Gregoriańska Wielkopolska
Opublikowano:
22 października 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Trzydzieści lat temu powstała w Niemczech grupa muzyczna Gregorian. Ich aranżacje najsłynniejszych utworów muzyki rozrywkowej zaowocowały swoistą fascynacją tradycją śpiewu chorałowego.
Poza fenomenem zespołu, wraz z renesansem tradycji liturgii przedsoborowej, pojawiły się coraz liczniejsze grupy pielęgnujące tę odwieczną tradycję wokalną Kościoła katolickiego. W samym Poznaniu mamy kilka scholii, które śpiewają w trakcie mszy, a okazjonalnie koncertują przybliżając spuściznę chorału.
Chorał
Chorał to oficjalny śpiew Kościoła rzymskokatolickiego. Jest jednogłosowy, co oznacza, że dany utwór wykonywany jest przez jedną osobę, lub większą grupę osób w tej samej tonacji, tempie, melodii. Jego początków upatrywać należy już w IV wieku, kiedy to ze starogreckiego systemu tonu, powstał chorał starorzymski (chętnie wykorzystujący elementy folkloru).
W początkowym okresie jego rozwoju, wyróżnić można dwa znaczące momenty – kodyfikację dokonaną za czasów papieża Grzegorza Wielkiego w VI wieku oraz czas „renesansu karolińskiego” (768–814 r.), kiedy to ziemie frankońskie znacząco powiększyły zarówno repertuar form chorału, jak i skodyfikowały dotychczasowy dorobek.
Podkreślić trzeba, że wówczas chóralistyka miała już rozbudowaną tradycję.
Ogromne znaczenie dla jej rozwoju miał fakt upowszechnienia monastycyzmu cenobitycznego (klasztornego). Zakonnicy żyjący we wspólnocie zobowiązani byli do wspólnego odmawiania o określonych porach dnia modlitw i wykonywania śpiewów.
Rosnąca rola Kościoła, coraz silniejszy i bardziej rozbudowany kult świętych, skutkował powstawaniem na ich cześć coraz to nowszych utworów. Klasztorne skryptoria zaś, były centrami upowszechniania tej tradycji.
Oczywiście miał w swej historii chorał wiele wzlotów i upadków. Szczególnie ważnymi ośrodkami związanymi z jego odrodzeniem były wspólnoty szwajcarskie w Sankt Gallen i Einsiedeln. Wracając jednak na moment do początków chorału, warto przywołać imiona dwóch wielkich jego kodyfikatorów, jakimi byli papieże Marcin I (649–655) i Witalian (657–672).
Stopniowo ważną rolę zaczęli odgrywać opaci klasztorów przy bazylice św. Jana na Lateranie i św. Piotra na Watykanie. Z ich inspiracji chorał został oczyszczony z ludowych naleciałości i przesadnej ozdobności, uporządkowano jego linię melodyczną oraz wprowadzono symetryczną konstrukcję. Powstał chorał noworzymski upowszechniony następnie w całej Europie.
Z czasem prymat Rzymu, jako kolebki chorału osłabł, palma pierwszeństwa przeszła natomiast na ziemie francuskie.
Wówczas zaczęto rozbudowywać i komponować nowe aranżacje tzw. stałych części mszy, jak Kyrie, Gloria, Sanctus czy Credo, które jeszcze dzisiaj można usłyszeć w klasycznej formie przy okazji solenniejszych uroczystości. Od XII wieku zaczęto chorały zbierać i scalać w zbiory oraz cykle mszalne.
Chorał zinstytucjonalizowany
Dzieje tego śpiewu oddają doskonale rozwój samego Kościoła jako instytucji i towarzyszą zarazem losom kolejnych chrystianizowanych ziem, w tym także polskich.
Przywołany wcześniej cenobityzm zaowocował rozwojem chorału najpierw w środowiskach benedyktyńskich, a następnie kartuskich, cysterskich, a wreszcie franciszkańskich i dominikańskich. Dopiero później, gdy powstała rozwinięta sieć parafialna, chorał na stałe zagościł na wsiach i opłotkach.
Przetrwał w nich do lat 70. ubiegłego wieku.
W tym kontekście pojawiają się jedne z najstarszych świadectw tej tradycji w Wielkopolsce, a to za sprawą ufundowanego w 1070 roku klasztoru benedyktynów w Lubiniu. Niegdyś w zbiorach jego imponującej biblioteki znajdowało się wiele utworów muzycznych, w tym okazałych rozmiarów antyfonarze i psałterze, z których mogli śpiewać mnisi wspólnie celebrujący modlitwę.
Większość z nich została zagrabiona przez Prusaków przy okazji likwidacji klasztoru w 1838 roku i wywieziona do Berlina, gdzie znajdują się do dzisiaj, a na ślad których trafił nieżyjący już ojciec Karol Meissner. Księgozbiór odtwarzano w okresie międzywojennym. Osiągnął wówczas liczbę 30 000 książek, z których większość spłonęła w czasie wojny.
Chorał w Wielkopolsce
Najważniejsze natomiast schole funkcjonowały przy katedrach w Poznaniu i Gnieźnie, sanktuarium św. Wojciecha w Trzemesznie, w Górce Klasztornej, czy kościele Bożego Ciała w stolicy regionu. Jako świadectwo ich aktywności dość przywołać późnośredniowieczny antyfonarz gnieźnieński, pierwotnie sześciotomowy, obecnie z zachowanymi czterema. Jego autorem był kanonik Klemens z Piotrkowa, wykształcony w Krakowie i w Italii duchowny, który poświęcił się księgom liturgicznym, ich redakcji, poprawianiu i dostosowywaniu do obowiązujących wzorców.
Najwięcej zbieżności dostrzec można pomiędzy antyfonarzem, a dziełami powstałymi w środowisku krakowskim i niemieckim Bambergu.
Do Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu trafiły z czasem liczne księgi liturgiczne, wśród których znalazły się także XVI wieczne antyfonarze, brewiarze, graduały, psałterze, które dotychczas znajdowały się – najczęściej w złym stanie – w licznych wielkopolskich parafiach.
Współcześnie w polskich muzeach i archiwach znajduje się około 150 samych tylko antyfonarzy. Jest to liczba duża i mała zarazem, zważywszy na wielość świątyń i parafii, jakie na ziemiach polskich powstały. Większość z nich pochodzi z sprzed soboru trydenckiego (1545–1563). Z XII wieku, a więc de facto z początków funkcjonowania Kościoła w Polsce, pochodzi najstarszy zachowany antyfonarz, przechowywany obecnie w Poznaniu, w tamtejszym archiwum i oznaczony sygnaturą ms 150.
Wybrane dzieła związane z tradycją chorałową, można podziwiać dzisiaj głównie w muzeach i archiwach kościelnych, chociaż głównie prezentowane są przede wszystkim na swą ozdobność i kosztowność, aniżeli waloru muzyczno-śpiewne.
Modlitwa i śpiew zaowocowały stworzeniem stosownej infrastruktury, która ułatwiałaby ich wykonywanie. Najważniejszym tego przykładem są rzecz jasna stalle zakonne, w których zasiadali (lub stali) kilkakrotnie w ciągu dnia i nocy mnisi. Skoro o nich mowa, to nie sposób nie wspomnieć o jednych z najpiękniejszych w Wielkopolsce.
W latach 1730–1738 powstały w warsztacie Jana Jerzego Urbańskiego z Wrocławia, niezwykle okazałe stalle przeznaczone dla kościoła klasztornego w Lubiniu.
Ich dekorację snycerską i rzeźbiarską wykonał Jan Jerzy Hampel. Motywem przyświecającym mu w trakcie decyzji o wyborze programu ikonograficznego stalli, był fragment psalmu 138:
„Będę Ci śpiewał psalmy w otoczeniu aniołów.”
I rzeczywiście do dzisiaj modlący się razem benedyktyni lubińscy, między sobą mają wyobrażenia śpiewających i muzykujących aniołów, których białe, marmoryzowane ciała kontrastują z ciemną barwą stalli i czernią mniszych habitów.
Poza zaopatrzonymi w instrumenty aniołami, nad stallami z prawej strony dominuje pokaźnych rozmiarów rzeźba króla Dawida grającego na harfie i spoglądającego ku ołtarzowi głównemu. Poza nim dostrzec możemy podobizny św. Grzegorza, św. Ambrożego, św. Hieronima i św. Augustyna – autorów wielu utworów, które stały się źródłem inspiracji dla chorałów.
Wyobrażenia anielskie są pełne dynamizmu, wydają się być poruszone przez niesłyszalną dla nas muzykę.
A ta w dziejach Lubinia była niezwykle istotna, o czym świadczy fakt, iż z inspiracji opata Stanisława Kiszewskiego (1588–1604) przy klasztorze powstała szkoła muzyczna, która wpisywała się w strategię walk kontrreformacyjnych.
Później chorał zaczął ustępować muzyce, a to za sprawą organów z 1690 roku. Na sklepieniu nad nimi umieszczono podobiznę św. Cecylii, patronki muzyki kościelnej i chórów oraz polichromie z motywami instrumentów muzycznych.
Chorał współcześnie
Współcześnie nie zdajemy sobie sprawy, jak silna była w Wielkopolsce tradycja chorału gregoriańskiego. W każdym większym mieście funkcjonował klasztor, a więc rozwijała się w nim tradycja muzyczna. Liczne skryptoria dostarczały nowych dzieł, które upowszechniały tradycję śpiewu chorałowego i przyczyniały się do powstania spójnego modelu kulturowego, którego jednym z wyznaczników był właśnie chorał.
Dzisiaj nawiązaniem do tamtej tradycji są schole działające przy kościele Maryi Królowej na Rynku Wildeckim w Poznaniu czy Schola św. Benedykta prowadząca warsztaty śpiewu.
Mające już ugruntowaną pozycję, doroczne Requiem za duszę Mozarta, w częściach stałych jest niczym innym, jak kontynuacją – chociaż w nowej formie – wzorców chorału, co pokazuje, jak żywotna jest to część całej kultury muzycznej.