Milicjant i Święty
Opublikowano:
17 maja 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
O filmie „Święty”, Wielkopolsce i współczesnym kinie - z Mateuszem Kościukiewiczem rozmawia Maciej Kijko
Maciej Kijko: W przyszłym roku wejdzie na ekrany film „Święty”. Bierze pan w nim udział. Jaka jest pańska rola? O czym opowiada film?
Mateusz Kościukiewicz: Gram w filmie milicjanta, oficera śledczego, próbującego rozwikłać sprawę tajemniczej kradzieży z katedry gnieźnieńskiej w 1986 roku. Urodziłem się dokładnie w tym samym roku.
Maciej Kijko: To o tyle ciekawa sprawa, że są podejrzenia, że kradzież zaaranżowały ówczesne władze, by w kontekście niedawnego zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki, sprawnie chwytając sprawców, poprawić stosunki z Kościołem. Czy te wątki także się pojawią?
Mateusz Kościukiewicz: Trudno mi zdradzać przed premierą wszystkie sekrety, by nie zepsuć przyjemności oglądania, ale mogę powiedzieć, że opowiadana przez nas historia jest wielowątkowa, ma nerw kryminału i jednocześnie intryga nie jest oczywista.
Wydarzenia przedstawione w filmie jak i przebieg śledztwa są fikcyjne i wymyślone na potrzeby filmu. Sam mój bohater traci w którymś momencie grunt pod nogami, gubi się w odróżnieniu rzeczywistości od przypuszczeń. Więcej już jednak nie zdradzę.
Maciej Kijko: Oczywiście! Z naszego punktu widzenia interesująca jest to, że wydarzenia rozgrywają się w Wielkopolsce, niebędącej szczególnym przedmiotem zainteresowania filmowców. Przy tej okazji jest to też pański powrót do domu, bo pochodzi pan z Nowego Tomyśla. Gra pan w kinie polskim i nie tylko. Jest pan świetnym, rozpoznawalnym aktorem. Jaka jest pańska relacja z tą małą ojczyzną?
Mateusz Kościukiewicz: Od ponad piętnastu lat gram w filmach i to pierwszy raz, kiedy mogłem pojawić się tutaj zawodowo. Niestety z powodu covidowych ograniczeń nie mogłem zaprosić nikogo z rodziny i znajomych na plan.
Powrót do znanych miejsc – w Gnieźnie bywałem wielokrotnie – jest miły.
Wygrałem zresztą tu konkurs recytatorski. Odwiedziny w miejscach znanych z dzieciństwa, miejscach pierwszych doświadczeń mają dużo uroku. Jednak nie jestem jakoś przesadnie sentymentalny. Praca przy filmie, na planie, szczególnie kiedy jestem głównym aktorem, wymaga wielkiego skupienia i zaangażowania, więc sprawy prywatne odkładam na bok.
Dobro filmu i jakość realizacji jest dla mnie zawsze priorytetem.
Zagadkowe dla mnie było zawsze, dlaczego nie kręci się filmów w tych okolicach, oferujących wiele, dających duże możliwości. Dzięki Sebastianowi Buttnemu, który jest rodowitym gnieźnianinem, doczekałem się. Zaprosił mnie do swojego projektu. Długo nad nim pracowaliśmy i byliśmy szczęśliwi, że mogliśmy rozpocząć jego realizację. A teraz, przy pracach postprodukcyjnych, czekamy na premierę.
Maciej Kijko: Wspomniał pan, że akcja dzieje się w roku, który jest jednocześnie rokiem pańskiego urodzenia. W jaki sposób „Święty” tę przeszłość pokazuje? To w końcu inny system, inna rzeczywistość. Co miałby tam zobaczyć widz z roku 2023, kiedy będzie premiera?
Mateusz Kościukiewicz: Cóż, film rządzi się swoimi prawami. Różnica między fabułą a dokumentem filmowym jest taka, że film fabularny swobodniej podchodzi do przeszłości, inspiruje się nią, a w dokumencie wierność względem faktów jest wymogiem.
W naszym filmie skupialiśmy się nie tyle na historii, co na ludziach. Staraliśmy się oddać ich mentalność, emocje. To, w jaki sposób przystosowali się, do pewnego stylu komunikacji ze sobą, wzajemnych podejrzeń i nieufności. W tej konkretnej sprawie jej uczestnicy nie mogli być z tego właśnie powodu pewni, kto po jakiej stronie stoi.
Mój bohater, Andrzej Baran, będąc w centrum zdarzeń, próbuje rozplątać te wątki.
Naszym priorytetem było oddanie stanu relacji społecznych na takim prywatnym poziomie. Mam nadzieję i liczę, że to się nam udało. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Dzisiaj, kiedy zaufanie społeczne jest tak bardzo nadszarpnięte, możemy odnaleźć pewne analogie do tego, co było kiedyś. Historia może być lekcją. Możemy zobaczyć, jak to kiedyś się skończyło, do czego doprowadziło. I próbować uniknąć tej samej pułapki. Bo wojna polsko-polska przenosi się do małych ojczyzn, do stołów, przy których siadamy z rodziną. To jest niepokojące i strasznie przykre.
Maciej Kijko: Jest pan teraz na planie w Grecji. Nad czym pan teraz pracuje?
Mateusz Kościukiewicz: Jestem na planie filmu Andrzeja Jakimowskiego, który kręci swój polsko-grecki film. Niezależne kino autorskie. Takie, które najbardziej mnie zawodowo satysfakcjonuje i które najbardziej lubię. To mój pierwszy film z Andrzejem, wcześniej nie mieliśmy możliwości spotkać się na planie. Znamy się od wielu lat, niejednokrotnie rozmawialiśmy o tym, żeby coś wspólnie zrobić i w końcu się udało.
Maciej Kijko: Skoro najbliżej panu do kina niezależnego, to jak pan widzi jego szanse i miejsce w czasie, kiedy filmy tworzy się dla określonych grup widzów, prowadzi się badania nad targetowaniem? Film staje się produktem do konsumpcji. Czy może być jeszcze czymś więcej?
Mateusz Kościukiewicz: Pamiętam, że kiedy zaczynałem karierę, był sztywny podział na kino i telewizję. Dzisiaj ten podział zdążył się zatrzeć. Myślę, że kino autorskie zmierza, a nawet jest do tego zmuszone, by być jeszcze bardziej niezależne, bardziej poza mainstreamem niż kiedyś.
Na szczęście system kina niezależnego skupiony wokół sieci niezależnych kin, niezależnych widzów i festiwali filmowych obronił się i całkiem nieźle funkcjonuje. W Europie są programy wspierające produkcję filmów autorskich.
W tym upatruję nadzieję dla kina, że są ludzie – umożliwiający kręcenie takich filmów i je oglądający – którzy wzajemnie nadają temu sens. Twórcy kina autorskiego mogą dzięki temu nadal realizować swoje projekty.
To, że producenci streamingowi zdominowali rynek, powoduje, że twórcy niezależni mają dużo trudniej. Jednak, jak każda sztuka o nieco większych ambicjach, nie jest to twórczość skierowana do szerokiej widowni, więc póki nie brak niedużego, jednak wiernego grona odbiorców, przy niezbędnej determinacji autorskie projekty będą powstawały.
Maciej Kijko: Mam nadzieję, że przy okazji „Świętego” będziemy mogli gościć pana w Wielkopolsce?
Mateusz Kościukiewicz: Oczywiście!
Maciej Kijko: Mam też nadzieję, że po falstarcie „Hiszpanki” „Święty” okaże się na tyle interesującą propozycją, że otworzy Wielkopolskę dla filmu, a i panu pozwoli tutaj jeszcze na plan z ekipą wrócić.
Mateusz Kościukiewicz: Bardzo chętnie zjawię się znowu. Mam nadzieję, że filmowcy tu wrócą. Bo jest gdzie wracać. Są świetne lokacje. Nieopatrzone, dawno niewykorzystywane. Ale też jest świetna atmosfera. Fajni ludzie. Warto w Wielkopolsce stawiać plany filmowe.
Maciej Kijko: Dodałbym tylko, że Wielkopolska to nie tylko dobre lokacje i sympatyczni ludzie. To także wiele interesujących historii.
Mateusz Kościukiewicz: To już w rękach scenarzystów
Informacja prasowa filmu „Święty” w reżyserii Sebastiana Buttnego
W Poznaniu i Gnieźnie trwają zdjęcia do filmu pt. „Święty” w reżyserii Sebastiana Buttnego. Akcja filmu dzieje się w latach 80. XX wieku. Andrzej Baran, porucznik Milicji Obywatelskiej, zostaje przydzielony do najtrudniejszej sprawy, z jaką do tej pory musiał się zmierzyć w swojej karierze. Wydaje się, że nikt nie chce, aby udało mu się rozwiązać zagadkę…
W głównych rolach występują Mateusz Kościukiewicz, Lena Góra, Dobromir Dymecki i Leszek Lichota. Zdjęcia autorstwa Łukasza Gutta – nagrodzonego Złotym Lwem w na ostatnim Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni – realizowane są w między innymi w gotyckich wnętrzach katedry gnieźnieńskiej. Producentem jest Izabela Kiszka-Hoflik z IKH Pictures Production, koproducentami TVP, Centrum Technologii Audiowizualnych, Dolnośląski Fundusz Filmowy oraz węgierski Matrix Film (producent László Kántor)
Film współfinansowany jest przez Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz Węgierski Instytut Filmowy, dofinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Partnerem realizacji filmu jest Samorząd Województwa Wielkopolskiego.
Premiera w kinach planowana jest na wiosnę 2023.