fot. Mariusz Forecki

Mayumi Suzuki: Potrzeba rekonstrukcji

Do 30 grudnia można oglądać wystawę prezentującą fotograficzne prace Mayumi Suzuki, reagujące na tsunami, jakie 11 marca 2011 roku uderzyło w Japonię, niszcząc większą część rodzinnego miasta artystki, Onagawa. Tylko u nas – rozmowa z artystką.

W kataklizmie zginęli rodzice Mayumi, studio fotograficzne prowadzone tu od 1930 roku przez jej dziadka, później przez ojca, przestało istnieć.

Mayumi Suzuki konstruuje swoje historie za pomocą książek fotograficznych. To szczególne medium, uzupełniające zdjęcia o cały szereg znaczeń. Książka fotograficzna operuje nie tylko obrazem; łączy zdjęcia z tekstem, układa z nich linearne sekwencje, łączy z papierem i materialnymi elementami oprawy, wnoszącymi w opowieść nowe znaczenia; używa obrazów do tworzenia bardziej skomplikowanych historii.

Fotografia jest w tym kontekście narzędziem służącym opowiadaniu historii.

 

Pierwsza publikacja Mayumi – „The Restoration Will” – zawiera fragmenty zniszczonego albumu rodzinnego, znalezione w gruzach portrety stoczniowców, autorstwa jej ojca, współczesne zdjęcia wykonane zalanym przez wodę obiektywem.

Układa te chaotyczne ślady w przejmującą, osobistą opowieść o rekonstruowaniu pamięci po jej najbliższych. Intymna forma książki wzmacnia osobisty przekaz.

W drugim prezentowanym w Poznaniu premierowo cyklu „The Place to Belong” fotografka analizuje tożsamość mieszkańców Onagawa – miasta co pokolenie podnoszonego z gruzów. Zadaje pytania o pamięć, śledzi więzy rodzinne, opisuje czas i przestrzeń definiowane przez powracające co kilka dekad tsunami. Wystawa w Arsenale łączy te dwie prace. Przekłada na formę ekspozycji narracje znajdujące swój naturalny rytm pod postacią fotograficznych publikacji.

Mayumi Suzuki spędziła w Poznaniu dwa tygodnie, realizując rezydencję artystyczną w galerii PIX.HOUSE. W tym czasie przygotowywała publikację Onagawa towarzyszącą wystawie. Niewielka gazeta zaprojektowana przez Honzę Zamojskiego miała swoją premierę w ramach festiwalu książek fotograficznych XPRINT. O charakterystycznym sposobie pracy, gdy medium, jakim operuje fotograf, jest książka, rozmawialiśmy z Mayumi tuż przed jej powrotem do Japonii.

MICHAŁ SITA: „The Restoration Will”, twoja mozaikowa publikacja prezentująca historię zniszczonego przez tsunami studia fotograficznego, jest bardzo uniwersalna. Nie tylko dokumentuje katastrofę, ale opowiada o niewielkich skrawkach pamięci, jakie po nas zostają. Ta pamięć okazuje się bardzo ulotna. Jak zrealizowałaś ten osobisty projekt?

Mayumi Suzuki

„Dopiero poprzez historię można zakomunikować cokolwiek, przekazać emocje” – mówiła w wywiadzie Mayumi Suzuki

MAYUMI SUZUKI: Po katastrofie okazało się, że proste zdjęcia, dobre technicznie portrety mieszkańców, jakie zaczęłam wykonywać w Onagawa, to nie jest ani sposób na poradzenie sobie z moją własną historią, ani sposób na przekazanie ważnej wiadomości odbiorcom.

Pracowałam już od kilku lat jako fotograf i potrafiłam zrobić poprawne zdjęcia. Ale nie niosły ze sobą treści. Dopiero warsztaty z Yumi Goto, japońską projektantką książek, zmieniły moje podejście i pozwoliły na opowiedzenie historii mającej znaczenie. Yumi z początku nie chciała ze mną pracować, bo materiał, jaki jej pokazałam – dokumentalne portrety – mimo że zrobione sprawnie, nie nadawały się na książkę. Książka wymaga przekazu, narracji, szczerości. Jej konstrukcja wymaga o wiele więcej niż proste zdjęcia mieszkańców Onagawa. Z pierwotnego pomysłu na portrety mieszkańców musiałam zrezygnować.

 

Możesz więc opisać materiały, jakie zaczęłaś zbierać, by ułożyć z nich książkę? Na czym zaczęłaś się skupiać?

Fotografowałam zniszczonym przez wodę, wielkoformatowym obiektywem mojego taty. Te czarno-białe zdjęcia były niedoskonałe, nieostre, poruszone, pojawiały się na nich błędy. Dopiero te właściwości zaczęły nabierać sensu jako komentarz do katastrofy.

 

Przez uszkodzenia obiektywu mogłam go używać tylko o zmierzchu. Zdjęcia pokazywały skrzywiony świat, jakim mógłby go widzieć mój tata, świat oczami zmarłego.

Do zbudowania opowieści było to jednak nadal za mało. Książka nie składa się ze zdjęć, ale z historii. Zaczęłam przyglądać się przypadkowym elementom obrazu, zniszczeniom emulsji na odnalezionych zdjęciach rodzinnych. Połączyłam obrazy z albumu rodzinnego w opowieść o moim dzieciństwie, uzupełnioną komentarzem do współczesności – fotografowaną obiektywem taty – i komentarz o wydarzeniu łączącym te dwie rzeczywistości: momencie, w którym uderzyło tsunami. Ta kompozycja jest bardzo prosta.

Użyłaś więc tylko tych zdjęć i tylko takich sposobów fotografowania, które miały uzasadnienie jako element książki.

Teraz, gdy oglądamy książkę, tak się ją odbiera, tak odczytuje się jej budowę. Ale z początku nie było to wcale oczywiste. Kombinowałam z układami zdjęć rodzinnych, składałam je parami, eksperymentowałam formalnie. I niczego to nie wnosiło do historii. Dopiero Yumi Goto uświadomiła mi, że by powstała z tego książka, konieczna jest opowieść, prosta jak w bajce dla dzieci albo legendach ludowych. Babcia i dziadek mieszkają na wsi, coś się tam wydarza i ma swoje konsekwencje.

Dopiero poprzez historię można zakomunikować cokolwiek, przekazać emocje. Yumi zaproponowała więcej intymności, odkrycie emocji. Oddzieliłam więc zdjęcia z dzieciństwa od współczesnych, czarno-białych.

 

Stworzyłam dwie części: album rodzinny i współczesną analizę skutków tsunami. Mostu łączącego te dwa wątki długo nie mogłam znaleźć.

Mayumi Suzuki

Mayumi Suzuki, Galeria Miejska Arsenał

I to był najtrudniejszy krok, Yumi powiedziała to wprost – tym, co łączy dwa światy, jest dzień 11 marca, moment, w którym uderzyło tsunami i zginęli moi rodzice. Ten moment jest kluczowy. Mimo że wypierałam go z pamięci. Był zbyt trudny, zbyt smutny. Ale był kluczem. Dlatego praca nad książką fotograficzną tego typu jest trudna. Niektóre poziomy szczerości wymagają zbyt wiele.

Zrobiłam notatki opowiadające o tsunami – o momencie, gdy uderzyło i kilku poprzedzających je dniach. Ta część książki powstała na samym końcu. Notatki z początku spisałam ręcznie, ale w tej formie działały zbyt mocno. Były za silne, czytelnik nie był w stanie przejść po nich do kolejnych części książki. Użyłam więc delikatnej, prawie niewidocznej czcionki. Schowałam teksty pomiędzy składanymi na pół stronami. Chciałam, by te emocje nie narzucały się, by były ledwo zauważalne. Mimo że okazały się najważniejsze dla konstrukcji książki.

 

Analizujesz dokładnie zniszczenia widoczne na zdjęciach z albumu rodzinnego. Niektóre z nich, wypłukane przez wodę, zaczęły wyglądać, jakby w scenach ze zdjęcia padał śnieg, inne – jakby na zdjęciach palił się ogień. Zniszczenia emulsji układają się w nierealne mapy innego, dziwnego miejsca. Pokazujesz portrety pracowników stoczni w Onagawa, wykonane przez ojca, które przez kontekst z wodą stały się ledwo rozpoznawalne. Kompletujesz katalog tych zniszczeń.

Stąd tytuł: „Restoration Will”, czyli Wola Rekonstrukcji. Cały sens książki polega na tym, że sprawdzam, jakie są sposoby rekonstrukcji, jak podejść do odbudowy zniszczeń. Łączę w niej historię tego miejsca, fotografie taty, z moimi współczesnymi zdjęciami.

 

Dążenie do zrekonstruowania studia fotograficznego nabiera jednak kształtu dopiero teraz. Realizując zdjęcia do „The Place to Belong”, odgrywasz w Onagawa tę samą rolę, którą odgrywało studio ojca, a wcześniej dziadka.

Mayumi Suzuki

„The Restoration Will / The Place to Belong”, Mayumi Suzuki, wernisaż wystawy, Galeria Miejska Arsenał

Sensem pracy studia fotograficznego w takim miasteczku jest zachowanie dokumentu z naszego życia. Na przykład zdjęcia ślubne przyjaciela mojego taty, wykonane 50 lat temu – czy rzeczywiście miały sens dla współczesnych? Po co powstały? Wydaje mi się, że dla nich samych, przyjaciela taty i jego żony, miały mniejsze znaczenie. Zaczynają być tak naprawdę istotne dopiero dla jego wnuków, nabierają sensu po czasie, kiedy stają się jedynym zapisem tożsamości i pamięci. Świadczą o korzeniach, o identyfikacji.

Praca mojego dziadka i ojca w studiu w Onagawa polegała na wykonywaniu fotografii, ale sensem tego procesu nie były same zdjęcia, tylko produkcja wspomnień. Nie robili tego dla ludzi, których portretowali, ale dla ich rodzin, dzieci i wnuków. Dla potomnych.

Ja sama nie prowadzę studia, nie odbudowałam go w sensie dosłownym. Jednak fotografując ludzi – Noriko, Yosuke czy innych mieszkańców Onagawa – portretując ich współczesność, robię to z myślą o ich wnukach. Chcę myśleć o swojej pracy jak o kontynuacji pracy ojca, jak o działaniu mającym ten sam sens. Nowa książka, nad jaką pracuję, powstaje właśnie z takim założeniem.

 

Tworzysz więc fotograficzne podstawy dla tożsamości mieszkańców Onagawa.

Tak, dla ich wnuków. I dla mojej własnej. Przez to działanie zdobywam jakąś pozycję w tej społeczności. Moja odpowiedzialność wobec mieszkańców miasta sprowadza się do fotografowania. Właśnie w tym mieście. Dlatego tam wracam. To zdanie chciałabym dodać do opisu wystawy, prezentowanej w Arsenale – ono uzasadnia moją aktualną pracę.

 

Pracowałaś nad tym cyklem w Poznaniu przez ostatnie dwa tygodnie. To szczególna sytuacja, bo twoim zadaniem było uporządkowanie niedokończonego materiału. Pojawiają się tu nowe wątki, nowe pomysły na układ całości, na konstrukcję tej historii.

Mayumi Suzuki

Mayumi Suzuki podczas swojego wernisażu w Arsenale

Tak, traktuję swoje zdjęcia jako kontynuację pracy studia taty i dziadka. Wydaje mi się, że to uzasadnienie mojej obecności w Onagawa. Gubiłam się w tym projekcie kilkukrotnie. Zaczęłam od kompilacji archiwalnych zdjęć, ale to nie zadziałało. Okazało się, że sam zestaw archiwów nie niesie ze sobą emocji, mógłby zostać złożony przez kogokolwiek i ten fakt bardzo osłabia możliwości przekazania treści. Niejasna była w tamtej pracy z archiwami moja własna pozycja, nie wiadomo było, jaki jest mój punkt widzenia.

Zaczęłam więc realizować też własne zdjęcia. I zaczęłam analizować moje znaczenie w całej historii. Ten kontekst to fakt, że jestem trzecim pokoleniem fotografów prowadzących studio fotograficzne w Onagawa. To moje dziedzictwo. Rodzinny biznes przechodzi na następne pokolenie, tak dzieje się w całym mieście. I to istotna część historii, zadaniem Mayumi jest fotografowanie na potrzeby innych. Jako fotograf mam jednak też szerszą odpowiedzialność dzielenia się tą narracją z inną publicznością.

 

W pracy nad pierwszą książką, „The Restoration Will”, używałaś to tego celu ręcznie składanych makiet. Układałaś historię w formie książki i sprawdzałaś, czy działa. Modyfikowałaś i od nowa składałaś makiety. Siedemnasta z kolei okazała się tą właściwą, skończoną formą wypowiedzi. W przypadku nowego cyklu „The Place to Belong” jest podobnie, przyjechałaś do Poznania, mając już na koncie pięć makiet do tego projektu.

 

Mayumi Suzuki

Mayumi Suzuki i Michał Sita

Honza Zamojski był przewodnikiem w tym procesie realizowanym w Poznaniu. Jego pomysły doprowadziły do powstania publikacji towarzyszącej wystawie. Zaproponował kierunek – i ten kierunek ma dla mnie sens. Całkowicie się zgadzam z pomysłem Honzy, żeby oprzeć historię na opowieści o czasie i o przestrzeni. Takie opisy Onagawa połączone są wywiadami z mieszkańcami.

Publikacja wymaga innego podejścia niż wystawa. Jeśli skupiłabym się tylko na wywiadach z mieszkańcami miasta, nie wystarczyłoby to do przekazania całej, wielowątkowej historii. W tej opowieści musi być miejsce na mapę terenu zalewanego przez tsunami co kilkadziesiąt lat – wywiady z mieszkańcami, ale też materiały archiwalne.

Teraz zaczynam widzieć, że da się te wątki połączyć. I to najciekawsze zadanie: sprawić, by narracja płynęła między nimi. Nasze życie nie jest podzielone na osobną percepcję czasu, przestrzeni i ludzi. one muszą się przeplatać.

Honza nawigował ten proces. Jako projektant nadawał kierunek. Znał aktualną makietę do „The Place to Belong”, jednak jego zadanie nie polegało tylko na wybraniu z niej dobrych zdjęć i ich ułożeniu na stronach mniejszego wydawnictwa. On zaproponował narrację, stworzył opowieść, mieszczącą się na 32 stronach gazetki. Musiał zdecydować, jaki będzie sposób przejścia z jednej części opowieści do drugiej, o sposobie umieszczenia w tej publikacji wywiadów. Podzielił ją więc na trzy części. Było to dla mnie bardzo zaskakujące. Dał impuls. Uporządkował moją pracę, dzieląc ją na ciąg zdarzeń następujących po sobie w czasie, pokazał zmiany w przestrzeni miasta związane z tsunami, wybrał dziwne, nierealne krajobrazy determinujące przyszły wygląd miasta. Połączył te części wypowiedziami mieszkańców.

 

Jako artystka pracujesz z książką, poprzez kolejne makiety dopracowujesz swój przekaz. Jak sądzisz, jakie będą losy tej niewielkiej publikacji złożonej we współpracy z Honzą Zamojskim?

To świetny krok przed zakończeniem całej książki. To sposób na uporządkowanie pomysłów, całego chaosu równoległych sposobów opowiadania fotograficznej historii. Ta niewielka gazetowa publikacja pozwala określić, co jest głównym tematem tej pracy, selekcjonuje istotne dla historii akcenty. I to zasługa projektanta, odpowiadającego za propozycję wprowadzenia porządku w moje przemieszane pomysły.

 

Przed przyjazdem zakładałaś, że projekt „The Place to Belong” będzie dotyczył tożsamości mieszkańców Onagawa. Zmierzy się z pytaniem, dlaczego ludzie wracają do miasta, mimo że każde kolejne pokolenie musi podnosić je z ruin. Tsunami niszczy Onagawa co kilkadziesiąt lat.

Oni nie wracają, raczej nigdy go nie opuszczają. Zupełnie jak w sytuacji, o której rozmawiałam z ukraińskim fotografem prezentującym swoje prace w ramach festiwalu XPRINT.

AndrijDostilev musiał uciekać ze wschodniej Ukrainy z powodu wojny, zostawiając za sobą całe archiwum rodzinne, wraz z nim stracił część własnej tożsamości. I ta strata jest teraz tematem jego fotograficznych poszukiwań.

Starsi ludzie, związani z tym samym miejscem rozdartym wojną, są z nim związani tak silnie, że nie wyobrażają sobie życia nigdzie indziej. I mimo dramatycznej sytuacji zostają, nie mając alternatywy. Taka postawa jest bardzo podobna w obu przypadkach, wojny i katastrofy naturalnej, a rola fotografii jako nośnika tożsamości wydaje się identyczna. Powody, by zostać w Onagawa i we wschodniej Ukrainie, są bardzo podobne.

 

Rezydencja Mayumi Suzuki w galerii PIX.HOUSE jest współfinansowana przez Samorząd Województwa Wielkopolskiego.

 

Mayumi Suzuki, „The Restoration Will / The Place to Belong”, wystawa w ramach festiwalu książek fotograficznych XPRINT, Galeria Miejska Arsenał. Wystawa czynna do 30.12.2018.

 

CZYTAJ TAKŻE: XPRINT. Historie prywatne
CZYTAJ TAKŻE: Relacja z 4. Wielkopolskiego Festiwalu Fotografii im. Ireneusza Zjeżdżałki
CZYTAJ TAKŻE: Na innych rejestrach. Rozmowa z Filipem Springerem

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0