fot. Wydawnictwo WBPiCAK

Gdy opadają maski

Co widać na drugi rzut oka? Jakie historie skrywają w sobie z pozoru niedbałe gesty? W swojej najnowszej książce poetyckiej Joanna Żabnicka kreśli subtelną opowieść o byciu w świecie: naszych relacjach i rytuałach.

Joanna Żabnicka to poznańska poetka, której twórczość wyróżnia się niezwykłą wrażliwością na codzienność i ulotność ludzkiego doświadczenia. Jej debiutancka książka poetycka Ogrodnicy z Marly (2016), nominowana do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius, zapowiadała precyzję w oddawaniu emocji i opisywaniu tego, co kruche. Drugi tom, Koniec lata (2019), za który otrzymała nominację do Poznańskiej Nagrody Literackiej, tylko pogłębia refleksję poetki nad naturą czasu i tym, co niedookreślone. Wiersze Żabnickiej trwają w napięciu: między intymnym i skrywanym a publicznym i wystawianym na pokaz.

Przeciw grze

W najnowszej książce Żabnicka obdziera rzeczywistość ze strojących ją pazłotek. Nie ma już miejsca na robienie dobrej miny do złej gry – również codzienne życie przesiąkło strategiami oporu. Bohaterowie Dobrego sąsiedztwa przypominają postacie budzące się ze snu: bo co jeśli normy społeczne były jedynie formą społecznego dyscyplinowania?

 

Kredą

Joanna Żabnicka "Dobre sąsiedztwo", Wydawnictwo WBPiCAK

Joanna Żabnicka „Dobre sąsiedztwo”, Wydawnictwo WBPiCAK

Wierzę, że tu tylko w ogólności panuje nieład, ale

szczegóły mamy dopracowane.

Z bieżących rzeczy jest, co następuje: kłótnia u góry,

pod nami dzieci turlają pokrywki, skądś dochodzi

krzyk maluszka, o którym nikt

nie miał pojęcia aż do teraz. Jest i wiertarka,

która drży na myśl o studiach ze stomatologii.

 

Wpajano nam, jak ważne jest, żeby nie było

widać, a jest inaczej. Chodzi o

to, żeby było naprawdę; reszta jest sprawą drugorzędną.

 

 

Poetka bierze na warsztat pokolenie dzisiejszych 30. i 40. latków, często socjalizowanych do ukrywania słabości i maskowania cierpienia przyklejanym na twarz uśmiechem. Bohaterkę wiersza dogania jednak znużenie odgrywanym bez przerwy spektaklem: moment zatrzymania przynosi rozpoznanie. To nie tylko moja historia: „ja” ustępuje w ten sposób „nam”.

Cienie

Żabnicka uważnie przygląda się nawet najdrobniejszym gestom. Weźmy tu choćby kupno prezentu dla babci – w Się topi zupełnie zwyczajna sytuacja związana z radosną przecież okazją jest podszyta ciemnością wynikłą z niedopowiedzenia. Bo od jakiego pułapu wieku zaczynamy sprawiać najbliższym tylko te produkty, które zdążą zużyć? Czy to już część przedłużonego umierania? I co to mówi o nas, wręczających i nas, sprzątających po sobie za życia?

 

 

Się topi

Niewygoda w oczach babci, kiedy dajemy jej wiosenną

apaszkę. Babcia pamięta, że w środku ma znacznie później.

Zbliża się 21 stycznia, szukamy prezentu, który będzie

odpowiedni – coś do zjedzenia, wwąchania, skończenia się.

Za oknem pada śnieg, żadne tam exegi. Babcia nie chce

osierocać więcej niż to konieczne.

 

 

W Dobrym sąsiedztwie dużo myśli i mówi się o starości. Niedziele handlowe niosą za sobą obraz bawiących się na podwórku dziewczynek, które w wierszu poetki potrafią natychmiast zamienić się w starsze kobiety stojące z koszykiem w sklepie, robiąc „zakupy do konkretnej kwoty”. Technika Żabnickiej polega tu na wzięciu na warsztat czule podejrzanej scenki rodzajowej i wprawieniu jej w drżenie. Każda scena bliska idylli ma swój mroczniejszy rewers. Dziecięce wspólnoty zamieniają się w dorosłe osamotnienie, a miłość kończy się tam, gdy nie trzeba już nazywać wspólnie rzeczy, zjawisk i stanów.

 

Joanna Żabnicka "Koniec lata", Wydawnictwo WBPiCAK

Joanna Żabnicka „Koniec lata”, Wydawnictwo WBPiCAK

Historie kuchenne

Po burzy zabieram się za wiśnie, takie

małe, a ja taka bez drylownicy. Nóż wchodził

gładko w tkankę; postanowiłam, że przez chwilę będzie płynąć

krew, a nie sok. Chciałam panować niepodzielnie. Powiedziałeś wtedy:

widzę, że nie jestem ci potrzebny do nazywania rzeczy, więc pójdę,

[zanim

zrobię sobie krzywdę. Rozpadłam się tak nagle, jak kończy

każde imperium. Teraz masz dokąd wrócić, więc wróć, i mamy wiśnie,

[mamy

wiśnie gotowe na ciasto.

 

Ciemność w tomie wyważają jednak momenty epifanii, które zakorzeniają się w naturze: blasku ciepłego słońca oblewającego twarz, pospiesznym szczeniaku, sadzeniu mięty. Wszystkim tym, co żyje i toczy się jedynie znanym sobie rytmem:

 

Jak wygląda spokój

Czuć miętę. Pies wsadza nos w wilgotną ziemię, jakby chciał powtórzyć

gest siania. Nie wszystkie rozsady zmieściły się na półkach, część stoi

na ziemi, a ziemia w całości jest już zajęta. Zanim

rośliny wystawi się na balkon, trzeba je systematycznie

hartować, a po zimnych ogrodnikach koniecznie narazić na świat.

Jest cicho i spokojnie. Mięta rośnie w osobnej doniczce, pachnie

intensywnie, ale przynajmniej nie zagłusza innych.

 

 

Emocje

Siłą języka Joanny Żabnickiej jest bardzo precyzyjne opisywanie stanów i emocji, które czają się za wytartymi przecież nazwami. Poetka nie tyle szuka definicji, co podstawia pod nią konkretne wspomnienie pozwalające czytelnikowi na współodczuwanie. Bo czym jest tęsknota, jeśli nie cierpliwością ponad stan? Kiedy słyszy się ból pękającego serca?

 

Joanna Żabnicka "Ogrodnicy z Marly", Wydawnictwo WBPiCAK

Joanna Żabnicka „Ogrodnicy z Marly”, Wydawnictwo WBPiCAK

Że szedłem piechotą

Kiedy piszesz wreszcie, spóźniony o godzinę, że przecież

nie umawialiśmy się na konkretnie i że

mam jeść i nie czekać, to nic nie mogę

zrobić, bo usta mam pełne i tęsknię.

 

I co się stanie, jeśli powiem „nie wiem”? Wokół tej myśli zdaje się skupiać najnowsza książka poetycka pisarki. „Nie mam pojęcia”, mówi Jezus, jeden z bohaterów tomu. Tym co porusza, jest otwarcie na naiwność, niepewność i otwarte wyrażenie słabości. I nie chodzi tu bynajmniej o fatalizm czy karmienie rozpaczy. Żabnicka odsłania to, co miękkie, a czyni to w sposób tak ujmująco prosty i wyważony, bez ozdobników, patosu i zbędnych plot twistów, że po lekturze warto wziąć jednak oddech. Albo dwa. I pożyczać książkę dalej.

 

Przerwane objęcia

Myślałam, że to chrupnięcie

na spacerze to coś w nodze, jak często u mnie. Ale kiedy

potem próbowałam

przytulić dziecko, w ramionach oprócz niego miałam

dom, miasteczko, obcych ludzi, drogi, kolory, światło, fabryki,

plaże i oceany; wszystko. I

zrozumiałam, że złamałeś mi serce i że tak pęka człowiek.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0