fot. M. Adamczewska

Biblioteki niezwykłe. JOK, festiwal i żywe książki

„To jest nasza kultura”, „Republika marzeń”, „Noś dobre ciuchy”, „Taniec pingwina na szkle”, „Wieża radości, wieża samotności”, „Nie radzę ci teraz wychodzić” - to tylko niektóre ze znanych utworów polskiego rocka, które obecne są w przestrzeniach Biblioteki w Jarocińskim Ośrodku Kultury.

 

Po prostu: Jarocin

Wymyślam sobie tak: Jeśli ktoś zostałby porwany w jakiejkolwiek części Polski, byłby wożony w bagażniku, a następnie by go wyrzucono na przykład o świcie w Jarocinie, w mieście, w którym nigdy nie był, to jestem przekonana, że po jakimś czasie zorientowałby się, gdzie jest, i to nie dlatego, że przeczytał nazwę miejscowości na tablicy informacyjnej jednego z budynków użyteczności publicznej czy zapytał oszołomionego przechodnia. Dlaczego tak zakładam?

 

fot. M. Adamczewska

fot. M. Adamczewska

Ponieważ wystarczy pokręcić się chwilę po Jarocinie, by natknąć się na takie artefakty, które nie pozwolą mieć wątpliwości, że znajdujemy się w festiwalowej stolicy polskiego rocka. Podpowiedzi jest mnóstwo. W samym centrum jest wielkie graffiti przedstawiające młodego punka przy namiocie z gitarą i wodą w syfonie. Naprzeciwko Jarocińskiego Ośrodka Kultury, czyli JOK-u –  jeszcze chyba większa ściana z chłopakiem w charakterystycznej postawionej na głowię fryzurze i buntowniczym hasłem „DISAPPOINTED IN HUMANS”.

Przy jednym z rond zobaczyć można niezwykły pomnik, czyli ważący ponad dwieście kilogramów, dwumetrowy glan, sznurowany na wyjątkowe okazje, zaś przy ławeczce na rynku utknęła para mniejszych butów, które choć są z mosiądzu, to wyglądają dokładnie jak stare, zagubione trepy z wywalonymi językami, o których zapomniał jakiś rozkojarzony emocjami festiwalowicz. (Buty te chwilowo zniknęły z rynku, ale wrócą po jego rewitalizacji). Jest jeszcze Spichlerz Polskiego Rocka. Nawet stojaki dla rowerów mają zarys głowy z irokezem.  

Duch Festiwalu

W odcinku o Kamienicy Kultury w Jarocinie piszę o tym, że niezwykle podoba mi się, jak miasto bawi się swoją historią, jak potrafi wspaniale ją opowiadać, szafując nią na prawo i lewo, i tą starszą, i tą najnowszą. W przypadku biblioteki znajdującej się w JOK-u jest tak samo. Dla wielbicieli muzyki polskiej wspaniale! Festiwal w Jarocinie rozsławił zarówno miasto, jak i wiele zespołów, które miały swój debiut na tutejszej scenie.

 

fot. M. Adamczewska

fot. M. Adamczewska

Należeli do nich: Hey, Armia, TSA, Odział Zamknięty, T.Love, Dżem, Dezerter i wiele innych. Festiwal swego czasu był tak głośną imprezą, że słyszeli o nim nawet ci, którzy na co dzień muzyki nie słuchali wcale. Festiwalowa historia trafiła również do Jarocińskiego Ośrodka Kultury, oczywiście opowiedziana w niezwykle przewrotny i zabawny sposób. I chociaż w tym cyklu piszę o bibliotekach, to JOK pojawia się nieprzypadkowo, bo to jedna z nielicznych sytuacji, w których to biblioteka wchłonęła dom kultury, a nie na odwrót.

Już zbliżając się do piętrowego budynku, widać wielki mural autorstwa dwóch jarociniaków: Kajetana Jagiełki i Marcina Tomaszewskiego, przedstawiający pioniera punk rocka Johnny’ego Rottena z Sex Pistols z cytatem:

 

„Umysł otwarty na wszystkie rodzaje muzyki to lekcja numer jeden punk rocka”.  

 

Mural został podpisany przez samego Rottena, który gościł na jarocińskim festiwalu w 2018 roku. A to dopiero początek, choć bardzo spektakularny! Idąc dalej, trzeba szeroko otworzyć oczy, ale też patrzeć pod nogi! Już progi schodów są kolekcją wspomnień wyściełaną nazwami występujących w Jarocinie zespołów. Można wchodzić i przy odpowiednim schyleniu przeczytać, kto zwyciężył w poszczególnych edycjach festiwalu.  

Dalej jest tylko lepiej. Byłam już w tym miejscu przed południem i wiem, że zawsze tam gwarno, i jest to wspaniałe. W innych miastach jedyną atrakcją starszych ludzi jest droga ze sklepu do domu, z domu do przychodni i na odwrót. Za to w Jarocinie seniorzy tłumnie chodzą do czytelni na parterze JOK-u. Czytają gazety, robią sobie herbatę, kawę, przynoszą ciasto, a czasami psa za pazuchą.

 

Osobiście słyszałam, jak jeden pan uspokajał szczekającą kurtę, prosząc Fikusia o cierpliwość.

Ruch, rozmowy, życie. Tak powinno być w każdym domu kultury, w każdej czytelni, w każdy mieście i miasteczku. Powinno być takie miejsce, gdzie można pójść, posiedzieć, porozmawiać i nie tylko przy wyjątkowych okazjach, ale na co dzień.

Oczywiście w tym budynku jest również biblioteka, i to biblioteka niezwykła! Moją uwagę przykuły przede wszystkim drzwi, które nim się je otworzy, zapraszają do czytania wypisanych przy nich haseł. Czasami słowa tworzą nucący się w głowie wers, a jeśli pamięć szwankuje, to trzeba doczytać opis. Niemniej wszystkie nazwy wyjątkowo zmyślnie przypominają wielkie przeboje, a oprócz tego nie są przypadkowe. Przede wszystkim pasują do miejsca, które zapowiadają.

„Sztuka jest skarpetką kulawego”, „Noś dobre ciuchy”, „Radioaktywny blok”… 

I tak przed biblioteką widnieje tytuł:

 

„To jest nasza kultura”

 

A obok objaśnienie, że to utwór z debiutanckiej płyty zespołu Sztywny Pal Azji z 1987 roku. „Republika marzeń” – to szósty album Republiki i prowadzi do sali stowarzyszeń. Przy informacji jest Centrala z dopiskiem „czekamy, czekamy, czekamy (…) na sygnał” i wyjaśnieniem, że to utwór Brygady Kryzys – piosenka ikona polskiej muzyki rockowej z lat 80. Sala spotkań to „Rendez-Vous”, czyli nazwa zespołu laureatów festiwalu z 1984 roku.

 

Przed salą widowiskową jest tytuł pierwszej piosenki i albumu Kobranocki – „Sztuka jest skarpetką kulawego”, sala prób to „Flota zjednoczonych sił”, a informacja obok wyjaśnia, że to tytuł piosenki i albumu Voo Voo, który w 2015 roku obchodził w Jarocinie swe 30-lecie.

Sala komputerowa to „Radioaktywny blok” – piosenka Brygady Kryzys. Przy szatni znajduje się napis „Noś dobre ciuchy” – nawiązanie do utworu zespołu Pudelsi. Na drzwiach damskiej toalety przy kółeczku widnieje nazwa punkowego zespołu z Poznania, który wystąpił w 1985  – Zbombardowana Laleczka, a zaraz obok, pod męskim oznaczeniem toalety – Niepodległość Trójkątów, czyli zespół reggae Andrzeja Zeńczewskiego i Kuby Sienkiewicza (późniejszy Daab i Elektryczne Gitary). Sala taneczna to wiadomo – „Taniec pingwina na szkle” Lombardu.

 

fot. M. Adamczewska

fot. M. Adamczewska

Wielkim dystansem do siebie wykazała się również dyrekcja. Obok drzwi zastępcy dyrektora widnieje napis Siekiera, czyli nazwa zespołu, który po raz pierwszy zagrał w Jarocinie w 1984, a sama pani dyrektor przed gabinetem objaśnia, że „Wieża radości, wieża samotności” to utwór zespołu Sztywny Pal Azji z 1986 roku zaprezentowany na jarocińskiej scenie i jej gabinet.

Wszystkiego nie wymieniłam, biblioteka i JOK są otwarte dla wszystkich, można wejść i poczytać, a przed wyjściem na odchodne jeszcze zobaczyć informację nad drzwiami – „Nie radzę ci teraz wychodzić” z wyjaśnieniem, że to tytuł utworu z albumu Obywatela G.C. Ale to nie wszystko! Festiwal, nie licząc krótkiej przerwy, odbywa się przecież co roku.

Żywe książki

Biblioteka wraz z ośrodkiem kultury nie tylko opowiada o festiwalu, ale każdorazowo bierze w nim udział, a wielu przyjeżdzających muzyków angażuje się różnego typu akcje. Mnie najbardziej zainteresowały Żywe Książki. O książkach wiem wiele, ale o takiej akcji jeszcze nie słyszałam, a w przyszłości zamierzam w niej uczestniczyć. Żywa Książka to człowiek, którego można wypożyczyć. Osoba, z którą można porozmawiać. „Książkami” byli reprezentanci grup doświadczających „stereotypów, uprzedzeń, wykluczenia i dyskryminacji”.

 

Joanna Jodełka: Skąd pomysł na taką akcję? – zapytałam Agnieszkę Borkiewicz, dyrektorkę Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Jarocin

Agnieszka Borkiewicz: Żywa Biblioteka to akcja z duńskich bibliotek, która w Polsce jest obecna od 2007 roku.  To międzynarodowy ruch promujący prawa człowieka i dialog społeczny. Podobnie jak w prawdziwej bibliotece, czytelnik lub czytelniczka Żywej Biblioteki może wybierać z całego szeregu tytułów.

 

fot. Archiwum Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Jarocin

fot. archiwum Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Jarocin

Różnica polega na tym, że książkami są tu ludzie, a zamiast czytania jest rozmowa. Chętny przychodzi do Żywej Biblioteki, rejestruje się i dostaje kartę biblioteczną. Następnie zapoznaje się z katalogiem dostępnych tytułów Żywych Książek – ludzi reprezentujących grupy, z którymi związane są stereotypy i uprzedzenia. Wybór Żywych Książek jest odpowiedzią na aktualne potrzeby danej społeczności i opiera się na lokalnym kontekście.

O tej akcji dowiedziały się nasze dwie bibliotekarki i koniecznie chciały to przemycić na jarociński grunt. Od 2018 roku organizujemy naszą Żywą Bibliotekę przy okazji jarocińskich festiwali.

 

J.J.: O czym były te „Książki”?

A.B.: W 2022 roku naszymi „Książkami” byli: Amazonka, Artysta, Ateista, Biseksualista, Były uzależniony, Były więzień, Ciemnoskóry Polak, Gej, Ksiądz katolicki, Nawrócony katolik, Ojciec wielodzietnej rodziny, Osoba współuzależniona, Policjantki, Rodzice Rewolucji (rodzice dziewczynki z zespołem Downa), Trzeźwiejący alkoholik, Ukrainka, Joginka. Łącznie było 37 wypożyczeń, których dokonały 53 osoby.

 

J.J.: Na ostatnim festiwalu Hańba czytała dzieciom, Sztywny Pal Azji czytał dzieciom i między innymi Kobranocka czytała dzieciom. A co czytała?

A.B.: Muzycy czytali książki wydane przez Instytut Książki w ramach akcji „Mała książka –wielki człowiek”, ale też czytali tytuły zaproponowane przez prowadzącą Małgorzatę Swędrowską – i tak: zespół Hańba i Sztywny Pal Azji czytali wiersze Brzechwy i Tuwima, Kobranocka „Ptasie radio”, lider zespołu Hunter czytał „Rzepkę”, a dorośli z publiczności weszli na scenę i czytany tekst „pokazywali”.

J.J.: „Umysł otwarty na wszystkie rodzaje muzyki to lekcja numer jeden punk rocka” – to hasło ze ściany budynku, w którym znajduje się JOK – jak się tu znalazło i z jakiej okazji?

A.B.: John Lydon „Rotten” był główną gwiazdą festiwalu w 2018 roku. Chcąc upamiętnić jego pobyt w Jarocinie, dwóch młodych jarociniaków Kajetan Jagiełka i Marcin Tomaszewski wykonali wielki mural na budynku JOK-u. W dniu koncertu najpierw o godz. 19.30 odbyło się spotkanie autorskie z artystą, które poprowadził Piotr Metz i które zgromadziło tłumy. Później artysta podjechał pod JOK Jarocin, gdzie podpisał mural z jego wizerunkiem.

 

J.J.: W waszej wypożyczalni są nie tylko festiwalowe atrakcje.

A.B.: W walentynki na czytelników czekają książki owinięte w szary papier. Czytelnicy losują taką jedną z wielu, nie wiedząc, na co trafią.

Rozdajemy przypinki na różne okazje, organizujemy sesje fotograficzne z okazji Dnia Mamy czy śpiewanie kolęd przed Orszakiem Trzech Króli. Są też akcje takie jak Książka z jajem, Książkowy zajączek czy zabranie cytatu na dzień dobry.

 

J.J.: Kwiatoteka – co to?

A.B.: Kwiatoteka to akcja wymyślona przez bibliotekarki z Kamienicy Kultury oraz Punkt Informacji Turystycznej w Jarocinie. Akcja trwa od 2021 roku. Aby wziąć w niej udział, należy: odwiedzić filię nr 1 „Kamienica Kultury”, wypożyczyć książkę/ki lub czasopisma, pobrać od bibliotekarza nasiona lub sadzonkę, lub cebulkę (do wyczerpania zapasów), zasadzić lub wysiać otrzymany pakiet.

Czytelnik ma też możliwość wzięcia udziału w konkursie fotograficznym, robiąc zdjęcie wyhodowanej przez siebie roślinki (z otrzymanego z biblioteki pakietu) wraz z książką z biblioteki. Akcja ta cieszy się takim powodzeniem, że obecnie czytelnicy nie tylko zabierają sadzonki kwiatów czy warzyw, ale także je do biblioteki przynoszą. W dzieło włączają się także jarocińskie kwiaciarnie i sklepy ogrodnicze, przekazując sadzonki na ten cel.

 

J.J.: W tej bibliotece można również nocować. A z jakiej okazji? I kto może?  

A.B.: Od 2009 roku w Bibliotece Głównej, gdzie mieści się Oddział dla Dzieci, organizujemy noce dla dzieci. Najczęściej jest to pierwszy weekend wakacji. Dzieciaki przychodzą do nas na całą nockę – są podchody, gry i zabawy – wszystko inspirowane książkami.

 

fot. Archiwum Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Jarocin

fot. archiwum Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Jarocin

Czasem są goście specjalni – pisarze dla dzieci: Łukasz Wierzbicki, Wioletta Piasecka czy Marcin Pałasz lub lokalni animatorzy, harcerze, którzy zapewniają naszym nocowaczom atrakcje. Są duchy pałacowe, lochy, kręte schody – wszystko zwiedzamy przy użyciu latarek.

Po zabawie około 1.00 w nocy jest zaplanowane spanie między regałami w przyniesionych przez uczestników śpiworach. Całość kończy się około 7.00 rano następnego dnia. Zdarza się, że niektórzy wcale nie zasypiają… odsypiają potem resztę weekendu w domu, z czego najbardziej cieszą się rodzice.

 

J.J.: Czy seniorzy w czytelni bywają niegrzeczni?

A.B.: Zdarza się, że dochodzi do wymiany zdań zwolenników różnych opcji sportowych, ale raczej są grzeczni.

 

J.J.: Ach, te emocje! Bardzo dziękuję za rozmowę.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0