fot. Adam Wajrak, na zdj. literak właściwy

Być może jest to język lasu

W podróż wybieram się pod koniec listopada, w nocy po moim przyjeździe pada śnieg, rano w lesie sięga czasem kostki, czasem łydki, wsypuje się do butów. Przyjechałam w niskich butach, w pośpiechu, prosto z miasta do Puszczy Białowieskiej.

Mam dwa dni, żeby znaleźć literaka na oblepionych śniegiem drzewach i spotkać się z ludźmi, którzy podzielą się ze mną wiedzą o ludzkiej mowie tego obszaru. Czy ta opowieść ma punkty wspólne?

Pomost

Kiedy jesienią poznańska Galeria Arsenał ogłasza open call – nabór projektów artystycznych na wystawę pod tytułem „Puszcza Białowieska” – idę na spotkanie informacyjne, żeby później napisać relację z wystawy. Do Puszczy jeżdżę od ośmiu lat i wreszcie mam okazję połączyć Wielkopolskę z Podlasiem, dać przestrzeń do rozmowy wschodu z zachodem.

Z artykułu-relacji nic nie wyjdzie, bo włożę całą energię w zupełnie coś innego. Zgłaszam pomysł na element wystawy i kupuję bilety na pociąg do Hajnówki z postojem w Warszawie. Do Puszczy jeździłam po to, by nie zajmować się za bardzo ludźmi, żeby zanurzać się w pełen roślin i zwierząt las i na chwilę zapomnieć o innych sprawach. W lesie czekał literak.

Graphis scripta

Dotykanie porostu – tego mariażu grzyba z glonem – to śledzenie pisma lasu. Groźba antropomorfizacji? Czy ja wiem? Oswajamy, porównując, niekoniecznie od razu wsadzając w antropocentryczne ramy. Porównywanie, metafory pomagają nam czasem poszerzyć nasze osobiste mapy, lepiej poznać, witać się z innymi istotami jak ze znajomymi. A znajomych się nie krzywdzi. Jakoś tak to idzie.

 

Od kiedy znam nazwę Graphis scripta, fascynuje mnie to, że ktoś tak to zobaczył: jako pismo, pismo lasu. Pismo, którego nigdy nie odczytamy, które jest z innego porządku komunikacji. Antropomorfizacja jest bezsilna, niegroźna. Graphis scripta, literak właściwy – nazwa nawiązuje do kształtu jego owocników, podobnych do hieroglifów. To kolejny język Podlasza, to język Puszczy.

 

Porost jest organizmem złożonym z dwóch bytów, które się uzupełniają – glonów i grzybów. Najnowsze badania podają w wątpliwość, czy jest to współpraca dobrowolna, czy jednak jeden gatunek więzi w tym układzie drugi. Czy nie brzmi to jak historie mieszania się języków? Wsiadam w pociąg i tym razem jadę zapytać Podlaszuków, jak im się żyje pod lasem, co z lasu weszło do ich języka, czy starodawna Puszcza określa ich tożsamość?

Chcę swoją niewiedzę zobrazować tajemnicą literaka i odkrywaniem warstwa po warstwie tego, czego nie wiem (nie wiemy?) o Podlasiu. Bo podręczniki do historii nam o tym wszystkim nie powiedziały. To, czego się dowiaduję, jest dla mnie jak osobiste trzęsienie ziemi.

 Busieł, zazula, szulak

Powiadają, że droga z Białegostoku do Bielska Podlaskiego oddziela tych, co mówią po polsku (na zachód) i tych, którzy mówią po swojomu (na wschód). Po lewej stronie mapy las, a nad nim bocian, kukułka i jastrząb. Po prawej lies, a nad nim busieł, zazula i szulak. Po swojomu to gwara wschodniosłowiańska, która żyje w Puszczy Białowieskiej od wieków, ewoluując wraz z przesuwaniem się granic, ingerencji historii.

 

fot. Sonia Bober

fot. Sonia Bober

Puszcza przedzielona granicą już nie zderza, jak kiedyś, języków z Grodna i Brześcia. Ale nadal jest enklawą języka, miejscem wyjątkowym – wsiom i miasteczkom z jednej strony szumi las, z drugiej gada Lach.

Bo to od Lachów wzięło nazwę Podlasie, Podlasze. Od tych, którzy za tą umowną drogą z Białegostoku mówili nie po naszomu, a po polsku. Czy po swojomu wyszło z lasu? Nie do końca, ale las zapewnił w pewnym stopniu przetrwanie gwary, a ludzie nią się posługujący żyją do dziś w otoczeniu Puszczy.

Poszerzanie mapy

To nie jest tak, że nie wiedziałam nic. Nie kupiłam marketingowego mitu harmonijnego wielokulturowego Podlasia. Ale też świadomie nie stawiałam zbyt wielu pytań. Jeździłam tam i czułam, że jest w tym coś, co sprawia, że świat staje się mniej jednoznaczny niż na zachodzie Polski.

Że jest na Podlasiu, czy bardziej w okolicach Białowieży, więcej nie tylko przestrzeni i przyrody, ale też niewiadomych. Że są cerkwie, a Kościół katolicki nie stał się dominantą. Że za tym stoi tyle napięć, dowiadywałam się z czasem. Że dużo tam komplikacji, przemilczeń. Łącznie z telefonem od taty, pierwszy raz opowiadającego siedzącej na pieńku pod Białowieżą córce o rodzinie z Hajnówki i Rzepniewa (poczta Chraboły).

Trud i radość poszerzania własnej mapy – czytania krajobrazu przyrodniczego i ludzkiego.

Bieżeństwo

Pierwszą lekcją rozszerzonej historii była doskonała książka Anety Prymaki-Oniszk o bieżeństwie („Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy”, wyd. Czarne). O wyjeździe w panice, pod presją propagandy lub pod przymusem około 2–3 milionów ludności rosyjskojęzycznej z Podlasia do głębokiej Rosji. O śmierci wielu z nich. O powrotach. O nowej granicy i konieczności opowiedzenia się: kim jestem? O ukrywaniu przeszłości dla dobra przyszłości.

 

„Żyjemy w swoich wioseczkach, wiemy, że w większych miastach – Białymstoku, Bielsku Podlaskim – mówi się też po polsku, w sztetlach swój język mają także Żydzi, a nas na wschód wywożą Rosjanie, którzy mają nasze bukwy, ale to nie jest nasz język, nie do końca ich rozumiemy. To było bieżeństwo. A potem wracamy i musimy się dookreślić. A może jesteśmy Białorusinami? Bierzemy tę białoruskość, bo jest łatwiejsza tożsamościowo niż ukraińskość, która ma już swoją wojenną silną przeszłość, zakładamy jakieś lewicowe partyjki, czyli Polska traktuje nas jako komunistów, a ZSRR automatycznie zaczyna się nami interesować, podsyca białoruskość. Moi dziadkowie urodzili się przed bieżeństwem. Nigdy nie identyfikowali się z żadną tożsamością narodową. Gdyby ich zapytać, skąd są, odpowiedzą: stąd, że są ruscy, bo prawosławni. Tutaj ruski nie oznacza tego, co znaczy w Warszawie czy w Poznaniu. Nie było Polaków prawosławnych, a prawosławie było religią ludową. Dla moich dziadków prawosławie jest religią ruską, czyli też i moskiewską. Bo stamtąd pochodzi religia, święci. Moskiewski dla nich nie znaczył ani zły, ani dobry. Nie nazwaliby swojego języka podlaskim.” – opowiada Igor Iwaniuk, mój pierwszy przewodnik po Podlasiu, jakie chcę poznać.

Linia

Z Igorem ślęczymy nad mapą, przesuwamy strzałki, dzieje się przed moimi oczami coś, co zapisała Ewa Pluta, wędrując wzdłuż wschodniej granicy Polski. Zmienia się granica. Przestaje być linią, czas leci wstecz, z linii robi się przestrzeń: – Roman Umiastowski, w literaturze funkcjonujący jako zapomniany polski geograf, twierdził, że jeszcze w średniowieczu pojęcie granicy było tożsame z lasem, a niemiecki Ostmark oznaczał nie tylko wschodnie rubieże Niemiec, lecz także teren odległy i porośnięty puszczą.

Po tej przestrzeni przemieszczają się fale osadnictwa, tworzy się język charakterystyczny dla obszaru Podlasza.

 

Literak właściwy, fot mikroskopem cyfrowym,_Maria Krześlak-Kandziora

Literak właściwy, fot mikroskopem cyfrowym,_Maria Krześlak-Kandziora

„Po języku można poznać, kto jest z jakiej parafii – tłumaczy Igor. – Parafia to kilka wiosek leżących blisko siebie. Każda parafia to trochę inne po swojomu. Po swojomu jest naprawdę bardzo swoje. A mimo to wszystkie parafie rozumieją swoje języki, czasem żartują z siebie nawzajem, ale życzliwie. Rozumieją też język polski. A Polak jeśli się wsłucha, zrozumie po swojomu. Mimo, że jego użytkownik_czka zadeklaruje narodowość białoruską.”

 

Mimo to, jak opowiedział mi mój student na zajęciach, gdy jego brat postanowił zebrać opowieści starszych Podlasian, nie zrozumiał, co do niego mówią staruszkowie na ławeczkach-wysiadkach na podlaskich wsiach. Sam pochodził spod Białegostoku.

Wstyd

„Po swojomu to język domowy, nigdy niespisany, wschodniosłowiański. Nie powstawała w nim literatura – mówi Igor.

 

„O tym, że to język wsi, którego można się wstydzić, a praca nad wyzbyciem się tego wstydu jest długa i trudna.” – opowiada mi Ewa Moroz-Keczyńska, gdy dojeżdżam do Hajnówki.

 

Zrozumienie, że po swojomu, język przodków, może być kluczem do samoakceptacji, poznania własnej historii, przeszłości, korzeni, zajęło jej dużo czasu. Bez tego – uważa – nie można poczuć się dobrze z samym sobą. Ewa działa dzisiaj w Fundacji Inicjatyw Rozwojowych i Edukacyjnych, w której zajmuje się między innymi troską o lokalne tradycje mówienia po swojomu. Uważa, że to ważne dla młodych ludzi: żeby nie wstydzili się swojego pochodzenia, korzeni, języka swoich babć, przodków.

Dzieje się to nie tylko na Podlasiu. Stasia Budzisz swoją książką „Welewetka. Jak znikają Kaszuby” pokazuje podobną opowieść – o wstydzie, wykluczaniu ze względu na język i pochodzenie. O próbie ucieczki od „przaśnej” kaszubskości. I późnym powrocie, bo bez niego – jak uważają i Ewa i Stasia – nie można czuć się bezpiecznie i stabilnie w swoim ja.

Epilog

Wystawa, która stała się przyczyną mojej przygody z po swojomu, zawisła. W tym fotografie porostu literaka w skali makro. Pięknych zdjęć użyczył mi Adam Wajrak. Literak stanowił dla mnie pomost do opowieści o języku. Wydawało mi się, że być może jest to język lasu, być może trochę polski, trochę białoruski.

 

Wszystko to okazało się bardziej skomplikowane, ciekawe i mówiące wiele o Polsce – „konstrukcie myślowym obwiedzionym granicami” – kiedyś leśnymi, dziś liniowymi.

 

Teraz w Puszczy Białowieskiej brzmi znów wiele języków – po kryjomu, wśród palonych przy dróżkach ognisk, na bagnach i w domach ludzi obdarzonych empatią.

Czy to już zupełnie inna historia? A może po prostu jej kolejny rozdział, który ciężko się czyta, bo nie opanowaliśmy poprzednich?

 

Podziękowania

Bardzo dziękuję wszystkim moim rozmówcom, dzięki którym powstała praca i ten tekst. Szczególnie Joannie Łapińskiej, Igorowi Iwaniukowi, Ewie Moroz-Keczyńskiej, Annie
Nikitiuk, Adamowi Wajrakowi, Tomaszowi Samojlikowi i nie-ludziom: Puszczy Białowieskiej i jej porostom, ścieżkom, drzewom – które pamiętają.

Wystawa „Puszcza Białowieska”. Kuratorka: Volha Arkhipava, Galeria Duża Scena UAP, ul. Wodna 24, 8.12.2023–15.01.2024. Wystawa w ramach projektu PerspAKTIV, który realizowany jest we współpracy z RAZAM, Ambasadą Kultury oraz Galerią Miejską Arsenał przy wsparciu finansowym Niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
2
Świetne
Świetne
4
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0