Zagrali w Ukraińskiej Orkiestrze Wolności
Opublikowano:
6 grudnia 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Flecistka Inna Vorobets, skrzypek Ostap Manko i tubista Aleksander Juszczuk, muzycy na co dzień grający w Filharmonii Poznańskiej, wzięli udział w Ukrainian Freedom Orchestra.
Ten wyjątkowy projekt zrodził się w głowie Keri-Lynn Wilson, kanadyjskiej dyrygentki ukraińskiego pochodzenia. Chciała w ten sposób wesprzeć kraj, w którym o wolność walczą jej kuzynowie i dalsza rodzina.
New York – London – Warsaw
Keri-Lynn Wilson jest żoną Petera Gelba, dyrektora Metropolitan Opera w Nowym Jorku, który podchwycił ten pomysł i zaprosił do współpracy Waldemara Dąbrowskiego, dyrektora naczelnego Opery Narodowej w Warszawie oraz impresariat Askonas Holt z Londynu.
Po kilku miesiącach przygotowań, 18 lipca rozpoczęły się próby w Warszawie. Do stolicy zjechali muzycy ukraińscy z całego świata, w tym również z Ukrainy, na co specjalną zgodę wyraziły władze walczącego kraju.
„Nie było czasu na organizowanie przesłuchań – opowiada Ostap Manko, skrzypek w Filharmonii Poznańskiej. – Zadziałała poczta pantoflowa. Nie ma co udawać, w polskich orkiestrach gra sporo muzyków z Ukrainy. Doskonale wiemy, gdzie, kto pracuje i jaki poziom reprezentuje. Po 24 lutego w Polsce znalazło się tu także sporo kobiet – instrumentalistek, które dołączyły do orkiestry. Niestety, nie wszystkie mogły pojechać w trasę, bo ktoś musiał się zaopiekować dziećmi, z którymi uciekły z Ukrainy.”
„Zbyt wielu tubistów ukraińskich z doświadczeniem nie ma poza granicami Ukrainy – dodaje Aleksander Juszczuk. – Szukali nie tylko najlepszego, ale zarazem takiego, który ma doświadczenie występów w orkiestrze… To było niesamowite wydarzenie. Po raz pierwszy po wielu latach miałem okazję grać w orkiestrze składającej się tylko z ukraińskich muzyków. Spotkałem starych znajomych. Niektórych nie widziałem 10 lat. Parę osób pamiętałem jako nastolatków, którzy chodzili do szkoły muzycznej, a ja studiowałem w Akademii Muzycznej we Lwowie.”
Ostap Manko mieszka w Polsce od 15 lat, Aleksander Juszczuk z przerwami związany jest z naszym krajem 12 lat, a od niedawna ma polskie obywatelstwo. Inna Vorobets rok temu studiowała w ramach stypendium Gaude Polonia w Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie. W Poznaniu mieszka zaledwie kilka miesięcy.
„Kiedy studiowałam w Warszawie, przyjechałam do Poznania na przesłuchania. Do finału dostało się troje flecistów, ale żaden nie otrzymał kontraktu. Pierwszy koncert zagrałam w październiku ubiegłego roku. Drugi został zaplanowany na 25 lutego tego roku. Zgodnie z umową pojawiłam się 20 lutego w Poznaniu i jestem do dziś. Od tamtego czasu nie byłam w Ukrainie.” – opowiada Inna.
Młoda flecistka nie ukrywa, że poczuła się w Poznaniu bezpiecznie, bo znalazła oparcie nie tylko w kolegach z Ukrainy – Ostapie i Aleksandrze, ale we wszystkich pracownikach Filharmonii Poznańskiej.
„Wybuch wojny zastał mnie w Poznaniu. Nie wiedziałam, co mam robić. To był szok.” – dodaje.
„Dla każdego z nas dzień 24 lutego był szokiem – zauważa Ostap. – Keri-Lynn Wilson mówiła nam: „jesteśmy żołnierzami muzyki”.”
Do Poznania z okolic Lwowa
Troje poznańskich muzyków pochodzi z okolic Lwowa. Studiowali w lwowskiej Akademii Muzycznej, ale poznali się dopiero w Poznaniu. Ostap nauczył się języka polskiego, czytając komiksy. Aleksander w Bydgoszczy oglądał polską telewizję i czytał rozmówki, ponieważ na początku nikt go nie rozumiał. Nie było grup na Facebooku. A Inna doskonali aktualnie język polski na kursach. Każdy z nich przyjechał do Polski z innych pobudek, z innym doświadczeniem… Ona tylko na chwilę.
Muzycy mają świadomość, że Ukrainian Freedom Orchestra to projekt trochę propagandowy. W ciągu 10 dni spędzonych w Warszawie przygotowali bardzo interesujący program, który zaproponowała dyrygentka: VII Symfonia Wałentyna Sylwestrowa, II Koncert fortepianowy Fryderyka Chopina, aria z opery „Fidelio” Beethovena, IV Symfonia Brahmsa i IX Symfonia Antonína Dvořáka. To bardzo przemyślany program.
Symfonia ukraińskiego kompozytora mieszkającego od wybuchu wojny w Berlinie, koncert fortepianowy napisany przez Chopina na uchodźstwie… Brahms i Dwořák to dwa standardy sztuki symfonicznej, kompozycje rozpoznawalne, powszechnie znane.
Aleksander dodaje opowiada z dystansem:
„W Dwořáku tuba ma kilka taktów, ale w Sylwestrowie okazało się, że te z pozoru niewinne nuty, które kompozytor zapisał dla tubisty, są bardzo ważne. Dopiero podczas prób przekonałem się o tym, że na tych kilku nutach zbudowana jest w jakimś stopniu forma utworu. Tym pojedynczymi akcentami, tymi nielicznymi dźwiękami, można było wyrazić bardzo istotne dla kompozytora emocje. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Wałentyna Sylwestrowa. Zachwyciłem się nią, bo jest to muzyka bardzo emocjonalna, dużo można w niej usłyszeć i zobaczyć.”
Trasa
Trasa koncertowa po najważniejszych ośrodkach muzycznych Europy i Stanów Zjednoczonych to nie była tylko przygoda artystyczna, ale i wyzwanie.
„Z jednej strony prezentowaliśmy kompozycje powszechnie znane: Chopin, Brahms, Dvořák, z drugiej niby znany Sylwestrow, ale ciągle za mało znany.” – opowiada Ostap.
„To było bardzo nasycone doświadczenie – dodaje Aleksander. – Przeloty samolotami, codziennie w innym mieście, próba, koncert, samolot… Ale wszystkie trudy wynagradzała publiczność. Nie zapomnę, kiedy podczas BBC Proms w Royal Albert Hall w Londynie publiczność wstała i klaskała. Miałem wrażenie, że kibicowali nie tylko nam, występującym na scenie, ale całej Ukrainie. Ta sama sytuacja powtarzała się wszędzie tam, gdzie graliśmy.”
Po koncercie, między próbami a koncertami muzycy biorący udział w tym projekcie artystycznym nieustannie śledzili sytuację w Ukrainie. Nie można się było wyłączyć, nie można było skupić się tylko na muzyce. Wszędzie dopadały ich informacje o wydarzeniach w ojczyźnie. Wszędzie towarzyszyły im flagi narodowe, zbiórki pieniężne, które zostały przekazane na pomoc ukraińskim artystom…
Orkiestra Wolności zamknęła swoją działalność. Muzycy wrócili do domów w Ukrainie lub w innych krajach, gdzie zdążyli wcześniej zbudować swoje życie, wciąż jednak interesują się tym, co się dzieje na terenach, gdzie mieszkają ich rodzice, rodzeństwo, przyjaciele…