Pracownia „Pod Galerią” jest pełnoletnia
Opublikowano:
12 czerwca 2023
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Ciekawość, przyjaźń, odwaga.
Pracownia plastyczna „Pod Galerią”, prowadzona przez Izę Kostiukow, wkracza w pełnoletność. W tym roku mija 18 lat jej działalności. Cotygodniowe spotkania ze sztuką, doskonalenie techniki, wspólne ze sobą przebywanie, wyjazdy na plenery, kolejne wystawy i zwyczajne rozmowy o niezwyczajnym życiu.
– Same jesteśmy zdziwione, że nam ten czas tak szybko płynie. Jednak ciekawie płynie, ponieważ grupa cały czas się rozwija. Są chętni do działania. Mają ochotę doświadczać czegoś nowego, a dzięki temu ja muszę ciągle coś nowego wymyślać – mówi Iza Kostiukow, konińska artystka, kuratorka plenerów, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu.
W pracowni „Pod Galerią” działającej w jednym z budynków Centrum Kultury i Sztuki w Koninie, stworzyła grupę nie tylko artystów, ale i przyjaciół. Ta wzajemna serdeczność wręcz z nich emanuje. Malowanie jest dla nich ekscytującą przygodą i podróżą do świata wyobraźni.
Co mówią o tej wspólnej osiemnastoletniej przygodzie?
– Iza nauczyła nas patrzeć. Pokazała nam, że szarość ma wiele barw, a biel mieni się tysiącem odcieni. Każde drzewo, źdźbło trawy, kamyk na plaży może być inspiracją. Zaszczepiła ciekawość i miłość do malowania, odwagę do przekraczania barier, poznawania siebie i własnych możliwości – ocenia Barbara Lisiak-Struglińska.
Od jedwabiu po renowację mebli
– Te zajęcia w pracowni są dla nas bardzo ważne. Każdy czegoś poszukuje. Jest tutaj tyle ciekawych osobowości. Odkrywanie siebie, człowieka, świata odbywa się właśnie tutaj. To sztuka spowodowała, że chcemy się ze sobą spotykać – mówi Jolanta Ogorzałek.
Choć wykonują różne zawody, łączy ich miłość do malarstwa. Mają również inne pasje. Ela Romanowska interesuje się ceramiką, Jolanta Galikowska maluje na jedwabiu. Poezją zajmuje się Wanda Michałek, literaturą – Jolanta Ogorzałek, renowacją mebli – Barbara Lisiak-Struglińska, fotografią – Jan Markaczewski. Joasia Podryban jest z kolei zapaloną florystką.
Uczestnicy zajęć w pracowni cieszą się ze spotkań. Są sobie niezwykle bliscy.
– Jesteśmy jak rodzina. Znamy swoje plusy, minusy, wady, zalety. Bardzo ważne jest bycie razem, wzajemne wspieranie, życzliwość i serdeczność taka nieudawana. Iza śledzi nasze kariery. Mobilizuje i motywuje, żeby poszukiwać. My z kolei towarzyszymy jej rozwojowi – podkreśla Jolanta Ogorzałek.
Ludzie, na których można liczyć
– Kiedy zaczynałam prowadzić pracownię, wcale tak dużo nie malowałam. To właśnie oni mnie zmobilizowali – śmieje się prowadząca pracownię Iza Kostiukow.
– Przebywanie z nimi bardzo mnie inspiruje, motywuje. Mają taką naprawdę imponującą chęć malowania. Ich wiara we mnie powoduje, że ciągle coś wymyślam. Przecież liczą na mnie.
Zaczynali od podstaw. Poznawali malarskie abecadło, jednak teraz grupa jest na tyle zaawansowana, że styl poszczególnych artystów jest już rozpoznawalny.
– Chcę ich pobudzać do myślenia. Chodzi o inspiracje, a nie przemalowywanie gotowców. Rozumiemy się już bardzo dobrze. Podczas korekty podchodzę, mówię tylko, żeby tu uspokoić kompozycję, a tu z kolei ożywić. I to wystarczy – ocenia Iza Kostiukow.
Owocem spotkań w pracowni plastycznej są nie tylko obrazy.
Rzeczą nie do przecenienia jest poczucie wspólnoty, przynależności. Są dni, gdy przychodzi się, by pobyć z drugą osobą, móc się wygadać, wypić herbatę w serdecznym gronie. Świadomość, że są ludzie, na których można liczyć, jest bezcenna.
Uczestnicy zajęć w pracowni, oprócz wystaw zbiorowych, mieli również indywidualne. Beata Makowska wystawiała swoje obrazy w Legionowie, Jolanta Galikowska w Galerii Sztuki „Zakątek” w Starym Mieście, Domu Pielgrzyma „Arka”, „Starej Gorzelni” w Licheniu. Barbara Lisiak-Struglińska brała udział w Przeglądzie Twórczości Plastycznej „O Złotą Sztalugę” i zdobyła główną nagrodę. Miała również wystawę w Centrum Kultury i Sztuki w Koninie, podobnie jak Teresa Byczkowska i Jolanta Galikowska.
Plenerowa integracja
Ważnym elementem życia pracowni są oczywiście plenery. To spotkanie artystów, ludzi, których łączy wspólna pasja. To okazja do kształtowania zmysłu obserwacji, wymiany doświadczeń, podpatrywania, ale również integracji. Na wspólny wyjazd czeka się z niecierpliwością.
– Uwielbiamy planować te nasze plenery – mówi Iza Kostiukow.
Były inspiracje sztuką pierwotną, kulturą egipską, freskami, fascynacje wielkimi twórcami.
– Od kilku już lat jest tak, że wymyślam temat wystawy, która powstanie po plenerze. Ja proponuję myśl wiodącą, ale prace powstają bardzo różnorodne. Jesteśmy indywidualistami, chciałabym, żeby te prace też takie były. Dwa lata temu w Międzygórzu powstawały pejzaże i detale architektoniczne. Każdy z uczestników miał za zadanie inspirować się twórcą abstrakcyjnym. Powstały dwa obrazy, jeden większy, drugi mniejszy. Nie było to łatwe, ale udało się. Wystawa była bardzo efektowna – ocenia Iza Kostiukow.
Takie wyjazdy bardzo zbliżają grupę.
– Te wszystkie sprawy związane z rodziną zostają, a my mamy czas tylko dla siebie. To, że możemy się rozwijać zawdzięczamy bliskim, temu, że akceptują nasze pasje, motywują, podziwiają, są dumni – podkreśla Jolanta Ogorzałek.
Były plenery w Łężynie, Jastrzębiej Górze, Zakopanem, Sandomierzu, Dziwnowie… Kolejny ma się odbyć w Krakowie.
– Z etapu biegania po polu ze sztalugą już wyszliśmy. Teraz robimy prace trochę bardziej koncepcyjne. Będziemy sporo zwiedzać. Wybieramy się do Muzeum Nauki i Techniki Japońskiej, ponieważ zrobimy taką trochę orientalną wystawę, inspirowaną wizytą właśnie w tym miejscu – zdradza Iza Kostiukow.
Zapowiada się niezwykle ciekawie.