Druidzi, bunty, nocne tańce
Opublikowano:
10 listopada 2023
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
To już XXX Dni Bretanii obchodzone w Poznaniu. Tegorocznym motywem przewodnim jest związek regionu z kulturą celtycką. O tożsamości Bretończyków, druidyzmie i zabawach tanecznych wpisanych na listę UNESCO mówi Elwira Wróbel, dyrektorka Domu Bretanii.
Barbara Kowalewska: W tym roku Dom Bretanii obchodzi jubileusz 30-lecia istnienia. Została pani nową dyrektorką placówki. To trudny moment dla was mimo bardzo prężnej działalności. Jaka była, a jaka jest teraz recepcja kultury bretońskiej w Poznaniu i Wielkopolsce? Co jest potrzebne dla zachowania ciągłości funkcjonowania?
Elwira Wróbel: Dzięki różnym akcjom kulturalnym i edukacyjnym, a także różnego rodzaju wymianom od utworzenia Domu Bretanii w 1993 roku kultura tego regionu jest dosyć dobrze rozpoznana w poznańskim środowisku. Wydaje się, że przeciętny Wielkopolanin ma większe niż w pozostałej części Polski pojęcie o Bretanii i jej specyfice.
Przez wiele lat wychowaliśmy sobie wierną publiczność, pasjonującą się np. bretońską muzyką i tańcami. Poznań jest swego rodzaju mekką kultury bretońskiej w naszym kraju, to u nas rodziły się pierwsze polskie zespoły muzyki bretońskiej i u nas znajomość tańców bretońskich jest najlepsza w Polsce.
Obecnie obserwujemy jednak mniejsze zainteresowanie tym regionem niż w latach 90., kiedy panowała w Polsce moda na kulturę celtycką, czego przykładem były chociażby festiwale muzyki celtyckiej.
Dzisiaj trudniej jest zainteresować ludzi, moda minęła i jest też wiele innych propozycji kulturalnych. Dlatego szukamy nowych, pasjonujących tematów, czasem nieoczywistych, związanych z aktualnym życiem Bretanii – design bretoński, nowoczesne podejście do tożsamości regionalnej, turystyki, wrażliwość na naturę, innowacyjne rozwiązania technologiczne wykorzystujące naturalne zasoby regionu, takie jak algi czy skorupy ostryg…
BK: W tym roku organizujecie już XXX Dni Bretanii. Tegorocznym tematem przewodnim ma być celtyckość tego regionu Francji. Pomówmy o tych korzeniach.
EW: Bretania jest bez wątpienia najbardziej celtyckim regionem Francji. Położona na Półwyspie Armorykańskim (później nazwanym Bretońskim), od ok. V wieku p.n.e. stanowiła część Galii celtyckiej , która kiedyś rozciągała się aż po tereny dzisiejszej Austrii. To najstarsze korzenie. Druga część celtyckiej historii przypada na lata od III do VI wieku n.e., kiedy przybywali tu Brytowie z Wysp Brytyjskich, m.in. aby chrystianizować tzw. Małą Bretanię i rozpowszechniać swoją kulturę, język i zwyczaje, które zmieszały się stopniowo z dziedzictwem lokalnym.
Ten celtycki rozdział historii średniowiecznej odróżnia Bretanię od pozostałych regionów francuskich, co się dało we znaki jego mieszkańcom szczególnie w XIX wieku, kiedy to w kraju powstawał francuski mit narodowy, odwołujący się do galijskich początków Francji. Pojawił się wówczas fenomen celtomanii, tj. mody na celtyckość: powoływanie się na mające coś z magii korzenie celtyckie, zainteresowanie celtyckimi legendami, w tym arturiańskimi (których część miała się rozgrywać w średniowiecznej Bretanii) czy pieśniami ludowymi w języku bretońskim, neodruidyzm itp.
Również w literaturze (Chateaubriand) czy muzyce („Norma” Belliniego) pojawiały się odniesienia do celtyckiego dziedzictwa regionu. Bretończycy podkreślali swoją odrębność, odnotowaną zresztą już przez średniowiecznych kronikarzy, na której w okresie romantyzmu budowali mit tożsamości celtyckiej.
Popełniono jednak wówczas sporo błędów merytorycznych. Na przykład dolmeny i menhiry, występujące w Bretanii w wyjątkowym zagęszczeniu, uważano za dzieła druidów, celtyckich kapłanów, gdy tymczasem są one datowane na okres neolityczny, tj. między 5000 a 3000 lat p.n.e. W XIX wieku zrodził się też ruch interceltycki, który zjednoczył narody bretoński, irlandzki, szkocki i walijski w poszukiwaniu wspólnych korzeni i cech w kulturze.
Od końca XIX wieku również tzw. ruch bretoński (Emsav), o zapędach separatystycznych, chętnie wykorzystywał celtyckie symbole, które są modne aż do dziś, co pokazała np. prezentowana przez nas w czerwcu wystawa fotografii Alaina Ameta poświęcona celtyckim tatuażom Bretończyków. Bretania do dziś jest dumna ze swojego dziedzictwa celtyckiego i pielęgnuje je.
BK: W pewnym momencie pojawiły się jednak wątpliwości co do tego dziedzictwa. Skąd się wzięły?
EW: Podważanie tego romantycznego mitu było związane z odkryciami archeologów, którzy mniej więcej od lat 80. XX wieku znajdują na terenie Bretanii starożytne zabytki kultury materialnej, jak np. kamienne statuetki podobne do tych znalezionych na terenie dzisiejszej Austrii. Wystawa „Celtycka?” w Muzeum w Rennes w 2022 roku miała na ich podstawie sugerować, że Bretania nie wyróżniała się w starożytności na tle innych regionów Europy zamieszkiwanych przez Celtów.
Wywołało to kontrowersje, ponieważ inni naukowcy przedstawili kontrargumenty, że twórcy wystawy zignorowali kulturę niematerialną: przede wszystkim język (w Bretanii nadal jest żywy bretoński), a także dziedzictwo związane z celtycką organizacją społeczeństwa, wierzeniami ludowymi, praktykami religijnymi czy np. kalendarzem – wszystko to świadczy o tym, że jednak kultura celtycka istniała tu w sposób ciągły. Podczas tegorocznych Dni Bretanii poruszymy ten temat.
Zaprosiliśmy politologa i dziennikarza Erwana Chartiera, który opowie o celtyckiej historii i dziedzictwie Bretanii, w tym o elementach kulturowych, które przetrwały lub zostały na nowo odtworzone współcześnie – jak druidyzm przywrócony w Bretanii w XIX wieku.
BK: Przypomnijmy, kim byli druidzi.
EW: Druidyzm to rodzaj wierzeń starożytnych Celtów, ale też filozofia, sposób myślenia oddające cześć przyrodzie. Kapłani druidzi odprawiali swoje rytuały na łonie przyrody, nauczali i leczyli chorych. W czasie Dni Bretanii spotkamy się z takim współczesnym druidem, Pascalem Lamourem, który opowie o założeniach tej filozofii, na ile ta tradycja jest obecna w dzisiejszej kulturze, ale także o apteczce druida, ponieważ jest on także farmaceutą i – jak na druida przystało – zielarzem, stosującym rośliny w leczeniu ludzi.
BK: Kto jeszcze będzie gościł w tym roku w Domu Bretanii?
EW: Pojawi się, jak zawsze, akcent muzyczny – tym razem będzie to koncert kwartetu Birinig Express, zespołu tworzonego przez cenionych bretońskich muzyków. Wykonają tradycyjne pieśni w języku bretońskim. Spotkanie będzie miało charakter fest-noz, tj. potańcówki bretońskiej, do której przygotują warsztaty taneczne.
BK: Nie wszyscy wiedzą, czym jest fest-noz i jak bardzo popularne są te spotkania w Bretanii.
EW: Fest-noz, z bretońskiego zabawa nocna, to tradycyjna bretońska potańcówka. Tańce bretońskie to tańce w kręgu lub łańcuchowe, łączą ludzi w jednym rytmie, w większą społeczność. Kiedyś tańczono rzadziej, podczas ważniejszych świąt, dożynek albo np. żeby ubić w domu klepisko. Tradycja organizacji potańcówek pojawiła się niedawno, bo dopiero w latach 50. XX wieku, po to aby przywrócić okazje do tańca.
Rozpowszechniła się jednak tak bardzo, że stała się znakiem rozpoznawczym Bretanii i w 2012 roku została wpisana na listę UNESCO. Pojawienie się fest-nozów sprawiło, że muzycy stopniowo stali się zawodowcami, co przyczyniło się do podnoszenia poziomu artystycznego zespołów muzycznych i coraz większej konkurencji na bretońskiej scenie folkowej.
Fest-nozy zdobyły wielką popularność, gdy w latach 70. XX wieku słynny muzyk bretoński Alan Stivell wystąpił w Olimpii w Paryżu i zainicjował modę na muzykę celtycką. Stały się czymś mocno obecnym w kulturze Bretończyków, zostały wręcz jednym z elementów ich tożsamości regionalnej. Szacuje się, że w ciągu roku organizuje się ich w Bretanii nawet do dwóch tysięcy! Zabawy mają charakter autentyczny, bez przebierania się w stroje ludowe i aspektu widowiska, to nie cepeliady, a kultura żywa, w której uczestniczą różne pokolenia, chociaż obecnie więcej jest wśród nich osób ze starszych generacji.
BK: Będzie też mowa o buntowniczych zrywach mieszkańców Bretanii w różnych okresach historii.
EW: Wspomniany wcześniej Erwan Chartier poprowadzi także wykład o tym, jak zdolność do buntu łączyła Bretończyków w różnych okresach: od buntu Czerwonych Czapek w XVII wieku, przez powstania podczas rewolucji francuskiej, aż po współczesne protesty robotnicze i inne, poczynając od słynnego strajku pracownic wytwórni konserw rybnych w Douarnenez w 1924 roku.
Bretończycy potrafili jednoczyć się wokół spraw społecznych, problemów ekologicznych. Na przykład, gdy w 1975 roku powstał projekt elektrowni jądrowej w Plogoff, podjęli zbiorową walkę, aż nowy prezydent Francji, François Mitterand obiecał im, że jej budowa nie dojdzie do skutku.
BK: I przygotowaliście coś kojącego dla oczu…
EW: Na Wolnym Dziedzińcu Urzędu Miasta Poznania będzie można zobaczyć od 10 grudnia wystawę zdjęć zwierząt polarnych pt. „Odcienie bieli” wielokrotnie nagradzanego bretońskiego fotografa Gregory’ego Pola, który zrezygnował ze służby w marynarce wojennej po to, aby zająć się fotografią przyrodniczą. Zwierzęta, które zobaczymy na wystawie, rejestrował w subpolarnych rejonach globu, takich jak Laponia, wyspy Kerguelena lub Saint-Pierre i Miquelon, ale również we francuskiej Jurze.
BK: W ramach waszej działalności od 1999 roku wydajecie nieprzerwanie „Gazetę Bretońską”, która ukazuje się także w wolnym dostępie internetowym w języku polskim i jest źródłem wiedzy o regionie i jego kulturze. Jakie teksty i jakich autorów pojawiają się na łamach gazety?
EW: Była to inicjatywa Domu Bretanii, najpierw pojawiały się głównie artykuły tłumaczone z bretońskich mediów, potem z „Gazetą” zaczęli współpracować publicyści i naukowcy z różnych dziedzin, m.in. Marta Tobiasz-Jouhier, która była korespondentką „Przekroju”.
W piśmie pojawiają się teksty o historii i kulturze Bretanii, m.in. o języku bretońskim, sztuce (malarzach ze szkoły Pont-Aven zgromadzonych wokół Gauguina, ceramice z Quimper, tradycyjnym hafcie, wybitnych fotografach jak Thersiquel czy Le Querrec, designie, muzyce…), legendach bretońskich czy np. geologii.
Ukazał się też m.in. wywiad z druidem czy artykuł o bretońskich korzeniach Jacka Kerouaca.
Pojawiają się również teksty o współczesnym życiu Bretończyków, o kultywowanych przez nich tradycjach, także religijnych (słynne odpusty, lokalni święci…), o bretońskich festiwalach, wystawach, ale też o zmieniającej się infrastrukturze kolejowej dzięki szybkiemu połączeniu Rennes z Paryżem, o reformie samorządowej czy o wyprawach rowerowych po regionie. Tematy są bardzo różnorodne i atrakcyjne dla polskiego czytelnika.
BK: Jaki widzi pani pomost w przyszłość?
EW: Nie wiem, jakie będzie dalsze zainteresowanie kulturą bretońską, mam nadzieję, że nie będzie maleć. Chcemy pozostać przy organizacji bretońskich imprez tanecznych i muzycznych, które mają u nas swoich stałych bywalców i przyciągają wciąż nowych, bo pokazują one wielki atut Bretanii, jakim jest niespotykana chyba nigdzie indziej żywotność kultury tradycyjnej i wyjątkowa umiejętność nadawania jej nowoczesnego oblicza.
Te aspekty są bardzo inspirujące, również dla polskich muzyków i badaczy. Zależy nam też, aby proponować inne wydarzenia związane ze współczesnym obliczem Bretanii i wyzwaniami dzisiejszego świata, na przykład kwestiami klimatycznymi czy ekologią.
Chciałabym także, by wykluły się pomysły wspólnych projektów, z udziałem Polaków i Bretończyków, bo takie działania są bardzo wzbogacające i wprowadzają nową jakość. Bretania jest inspirująca i ma wiele do zaoferowania; mam nadzieję, że uda nam się zarazić pasją do niej nowych odbiorców.
XXX Dni Bretanii, Dom Bretanii w Poznaniu, 14.11 – 10.12.2023
Elwira Wróbel – z wykształcenia romanistka (UAM), absolwentka studiów magisterskich z zarządzania kulturą na Uniwersytecie Lyon 2, tłumaczka języka francuskiego. W latach 2004–2007 była asystentką w poznańskim oddziale Działu Kulturalnego Ambasady Francji w Polsce. Od 2014 roku pracuje w Domu Bretanii, wcześniej jako koordynatorka projektów kulturalnych, a od sierpnia 2023 jako dyrektorka. Prywatnie pasjonatka muzyki i tańców tradycyjnych, w tym bretońskich.