fot. Z. Szerstobitow

Łapacz słońca

„W tym procesie nie chodzi o produkcję kolejnych niepotrzebnych gadżetów, ale o rozwiązywanie realnych problemów” – o swoim wynalazku i roli światła w sztuce mówi Mariusz Śmietana, laureat Grand Prix w 43. edycji Konkursu im. Marii Dokowicz w dziedzinie projektowej.

Barbara Kowalewska: Studiował pan na UAP wzornictwo. Na ile zadecydowała o tym tradycja uczelni, na której sztuka użytkowa miała silną pozycję, a na ile osobista motywacja?

Mariusz Śmietana: Podczas nauki w liceum plastycznym zajmowałem się malarstwem. Ważne jednak było dla mnie tworzenie obiektów pozwalających na poprawę świata, kontakt ze współczesnym użytkownikiem, który staje się coraz bardziej wymagający. Po ukończeniu liceum myślałem o studiowaniu architektury na politechnice, jednak mimo wszystko bliżej mi było do czystej sztuki oraz projektowania obiektów o mniejszej skali – tak wybór padł na UAP.

Obiekty o skali pozwalającej na bezpośredni kontakt z użytkownikiem moim zdaniem lepiej ukazują wprowadzone zmiany w zakresie ergonomii – to przedmioty, jakimi otaczamy się na bieżąco. Ponadto UAP, oprócz kierunku głównego, daje możliwość wybrania pracowni dodatkowej, a wzornictwo zainteresowało mnie z tego powodu, że obejmuje różne obszary projektowania. Studiowałem w różnych pracowniach (meblarstwo, ceramika w architekturze, ceramika użytkowa, formy funkcjonalne, opakowania), co pozwoliło mi na sprecyzowanie, co chciałbym robić w przyszłości.

 

BK: Nie wszyscy wiedzą, że tworzenie przedmiotów użytkowych wymaga nie tylko wiedzy technicznej, ale też uczestnictwa artysty. Na czym polega rola projektanta i jakie kryteria są ważne przy tworzeniu modeli?

MŚ: Projektowanie zaczynamy od myśli/obserwacji, która potem przeradza się w ostateczny obiekt, który „wychodzi z taśmy” – w tym etapie projektowym powinniśmy brać szczególnie czynny udział. Co więcej, w projektowaniu nie chodzi tylko o walory estetyczne czy ergonomię użytkownika. Często kładę nacisk również na ergonomię pracy samego konstruktora czy technologa, który dostając ode mnie materiały, nie powinien martwić się o urzeczywistnienie projektu.

 

fot. Z. Szerstobitow

fot. Z. Szerstobitow

Często zadaje się pytanie, co to jest wzornictwo, które łatwiej nazwać designem. Termin moim zdaniem jest bardzo szeroki – od architektury, przez przedmioty codziennego użytku, ubrania, aż po dziedziny cyfrowe, takie jak UX (User Experience) czy UI (User Interface). Wzornictwo nie obejmuje wyłącznie tworzenia obiektów. To przede wszystkim sposób myślenia, który adaptuje się do zmieniających się czasów i potrzeb. W procesie projektowym nie chodzi o produkcję kolejnych niepotrzebnych gadżetów, ale o rozwiązywanie realnych problemów, odpowiadanie na rzeczywiste potrzeby.

Ważne jest, by nie skupiać się na samym obiekcie, lecz na problemie, który próbujemy rozwiązać, a następnie szukać optymalnych rozwiązań.

Obiekt jest więc efektem gruntownej analizy i eliminacji różnych możliwości. Przykładem tego podejścia może być sytuacja, w której zamiast projektować kolejny wygodny fotel do rozwiązania bólu pleców, analizuje się przyczyny tego problemu, które mogą leżeć zupełnie gdzie indziej, np. w złej jakości wykładzinie, na której ktoś się poślizgnął. Ogólnie rzecz biorąc, wzornictwo, niezależnie od używanego terminu, to szerokie, pierwotne podejście do projektowania, które ewoluuje w zależności od bieżących trendów i potrzeb społecznych. Obecny rozwój dziedzin takich jak UX czy UI jest tylko odpowiedzią na te zmieniające się okoliczności, podobnie jak rozwój designu mebli w latach pięćdziesiątych XX wieku był wynikiem ówczesnych warunków społeczno-gospodarczych.

W fazie realizacji ważna jest nasza „biblioteka” wiedzy, którą możemy czerpać z głowy lub narzędzi wspomagających naszą pracę. Im większa biblioteka, tym więcej ścieżek możliwych rozwiązań w kwestii wyboru materiału czy technologii. Ważna jest również umiejętność prezentowania projektów, która pozwala na skuteczne przekazanie ich wizji i celów potencjalnym inwestorom lub klientom, co na późniejszym etapie jest niezbędne do realizacji. Ważne są kryteria praktyczności i ekologii: trzeba myśleć o tym, na ile przedmiot jest realny do wykonania i czy nie proponujemy wyprodukowania kolejnych niepotrzebnych gadżetów.

 

BK: Nagrodzona praca inspirowana była rolą słońca w życiu człowieka i polegała na stworzeniu systemu dostarczenia naturalnego światła tam, gdzie fizycznie jest to teoretycznie niemożliwe. Czym jest pana wynalazek?

MŚ: Zaprojektowany przez mnie system pozwala na koncentrację światła słonecznego za pomocą soczewek Fresnela oraz kolimatorów, które zostały umieszczone na heliostacie, urządzeniu śledzącym słońce. Zebrane światło transportowane jest światłowodami do pomieszczeń pozbawionych światła słonecznego. Oprawa oświetleniowa pozwala na kadrowanie i manipulowanie przechwyconym światłem. Za pomocą autorskiego reflektora umożliwiłem też dostosowanie światła do indywidualnych potrzeb użytkownika.

 

BK: Jak przebiegał proces realizacji projektu?

MŚ: Zacząłem od obserwacji, jak wpływa na nas światło słoneczne i jak możemy je dostarczyć do pomieszczeń pozbawionych tego pierwotnego źródła oświetlenia. Na tym etapie nie zakładałem jeszcze, co będzie efektem projektu, jaki obiekt: czy będzie to na przykład lampka, czy użyjemy promieni słonecznych. Kierowałem się intuicją, pozwalałem na to, by rozwijać się wraz z projektem, analiza problemu naprowadziła mnie na możliwe kierunki realizacji, ale jeszcze nie wiedziałem, czym się skończy.

 

fot. Z. Szerstobitow

fot. Z. Szerstobitow

Zacząłem poszukiwać inspiracji, jak możemy manipulować światłem słonecznym. Takie projekty realizowano na przykład w Skandynawii, gdzie z powodu braku słońca przez dużą część roku ludzie zdają sobie sprawę z potrzeby helioterapii. Podczas eksploracji materiałów umożliwiających różnorodne manipulacje światłem moją uwagę przykuła dziedzina optyki. Inspiracją dla mnie stała się koncepcja heliostatu stworzona przez Leonarda da Vinci w czasach renesansu, którego zastosowanie w oślepianiu wrogiej armii przez odbicie światła było niezwykle innowacyjne.

Ta historyczna ciekawostka skłoniła mnie do głębszego zanurzenia w tematykę optyki, poszukując sposobów na efektywną manipulację światłem. Natknąłem się na soczewki Fresnela, które pierwotnie stosowano np. w latarniach morskich do koncentracji światła. Zastosowanie kilku takich soczewek pozwoliło mi na skupienie równoległych promieni świetlnych. To połączenie historycznej inspiracji i nowoczesnych technologii optycznych otworzyło nowe możliwości w manipulowaniu światłem w moim projekcie.

 

BK: Jakie potrzeby zaspokaja pana projekt?

MŚ: Sztuczne oświetlenie umożliwia nam pracę po zmroku, jednak prowadzi to do życia w oderwaniu od naturalnych rytmów dobowych. Z tego powodu ważne jest zapewnienie dostępu do naturalnego światła słonecznego. Zastanawiałem się, jak to osiągnąć, aby lepiej odpowiadać na ludzkie potrzeby. Zauważyłem również, że ergonomia oświetlenia w przestrzeniach publicznych często jest niedoceniana. Pomimo istniejących wytycznych dotyczących wpływu światła na zdrowie i oszczędności energii, wciąż brakuje odpowiedniego dostosowania oświetlenia do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Na przykład w biurach, gdzie zalecane jest oświetlenie na poziomie 500 lumenów, często spotyka się tylko 200 lumenów. Tymczasem w innych miejscach, jak na korytarzach, dochodzi do niepotrzebnego marnowania energii. Należy więc bardziej skupić się na dostosowaniu oświetlenia do specyficznych wymagań każdego obszaru, aby zapewnić zarówno zdrowie, jak i efektywność energetyczną.

Mój zaprojektowany system oświetleniowy ma szerokie zastosowanie – od miejsc publicznych, przez rolnictwo miejskie, aż po wertykalne farmy. Zwracam też uwagę na mniej znane, ale szkodliwe praktyki oświetleniowe w przemyśle, jak użycie światła podczerwonego w fabrykach. To światło, choć zwiększa produktywność, może negatywnie wpływać na zdrowie pracowników, hamując wydzielanie melatoniny, niezbędnej do dobrego snu.

 

BK: Pana projekt ma także zastosowanie w dziedzinie sztuki. Daje możliwość wykorzystania naturalnego światła słonecznego zarówno na etapie tworzenia dzieła malarskiego, jak i w fazie jego odbioru. To ciekawe, bo nie zawsze zdajemy sobie sprawę z warunków, w jakich oglądano obrazy albo na przykład wykonywano muzykę dawnych epok. Z jakiego rodzaju zmianą mamy tutaj do czynienia?

MŚ: Podczas mojego doświadczenia z malarstwem i rysunkiem zauważyłem, jak różne oświetlenie w ciągu dnia i roku wpływa na percepcję barw malowanych przedmiotów. Kolory zmieniają się w zależności od rodzaju światła i to zainspirowało mnie do przemyśleń na temat obserwacji sztuki w sposób tradycyjny, sprzed ery żarówki.

 

fot. Z. Szerstobitow

fot. Z. Szerstobitow

Przypomniało mi to o impresjonistach, którzy starali się uchwycić ulotne chwile i nastrój momentu w swoich pracach, rejestrując świat w świetle danej chwili. Dziś, w muzeach, oświetlenie często różni się od tego, w jakim obrazy były oglądane w przeszłości. Przed wynalezieniem elektryczności dzieła sztuki były podziwiane przy naturalnym świetle dziennym lub przy blasku świec. W renesansie pracownie artystów były projektowane z sakralnym podejściem do światła, z oknami zorientowanymi na południe, aby maksymalnie wykorzystać dostępne światło dzienne.

To wszystko wpływało na odbiór i interpretację sztuki, co jest fascynującym aspektem w moich rozważaniach o roli światła w sztuce.

 

BK: Na ile pana projekt ma szansę realizacji, komercjalizacji w przemyśle oświetleniowym?

MŚ: Obserwuję niską świadomość potrzeby wykorzystania naturalnego światła. Do tej pory zainteresowanie moim systemem wykazywało jedynie kilka osób, skupiając się głównie na jego częściowym zastosowaniu w panelach fotowoltaicznych. Interesują ich przede wszystkim aspekty związane z przemieszczaniem heliostatu, aby maksymalizować połów światła w różnych porach dnia, co może potencjalnie zwiększyć wydajność energetyczną o 30–40%. Niestety, pełne wykorzystanie naturalnego światła wydaje się być mniej interesujące.

Większość ludzi koncentruje się na kwestiach ekonomicznych. Dlatego postawiłem na optymalizację kosztów, aby urządzenie było jak najbardziej przystępne cenowo i niezależne energetycznie. Wykorzystanie małego panelu fotowoltaicznego umożliwia samodzielne działanie urządzenia. Cały system został zaprojektowany tak, aby był prosty w konstrukcji i wymagał minimalnej liczby elementów. To sprawia, że jest on bardziej dostępny i praktyczny w użyciu, ale nadal istnieje wyzwanie, aby zwiększyć zainteresowanie pełnym wykorzystaniem naturalnego światła.

 

BK: Co się panu marzy?

MŚ: Marzę o posiadaniu własnej pracowni, która zapewniłaby mi obfity dostęp do naturalnego światła. Moją pasją jest konserwacja dzieł sztuki. Chciałbym mieć wystarczająco dużo czasu, aby móc w spokoju i bez presji poświęcać się zabytkowym pracom, nadając im nowe życie i znaczenie.

 

Mariusz Śmietana – ukończył Liceum Sztuk Plastycznych we Włocławku. Absolwent wzornictwa na Uniwersytecie Artystycznym im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu. Doświadczenie zdobywał, pracując w kilku polskich start-upach związanych z projektowaniem w różnych dziedzinach, od elektroniki po turbiny wiatrowe. Doskonali się w dziedzinie designu, interesując się także rysunkiem i malarstwem. Szukając inspiracji, w wolnym czasie podróżuje do ciepłych krajów.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
2
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0