fot. M. Kiszka

Chińczyk poczuł się Polakiem

Kiedy 4 stycznia 1919 roku w Barcinie wybuchło powstanie, bez zawahania wstąpił w szeregi kompanii barcińskiej. „Z Chinami – jak mówi – nic go teraz nie łączy. Z Polską – wszystko”.

W powstańczej armii było około trzystu cudzoziemców – w 70-tysięcznej formacji stanowili więc niemal pół procenta uczestników powstania wielkopolskiego. Niektórzy byli naprawdę egzotyczni. Skąd wziął się w naszym powstaniu Chińczyk?

Użalił się nad nim Polak

W polskiej historii występuje jako Zdzisław Józef Czendefu. Polskie imiona przyjął podczas chrztu w 1907 roku. Na świat przyszedł prawdopodobnie w 1892 roku (choć czasem podaje się również datę 1885) w mandżurskim Dalian (ros. Dalnyj). Był to wtedy port rosyjskiej marynarki wojennej.

Gdy wybuchła wojna rosyjsko-japońska o przodownictwo na Dalekim Wschodzie, zakończona zawstydzającą klęską Rosji, miasto stało się ważnym świadkiem tych wydarzeń. To właśnie tam, na targu owocami, Czendefu zobaczył uczestnik wojny, Polak Kazimierz Skorotkiewicz, kapitan w służbie carskiej. Chłopak był sierotą, w wieku 7 lat stracił bowiem rodziców. Być może Polak ulitował się nad Chińczykiem – w każdym razie uczynił go ordynansem, zabierając ze sobą do Port Artur.

 

 

W trakcie wojny Chińczyk bywał gońcem i tłumaczem w armii carskiej. Kiedy jego zwierzchnik dostał się do japońskiej niewoli, Czendefu – być może z rozkazu Skorotkiewicza – udał się do Warszawy, by zorganizować mu pomoc.

 

Zdzisław Józef Czendefu, fot. z archiwum autora

Zdzisław Józef Czendefu, fot. z archiwum autora

Jeszcze w 1905 roku Czendefu zameldował się więc na ziemiach polskich. Zamieszkał najpierw u siostry Skorotkiewicza w Warszawie, gdzie – jako Bazyli Jan Charczeńko – zaczął uczyć się rzeźby i malarstwa, a także terminować w zawodzie stolarza w fabryce niejakiego Chojnackiego. Zapewne z tego powodu szybko przeniósł się do wielkopolskiego Barcina, do tamtejszej rodziny Chojnackich. Właśnie u nich, w zakładzie stolarskim Chińczyk znalazł stałe zatrudnienie.

Do powstania!

Jak ustalił Aleksander Przybylski (TVN24), Czendefu zamieszkał na Rynku, w kamienicy nr 18. Szybko został członkiem Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Był tak gorliwym aktywistą, że z czasem został naczelnikiem organizacji. W 1907 roku z rąk proboszcza Matjasika przyjął chrzest i komunię – to właśnie wtedy wybrał polskie imiona: Józef i Zdzisław.

 

Wybuch I wojny światowej oznaczał poważne zmiany w jego spokojnym dotychczas życiu. Ponieważ niemiecki burmistrz Barcina naciskał, by Czendefu zmienił obywatelstwo na niemieckie i wstąpił do armii cesarskiej, Chińczyk ukrywał się. Kiedy 4 stycznia 1919 roku w Barcinie wybuchło powstanie, bez zawahania wstąpił w szeregi kompanii barcińskiej.

Najprawdopodobniej brał udział w zaciętych, krwawych walkach o Inowrocław (w nocy z 4 na 5 stycznia 1919 roku). Niewykluczone, że walczył też pod Łabiszynem, we Florentynowie i pod Rynarzewem. Można go znaleźć na liście odznaczonych Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym (otrzymał go decyzją Rady Państwa w 1958 roku). „Zdzisław Czendefu brał udział w Kompanii Barcińskiej od 04.01.1919 w walkach na odcinku frontu Szubin – Barcin – Łabiszyn. Po zorganizowaniu w Wielkopolsce regularnej armii wcielony został do 4 Kompanii 4 pułku Wlkp.” – czytamy w nocie osobowej Chińczyka.

Z prasowych anonsów na temat chińskiego żółnierza wiadomo również, że w burzliwym roku 1920 zaciągnął się jako ochotnik do oddziałów armii gen. Hallera, by zapewne bronić swojej nowej ojczyzny przed bolszewikami.

Stolarz ze szczęściem do kart

Choć podobno w chwili wybuchu powstania świetnie mówił po polsku, obywatelstwo polskie uzyskał dopiero w 1933 roku. Był już wtedy żonaty z Weroniką Pilachowską, podczas powstania pielęgniarką w barcińskim szpitalu. Nie doczekali się potomstwa. Gdy w latach trzydziestych ubiegał się o polskie obywatelstwo, „Kurier Poznański” pisał:

 

„Pan Czendefu uważa się za Polaka, ma przekonania narodowe i nie zamierza wcale powracać do swojej ojczystej, odległej Mandżurii. Z Chinami – jak mówi – nic go teraz nie łączy (….) – z Polską – wszystko”.

 

Artykuł na temat Zdzisława Józefa Czendefu w Kurierze Poznańskim, fot. z archiwum autora

Artykuł na temat Zdzisława Józefa Czendefu w Kurierze Poznańskim, fot. z archiwum autora

W latach 30. został kierownikiem stolarni w Barcinie. Ponoć znany był z tego, że uwielbiał grać w karty – i dopisywało mu szczęście. Pod koniec lat 30. miał dzięki temu wygrać olbrzymią sumę – zamiast niej dłużnik oddał mu mieszkanie w Toruniu.

 

Józef Czendefu  zamieszkał więc w Toruniu przy ul. Św. Ducha. I tam też prawdopodobnie przeżył okupację.

W uchwale Rady Państwa z 1958 roku, na mocy której przyznano mu Wielkopolski Krzyż Powstańczy, czytamy: „Pracując jako stolarz w Spółdzielni Przemysłu Ludowego i Artystycznego »Rzut« w Toruniu dokonał kilku pracowniczych usprawnień, za co otrzymał z Urzędu Patentowego Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej urzędowe zaświadczenia”.

Zmarł 27 stycznia 1978 roku w Toruniu.

Nie tylko Chińczyk

Marek Rezler, historyk powstania wielkopolskiego i autor książki „Powstanie Wielkopolskie 1918–1919”, zwraca uwagę, że Chińczyk Czendefu nie był wyjątkiem. Cudzoziemców w szeregach armii wielkopolskiej było zdecydowanie więcej: „Były to osoby, które niekiedy budziły sensację swoją powierzchownością, jak ciemnoskóry, potężnie zbudowany Sam Sandi, który służył w lotnictwie wielkopolskim. Pilotem w służbie powstania był też Austriak, porucznik Wiktor Lang”.

 

Pomnik powstańców wielkopolskich w Poznaniu, fot. M. Kiszka

Pomnik powstańców wielkopolskich w Poznaniu, fot. M. Kiszka

Obcokrajowcy w szeregach armii powstańczej pojawiali się przeważnie jako jeńcy wojenni z armii Ententy, którzy do 1918 roku przebywali w obozach znajdujących się na obszarze Wielkopolski, m.in. w Strzałkowie pod Koninem. Nie bez znaczenia był fakt, że w trakcie niewoli stykali się z miejscową polską ludnością – na przykład podczas wykonywania prac polowych. Zawiązane wtedy znajomości i przyjaźnie powodowały, że w momencie uwolnienia obcokrajowcy czuli się w obowiązku wesprzeć zbrojnie Polaków.

Tak było z Giovanim Novizio Cittadinim, włoskim jeńcem wojennym, który w stopniu kaprala wstąpił do wojsk powstańczych. Zginął w Strzelnie, w wypadku z bronią. Jego pogrzeb na stokach poznańskiej Cytadeli stał się manifestacją jedności i braterstwa broni z państwami Ententy. W szeregach powstańców walczyli też Francuzi, uwolnieni z obozów jenieckich. Władze francuskie zaapelowały jednak do nich pod koniec stycznia 1919 roku, by wrócili do ojczyzny.

 

Piotr Bojarski – pisarz i publicysta, autor powieści o powstańcach wielkopolskich: „Cwaniaki” i „Na całego”. 

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0