fot. Akt nadania tytułu mistrza Ludwikowi Błażejczakowi, fot. zbiory rodzinne Błażejczaków

Chleba powszedniego

Pula określeń związanych z polskim chlebem jest pokaźna i znamienne, że wśród nich nie znajdziemy grama dziegciu. Również za granicą.

Magistrów pistorum, czyli piekarzy Kalisz miał od zarania swych dziejów. Wśród tej bogatej tradycji, istniała tu też mała – wielka marka. Zachowało się po niej do dzisiaj kilka dyplomów, karta rzemieślnicza i świadectwa przynależności do zgromadzenia piekarzy w Kaliszu.

 

Historia ta wyrosła pod numerem 21 przy ulicy Nowo-kolejowej, czyli dzisiejszej Ostrowskiej.

Ta tradycja wypieków szczęśliwie trwa tu nadal, a zapachy wydobywające się z pomieszczeń obecnej piekarenki, nęcą każde, nawet najbardziej wybredne podniebienie.

Początki

Cech piekarski ma w Kaliszu poważanie i cieszy się ogólnym szacunkiem od przynajmniej pięciu wieków. Jak podaje bowiem Bogumił Kunicki w „Balladach kaliskich” – najstarszy dokument cechu kaliskich piekarzy pochodzi z 1585 r. Małą ojczyzną piekarzy nad Prosną była, a jakże – ulica Piekarska.

 

Jednak wraz z upadkiem średniowiecznych murów miejskich, skończyła się wyłączność tej ulicy na miejsce dla wypiekających chleb.

Ulica Ostrowska, posiada ten sam zarys historii co równoległe do niej – Skalmierzycka, Adama Asnyka i Legionów. Siatkę wymienionych ulic, nakreślono na początku XX wieku. Był to teren który miał zostać zabudowany kamienicami czynszowymi, z drobnym handlem i usługami.

Całe miasto zwracało się wtedy w stronę budującej się kolei Warszawsko – Kaliskiej. Handel działkami pomiędzy centrum a zachodnimi przedmieściami kwitł, a Ci bardziej przedsiębiorczy zbijali na obrocie nieruchomościami fortuny, co zresztą opisała w „Nocach i Dniach” Maria Dąbrowska.

 

Pamiątka z nieistniejącego miasta, zaświadczenie Urzędu Starszych wydane dla L. Błażejczaka w 1897 roku, zbiory rodzinne Błażejczaków

Pamiątka z nieistniejącego miasta, zaświadczenie Urzędu Starszych wydane dla L. Błażejczaka w 1897 roku, zbiory rodzinne Błażejczaków

Co znamienne – w świetle archiwaliów, na terenie tym, gdzieś w okolicach ulicy Handlowej planowano budowę dworca kolejowego. Stacja ostatecznie powstała kilometr dalej, w kierunku zachodnim.

Kaliski banhof był niczym katalizator dla urbanizacji tej części naszego miasta. Tutaj w utopijnych planach architektów i urbanistów miała powstać burżuazyjna dzielnica Kalisza, na podobieństwo ulic Marszałkowskiej w Warszawie, czy Piotrkowskiej w Łodzi. I pewnie tak by wyglądały okolice ulicy Ostrowskiej, gdyby nie Wielka Wojna z roku 1914, która obróciła Kalisz w wielką stertę kurzu.

Jeszcze przed pierwszą wojną światową, ulica „na Ostrów” była miejscem wielkiego regulowania, gdyż z prostych i utwardzonych ulic okolica ta nie słynęła. Tak więc, podwaliny pod luksusową dzielnicę położono – i na tym koniec. Do 1914 roku pobudowano tutaj raczej małomiasteczkowe kamienice, gdzieniegdzie poprzedzielane ogrodami z dworkami w stylu polskim i małymi fabrykami.

 

W tym „zestawie” architektonicznym, z którego tak mało uwieczniono na fotografiach, dom pod nr 21 nie wyróżniał się, ani rozmiarem, ani dekoracyjnością. Akcentował jednak okolicę czymś z goła bardziej potrzebnym dla ludzkiego szczęścia. Zwłaszcza w spalonym Kaliszu. Był tu chleb.

I wojna światowa skutecznie wyhamowała tutejsze budowanie. Między wojnami, cała siła budowlana Kalisza koncentrowała się w podnoszonym się z ruin centrum i z tego powodu pierzeje Skalmierzyckiej, Ostrowskiej i Asnyka pozostały do roku 1945 mocno „szczerbate”. Wzniesiono przy Ostrowskiej ledwie kilkanaście kamienic i domów a charakter ulicy zyskał sielski klimat skąpany w kolorowym kwieciu ogrodów, z których część przetrwało do dnia dzisiejszego.

 

Budynek byłej piekarni L. Błażejczyka przy Ostrowskiej 21

Budynek byłej piekarni L. Błażejczyka przy Ostrowskiej 21

Dobre warunki do egzystencji roślin zapewniał leniwy ciek wodny który nie doczekał się nigdy nazwy, oprócz nadanaych przez autochtonów określeń, ustalmy to sobie, nie nazbyt przychylnych z uwagi na fetor zalegający nad brzegami.

Małego Stysku o piekielnym zapachu pozbyto się krótko po 1945 roku. Później przyszły bloki z płyty, którym ustąpić miejsce musiało wiele uroczych chat i domów oraz bujnie rosnących sadów owocowych. Dziejowy początek Ostrowskiej to jednocześnie zarzewie historii opisywanej w tym felietonie piekarni. Zmieniały się nazwy ulic, ba! nawet nazwy i ustrój kraju, a mimo to, pod numerem 21 przez cały ten czas wypiekano wyśmienite bułki i bochenki.

Z tej mąki będzie chleb

Na pożółkłej karcie Urzędu Starszych Zgromadzenia Piekarskiego w Kaliszu z 19 października 1900 roku czytamy:

 

„Co do kunsztu właściwego, robota czeladnicza przez niego bez żadnej pomocy zrobiona, jest dokładną i że młodzieniec ten posiada potrzebne wiadomości z religii oraz czytania i pisania i w ogóle że dobrych jest obyczajów, więc w zupełnym przychyleniu się do wniosku P. I. Gerlitza – członka Zgromadzenia naszego, niniejszym wspomnianego młodzieńca, od obowiązku ucznia odtąd uwalniając, na czeladnika wyzwala i takim go mianuje (…).”

 

Dyplom nadania tytułu mistrza Ludwikowi Błażejczakowi, fot. zbiory rodzinne Błażejczaków

Dyplom nadania tytułu mistrza Ludwikowi Błażejczakowi, fot. zbiory rodzinne Błażejczaków

 

Młodzieńcem tym był urodzony w 1881 roku, Ludwik Błażejczyk – założyciel piekarni przy Ostrowskiej 21.

Bogato zdobiony, cytowany wyżej dokument, stoi u zarania opisywanej historii. Abstrahując od charakterystycznego języka, uwagę zwraca także szata graficzna dyplomu. Tekst ujęty jest w wieniec grafik przedstawiających zajęcia najważniejszych cechów rzemieślników na ziemiach Polskich. W środku orzeł carski, a pod nim – Kalisz. Trzeba przyznać, że to jasny komunikat o podległości carowi polskich miast. I jeszcze coś – nazwisko Hindemitha u dołu dokumentu, to znak najlepszej w ówczesnym Kaliszu drukarni.

Młody piekarz w świetle kolejnego dokumentu, tym razem opatrzonego datą 30.XII.1901 roku, został wpisany w poczet Majstrów i Starszych Czeladników Szanownego Zgromadzenia w Kaliszu.

 

Co ciekawe, w książeczce rzemieślniczej wydanej z tej okazji oprócz talentów Ludwiczaka rysuje się także jego portret. Twarz okrągła, wzrost wyżej średniego, nos nieduży, oczy niebieskie, włosy ciemne.

Do pełnej charakterystyki młodego czeladnika brakuje już tylko sekretów serca. Jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny światowej, Ludwik poznaje Marię z domu Matusiak. Na ulicy Nowo-kolejowej swoje gniazdo zawiązuje kolejna rodzina. Załamanie gospodarcze Kalisza po roku 1914 z całą pewnością dotknęło również rodzinę Błażejczyków.

 

Z dostępnych dokumentów jasno jednak wynika że rodzina bardzo szybko, już w niepodległej Polsce, zaczęła inwestować w przedsiębiorstwo.

 

Ludwik oficjalnie rozpoczął działalność w roku 1920, prędzej znajdując zatrudnienie u ojca. Z roku 1928 zachował się projekt nowej zabudowy nieruchomości rodziny Ludwika i Marii. Do końca 1929 roku powstał dom oraz budynek piekarni, istniejące zresztą po dziś dzień.

Ostrowską zabudowano wtedy domami, willami i małymi kamienicami z charakterystycznie ściętymi narożnikami – wejściami do sklepów spożywczych i kolonialnych, których według spisu z 1925 roku było przy Ostrowskiej 4. W rok później, 14 kwietnia, Urząd Starszych Zgromadzenia Piekarzy w Kaliszu, mianował Ludwika Mistrzem w swoim fachu.

 

Do końca międzywojnia, błyskotliwy rzemieślnik sumiennie pracował na wizerunek swojej piekarni. Wypiekało się tu smacznie i według autorskiej receptury.

Dopiero rok 1945 i nowy porządek świata zachwiał nieco tym utopijnym obrazkiem. Trudności, które władza komunistyczna serwowała „zakładom nieuspołecznionym” w pierwszych latach PRL spowodowały zaprzestanie działalności przez Ludwika Błażejczyka. W latach 70. zakład przejęła spółdzielnia, zachowując piekarniczy charakter prowadzonej tutaj produkcji. W kolejnej dekadzie pomieszczenia piekarni przekształcono w magazyny. Ten stan trwał to połowy lat 90. Wówczas to ponownie napalono w starych piecach; piekarnię przejęła Barbara Korbacz.

A dziś? Zawodem magistra pistorum, nadal stoi adres Ostrowska 21. Piekarnia Pszenica&Żyto trzymana przez Bognę Rząd i Ewę Ćwiklińską każdego letniego wieczoru roztacza po okolicznych ulicach dywany zapachu pachnącego, chrupiącego polskiego chleba.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
2
Świetne
Świetne
6
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0