Mężobójstwo nasze codzienne
Opublikowano:
15 czerwca 2015
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Wojna pomiędzy małżonkami nie jest czymś normalnym, co oczywiście nie oznacza, że musi skończyć się morderstwem – mówi Joanna Jodełka, autorka kryminałów. Bohaterka jej ostatniej powieści „Kryminalistka”, gnębiona psychicznie przez męża, zabija go już jednak na początku książki.
KUBA WOJTASZCZYK: Joannę, główną bohaterkę Pani książki „Kryminalistka”, odczytuję jako mocno feminizującą, walczącą ze stereotypowym myśleniem, że kobieta nie powinna zajmować się zbrodnią, a tym bardziej o niej pisać.
JOANNA JODEŁKA: Konstruując tę bohaterkę oczywiście posługiwałam się cytatami z życia. Nie musiałam wymyślać na przykład doradzania Joannie, by zaczęła pisać romanse, bo dzięki temu więcej zarobi. Jednak nie była moim celem walka ze stereotypami. Problemy bohaterki to jednostkowa sytuacja, dotycząca roli konkretnej kobiety w jej małżeństwie, którego układ Joannie przestał odpowiadać.
Antagonistyczne zachowanie męża w stosunku do bohaterki odbywa się na wielu poziomach: kobieta nie jest przystosowana społecznie, bo – jak to pisarka – trochę buja w obłokach. Już sam fakt pisania książek wywołuje drwiące uśmieszki. Co więcej Joanna nie zarabia za dużo, no i źle gotuje. Dużo tego…
Książkę skonstruowałam tak, by czytelnik poznał tylko wersję bohaterki. Tak naprawdę nie znamy jej małżeństwa z Krzysztofem z innej strony. Jednak prawdą jest to, że Joanna czuje się gnębiona psychicznie, dlatego też, tu nie będę spoilerować, bo to zdarza się już na początku książki, zabija męża.
Pisząc „Kryminalistkę” chciałam pokazać osobę w potrzasku, która z jednej strony jest świadoma siebie i swojej wartości, lecz jednocześnie poddaje się nagonce męża. Układ, w którym mąż deprecjonuje osiągnięcia kobiety występuje bardzo często.
Chociaż doskonale wiemy, że małżeństwo nie powinno być polem walki, na którym para pokazuje kto jest lepszy, kto bardziej wartościowszy. Po to dobieramy się w pary, żeby się wspierać. Wojna pomiędzy małżonkami nie jest czymś normalnym, co oczywiście nie oznacza, że musi skończyć się morderstwem. Chociaż wielokrotnie taki jest finał. Wystarczy spojrzeć na zbrodnie dokonywane przez kobiety – najczęściej zabijają właśnie współmałżonków.
Ciekawie rozgrywa pani tę kwestię. Najpierw Joanna, zbierając materiał do książki, podróżując z miejscowymi policjantami, jest świadkiem mężobójstwa w rodzinie patologicznej. Później sama bohaterka, która sytuowana jest znacznie lepiej, posuwa się do takiej samej zbrodni.
Dokładnie o to mi chodziło. Zestawiłam te dwie, pozornie różne, sytuacje, aby pokazać błędne myślenie Joanny. Po prostu nam, wykształconym, dobrze zarabiającym etc., wydaje się, że jesteśmy inni, lepsi, czyści, ładnie pachnący, jeżeli pojawia się alkohol to ten z górnej półki, wypijany w skrytości. Tak naprawdę, pod wieloma względami, nie odbiegamy od osób dużo gorzej sytuowanych, co dobitnie pokazuje sytuacja mojej bohaterki.
Zależało mi na tym, i tak też pokierowałam akcją książki, by Joanna spotkała się z osobą z nizin społecznych, a po zamordowaniu Krzysztofa – zaprzeczała podobieństwu z zabójstwem w patologicznej rodzinie. Oczywiście, zawsze kwestionujemy każde analogie, chcąc zademonstrować wyjątkowość naszej sytuacji. Jednak dopiero później, czy to prawo czy psycholog, pokazuje, że tak naprawdę różnimy się milimetrami, a nasze problemy są niemal identyczne.
Bardziej niż zagadka kryminalna, zdaje się interesować Panią granica, a właściwie jej zatarcie, między kłamstwem a prawdą w relacjach międzyludzkich. Skojarzyło mi się to z opisem mieszkania i domu na wsi Joanny. Pierwszy jest minimalistyczny i chłodny, a drugi: zapełniony różnymi bibelotami, wręcz zagracony. Czy tacy są też bohaterowie „Kryminalistki”, z frontu ułożeni, wewnątrz pogrążeni w chaosie?
Tak, chciałam przedstawić dwa światy, które istnieją w naszej głowie. Ten dualizm wyraźnie widać u Joanny – ona nie wie do jakiego świata należy, czy do tego uporządkowanego, ultranowoczesnego, minimalistycznego, czy tego pogrążonego w chaosie, trochę kiczowatego, ale pozwalającego na ściągnięcie masek. Interesowała mnie odpowiedź na pytanie: kiedy jesteśmy bardziej sobą.
Uwidacznia to też narracja, która na przemian jest pierwszo- i trzecioosobowa, a co więcej odbywa się w dwóch czasach – przeszłym i teraźniejszym. Zabieg ten mocniej wiąże czytelnika z opowieścią, a jeszcze bardziej z główną bohaterką, pozwala też na zintensyfikowane utożsamienie się z Joanną i jej myślami. Z tych samych względów w drugiej części opowieści o Joannie dodaję trzecią narrację.
Według mnie „Kryminalistka” to powieść właśnie o prawdzie. Nie bez przyczyny rozpoczynam od cytatu z Marka Aureliusza: „Wszystko, co słyszymy, jest opinią, nie faktem. Wszystko, co dostrzegamy, jest punktem widzenia, nie prawdą”.
Wspomniała Pani o kontynuacji powieści. Kiedy możemy się jej spodziewać?
„Wariatka” ukaże się na początku przyszłego roku. Lubię ryzyko, dlatego, choć początkowo nie miałam tego w planach, zaczęłam pisać drugą część, nie wiedząc, jaki będzie odbiór pierwszej. Jednak, kilka miesięcy po skończeniu „Kryminalistki”, ni stąd ni zowąd, oglądając „Rodzinę Soprano”, dotarło do mnie, że wiem, jak pokierować dalsze losy Joanny i jak poprowadzić zbliżoną w formie narrację. Co ciekawe, ze wspomnianym serialem nie miało to nic wspólnego. Próbowałam przypomnieć sobie, jakim torem podążyły moje myśli, ale nie udało mi się tego odtworzyć. Nowa historia pojawiła się nagle w mojej głowie i już nie chciała z niej wyjść.
Co prawda akcja „Kryminalistki” i „Wariatki” nie rozgrywa się w Poznaniu. Jednak fabuła Pani innych książek, chociażby „Polichromii” i „Ars Dragonii” silnie związana jest ze stolicą Wielkopolski. Dzięki wielu pisarzom kryminałów tu mieszkających, Poznań staje się kryminalną stolicą Polski. Czy zatem możemy mówić o poznańskim środowisku literackim?
Pod tym względem Poznań jest najsłabszy ze wszystkich miast literackich, jak Wrocław, Warszawa, czy Kraków. My, kryminaliści ze stolicy Wielkopolski, osobiście się znamy, więc nie jest najgorzej. Jednak kryminały, nie tylko moje, ale chociażby Joanny Opiat-Bojarskiej, Ryszarda Ćwirleja, czy Roberta Ziółkowskiego, których akcja rozgrywa się faktycznie w Poznaniu, w ogóle przez miasto nie są wykorzystywane.
W Niemczech popularne są przewodniki, które prowadzą turystów śladami zbrodni, opisanych w kryminałach z akcją w danym mieście. Nie wspomnę o Szwecji, gdzie stworzono całą turystykę, opartą na ichnich powieściach kryminalnych.
Miejmy nadzieję, że Poznań stworzy festiwal na miarę Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu, czy Big Book Festivalu w Warszawie. Stolica Wielkopolski czyni pierwsze kroki – zapoczątkowano nagrodę im. Adama Mickiewicza i stypendium im. Stanisława Barańczaka, jest świetny Festiwal Fabuły, czy Poznań Poetów. Jednak, wydaje mi się, że pisarze i pisarki z Poznania są niedoceniani, co pokazuje, nie tylko brak przewodników literackich po mieście, ale ogłoszenie przez Wydawnictwo Poznańskie konkursu na poznański kryminał, co zadziwiło wielu lokalnych pisarzy. Oczywiście, powinni pojawiać się nowi autorzy i nowe książki, niech ich będzie, jak najwięcej. Jednocześnie jednak powinniśmy wykorzystywać potencjał, który już w mieście jest.
JOANNA JODEŁKA – ukończyła Wydział Historii Sztuki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i związała się z miastem. Prowadziła hotel, restaurację i sklep z kosmetykami. Debiutowała powieścią kryminalną „Polichromia”, za którą otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru. Jest autorką m.in. „Grzechotki”, „Kamyka”. Niedawno ukazała się jej kolejna książka „Kryminalistka”.
CZYTAJ TAKŻE: Animator o Lenicy
CZYTAJ TAKŻE: Męskie Granie w Poznaniu: Orkiestra naszych czasów
CZYTAJ TAKŻE: Czas przedstawienia – życie spektaklu. „Dwunastu gniewnych ludzi” w Teatrze Nowym