fot. Jarema Drozdowicz

Cudze chwalicie, Zielińskiej nie znacie

„Lidia Zielińska jest twórczynią z ogromnym dorobkiem artystycznym i edukacyjnym w dziedzinie muzyki współczesnej, który aż się prosi, aby go lepiej poznać. Fascynuje mnie jej osobowość – jej twórczy umysł, wrażliwość i wyobraźnia, a aspekt muzyczności jest tylko jednym z elementów jej bogatej twórczości” – mówi artystka multimedialna Monika Pich, tegoroczna stypendystka Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury.

Sebastian Gabryel: Na wstępie pytanie, bez którego nie może się obyć – dlaczego właśnie Zielińska? Pytam o to także dlatego, że, jak podejrzewam, powody nie są jednoznaczne…

Monika Pich*: Główny powód podjęcia decyzji o stworzeniu monografii o Lidii Zielińskiej to potrzeba prezentacji dotąd nieudokumentowanego audiowizualnie obszaru wiedzy o kompozytorce, a także spojrzenie na zagadnienia społecznie zaangażowane przez pryzmat jej życia i twórczości.

 

Poza tym bardzo mocno wspieram kulturę i sztukę „w zasięgu ręki” – mówię tu o zjawiskach lokalnych, które często są ignorowane i zazwyczaj mniej doceniane niż te, które przychodzą do nas z zewnątrz. Sprawdza się w tym przypadku przysłowie „cudze chwalicie, swego nie znacie”.

Kadr z projektu o Lidii Zielińskiej, fot. materiały Moniki Pich

Niektórzy nie zdają sobie sprawy, jak wiele zmian, przełomów może mieć swój początek i miejsce gdzieś blisko nas. Lidia Zielińska jest twórczynią z ogromnym dorobkiem artystycznym i edukacyjnym w dziedzinie muzyki współczesnej, który aż się prosi, aby go lepiej poznać. Zajęłam się tym tematem również dlatego, że szczególnie interesuje mnie sfera dźwięku i jego wieloaspektowy charakter, pozwalający na interakcję z przestrzenią, innymi mediami, a także jego wpływ na kulturę i percepcję człowieka.

 

SG: Bez wątpienia Lidia Zielińska to jedna z najciekawszych postaci polskiego świata kompozytorskiego, a jednocześnie, jak się wydaje, jedna z tych „najlepszych z niedocenianych”, a może raczej „najlepszych z nieznanych”. Czy również odnosisz takie wrażenie?

MP: Wydaje mi się, że Lidia Zielińska jest rozpoznawalna przede wszystkim w środowisku twórców muzycznych czy też słuchaczy mocno zainteresowanych muzyką współczesną. Nie oznacza to jednak, że jej twórczość jest hermetyczna, i dlatego tak się dzieje. Nic podobnego. Jest to raczej związane z tym, że społeczeństwo łatwiej akceptuje to, co jest już w medialnym obiegu, i preferuje rekomendacje potwierdzone „orderami”, aby uznać coś za warte zainteresowania. Jeśli mówimy o sławie, to jest ona często uwarunkowana dobrym, czy nawet czarnym PR-em, a jeśli mówimy o uznaniu, to nie ma ono nic wspólnego z traktowaniem twórczości jako dobrej, lepszej czy najlepszej.

 

SG: Zielińska jest znana z ogromnego eklektyzmu, z chęci eksperymentowania, również z muzyką elektroakustyczną i sztuką multimedialną. Co chciałabyś opowiedzieć o jej twórczości za pośrednictwem swojego projektu?

MP: Dokument zwróci uwagę na wieloaspektowe podejście do sfery dźwięku, bogactwo poetyckich wizji, obiektywizm w formułowaniu wniosków na temat spraw aktualnie nurtujących społeczeństwo: ekologii i psychologii dźwięku. Inaczej mówiąc, stanu akustycznego środowiska – jego oddziaływania na percepcję człowieka i odwrotnie – wpływu człowieka na środowisko,  wykluczenia społecznego, obecności sztuki w życiu codziennym.

 

Pod wpływem ekologii dźwiękowej myślenie przesunie się z muzyki na sam dźwięk i na to, jak wiele można zdziałać pojedynczym brzmieniem, jak również ciszą, która współtworzy dramaturgię utworów i staje się niekiedy istotniejsza niż same dźwięki.

Kadr z projektu o Lidii Zielińskiej, fot. materiały Moniki Pich

Ważnym zagadnieniem w filmie stanie się rola kompozytorki w strukturyzacji czasu, regulowanie tego czasu różnymi formami metaforycznie ujętego „oddychania”. Dokument będzie odnosił się też do przestrzenności dźwięków jako elementu estetyki dzieła muzycznego, wpływu środków dźwiękowych na interpretację sfery wizualnej, a także stosunku do tradycji, wielokulturowości oraz zainteresowań kompozytorki nauką i sztukami plastycznymi. Chciałabym zwrócić uwagę również na działania Lidii Zielińskiej z młodzieżą i amatorami, takimi jak społeczne relacje i warsztaty dźwiękowe oraz przede wszystkim na świadome komponowanie, które wykształca własne narzędzia pracy, własne metody tworzenia. Oprócz muzycznych kompozycji orkiestrowych i chóralnych usłyszymy i zobaczymy w filmie fragmenty dzieł z gatunku muzyki konkretnej, a także publicystyki dźwiękowej, odnoszącej się do zainteresowań kompozytorki symbolami i emblematami dźwiękowymi, możliwością operowania znaczeniami wynikającymi z różnych środków artystycznych, z ich rozmaitych zderzeń i konfrontacji.

 

Te właśnie działania, w tym również formy sceniczno-plastyczne, kierują się w stronę przeżywania, gdzie wszelkie brzmienia instrumentalne i elektroakustyczne działają na wyobraźnię odbiorcy – sferę semantyczną, sferę symboli, a nie tylko sferę struktur muzycznych.

Należy zauważyć, że większa fascynacja kompozytorki muzyką konkretną niż muzyką sensu stricte wynika z podobieństwa do teatru dźwiękowego, gdzie jest miejsce właśnie na symbol, na żonglowanie znaczeniami i na różne gry asocjacyjne. Dokument przybliży postawę twórczą Zielińskiej w kontekście jej życia i działań z obszaru dźwięku, a także inspiracji sztukami wizualnymi. Opowie o wspólnym mianowniku muzyki instrumentalnej i sztuki dźwięku (audio art) oraz o sposobach sterowania wrażeniami odbiorców. A zatem, twórczość Lidii Zielińskiej jest punktem wyjścia do dyskusji na temat ważnych współcześnie kulturowych i społecznych zagadnień związanych z tworzeniem racjonalnego, zdrowego otoczenia akustycznego, poszanowaniem wolności osobistej innych, sztuką kompromisów, a także pobudzi do refleksji odnośnie integracji społecznej poprzez sztukę dźwiękową.

 

Kadr z projektu o Lidii Zielińskiej, fot. materiały Moniki Pich

SG: Realizacja tego rodzaju projektów często wiąże się z niespodziankami, na które natrafiamy w trakcie pracy. Czego nowego dowiedziałaś się o Zielińskiej, czego być może nie wiedziałaś przed rozpoczęciem projektu?

MP: Lidia jest autorką bardzo trafnego terminu „publicystyka dźwiękowa”, którego wcześniej nie znałam. Sformułowanie to pozwoliło mi na skategoryzowanie, czy też nazwanie, wielu działań twórczych, w tym również moich własnych. Dodatkowo, po zapoznaniu się z materiałami archiwalnymi z prywatnej kolekcji autorki, okazało się, że zakres jej twórczych działań jest znacznie większy, niż zakładałam. Jest tam wiele różnorodnych wątków, którym można by się przyjrzeć dokładniej, ale wymagałyby one odrębnych studiów.

 

SG: Czy można by powiedzieć, że to właśnie ona była jedną z osób, które miały największy wpływ na to, że zaczęłaś sama tworzyć? Czy projekt „Wdech i wydech” to nie tylko retrospekcja, ale także rodzaj twojego osobistego podziękowania dla niej?

MP: Lidię poznałam, studiując na przedostatnim roku na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Prowadziła ona tam wówczas zajęcia z sonologii.

 

W tamtym czasie dokonywał się w Polsce przełom technologiczny i pojawiło się narzędzie, jakim był komputer, które pozwoliło na inne niż dotychczas podejście do tworzenia czy zapisywania muzyki.

Wtedy właśnie rozpoczęłam na poważnie działania z dźwiękiem, więc z przyjemnością uczestniczyłam w zajęciach. Lidia z wielkim zaangażowaniem i analitycznym podejściem rozmawiała z nami o naszych pracach, dzieliła się wiedzą i doświadczeniem, a ja z tej możliwości korzystałam.

 

Fascynujące dla mnie było usłyszeć, jaki punkt widzenia ma wykształcony, doświadczony muzyk i pedagog na temat naszych dźwiękowych prac.

To na co dzień w szkole sztuk wizualnych się nie zdarzało. Po zakończeniu studiów, dość długo nie miałam z Lidią bezpośredniego kontaktu, aż w końcu, po tej długiej, około dwudziestoletniej przerwie, odezwałam się do niej z zaproszeniem do mojej autorskiej audycji Space Oddity Recollection, którą realizuję dla hiszpańskiego radia Tesla FM. No i w końcu pojawił się pomysł zrealizowania retrospektywnego dokumentu audiowizualnego.

 

Kadr z projektu o Lidii Zielińskiej, fot. materiały Moniki Pich

SG: Zielińska nigdy nie płynęła z prądem. Wydaje się, że zawsze stanowiła pewien kontrapunkt. Czy właśnie to sprawia, że jej twórczość jest tak fascynująca? Od czego poleciłabyś rozpocząć przygodę z jej dziełami?

MP: Myślę, że należałoby zacząć od uważnego słuchania, bo to pozwoli na poszerzenie skali percepcyjnych doznań. Polecam szczególnie uczestnictwo w wydarzeniach i koncertach z muzyką na żywo. Mnie osobiście fascynuje osobowość Lidii – jej twórczy umysł, wrażliwość i wyobraźnia – a aspekt muzyczności jest tylko jednym z elementów jej bogatej twórczości.

 

SG: Jedną z czołowych postaci polskiej współczesnej muzyki elektroakustycznej jest Jacaszek. W jego kontekście, ale i wielu innych, zastanawiam się, jaki wpływ dawne kompozycje Zielińskiej mogły mieć na naszą scenę muzyki eksperymentalnej. Czy mówimy tu o wpływie podobnym do tego, jaki wywarł na nią Władysław Komendarek, czy to jednak zupełnie inna historia?

MP: W sumie najmniej interesuje mnie temat wpływów innych artystów na twórczość, być może dlatego, że sama tworząc, raczej próbuję wyrażać siebie. Oczywiście niemożliwe jest całkowite odseparowanie się od przeszłych czy istniejących zjawisk kultury i wytworów sztuki, dlatego prawdopodobne jest, że kompozycje Zielińskiej miały znaczący wpływ na młodszych artystów, ale ten temat wymagałby osobnych badań. Myślę, że na to pytanie najlepiej odpowiedziałaby sama kompozytorka.

 

Kadr z projektu o Lidii Zielińskiej, fot. materiały Moniki Pich

SG: Kiedy i gdzie będziemy mogli zapoznać się z twoją monografią?

MP: Prace nad filmem chciałabym zakończyć w następnym roku i trzymam się tej myśli. Jest to jednak dość duży i czasochłonny projekt, wymagający bezpośrednich spotkań i rozmów z kompozytorką – co nie jest łatwe do zrealizowania, gdyż Lidia w dalszym ciągu czynnie uczestniczy w działaniach twórczych, będąc poza zasięgiem. Projekt ten wymaga aktywności na wielu płaszczyznach – poza pracą nad ideą, obrazem i dźwiękiem nie może obejść się bez archiwizowania, załatwiania formalności związanych z uzyskaniem pozwoleń na publikację. Trudno więc na dzień dzisiejszy podać precyzyjną datę i miejsce publikacji.

 

*Monika Pich – artystka multimedialna, działa na polu wielu kreatywnych dyscyplin. Fotograf, grafik, performer, twórca wideo, pop-punkowa projektantka streetowych ubrań, akcesoriów modowych, wizerunków i brandów. Twórca lifestylowej wytwórnii Dizzylabel, w tym brandowych edytoriali oraz marek modowych, m.in. Fashion Victims Front (FVF), Voltage Bang. Współpracuje z artystami wizualnymi, muzykami, stylistami oraz fotografami w ramach artystycznych, muzycznych oraz modowych wydarzeń. Pomysłodawca, twórca i organizator wielu wydarzeń artystycznych, również kurator wystaw, w tym marki wydarzenia rewitalizacyjnego „Sztuka w przerwie”. Twórca i redaktor naczelny gazety kulturalno-artystycznej „Wytrzyj obuwie” oraz kanału filmowego Sticky Sweet Station. Pedagog, wykładowca, autorka kreatywnych programów edukacyjnych oraz prowadząca warsztaty dźwiękowe, wizualne oraz projektowe. Producentka muzyczna, wokalistka, gitarzystka basowa, realizator nagrań audialnych, twórca instalacji dźwiękowych, podcastów, słuchowisk, reportaży. Ma na koncie wiele indywidualnych muzycznych projektów, koncertów oraz liczne muzyczne kolaboracje z producentami międzynarodowej sceny elektronicznej. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Poznaniu na Wydziale Komunikacji Multimedialnej na kierunku Realizacja obrazu filmowego, telewizyjnego i fotografia w zakresie fotografii i rysunku oraz Wydział Artystyczny Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowska  w Lublinie na kierunku Edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych (grafiki oraz fotografii).

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
2
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0