Edukacja artystyczna jako nauka krytycznego myślenia
Opublikowano:
1 kwietnia 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Z Kamilem Wnukiem, nauczycielem edukacji artystycznej ze sztuką mediów, rozmawia Karolina Król
Karolina Król: W jednym z wywiadów mówisz o tym, że w edukacji bardzo brakuje zwrócenia uwagi na przedmioty artystyczne. Czy pandemia jakoś dodatkowo wpłynęła na tę sytuację?
Kamil Wnuk: Edukacja artystyczna w Polsce nadal jest pomijana i marginalizowana z rozmaitych przyczyn. Ciągle istnieje przeświadczenie, że przedmioty artystyczne – np. plastyka czy muzyka – są drugiej, czy nawet trzeciej kategorii. Ponadto ta część edukacji jest mocno niedopracowana. Mamy sporo nieścisłości i nieciągłości – w ósmej klasie nie ma już plastyki i muzyki, za to w liceum czy technikum to szkoła decyduje o wyborze przedmiotu artystycznego w klasie pierwszej.
Obecnie pracuję w szkole średniej i mam przyjemność uczenia młodzieży.
Młodzi ludzie często posługują się pewną kalką wypracowaną przez system na wcześniejszych etapach edukacji: zgodnie z nią plastyka to wyłącznie rysunek czy malarstwo. Oprócz tego są przyzwyczajeni do takiego modelu pracy, że nauczyciel czy nauczycielka przedstawia dany temat i nie ma właściwie żadnej interakcji pomiędzy nimi a klasą, oraz, co za tym idzie, miejsca na wątpliwości czy pytania. W Polsce nie ma refleksji na temat edukacji artystycznej jako nauki krytycznego myślenia.
Trudno znaleźć czas na rozmowy o tym, że coś danej osobie się nie podoba, czy na rozwinięcie refleksji o powodach takiego stanu rzeczy.
Uważam, że nie należy prowadzić lekcji w sposób sztampowy. Zawsze próbuję dawać takie zadania, w których uczeń czy uczennica powinni się zastanowić, ponieważ nie ma jednego dobrego rozwiązania problemu.
K.K.: Na razie wspominałeś o rysunku i malarstwie. A co z nowymi mediami? Czy można jakoś włączać je do programów przedmiotów artystycznych?
K.W.: W edukacji artystycznej pojawiają się klasyczne obszary, takie jak malarstwo, rzeźba, rysunek, teatr. Wydawać by się mogło, że kwestia nowych mediów powinna zatem być poruszana w edukacji medialnej, ale często i tutaj zostaje ona pominięta. W naukach pedagogicznych sztuka mediów jest moim zdaniem połączeniem rozmaitych dziedzin, a więc pojawia się w sposób bardzo rozproszony. Możemy mówić na przykład o raportach dotyczących korzystania z mediów społecznościowych, które lokuje się gdzieś w obszarze edukacji medialnej, ale nie ma za bardzo informacji o tym, jakie mechanizmy twórcze i kreatywne za nimi się kryją.
K.K.: A co z rolą nauczyciela? Jeśli w programach nie mówi się zbyt dużo o najnowszych mediach, to czy osoby pracujące w zawodzie nauczyciela mają możliwość dokonania jakiejś zmiany?
K.W.: Gdy mam okazję uczyć dzieci czy młodzież, wolę nie korzystać z podręczników, ponieważ bardzo często zawężają one pole pracy. Wykorzystuję podstawę programową i staram się skonstruować swój własny program nauczania, który następnie jest zatwierdzany przez radę pedagogiczną danej szkoły.
Z perspektywy kilkunastu lat pracy w edukacji widzę pewną prawidłowość – feedback, który otrzymuję od absolwentów, że moje zmuszanie do myślenia było słuszne, daje mi dużą motywację.
W edukacji artystycznej, moim zdaniem, nie ma tak naprawdę dobrego rozwiązania. Dany nauczyciel czy nauczycielka, ucząc plastyki lub innego przedmiotu, powinien pokazywać różnorodność. Często nie ma rozwiązań zero-jedynkowych – występuje raczej pewna skala szarości, którą staram się pokazywać. Istnieją przecież rozmaite sposoby podejścia do danego zagadnienia, natomiast w polskiej szkole bardzo często uczeń nie może prezentować własnego zdania.
Obecny system w Polsce ma wiele luk, a program jest bardzo przeładowany. Aby zaprezentować wszystkie treści z podstawy programowej, często trzeba się spieszyć. Sprawdzanie wiedzy wielokrotnie przybiera formę kartkówek czy sprawdzianów.
Dla mnie nie jest to dobre rozwiązanie – szczególnie w edukacji artystycznej to coś niedopuszczalnego.
Każdy uczeń czy uczennica mają inne sposoby zdobywania wiedzy i uczenia się. Niektórzy czują się lepiej w przedmiotach humanistycznych, inni wolą na przykład matematykę. Moim zdaniem chodzi o wypośrodkowanie tego, a edukacja artystyczna powinna łączyć rozmaite dziedziny.
K.K.: Czy nie jest trochę tak, że ciągle mówimy młodym ludziom, że muszą nieustannie wpasowywać się w system, dbać o oceny, nawet kosztem możliwości wyrażenia swojego zdania? Że nie mogą prezentować innych opinii, bo wówczas będą się mylić?
K.W.: Rzeczywiście, dążenie do odnoszenia sukcesów jest w edukacji coraz bardziej widoczne. Pandemia dosyć mocno ujawnia skupienie na ocenach, choć jednocześnie często młodzi ludzie nie chcą się uczyć ze względu na nadmiar materiału, który każe im się opanować.
Z moich badań prowadzonych z myślą o pracy doktorskiej wynika, że wśród młodych dorosłych w mediach społecznościowych zaczyna ujawniać się swoisty etos zdrowia. Jest on pewnym przeciwstawieniem dążenia do sukcesu.
Właściwie powinniśmy mówić nie o sukcesie, a o ultrasukcesie – ten przedrostek „ultra-” pokazuje, że obecnie osiągnięcia mają być jeszcze większe, bardziej znaczące, widoczne.
Nawet nie zauważyliśmy, że jesteśmy już w kulturze cyfrowego postnarcyzmu. Tutaj także przedrostek jest ważny – „post-” wskazuje na to, że młode pokolenie jest już świadome mechanizmów narcystycznych. Stanęliśmy przed ścianą ultrasukcesu i coś trzeba z nią zrobić.
W przestrzeni mediów społecznościowych młodzi ludzie chcą zdrowego podejścia do życia i pracy. Przykładowo, zależy im na oddzieleniu czasu pracy od życia prywatnego. Dotyczy to na przykład influencerów czy tak zwanych menadżerów mediów społecznościowych, zajmujących się zbieraniem informacji, organizowaniem rozmaitych wydarzeń czy współpracy z markami.
Młode pokolenie pracujące za pośrednictwem nowych mediów mogło zacząć mieć poczucie, że właściwie dwadzieścia cztery godziny na dobę spędzają w pracy – cały czas mają przecież dostęp do mediów społecznościowych i mogą w nich zamieszczać nowe treści.
Postulaty związane z unormowaniem czasu pracy pojawiają się nawet w środowisku osób publikujących treści na TikToku. Algorytmy tej aplikacji są skonstruowane w taki sposób, że należy cały czas śledzić nowe trendy, analizować je, być na bieżąco. Nie ma zbyt wielu naukowych badań pokazujących, jak możemy analizować takie platformy jak TikTok, na przykład w kontekście psychologii i pedagogiki.
Od osób badanych dowiedziałem się, że często w krótkich filmikach decyduje pierwsze kilka sekund – czy filmik się spodoba? A może odbiorca nie będzie dalej oglądać?
Osoby publikujące treści w mediach wypracowały pewne mechanizmy metodami prób i błędów. Mam wrażenie, że w tych krótkich filmikach coś zaczęło się zmieniać. Sprzeciw wobec ultrasukcesu ujawnia się właśnie w tym etosie zdrowia.
K.K. Mówisz o etosie zdrowia przede wszystkim w kontekście unormowania czasu pracy. A czy w treściach zamieszczanych w mediach społecznych mówi się o zdrowiu psychicznym??
K.W.: Myślę, że bardzo wiele zmieniło się przez pandemię i lockdown. Skrupulatnie analizuję media społecznościowe ze względu na pracę nad doktoratem oraz dlatego, że zwyczajnie mnie to interesuje.
Pojawiło się coś takiego, jak monitorowanie własnej motywacji. To znaczy, że młode pokolenie zaczęło na własnych zasadach korzystać z kamerki od komputera. Podczas zdalnego nauczania ta kamerka często jest wymagana – jeśli dany uczeń jest na lekcji, ma ją włączać, aby było widać, że siedzi przy komputerze.
Przyznam, że gdy prowadziłem lekcje online, czułem się gościem w każdym z mieszkań. Pozwoliłem na to, aby uczniowie i uczennice nie mieli włączonych kamerek, jeśli dzięki temu będą czuć się bardziej komfortowo.
Tymczasem młode pokolenie zaczęło nagrywać swoją naukę. Na YouTubie można znaleźć dwu-trzygodzinne filmiki pokazujące wspólną pracę nad jakimś materiałem. Uczą się i pokazują to w Internecie. Wspólna nauka przybiera ciekawą estetykę – biurko jest sprzątnięte, pokój uporządkowany, do tego słychać naturalne dźwięki dobiegające z pokoju lub spokojną muzykę relaksacyjną. Można obserwować naukę także podczas spotkań nagrywanych na żywo.
K.K. Nasuwa mi się pytanie: po co? Dlaczego podczas lekcji włączanie kamerki czasem budzi sprzeciw, a jednocześnie niektórzy nagrywają swoją naukę i udostępniają wideo szerszej publiczności?
K.W.: Jednym z wytłumaczeń może być tendencja narcystyczna pojawiająca się w mediach społecznościowych. Młodzi ludzie chcą się zaprezentować z dobrej strony – pokazać, że dbają o siebie, swoje zdrowie i edukację. Często powstają treści motywujące do działania i wspierające innych użytkowników. Media społecznościowe mogą być pewnego rodzaju poradnią czy doradcą coachingowym.
Gdy ludzie siedzieli zamknięci w domach, mieli potrzebę wyjścia z pokoju, pokazania się innym. Na platformie Zoom, z której korzysta wiele osób z liceum i studiów, spotykają się oni na wspólną naukę. To może być bardzo motywujące, bo trzeba włączyć kamerkę. Gdy dana osoba przestanie się uczyć, dostanie komunikat zwrotny – ktoś zwraca jej uwagę i zachęca do dalszej pracy.
Takie monitorowanie własnej motywacji pokazuje, że można spotykać się z ludźmi online praktycznie na takich samych zasadach, jak na żywo.
Ciekawe w kontekście wspomnianego etosu zdrowia są także próby namówienia innych użytkowników mediów społecznościowych, aby przestali korzystać z filtrów upiększających zdjęcia i pokazywali się w sposób naturalny.
Na manipulację obrazem szczególnie narażone są dzieci. Dla nich istotna jest popularność w przestrzeni internetowej, zyskanie wielu lajków czy serduszek. Mam wrażenie, że młode pokolenie próbuje uporządkować przestrzeń internetową i walczy o wprowadzenie zdrowych tendencji w obrębie mediów społecznościowych.
K.K. Mówisz o kulturze postnarcyzmu. Zdaję sobie sprawę z istnienia tego terminu, ale chciałabym zwrócić uwagę na to, że narcyzm jest również zaburzeniem osobowości.
K.W.: Jeśli mówimy o kulturze cyfrowego narcyzmu, mówimy tak naprawdę o wielu rzeczach, w dużym uproszczeniu. Obecnie dokonuje się pewna zmiana – pokazuje się, że narcyzm może przybierać postać mniej szkodliwą, co nie znaczy jednak, że całkowicie unika się negatywnych jego przejawów. Dzięki przedrostkowi „post-” możemy pokazać pewne zjawiska już w pozytywnym świetle, a nie tylko jako zagrożenia. Narcyzm może być pokazywany i wykorzystywany w sposób świadomy.
Co ciekawe, młodzi ludzie zwracali uwagę na to, że brakuje im narzędzi do tego, aby odróżniać fake newsy od prawdy, treści zmanipulowane od rzeczywistości.
Zależy mi na tym, aby podczas zajęć pokazać, jak korzystać na przykład z wyszukiwarki. Przy omawianiu danego tematu proszę o znalezienie informacji w Internecie. Czasem okazuje się, że nie tak łatwo jest wyszukać daną informację i trzeba zastanowić się, która ze stron pokazuje wartościowe i prawdziwe dane.
Moim zdaniem edukacja artystyczna powinna włączać także wiedzę z zakresu edukacji medialnej ze sztuką mediów. Warto pokazywać, jak wykorzystywać technologię – przykładowo w czasie zajęć można nauczyć uczniów czy uczennice kadrowania. Zajęcia powinny być tak komponowane, aby udało się podczas nich poruszyć zagadnienia dla młodzieży aktualne. Trzeba reagować na to, co dzieje się tu i teraz.
Nie ma uniwersalnej recepty na wartościowe zajęcia – konieczne jest zwracanie uwagi na bieżące wydarzenia, a także na potrzeby danej klasy.
Ciekawe, że w wielu szkołach spory nacisk kładzie się na to, aby młodzi ludzie nie mieli przy sobie telefonów komórkowych lub z nich nie korzystali. A przecież można wprowadzać technologię na przykład na zajęcia z edukacji artystycznej. Młodzi ludzie wiedzą, jak zrobić zdjęcie, ale mogą nabyć nowe umiejętności, chociażby poprzez poznanie rozmaitych funkcji aparatów w swoich telefonach.
Przyznam, że trochę zdziwiło mnie, gdy uczniowie i uczennice w czwartej klasie szkoły podstawowej nie znali możliwości swoich telefonów. Zdjęcia obrabiali za pomocą rozmaitych aplikacji, ale nie wiedzieli, że jest możliwość zrobienia ciekawego zdjęcia w inny sposób, z wykorzystaniem podstawowych narzędzi – funkcji aparatu.
Zdziwili się, że można niektóre rzeczy zrobić prościej, bez konieczności pobierania dodatkowych aplikacji.
W ten sposób uczy się krytycznego podejścia i refleksji nad nowymi technologiami. Czasami najprostsze rozwiązania mogą okazać się naprawdę wartościowe. Może coś się zmieni w zakresie podejścia do nowych mediów – pandemia pokazała nam bardzo wiele możliwości korzystania z technologii, warto je dostrzec.
Kamil Wnuk – nauczyciel edukacji artystycznej ze sztuką mediów, doktorant na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kończy pisanie rozprawy doktorskiej pod tytułem „Rola menadżerów mediów społecznościowych na przykładzie youtuberów w procesie facylitowania rozwoju młodych dorosłych”