Ćwiczenia z wyobraźni
Opublikowano:
11 stycznia 2023
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Kolejne ukazujące się książki są najwybitniejsze, przełomowe, arcydzielne. Eskalacja superlatyw jest dość uniwersalną strategią rynkową. W zalewie nowych pozycji trzeba się wyróżnić, przyciągnąć uwagę.
Jednak piętrzenie pochwał i zachwytów wywołuje dewaluację ich wartości. Mimo to wydana właśnie przez wydawnictwo Zysk i S-ka książka Davida Graebera i Davida Wengrowa „Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości” z pewnością zasługuje na miano przynajmniej jednego z najważniejszych tytułów, jakie ukazały się w ostatnich latach.
Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość
Tytułowa zapowiedź nowej wizji ludzkiej historii może rodzić podejrzenia, że jest tylko chwytem marketingowym. Opisanie całej ludzkiej historii to wyczyn karkołomny i pociąga za sobą uproszczenia. Jednocześnie niejednokrotnie czynione próby odpowiadają na potrzebę uzyskania ogólnego obrazu przeszłości – jej sensu i znaczenia.
Problemem pozostaje, na ile jej rekonstrukcja odpowiada teraźniejszym interesom, bądź – inaczej rzecz ujmując – pokazuje, że nasze dzisiaj jest konsekwentnym i koniecznym skutkiem tego, co zdarzyło się wczoraj i że inne być nie mogło.
Chociaż częste są próby pisania historii alternatywnych, to lokowane są w sferze fantazji – bo jest, co jest. W tym kontekście nowa historia ludzkości Graebera i Wengrowa nie jest przesadą.
Autorzy w rzeczywistości oferują odmienną od dotychczasowych perspektywę rozumienia przeszłości. Że jednak przeszłość opisujemy po to, żeby zrozumieć teraźniejszość, ich propozycja daje też nowy wgląd w tu i teraz, a co najważniejsze – także w przyszłość.
Świat najlepszy z możliwych
W ostatnich latach bestsellerem był „Sapiens. Od zwierząt do bogów” Yuvala Harariego. Uwzględnienie wyników nowych badań, werwa pisarska, spójna i przejrzysta narracja uczyniły z tej książki atrakcyjną lekturę.
Wśród licznych prób podsumowania dziejów tom Harariego wyróżnia się zarówno sprawnością wywodu, jak i tradycyjną perspektywą. Czyni zrozumiałym i oczywistym świat, który nas otacza. Historia jawi się jako ciąg zdarzeń podporządkowany konieczności. Wydaje się, że wszystko, co się działo, prowadziło nas od punktu do punktu tak, by osiągnąć postać znanego nam świata.
Przy wszystkich niedogodnościach widocznych na pierwszy rzut oka, takich jak nierówności, wojny, kryzysy, jest to świat „najlepszy z możliwych”.
Inne jego postacie są gorsze. Te znane z eksperymentów totalitarnych są zabójczo niebezpieczne dla jednostek. Te, które już wystąpiły w historii, nie odpowiadają potrzebom, są dobre dla tego, co było. Równość, brak rządu wydają się możliwe jedynie w małych wspólnotach. Chęć realizacji tych idei w skali makro może być oceniona jako niebiorące pod uwagę realiów marzycielstwo.
A w zanadrzu już czai się argument, że w końcu i tak trzeba się będzie pogodzić z degeneracją szczytnych ideałów i powrotem do utartych kolein – bo taka jest natura ludzka. Choćbyśmy chcieli być lepsi, to tylko dzieci mogą wierzyć z pełnym przekonaniem, że to się uda. Jako ludzie charakteryzujemy się egoizmem, agresją – niedoskonałością.
Graeber z Wengrowem od tego właśnie punktu zaczynają swoją opowieść. Pytają: na ile to, jak rozumiemy historię, zależy od tego, jak siebie samych widzimy?
Jeśli mamy wizję taką, że człowiek człowiekowi jest wilkiem, to tylko nadrzędna kontrola państwa jest w stanie poskromić samolubne instynkty jednostek i uczynić świat lepszym miejscem do życia niż niegdyś.
Historia pokazuje, że przechodziliśmy od form dających jednym, nielicznym, niemal nieograniczoną władzę nad innymi, do współczesnej formy republikańskiego państwa demokratycznego, dającej wszystkim tak dużo wolności, by nie zagroziła ona innym. Wszystko wieść miałoby do tego, co jest.
Chcąc uniknąć wojny wszystkich ze wszystkimi, musimy pogodzić się z wszelkimi nieuniknionymi niedogodnościami związanymi z życiem w dzisiejszym świecie.
Nie jest doskonały, ale też nie potrafimy wyobrazić sobie innego. A jeśli niektórzy to czynią, to z racji marzycielstwa i naiwności, na pewno z racji braku wiedzy o człowieku.
Mnogość modeli życia
Autorzy „Narodzin wszystkiego” uznają to za pułapkę: nie potrafimy sobie poradzić z gnębiącymi nas problemami, bo utraciliśmy umiejętność wyobrażenia sobie innego świata, utknęliśmy w niewoli konieczności. I jednocześnie proponują ćwiczenia, by tę wyobraźnię uwolnić.
Wykorzystując najnowsze odkrycia archeologiczne, odkurzając nieco zapomniane ustalenia historii i antropologii, proponują nową lekturę przeszłości. Bo żeby wyobrazić sobie inny świat nie trzeba tworzyć fikcji.
Rzeczywistość podsuwa wiele przykładów społeczności – co ważne, nie małych grup, ale dużych liczebnie wspólnot – istniejących i dobrze funkcjonujących bez rządu i władzy, wyraźnej hierarchii, praktykujących równość i dających swoim członkom wolność.
Sięgając do rzeczywistych, niewymyślonych przykładów, Graeber i Wengrow pokazują, że ludzie nie żyli cały czas w społecznościach hierarchicznych, podzielonych co do stanu posiadania, zakresu wolności. Jeśli przyjmowano istnienie w historii takich przykładów, to lokowano je w najodleglejszych czasach małych – i dlatego mogących zapewnić równość swoim członkom – grup ludzkich.
Kosztem istnienia dzisiejszych złożonych społeczeństw, technologicznego zaawansowania miałaby być właśnie społeczna nierówność i sztywność ram, w których przyszło nam żyć. Okazuje się jednak, że to złudzenie.
Ludzka kreatywność – społeczna w tym przypadku – jest bogatsza, niżbyśmy myśleli. Nie ogranicza się do jednego modelu, najbardziej rozpowszechnionego obecnie, do którego inne, wcześniejsze miałyby być jedynie wstępnymi szkicami.
Życie społeczne nie jest matematycznym równaniem z jednym rozwiązaniem. Istnieje mnogość modeli życia, które były wypróbowywane i o których zapomnieliśmy. I które mogą stanowić dla nas inspirację do nowych poszukiwań. By rozwiązać stojące przed nami problemy – jest to konieczne.
Możliwość innej historii
„Narodziny wszystkiego” nie są systematycznym wykładem dziejów. Nie jest to linearny opis ludzkiej historii od samych początków do dzisiaj. W sugestywny sposób posługują się jednak autorzy licznymi przykładami z przeszłości. Ich celem jest właśnie wyznaczenie granic koncepcji historii, która przyświeca nam w potocznym jej użyciu i badaczom, kiedy ją opisują. I ukazanie możliwości innej historii.
Trzeba ją pisać, słuchając i czytając nie tylko dotychczasowych mistrzów (a i tych z większą rezerwą traktując). Graeber i Wengrow udzielają głosu licznym natywnym uczestnikom zdarzeń, którzy nie byli tak prości i naiwni, bądź demoniczni i złowrodzy, jak zostali przedstawieni w europejskich relacjach.
Byli wnikliwymi krytykami kultury europejskiej, której przedstawiciele przybyli do ich krajów, by je podbić: zdobyć niewolników, złoto, nowe ziemie. I którym wygodnie było dać obraz mieszkańców dalekich krain taki właśnie – usprawiedliwiający ich własne poczynania.
Można powiedzieć, że Graeber i Wengrow traktują historię jak palimpsest. Pod tekstem, który znamy, jest ukryty inny, napisany wcześniej, ale zamazany. Starannie go odczytują.
Obszerna książka rodzi wiele pytań, wzbudza kontrowersje, jest przy tym odświeżająco wywrotowa, ma niezwykłą wyzwalającą moc. Pokazuje, że zmaganie z nierozwiązywalnymi wydawałoby się problemami to nie donkiszoteria, wpadnięcie w błędne koło albo droga do katastrofy. To konieczność podważenia oczywistości, wyzwolenia wyobraźni. To ryzykowne przedsięwzięcie.
Autorzy „Narodzin wszystkiego” pokazują, że jest możliwe porzucenie utartych szlaków, a jednocześnie nieugrzęźnięcie na bezdrożach.
Wyobrazić sobie…
Myśl patronująca temu tomowi jest klarowna: problemów, które dostrzegamy i z którymi staramy się mierzyć, nie rozwiążemy, myśląc o nas samych jako o istotach egoistycznych, a o naszej historii jako o czymś dyktowanym koniecznością, będącym poza naszymi możliwościami działania.
Poddając się takim przekonaniom, nic nie zrobimy. Wciąż będziemy kręcić się wokół w pętli niemożności.
Wyjście jest jedno – wyobrazić sobie siebie na nowo. Wyobrazić sobie ludzkie wspólnoty działające inaczej niż dzisiaj. I uczynić to realnym. Pod tym względem książka Graebera i Wengrowa to faktycznie nowa historia ludzkości. Także tej, która jest jeszcze przed nami jako możliwość. I od nas zależy, czy stanie się rzeczywistością.