fot. Dawid Stube, fot. Wiktor Koliński

Fantaści to ludzie ciekawi świata

Z Wiktorem Kolińskim jednym ze współtwórców Klubu Fantastyki Fantasmagoria w Gnieźnie, prezesem stowarzyszenia o tej samej nazwie oraz współorganizatorem Konwentu Fantastyki Fantasmagoria - o dokonaniach klubu oraz pozostałych inicjatywach w ciągu dekady istnienia, zmianach w świecie fantastyki, a także o ludziach, pandemii i planach - rozmawia Kamila Kasprzak-Bartkowiak.

Kamila Kasprzak-Bartkowiak: Gnieźnieński Klub Fantastyki Fantasmagoria świętuje w tym roku dziesięciolecie istnienia. Po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią, zorganizował kolejną edycję Konwentu. To jest intensywny rok, czy bywały już bardziej burzliwe lata?

Wiktor Koliński: To był burzliwy czas. Ale z zupełnie innego powodu, niż mogłoby się wydawać. Nie można było robić imprez na wiele setek czy tysięcy osób – oczywiście ze względów pandemicznych. Z jednej strony musieliśmy więc zrobić przerwę od naszego największego wydarzenia, czyli Konwentu Fantastyki Fantasmagoria, ale z drugiej pozwoliło nam to rozkwitnąć w innych rejonach.

 

Kiedy w grudniu 2021 robiliśmy podsumowanie działań, to nie mogliśmy uwierzyć: zorganizowaliśmy przez te 12 miesięcy ponad 20 różnych imprez: spotkań autorskich, konkursów wiedzy, turniejów gier i warsztatów.

 

A do tego przez cały rok, co sobotę, spotykaliśmy się w Starym Ratuszu na zajęciach Klubu Fantastyki Fantasmagoria. Po prostu zamiast zbudować jeden pałac, wznieśliśmy wiele pięknych domów. Myślę, że nie był to stracony czas i możemy być z siebie dumni.

 

KKB: Zatrzymajmy się chwilę przy ostatniej dekadzie. Jakie z tej perspektywy czasu dostrzegasz najciekawsze lub ważne zmiany w świecie fantastyki?

WK: Myślę, że jest kilka rzeczy, jeśli chodzi o świat fantastyki, na które warto zwrócić uwagę. Po pierwsze, manga i anime weszły do mainstramu! Kiedyś anime było hobby niszowym. Jak zaczynałem w roku 1997 zbierać komiksy z Japonii, to nikt nie wiedział, o co z tym chodzi. Dziś anime w ogromnej ilości są na Netflixie, równie liczne mangi w każdej księgarni, a w szkolnych klasach kilka lub kilkanaście osób interesuje się tym tematem.

 

Wiktor Koliński, fot. Dawid Stube

Wiktor Koliński, fot. Dawid Stube

Po drugie, gry komputerowe wykonały ogromny skok jakościowy! Niegdyś zajęcie dla geeków i strata czasu – dziś poruszające dzieła kultury, często lepsze od seriali czy filmów.

Sam nie jestem graczem, ale takie tytuły, jak „The Last of Us” czy „This War of Mine”, która chyba jako pierwsza gra komputerowa na świecie została wpisana do kanonu lektur szkolnych, choć tych nieobowiązkowych, pokazują, że scenarzyści gier są ludźmi o nieograniczonej kreatywności. O skoku jakościowym w grafice czy mechanice nie będę się nawet wypowiadał…

I wreszcie książki fantastyczne powoli przełamują barierę „gatunkowości”! Radek Rak ,zdobywając Nagrodę Literacką Nike za „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”, pokazał tym, którzy tego jeszcze nie wiedzieli, że fantastyka może być literaturą piękną. I co najważniejsze, ten autor nie wypiera się tego, że fantastykę pisze i pisać ją będzie. Daje to nadzieję na zmianę podejścia krytyków do literatury gatunkowej, która według wielu z nich jest wciąż czymś gorszym i niewartym uwagi.

 

KKB: A spoglądając na gnieźnieńskie podwórko oraz klub, jakbyś opisał najważniejsze różnice pomiędzy pierwszymi latami waszego działania a stanem obecnym?

WK: W sumie to zmieniło się prawie wszystko! Jesteśmy liczniejsi, bo kiedyś na spotkanie klubowe przychodziło 5–6 osób, a obecnie jest to 20–25 osób w różnym wieku. Jesteśmy bardziej zdywersyfikowani, ponieważ Fantasmagoria to był krąg znajomych w podobnym wieku.

 

Dziś na spotkaniach klubowych mamy inteligentnych ośmiolatków, którzy ogrywają w planszówki osoby starsze o lat kilkanaście. Mamy nastolatków, studentów, ludzi w średnim wieku.

 

I wszyscy wspólnie grają, rozmawiają, organizujemy razem różne fajne akcje. Mówimy sobie po imieniu i traktujemy się z szacunkiem. Nie ma żadnego zadęcia i to jest super.

Jesteśmy także bardziej doświadczeni i rozpoznawalni. Nie da się ukryć, że z tego dokonania jestem naprawdę dumny. Gdziekolwiek pójdziemy w regionie: do urzędu, szkoły, firmy czy biblioteki, traktuje się nas poważnie i z szacunkiem, jako godnego zaufania partnera. Bo przez lata wypracowaliśmy sobie renomę. Bo nasi klubowicze zawsze dotrzymywali słowa, byli na czas, pomagali za darmo i robili to z uśmiechem. Bo można na nas liczyć. Cieszę się, że tak jest.

 

KKB: Same konwenty fantastyki również ulegają pewnym metamorfozom, które dostrzegają nie tylko fani. Czy prawdą jest, że teraz większą popularnością cieszą się na nich prezentacje cosplay? I jeśli tak, to jak myślisz, z czego to wynika?

WK: To jest temat rzeka. Na pewno cosplayerów jest coraz więcej. Jest to spowodowane, tak myślę, głównie wpływem mediów społecznościowych. Cosplayerzy świetnie prowadzą swoje profile, dodają piękne zdjęcia, otrzymują dużo komentarzy. Każdy marzy o tym, żeby być jak oni. I wielu próbuje.

Poza tym cosplay to świetne hobby, do którego mam wielki szacunek. Trzeba wykazać się cierpliwością i samozaparciem, a także ogromną gamą umiejętności.

 

Wiktor Koliński, fot. Dawid Stube

Wiktor Koliński, fot. Dawid Stube

Żeby zrobić strój ulubionego bohatera, trzeba najpierw go zaprojektować, potem wykonać szycie, klejenie, rzeźbienie czy formowanie, a na końcu się w nim pokazać, co wymaga odwagi i umiejętności aktorskich, a czasem i tanecznych.

Nie wolno jednak utożsamiać konwentu czy fantastyki tylko z cosplayem. Zgoda, na takim Pyrkonie na przykład mijają nas setki cosplayerów, ale równocześnie w salach programowych tysiące ludzi słuchają prelekcji, uczestniczą w warsztatach, grają w gry oraz robią mnóstwo innych kreatywnych rzeczy. Tylko ich widać mniej. Pamiętajmy więc: cosplay to fantastyka, ale fantastyka to o wiele więcej niż cosplay.

 

KKB: A jak postrzegany jest dziś Konwent Fantasmagoria?

WK: W ankietach, które wypełniają uczestnicy konwentu, jest takie pytanie: „Co najbardziej podobało ci się na tegorocznej Fantasmagorii?”. W tym roku odpowiedzi zdominowały dwa hasła: atmosfera oraz dobra organizacja. Bardzo się cieszymy, że jesteśmy tak postrzegani. Chcemy być imprezą dobrą, niekoniecznie wielką. Chcemy być imprezą, gdzie każdy czuje się ważny i dostrzeżony. I do tego będziemy dążyć. Żeby być coraz lepszym, może jeszcze ciut większym konwentem, ale nie zatracić tego pierwiastka rodzinności i wspólnoty.

 

KKB: Jak wpłynęła na was pandemia?

WK: Nie da się ukryć, że pandemia zmieniła wiele. I rzeczywiście, okazało się, że jak kurz opadł, to wiele konwentów zniknęło z mapy imprez. Dwa lata to bardzo dużo dla każdego zespołu. Rozluźniają się więzi, ludzie wyjeżdżają, zmieniają się. Dlatego tak cieszę się, że ten czas nie był dla nas stracony, że zrobiliśmy wtedy wspólnie mnóstwo małych imprez, które nie pozwoliły nam zardzewieć.

 

Wiktor Koliński, fot. Dawid Stube

Wiktor Koliński, fot. Dawid Stube

A i tak pierwszy konwent po przerwie był trudny. Paru rzeczy się zapomniało, uciekły niektóre wyćwiczone detale…Niemniej jednak wróciliśmy i daliśmy radę. Sierpniowa, 12. Fantasmagoria była super!

Co do terminu – tak, to także zmieniła pandemia. Żeby nam nie uciekły kolejne miesiące, zrobiliśmy konwent latem, a nie tak jak zawsze – zimą. I okazało się, że większości organizatorów i uczestników przypadło to do gustu, więc po burzliwej naradzie zdecydowaliśmy ostatnio, że tak zostanie. Fantasmagoria 2023 odbędzie się więc w czasie letnich wakacji! 

 

KKB: Jednak konwent, czy klub to przede wszystkim ludzie. Kim oni są?

WK: O wieku mówiłem już wcześniej, a co do płci – to ostatnio zdecydowanie widać kobiecą ofensywę! I to bardzo cieszy, że dziewcząt przychodzi na spotkania klubowe coraz więcej. A jeżeli chodzi o środowisko czy zajęcie, to takie rzeczy nie mają dla nas znaczenia.

 

Wiktor Koliński, fot. Dawid Stube

Wiktor Koliński, fot. Dawid Stube

 

Jedno jednak warto podkreślić: fantaści do ludzie, którzy mają tendencję do tego, żeby się czymś interesować i coś robić.

Są ciekawi świata, niecierpliwi, mają liczne hobby. Co w kontekście wszechobecnej apatii oraz powszechnego interesowania się tylko swoją komórką jest bardzo odświeżające. I cieszy.

 

KKB: Większość osób przychodzących na klubowe spotkania to ludzie młodzi. Czy jako koordynator widzisz w tym potencjał na zaszczepienie w nich pasji i prospołecznych postaw jako przeciwwagi dla destrukcyjnych zachowań czy używek?

WK: W nich nie trzeba niczego zaszczepiać, oni są już zaszczepieni. Wystarczy słowo, pytanie – kto ma czas, aby… i zawsze znajdą się chętni. I zawsze robią to za darmo, z pasji, bez zapłaty, dla frajdy. Czasem się zastanawiam, czy mój obraz młodego pokolenia nie został wykrzywiony przez tych młodych ludzi. Czy nie rozpuścili mnie oni swoją hm… wspaniałością. Mam nadzieję, że nie.

 

KKB: A jak zaczęła się twoja przygoda z fantastyką i na co obecnie „masz zajawkę”, co czytasz, oglądasz…

WK: Zaczęło się co najmniej dwutorowo. Zawsze kochałem czytać książki, więc jak sięgnąłem po raz pierwszy w liceum po Sapkowskiego, to wpadłem. Potem już było z górki: Glen Cook, Terry Pratchett, kolejne sagi, kolejne uniwersa. I tak jest do dzisiaj. Choć dziś czytam więcej autorów polskich: Radek Rak, Rafał Kosik, Robert Wegner… 

Drugą drogą była manga: „Czarodziejka z Księżyca”, „Dragon Ball”, „Naruto”, a potem ogromny świat tytułów jeszcze różnorodniejszych i bardziej wymagających, bardziej ambitnych.

 

Wiktor Koliński, fot. Dawid Stube

Wiktor Koliński, fot. Dawid Stube

Dziś manga to olbrzymi rynek tytułów o każdej sferze życia, każdego gatunku i dla każdego czytelnika. I ja w tym cały czas głęboko siedzę. Kupuję i czytam z 20 tomików miesięcznie. To mi się nigdy nie znudzi.

A oprócz tego oraz seriali anime lubuję się oczywiście w serialach fantastycznych, które prezentują coraz wyższy poziom. Ostatnio zachwycił mnie „Sandman”, „Arcane”, nowe „Kacze opowieści” oraz „The Mandalorian”. Bardzo lubię też seriale i filmy z Marvela, chociaż jestem świadom ich słabości. W sumie staram się być na bieżąco i próbować wszystkiego. To trudne, ale jakoś idzie.

 

KKB: Na koniec poproszę o kilka słów o najbliższych planach i marzeniach Fantasmagorii…

WK: We wrześniu ruszamy z nowym sezonem kulturalnym, razem z Miejskim Ośrodkiem Kultury, którego jesteśmy częścią, i na jego początek robimy Fantastyczny Wielobój Drużynowy. Będą rundy praktyczne oraz oczywiście kategorie wiedzowe. Potem planujemy turniej gry figurkowej ze świata Star Wars (X-Wing), warsztaty z robienia kocich uszek oraz konkurs wiedzy ze świata Władcy Pierścieni.

 

A to tylko pomysły do grudnia. No i co sobotę spotykamy się na planszówkach w Starym Ratuszu, od godziny 11.00. Nie trzeba się zapisywać, wystarczy przyjść.

Zapraszamy!

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
5
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0