Muzyka bezcenna w Wielkopolsce #45
Opublikowano:
8 marca 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Muzyka bezcenna w Wielkopolsce” to rekomendacje albumów z naszego regionu, których autorzy umożliwiają ich bezpłatne pobranie. W tym odcinku Ch'eehGidi, Goddie i Wøjna.
CH’EEHGIDI
Istoty bliskie / Dalekie memento nieistotne
wydanie własne, 2022
Twórczość projektu Ch’eehGidi jest równie osobliwa, co jego nazwa. I wymagająca… Nie tylko z uwagi na fakt, że mamy tu do czynienia z dwoma ponad dwudziestominutowymi utworami, ale przede wszystkim ze względu na ich czysto eksperymentalny charakter, jedynie pozornie bez ładu i składu.
Jeśli „Istoty bliskie / Dalekie memento nieistotne” mielibyśmy opisać jako noise, to byłoby to daleko idące uproszczenie, wcale nieoddające ducha tej płyty.
Fakt, w przypadku muzyki Ch’eehGidi trzeba mówić o zgiełku, zwłaszcza gitarowym, jednak wraz z biegiem poszczególnych segmentów obu kompozycji, ciąg skojarzeń zaczyna wykraczać daleko poza te, które moglibyśmy wiązać choćby z dawną twórczością japońskich szaleńców z Solmania, Tabata czy Magical Power Mako.
Bo „istoty” i „memento” wyrażają się również w totalnie wyzwolonym jazzie oraz estetykach dark ambient, drone i industrial, a jakby tego było mało, zahaczają o psychodelię w stylu lat siedemdziesiątych XX wieku, roztaczającą jakiś dziwny, narkotyczny czar.
„Jeśli istnieje trwałe przesłanie muzyki eksperymentalnej, to brzmi ono: to twój umysł tworzy muzykę” – pisał znany brytyjski kompozytor Michael Nyman w swojej książce „Muzyka eksperymentalna. Cage i po Cage’u” (dla pasjonatów pozycja obowiązkowa!), co w kontekście tej płyty o tyle warto przywołać, że zaskakuje ona właśnie przede wszystkim kreatywnością, z jaką Ch’eehGidi uskutecznia swoją artystyczną, najpewniej zupełnie chałupniczą pasję.
„Istoty bliskie / Dalekie memento nieistotne” to stuprocentowy i bardzo odrealniony „off” – stojący w opozycji do wszystkiego, na czym opiera się nawet bardziej eksperymentalny noise rock, w stylu Yvette czy The Psychic Paramount. W ciemno brać!
GODDIE
Garage Archives
wydanie własne, 2021
Choć na poznańskiej scenie wokalista i muzyk Wojtek Filipowicz dużo bardziej znany jest jako członek Syndromu Paryskiego, którego recenzję ostatniej, rewelacyjnej płyty „Małe pokoje w dużym mieście” można znaleźć w 43. odcinku niniejszego cyklu, to warto przypomnieć, że ten młody-zdolny niemniej aktywnie działa w wydaniu solowym.
I to z zupełnie innej strony, bo zamiast indie rocka, jako producent i DJ proponuje nam numery o zupełnie cyfrowym rodowodzie.
„Garage Archives” to kompilacja jego starych numerów, które jako Goddie w latach 2018-2020 sukcesywnie publikował w serwisie SoundCloud, a które teraz w formie poręcznej składanki trafiły na Bandcamp. „Garażowe archiwa” Goddiego to w dużej mierze chilloutowa podróż w stylu future garage, jednak raczej oddalona od parkietowych bangerów braci z Disclosure.
Filipowicz solo to raczej trip w stylu Buriala, choć zdecydowanie bardziej kolorowy, przez co może nawet łatwiej tu o skojarzenia z takimi twórcami jak SBTRKT, Sepalcure, Lapalux czy FaltyDL.
Oniryczne, pastelowe melodie z syntezatorów wirują sobie nieśpiesznie w rytm dubstepowych, charakterystycznie cykających perkusjonaliów, a nad wszystkim unosi się duch Londynu (a może jednak Poznania?), w którym jakimś cudem zagościło trochę słońca.
Ta letnia, beztroska atmosfera kontrastuje jednak z chłodem, który Goddiemu też jest całkiem bliski, mając na uwadze jego wcześniejszą EP-kę „Undex”, na której przemycił sporo wątków ambient/dub techno. Tak zapachnie wiosna w naszym mieście!
WØJNA
Pod gruzami
wydanie własne, 2016
Co czai się „Pod gruzami”? Przede wszystkim wściekłość. Gniew spadający na nas niczym stukilowe głazy, wyrażone gitarowym jazgotem i jemu podobnym wrzaskiem gardłowego poznańskiej Wøjny, która po latach działalności wciąż nie zamierza wypełznąć z podziemia. Ani tym bardziej schować środkowego palca.
„Brak woli i myślenia / Twarz pusta, wzrok mętny, ryj cepa / Kompleksy, agresja / Masz szansę na awans, przed tobą kariera!” – sarkazm lejący się z „Policyjnych kurew” to ledwie przykład tego, jak chłopaki potrafią pojechać po bandzie.
I choć „Pod gruzami” z pewnością nie jest materiałem dla fanów Grzegorza Turnaua, bo tak w muzyce, jak i w słowie Wøjna erudycją raczej nie grzeszy, to nawet miłośnicy bardziej okrzesanych brzmień powinni docenić ładunek, jaki ze sobą niesie. A jest on iście wybuchowy, wyrażony w chmurnym d-beacie, a więc zgrzytliwy, zniekształcony i brutalny, walący w polityków i szeroko pojęty system, w czym przypomina klasyki prekursorów stylu – starych „panczurów” z Discharge, Disfear, Wolfbrigade, Tragedy i Skitsystem.
„Brudni od czarnego pyłu / Wymięci z ostatniej nadziei / Stęsknione za światłem sylwetki / Kopiące w otchłani urobek wśród cieni” – finalne „Biedaszyby” z debiutanckiej EP-ki chłopaków nie pozostawiają wątpliwości – jest źle, a będzie jeszcze gorzej.
I choć na całość „Pod gruzami” cieniem kładzie się infantylizm i naiwna „wczuwka”, to czy moglibyśmy liczyć na coś innego, mając do czynienia ze stuprocentowym anarcho-punkiem?
Ot, taki jego urok, a kto tęskni za muzyką jak prawy sierpowy w ucho, niech wciśnie play w odtwarzaczu powyżej.