowania wszystkich intryg miłosnych” – pisał Julian Ursyn Niemcewicz.
Uchodziła też za sprytną i przebiegłą. Jest prawdopodobne, że to ona pokierowała karierą Zajączka, by wraz z nim dojść do tak wysokiej pozycji. Potem odziedziczyła po generale majątek i rentę zapewniającą jej dostatnie życie i środki do uganiania się za młodszymi kochankami.
Uprawiała sport: często jeździła konno i codziennie odbywała długie spacery, dochodzące nawet do 10 kilometrów. Korygowała pojawiające się zmarszczki cieniutką warstwą wosku. Stosowała specyficzną dietę bazującą na surowych, zimnych posiłkach złożonych z warzyw, owoców i wyrobów mlecznych. Każdego ranka kąpała się w lodowato zimnej wodzie. Tytuł lodowatej księżnej jest ani trochę przesadzony.
Przestrzeń sygnowana
Po 1900 roku na fundamentach pałacyku Zajączka, Schloesserowie ufundowali nową rezydencję, zaprojektowaną w oparciu o wzorce rdzennie-niemieckich zabudowań podmiejskich. Z pomocą stylu norymbersko–tyrolskiego wzniesiono budynek, który niczym podpis dowodził kim są jego właściciele i skąd pochodzą.
Budynek od początku istnienia musiał najwyraźniej nie odpowiadać gustom mieszkańców Opatówka, skoro daje się usłyszeć we wspomnieniach na jego temat, że wyglądał jak… kurnik.
Legenda domu Zajączka jest znacznie bardziej pozytywna. Czy to przez mit Napoleona, czy też nie, historia sprzed 200 lat jest jednym z najjaskrawszych momentów historii nie tylko Opatówka, ale całego kaliskiego.
Jakiż to byłby dziś piękny widok, książęcych białych murów przeglądających się w toni wodnej parku. Zniknął z krajobrazu miasta róży wiatrów nie tylko pałac generała. Także siedziba Schloesserów nie istnieje już obecnie. Smętnym, choć nie pozbawionym pewnego uroku jest dzisiaj rozarium założone na obrysie fundamentów obu pałaców.